Moze warto zwrocic uwage na zdanie fachowca o tym co sie dzieje w Kosciele.
Kardynal powiedzial w wywiadzie cytowanym przez Lajkonika: nie widze zadnej sprzecznosci w tych pontyfikatach, widze tylko wielka kontynuacje. Ostatnio slyszalem taka ladna wykladnie (...) JPII mowil co mamy robic w Kosciele, BXVI mowil dlaczego mamy robic a Franciszek mowi - wreszcie to zrobcie. Ale to jest ciagle to samo, to jest ta sama linia.
Bo moze mnie sie wydaje cos innego.

Ci co prostuja tych co mowia ze 2+2=5, tez pluja na matematyke. Ja wiem.

Inni pluja na Tuska, bo ten by chcial zabijac dzieci, inni pluja na Martina bo ten by zaraz sluby sodomskie udzielal, a jeszcze inni pluja na

Do czego ten swiat prowadzi. Dziwni ludzie. Chca strzec depozytu wiary. Az strach pomyslec.

Bog patrzy z nieba i tylko czeka kiedy tych tradycjonalistow sie wszyscy pozbedziemy i pojdziemy nowa droga, ta ktora Bog chcial prowadzic kosciol jeszcze 2000 lat temu, tylko se notatki pomylil.

Dobre

Jeśli wierzyć przeciekom medialnym, reżim watykański planuje uderzenie w kolejnego duchowego, który ośmielił się stanąć w obronie depozytu wiary i przy okazji skrytykować program niszczenia tego depozytu przez papieża Franciszka. Chodzi o biskupa Josepha Stricklanda z Teksasu - człowieka wielce zasłużonego dla ruchu pro-life, niestrudzonego obrońcę tradycyjnej katolickiej nauki i moralności.
https://pch24.pl/watykan-zamierza-sklon ... z-teksasu/

Tak wygląda w praktyce kościół "synodalny", "włączający", "towarzyszący" i "słodko-pierdzący", w którym jest miejsce dla każdego bezeceństwa, każdego podważania zasad wiary, każdego odstępstwa od doktryny, ale nie ma miejsca na krytykowanie powyższego, a zwłaszcza na krytykę despoty rządzącego tym synodalnym cyrkiem.

Przy okazji z ust prefekta dykasterii nauki wiary (i największego ignoranta jaki sprawował ten urząd), dowiedzieliśmy się, że biskupi oceniający doktrynę Ojca Świętego (btw: doktryna papieża powinna być spójna z doktryną Kościoła, a jeśli nie jest, to jest problem z papieżem), to herezja i schizma.
https://pch24.pl/abp-fernandez-biskupi- ... i-herezji/
Pomijając dyletanctwo tego człowieka (bo papieża jak najbardziej można oceniać, a nawet napominać i krytykować), to fakt, że tak ochoczo szafuje oskarżeniami o herezje wobec dobrych, uczciwych pasterzy, którzy bronią tradycji katolickiej, gdy jednocześnie nie robi nic wobec prawdziwej deprawacji w Kościele, jest czymś obrzydliwym. Pan prefekt nie zająknął się wobec szerzącej się homorewolucji w Kościele, nie na groził usunięciem ze stanowisk kościelnych orędownikom pederastii, albo zboczeńcom nakrytym na korzystaniu z gejowskich serwisów randkowych, nie mówił o herezji gdy jego pryncypał zrównywał ze sobą wszystkie religie albo gdy mianuje aborcjonistów do różnych papieskich instytucji.
To już nie ów "swąd szatana", który wdzierał się przez jakąś szczelinę do Kościoła w homilii Pawła VI - tam już cuchnie siarką na kilometr.

"To nie wygląda na synod! To zbójeckie, pseudo-synodalne zgromadzenie. Olbrzymim nadużyciem jest mówienie tu o synodzie – mówi w rozmowie z PCh24.pl Marek Kornat, historyk, profesor nauk humanistycznych"

https://pch24.pl/synod-czy-zbojeckie-zg ... calkowity/

Papież Franciszek obiera coraz ostrzejszy kurs na totalniackie zarządzanie Kościołem. Krytykujesz świnty i najcudowniejszy synod? To wypad z zajmowanej funkcji:
https://dorzeczy.pl/religia/502146/papi ... iusza.html
Jesteś przy tym dobrym, uczciwym pasterzem dla swojej trzodki, głosisz prawdziwą, katolicką doktrynę i naukę, potępiasz herezję i grzech, ujmujesz się za bezbronnymi, a w dodatku masz w swojej diecezji wyjątkowo dużą jak na dzisiejsze czasy liczbę powołań - oooo, to tym gorzej! Najlepiej być biskupem Batzingiem albo innym Hollerichem, promować zboczenia i jawnie odcinać się od wiary katolickiej - wówczas czeka Cię uznanie papieża i pewność że stołka nie stracisz, a jeszcze dostaniesz dobrą fuchę w kurii rzymskiej...

