Kolejna wyprawa po artykuły spożywcze. Tym razem kolejka była znacząco dłuższa, ale też pogoda niezwykle dopisała - niebieściutkie niebo z paroma delikatnymi leniwie snującymi się białymi barankami chmur przy akompaniamencie wiosennych powiewów wiatru i szczebiotania ptaków. Prawie wszyscy kolejkowicze mieli twarze zakryte maseczkami lub chustami, co jest zgodne z zaleceniami miejskimi. Oczywiście trudniej jest oddychać przez taką osłonę, ale przynajmniej nie ma potrzeby robienia sobie makijażu na wyjście z domu. Nie to, że się jakoś specjalnie zawsze się maluję, jednak tym razem nałożyłam na cerę wyłącznie puder mineralny. Wcześniej słyszałam, że osoby, które nie są przyzwyczajone do noszenia maseczek, mają szczególną skłonność do dotykania twarzy i poprawiania maseczki. Mogą też bardziej odczuwać podrażnienie na twarzy spowodowane kontaktem z maseczką. Dlatego dzień wcześniej użyłam znacząco więcej kremu na twarz, mając nadzieję, że nawilżona skóra będzie mniej skłonna do podrażnienia i tak faktycznie było, bo raczej nie odczuwałam zbytniego dyskomfortu przez ponad 2 godziny wyprawy do sklepu. Przede mną stało jakieś 70 czy 80 osób. Tym razem do sklepu wpuszczano po 5 osób, zatem swoje trzeba było odstać. W środku sklepu przy kasach pojawiły się osłony z pleksiglasu. W sklepie prawie wszystko było. Zauważyłam jednak, że na półce z wyrobami toaletowymi cały czas brakowało papieru toaletowego, ale trudności z jego zakupem są w całym kraju. Po powrocie do domu i rozpakowaniu toreb odczułam psychiczną ulgę, tak jakbym stoczyła jakąś walkę. Ciekawe, czy w latach 1957-58 podczas epidemii grypy A (wirus H2N2), gdy to szacowana liczba zgonów wyniosła 1,1 miliona na całym świecie i 116 000 w Stanach Zjednoczonych, stosowano podobne środki ostrożności jak my to robimy obecnie.

Ja gdyby nie to ze boję sie o zdrowie rodzicow że ich zaraże to chyba z calym olala bym te wszystkie środki ostrożności. Bo patrzac na ludzi to chronia sie jak osly bo ktoś coś kazal to bez myslenia to robią. Np widziałam Pania jadacą autem sama! w maseczczce i rekawiczkach. Od kogo miała by sie w tym aucie zarazić ze ta maseczke zalożyła chyba od samej siebie, chyba wyłaczyła myślenie wraz z zalożeniem maseczki.
A po 2 czemu mają służyć rekawiczki? Chyba po dotykaniu jakoś rzeczy należy je umiejetnkw zdjąc i wyrzucić a nie nosic i dotykac wszystko dookola, przecież one tracą sens w tedy.

Ludzie myślą, że to morowe powietrze. Po prostu nie przekładają wiedzy dotyczacej biologii wirusa, jego dróg przenoszenia na profilaktykę zdrowotną. Nie przywiązują też wagi do tego, że sposób odżywiania się przekłada się nie tylko na zdrowie psychiczne, ale i fizyczne, w tym funkcjonowanie układu odpornościowego. Tego nie naprawia się błyskawicznie. Szybko to można tylko odespać zaległości.
W odżywieniu obowązuje prawo minimum Liebiga. Składnik znajdujący się w minimum jest czasem hamulcowym dla całego szlaku metabolicznego. A dochodzą jeszcze substancje szkodliwe.
A najważniejsze są geny...