Re: Daniny, podatki, składki
polexit napisał(a):
Pandemia pokazała dobitnie, że "dobrem wspólnym" można tłumaczyć w zasadzie wszystko, nawet ograniczanie tych teoretycznie niepodważalnych praw człowieka.
Chyba dość dobrze zbadanym w psychologi jest związek lęku z radykalizacja przekonań czy postaw. W takiej sytuacji w jakiej jesteśmy prawa człowieka prędzej jawią się jako przeszkoda. To zresztą jest dość młody konstrukt, ma bardzo filozoficzna podbudowę. I wielu w nie nie wierzy, choć bywa że nawet stosuje
Bo aktualnie to one ogólnie stanowią w naszym kręgu podstawę ładu społecznego. Ale kryzys rządzi się innymi prawami. I zabrzmi to zapewne cynicznie ale dla mnie - ogólnie jestem sceptyczna do czystości intencji
- w tej całej trosce o innych głową rolę gra., kolokwialnie mówiąc, troska o zabezpieczenie swojego tyłka. Zresztą łatwo zajmować się dobrem wspólnym gdy dobro własne (w co zaliczam dobro najbliższych) jest zabezpieczone. Łatwo przejąć się zdrowiem innych gdy własne jawi się jako niezagrożone itd. Ja czekam teraz na operację i drażni mnie gdy słyszę, że teraz to priorytety są inne, a ja mogę czekać. Pewnie ze mogę czekać - do śmierci. Czemu nie? Mam myśleć o innych. Oczywiście, ale bym chciała żeby o mnie też ktoś pomyślał i w efekcie łatwiej mi jednak użalać się nad sobą itp. Mam znajomego który z żoną prowadzi restaurację. Szczęśliwie on poza tym pracował na etacie, korzystają z pomocy dla przedsiębiorców która ma raczej bardziej realny wymiar niż w Polsce więc jakoś się trzymają, ale i tak ich sytuacja się pogorszyła. Plus niepewność o przyszłość. Plus niemożność życia jak wcześniej - dużo podróżowali, teraz to problematyczne, a przyjemność niewielka skoro tam gdzie by chcieli się wybrać to to też wszystko pozamykane, no i troska o przyszłość itp. W tej sytuacji to raczej ich żal i frustrację budzi a to że w jakiejś branży bardziej poluzowano, a to że komuś pomocy więcej, a to że restauratorzy dalej po macoszemu. I takich przykładów wokół mam wiele. Dlatego z zasady nie wierzę za bardzo w to wielkie przebudzenie Judymów, którzy teraz w czasie pandemią to chcą tak zaradzić problemom innych i zadbać o wspólnotę.
polexit napisał(a):
Ja co do zasady jestem za tym, by rolę państwa a więc także to "dobro wspólne" ograniczyć do pewnego twardego rdzenia. Im bardziej zaczyna się mnożyć zadania państwa i poszerzać zakres jego ingerencji w życie ludzi, tym większe ryzyko, że to określenie dobra wspólnego będzie coraz mniej wynikać z jakichś rzeczywistych uwarunkowań i potrzeb, a bardziej z narzucanych odgórnie przez aparat państwowy założeń.
Co do zasady to mogłabym się z tym zgodzić. Ale myślę że nie bez kozery państwa w naszym kręgu kulturowym jest "moda" na państwa raczej opiekuńcze i rozbudowany socjał. Ludzie chcą po prostu zaspokajać swoje potrzeby przy pomocy państwa. Jak jest popyt to jest podaż.
Ale bardziej realny problem jaki się pojawia przy ograniczeniu tego "rdzenia" do minimum jest to że jak powiedział Pan Jezus - ubogich zawsze mieć będziemy. I tu pojawia się pytanie - jak wyglądał los ubogich zanim państwo wzięło na siebie w dużym mierze kwestie bezpieczeństwa socjalnego. Jak wygląda dalej los ubogich w tych państwach które nawet nie dla idei ale z braku możliwości ograniczają swoje działania do minimum? Punkt widzenia zależny od miejsca siedzenia. Wiadomo. Ale świat się nie kończy na jednak co do zasady dość sytych społeczeństwach Europy. Ani na borykającym się z takimi czy innymi problemami społeczeństwem w Polsce. Dlatego uczciwie muszę przyznać, że osobiście nauczanie społeczne Kościoła - choć nie trafia w moją "estetykę" i zainteresowania, a te wszystkie encykliki społeczne są dla mnie po prostu dość nudne - uważam za bardziej uniwersalne niż moje własne przekonania. Dlatego choć gdybym się zastanowiła to zapewne nadal bym miała własne pomysły jak urządzić ten świat, to jednak absolutnie nie chce tego robić. I dzięki Bogu nie muszę
polexit napisał(a):
Ale tak właśnie przecież jest w praktyce - że media publiczne są tubą propagandową partii władzy. Czy widzę możliwość, by istniały obiektywne, apolityczne media publiczne? Chciałbym, by tak było, ale jednocześnie nie bardzo w taki projekt wierzę. A przynajmniej nie w polskich warunkach.
A czy istnienie mediów mediów które nie należą do prywatnego nadawcy według ciebie nie można uznać za pewną wartość samą w sobie? Nie da się ukryć że dla mnie to jest kwestia pewnej "prezencji" państwa. A jak to bywa z prezencją - ponosisz wysiłki i nakłady a efekt i tak z reguły nie satysfakcjonuje do końca
BTW są w Europie jakieś państwa które nie mają publicznej telewizji? - jaka by ona tam nie była.