Sposób w jaki Franciszek rządzi Kościołem i jakie sygnały wysyła do wiernych jest czymś w najwyższym stopniu odrażającym.

Próbuje wycinać wszystko i wszystkich, którzy stają mu na drodze demontażu Kościoła.

Bp Athanasius Schneider podał ogólną receptę na chaos: przeczekać. W to wpisuje się też zmiana języka na mniej konkretny. Zrozumieją go nieliczni, ale pojawią się z kolei książki, w których będą tłumaczyć to co osoba ważna powiedziała, tak by coś przekazać, ale w postaci jakby zaszyfrowanej.
Zostaliśmy przygotowani na zamęt w Kościele, więc nie ma sensu, by oskarżać personalnie. Twórcza postawa to wyjaśnianie niejasności tak długo dopóki istnieją możliwości a nie oskarżanie personalne o demontaż Kościoła. Dostaniesz zapytanie na Sądzie; a co uczyniłeś, by temu przeciwdziałać? To była chyba wizja bł. K. Emmerich. Widziała ludzi kierujących z dala demontażem Kościoła i posłusznych im wykonawców, ale widziała też budowniczych. Dementaż i budowa...
Konstruktywna krytyka to działanie po zdiagnozowaniu...co mogę. Zawsze mogę. Kard. A. Hlond prorokował, że cenną bronią jest różaniec i on uratuje Polaków. Okazuje się więc, że babcine kółka różańcowe mają moc. Mężczyźni gromadzą się jako wojownicy Maryi.
O. D. Chmielewski powiedział, że głosił rekolekcje na całym świecie, ale takiej siły oceniania innych jak Polacy nie posiada żadna nacja, którą poznał.

Akurat to jest obowiązkiem biskupa.

Każdy ma swoje pole wolności za które jest odpowiedzialny. Ma wikary, proboszcz, biskup, papież i każdy wierzący.
Papieże nie mówili o III tajemnicy Fatimskiej otwarcie. Zapytano wprost, ale Jan Paweł II wspominał o ciekawości i odpowiedzialności a Benedykt XVI wskazał na Akita. Ich wypowiedzi (od Piusa XIII do Benedykta XVI) zebrano łącznie i pojawiła się wiedza. Osoby świeckie ją udostępniły.

Poniżej link do petycji w obronie biskupa Stricklanda:

https://lifepetitions.com/petition/strickland

@merss, nie mamy z bardzo innej opcji niż "przeczekać", natomiast można to czynić albo w ciszy milcząco przyjmując tą niesprawiedliwość, albo wyrażając - każdy rzecz jasna na miarę swoich możliwości - że nie zgadzamy się na prześladowanie naszych dobrych pasterzy i na taki model Kościoła.

@koziels, dzięki za linka. Oczywiście podpisałem. Nie dlatego, że mam poczucie że to coś zmieni, ani nie dlatego żeby papież - gdyby jakimś cudem go to obchodziło - zobaczył ilu ludzi stoi za bp Stricklandem i przemyślał jakoś swoją politykę. On to pewnie zresztą wie i m.in. dlatego odwołał biskupa, a żadnych zmian na lepsze oczekiwać nie możemy. Ale warto wyrazić choćby w taki sposób wdzięczność biskupowi za jego bezkompromisową postawę i obronę tradycyjnych wartości.
Jeśli ktoś nie miał okazji, to polecam śledzić cotygodniowe rozmowy z bp Stricklandem w jednej z amerykańskich rozgłośni radiowych, Virgin Most Powerful Radio. Są dostępne do odsłuchania na różnych platformach - jest to wspaniała lekcja katolickiej wiary i nauki. Mam nadzieję, że ten cykl będzie kontynuowany.

