Niebiańskie chwile... Jeżeli chodzi o sferę duchową, to zdecydowanie mój pierwszy indywidualny pobyt w opactwie benedyktynów w Tyńcu. 7 dni życia jakby w innym wymiarze inne miejsce, malownicze położone, w dole Wisła a rankiem szczyty Tatr z oddali widać, już samo miejsce, na wapiennym wzgórzu dodawało poczucia, że tutaj jakoś "bliżej" Pana Boga . Wzlecieć do góry było łatwiej
W kościele grupa mężczyzn w liczbie ponad 30 , w czarnych habitach z kapturami, w kukullach (płaszcz chórowy z długimi i szerokimi rękawami)... w prezbiterium, w barokowych stallach.... stukanie w pulpit, wstają, ktoś zaczyna: "Boże wejrzyj ku wspomożeniu memu....reszta odśpiewuje - Panie pośpiesz ku ratunkowi memu...
Nieszpory a tu ten słynny mnich z tv Leon Knabit OSB, tak blisko, taki skupiony i ta radosna twarz, te mądre oczy, łacina, niewiele rozumiem , ale jest pięknie, wzniośle, chorał gregoriański...czy jestem w Średniowieczu? Czy to film pt "Imię Róży" ?
Kolacja, zima, ciemno, takie nieco "mroczne" krużganki , jedzenie w całkowitej ciszy, szwedzki stół, obiad jest wspólny - wyjątkowy wtedy staje się refektarz (klasztorna jadalnia) , śpiew, modlitwa, Opat daje znak, stuka młoteczkiem w pulpit, wszyscy zasiadają, lektor czyta - lektura duchowa, fragmenty Pisma Świętego, Reguły św Benedykta - jedzenie w ciszy, skupieniu, bez pośpiechu - jaka inna atmosfera od tej jaką serwuje nam McDonald...
Bicie dzwonów o 05.30 rano, ciemno, za oknami śnieg, mój pokoik jak cela zakonna, na korytarzu łazienki, nawet branie prysznica w takim miejscu wydaje się być inne
, Jutrznia o 06.00 rano..."Panie otwórz wargi moje - a usta moje będą głosić Twoją chwałę " , hymn, psalmy, czytania, responsoria , kantyk Zachariasza , zaraz Msza święta konwentualna - wszyscy mnisi sprawują w koncelebrze, benedyktyni umiłowali dwie rzeczy: Pismo Święte i Liturgię, pracę też, ta czeka po śniadaniu, "Święty jest chleb, ale jeszcze świętsza praca"...
Tak minął chyba najwspanialszy tydzień w moim życiu, w innej duchowej rzeczywistości, doprawdy był niebiański - wróciłem jeszcze raz za jakiś czas, ale tylko na 3 dni, po drodze byli cystersi 3x , w Mogile - tam już żyłem jak zakonnik a nie gość, wpuszczono za klauzurę, poznałem smak mniszego życia....
Po latach wybrałem jeszcze co innego, coś czego do końca nie znałem i myślę, że gdybym wybrał zakon, klasztor, w którym "zakochałem się od pierwszego wejrzenia " a nie jeszcze kilka lat szukał, analizował, porównywał, to było inne moje życie, ale cóż da teraz gdybanie? W pamięci pozostanie to wszystko, furta, schody , Prefekt Gości... w 2006 roku Dom Gości był też inny, teraz trochę chyba inaczej to wszystko "smakuje" - ale Bogu dzięki za ten niebiański czas, który na zawsze w mej pamięci i sercu pozostanie...