Trzeba wam się powtórnie narodzić” (J 3,7), „jeśli się ktoś nie narodzi powtórnie, nie może ujrzeć królestwa Bożego” (J 3,3), „zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego” (J 3,5)
czy owo nowe narodzenie to chrzest?
Ostatnio Mikołaj Kapusta uważał ze trzeba się nnowo narodzic i dopiero Bóg przemieni człowiek? Ale nie bardzo to rozumuem wszak w katolicyźmie jest chrzest, ktory czliwieka przemienia

Katoliczko, weź do ręki Katechizm Kościoła Katolickiego i sprawdź co jest tam zapisane na temat chrztu. Potem, jak już to zrobisz, to ewentualnie pytaj o to, czego nie zrozumiałaś.

Nowe narodzenie kojarzy mi się bardziej z gadaniem protestantów albo ludzi z jakiejś odnowy do której chyba Mikołaj należy, dlaczego chrzest nie wystarczy?

Przeczytaj to, co podlinkowałem, a potem wróć z pytaniami.

1215 Sakrament ten jest także nazywany "obmyciem odradzającym i odnawiającym w Duchu Świętym" (Tt 3, 5), ponieważ oznacza i urzeczywistnia narodzenie z wody i z Ducha, bez którego nikt "nie może wejść do Królestwa
Bożego" (J 3, 5).

Skoro chrzest jest takim odrodzeniem to czym jest nowe narodzenie?

Rżniesz głupa? Jak wół tam stoi, że chrzest jest narodzeniem na nowo z wody i Ducha. Ba! Jest podany odnośnik do Ewangelii Jana, rozdział 3, wers piąty. Masz jakieś problemy z czytaniem ze zrozumieniem?

Chrzest jest - przynajmniej wg Biblii - Nowym Narodzeniem.
Ale, żeby żyć, nie wystarczy się narodzić. Trzeba oddychać, jeść, pić, pardon wydalać.
W życiu duchowym tak samo: Nowe Narodzenie nie wystarczy.
Trzeba świadomie referować do zawiązanego pokrewieństwa z Chrystusem, trzeba pielęgnować tę relację przyjmują Eucharystię, trzeba żyć Duchem Świętym i Bożymi radami. Trzeba pozbywać się swoich grzechów, wyznawając je.

Szkoda jedynie, że niekiedy katolicy (zwłaszcza w ruchach skłonnych do wzorowania się na innowiercach) przyjmują fałszywą (i niebiblijną!) narrację protestancką, nazywając to, co trzeba robić potem "Nowym Narodzeniem".

Są jeszcze takie wyznania protestanckie i postprotestanckie, które za narodzenie na nowo uważają nawrócenie tudzież wylanie Ducha Świętego. Każdy po swojemu, jak mu pasuje.

To, że te denominacje tak uważają, mnie nie martwi. Martwi mnie, gdy powtarzają po nich katolicy.

Ona założyła niedawno wątek dotyczący rozwoju duchowego. Gdyby go rzetelnie pociągnąć to wyszedłby nam nowy człowiek. O to w tym rozwoju chodzi. Tyle, że trudno myśleć o sobie widząc swój 'model' jako docelowy i nie wiedząc jakie mechanizmy obronne obraz skutecznie zaciemniają. Nie można jednak człowiekowi wrzucić takiego obrazu na głowę, bo prowadzi ku temu droga i nie wolno nawet widząc rozwiązanie, decydować za innego człowieka. Kiedy podasz o pół zdania za dużo, rozlegnie się wrzask, że to ad personam, nieprawda i oberwie się pomagierowi. Ogólnie podać trudno, bo to nauka czytania siebie. Na błędach innych też można się uczyć zamiast mu te błędy wciąż punktować.
Takie więc nowe narodzenie można objąć zdaniem, że chodzi o obraz i podobieństwo do Boga, taki jaki widzi to Bóg (ja najlepszy a nie dziś). To jest puste zdanie, bo wymaga wypełnienia go wyborami na swej indywidualnej drodze życia. Życie to polega na tym, by dawać się pociągać Bogu. Znów puste zdanie, bo to należy w swoim życiu czytać.

Rozwój duchowy to konkrety, które doprowadzą do stawania się nowym człowiekiem. Nie ma granic. Granice stanowi brak granic. Zawsze można bowiem spaść.

No własnie tylko Mikołaj Kapusta mówi o tym, jako kolejnym spektakularnym wydarzeniu w zyciu czlowieka, ktore go przemienia tak i sam z siebie nie jest w stanie tych efwktów osiagnać. Dlatego tego nie rozumiem.

Działa łaska poprzez różne okoliczności życiowe. Nazywamy to pociąganiem Boga; dajesz się pociągnąć i nabrać właściwy kierunek lub nie. Człowiek tego sam nie może z prostej przyczyny: nie zna siebie i swego potencjału oraz tego jak ten potencjał zrealizować. To wyraźnie widać w sposobie pisania o nowym człowieku. Protestant sam uznał, że jest nowym człowiekiem, bo cała wiara zasadza się na swoim: ja decyduję. Oprawia to w działanie DŚ, ale tam jest duch tego świata. Katolik widząc proces stawanie się podchodzi do sprawy zupełnie inaczej.

Mikolaj Kapusta nie jest protestantem. A nie mowi o tym jako procesie.

Nie rozumiesz, bo zamiast sprawdzić w Katechizmie czym jest narodzenie na nowo i jakie są skutki chrztu, sama kombinujesz jak ten temat rozgryźć.

Sachol: nie ma magii. Człowiek nie zmienia się, bo mu śrubkę ktoś podkręci. Łaska Boża buduje na naturze. Zawsze też po łasce przychodzi: sprawdzam i Bóg się chowa. Spróbuj to zrozumieć. W moim przekonaniu jest za wcześnie. YZ ma rację: nic tu nie da czytanie po łebkach. Nie rozumiejąc zasad życia duchowego nie zrozumiesz finału.
Charyzmatycy myślą inaczej, ale to właśnie wpływy protestantyzmu, gdy widzą DŚ jako przychodzącego na wołanie charyzmatyka.