Byłem ostatnio na konferencji dominikanina o. Adama Szustaka OP. Trafiłem tam w zastępstwie niejako, co mnie nie usprawiedliwia w stopniu najmniejszym. Ojciec Szustak, prowadzący jakąś tam Langustę, zorganizował tzw. iwent trwający dwie i pół godziny. Najwyższa pora ocenić stopień sprotestantyzowania tej uroczystości. I tak aby nie przedłużać:
Na rzecz protestantyzmu działa samo miejsce. Centrum kultury znajduje się w sferze profanum a nie sacrum. O Szustak organizuje swoje turnee w obiektach niesakralnych a nie w kościołach, co jest dziwne z jednej strony. Z drugiej strony trzeba kupować bilety za kilkadziesiąt złotych, czego nie uczyniłem oczywiście. Protestanci czynią podobnie, czyli mamy 2 punkty za. Katolicy w kościołach by coś takiego zorganizowali, gdzie nie trzeba kupować biletów. Wynajęcie sali występowej kosztuje, poza tym klima nie dawała rady.
Dalej mamy scenografię, w jaką wyposażył się o. Szustak: jakieś esy-floresy świetlówkowe połączone z intensywną pracą reflektorów, świecących intensywnie widowni prosto w ślepia. Nie po katolicku.
Dalej mamy część artystyczną, czyli trzyosobowy zespół śpiewający nowe piosenki, chyba przez nich samych ułożone. Żadnych tradycyjnych nie stwierdziłem.
Elementy te tworzą atmosferę iwentową, znaną z tzw. imprez motywacyjnych. Jest widoczny silny rozdźwięk formalny między o. Szustakiem a głoszeniem rekolekcji i misji przez zawodowych kaznodziei z zakonów kaznodziejskich. Zaczęli oni tracić rekolekcje, bo normalni księża przejęli ich działkę. W sensie księża diecezjalni zaczęli głosić rekolekcje parafialne. Nie w tych parafiach, w których orzą, ale w innych. Proboszczowie zaczęli ich zapraszać, bo tamci stali się nie do zniesienia. Cechą konstytutywną kaznodziejów zawodowych jest bowiem semipelagianizm: najpierw człowiek sam się musi zbawić, sam nawrócić aby Pan Bóg mógł coś poradzić. Dalej mamy strumień świadomości, jakieś gadulstwo: trzy kazania przynajmniej: na początku mszy, kazanie właściwe i na końcu. To przy dobrych wiatrach. Potrafią oni przez 15 minut czytać program rekolekcji aby totalnie znudzić słuchaczy. Ludzie nie chcieli na to chodzić no i coś tam trzeba było zrobić aby zaradzić.
U o. Szustaka tego nie ma, jest koncentracja na konkrecie. Nie ma też świętych, tzn w wypowiedziach nie odgrywają roli. A u tamtych odgrywają.
Opisałem znamiona neoprotestantyzmu:
https://www.salon24.pl/u/smocze-opary/9 ... otestantem
stąd wiemy, jak rozpoznać neoprotestanta. O. Szustak nie używa systemu wersetowago, więc trochę słabo. Dla neoprotestanta wszystko jest w wersecie. Dla nas w realnych miejscach, np. na jeziorze, w Galilei, w Egipcie. A dla nich we wersecie. Jak ktoś mówi o wersetach to lampkę ostrzegawczą zapalajcie sobie.
O Szustak tematykę biblijną uskutecznia co prawda, ale nie wersetowo. Mamy temat główny:
Bóg mówi Słowo i wtedy to co mówi staje się rzeczywistością. Np stworzenie świata: Pan Bóg mówi, aby stała się Ziemia i Niebo i tam, gdzie nie było Ziemi i Nieba pojawiają się Niebo i Ziemia. W tym duchu interpretuje łowienie ryb w jeziorze: Piotr i inni nic nie złowili w nocy, Jezus każe im popłynąć w dzień, co jest bez sensu. Mówi Słowo i ryby się pojawiają. A wcześniej ich tam nie było.
W międzyczasie jeden gościu mówi drugiemu, że ma dla niego słowo od Boga i wbija mu nóż w bebechy. Mamy też uzdrowienie człowieka z uschnięta ręką. Mamy proroka i Amorytów. Mamy Mojżesza który chce widzieć Boga. Czasowo wypełnia ta konferencja ramy rekolekcji kilkudniowych tradycyjnych. Zabrakło zdaje się jednak wezwania do pogłębienia życia sakramentalnego. Z tego co pamiętam.
Piosenki były ładne, akcentem modlitewnym było błogosławieństwo końcowe. O. Szustak wystąpił też nieoczekiwanie w habicie. Ciekawe.