Tylko co z tym NPR, jeśli "uprawiać ile ochota" Hmm, no chyba że to NPR "wyskakiwany", jak ktoś tu pisał, czy może z prezerwatywą, bo niektórzy te metody uważają również za naturalne.
I przynajmniej na stare lata, warto się wstydzić i pokutować za grzechy przeciwko czystości.

Krysia, zapomniałam dodać słowa --- kiedy mają możliwość. A więc NPR da się pogodzić z chęcią współżycia w małżeństwie, nie trzeba sobie całkowicie odmawiać.

Wstrzemięźliwość jest wartością ale warunek jest taki ze oboje sie na to godzą. To samo dotyczy częstości kontaktów seksualnych. Współżycie ma wartość wtedy gdy oboje w wolności się na ten akt decydują. Oczywiście w pełnej zgodności z nauczaniem katolickim ( to specjalnie dla Krysi żeby nie było niedomówień. )

Przykro mi, ale ja nie oczekuję wyłącznie "przyjemnych dyskusji" na forum religijnym. Jeżeli takich dyskusji oczekujecie- to wybierzcie się z przyjaciółmi do kawiarni.

Nie zamierzam udawać, że podoba mi się jakiś zaperzony ateista lub jakaś dziwna "katoliczka", broniąca zaciekle prawosławia lub kalwinista obrażający i pouczający wszystkich ("bo on taki jest"). A wiedzy o katolicyzmie nie widzę wcale. Ja takiego katolicyzmu nie chcę, bo to nie jest katolicyzm tylko klubik dyskusyjny "multi-kulti".

Żegnam i z Panem Bogiem

Alexis, możesz tylko odpoiedzieć na pytanie Andpola?

Po co, przecież tutaj każdy wie wszystko lepiej? A skoro tak wszystko wszyscy wiedzą - to dyskutujcie sobie sami ze sobą.

To znaczy ze nie masz pewności ze twoje poglądy są zgodne z nauczaniem katolickim.
Bo jeśli miałbyś racje to co stoi na przeszkodzie pouczyć błądzących. To nawet katolicki wymóg

ja w sumie chciałbym być 'naprostowany' jeśli się mylę w swoich poglądach! to jest część nawracania się przecież

Ja również. Mnie też ta wiedza się do czegoś przyda:)

Proszę bardzo: istnieje coś takiego jak Katechizm oraz encykliki (być może słyszeliście o tych publikacjach). Zachęcam gorąco do przeczytania. Ja za was lekcji nie będę odrabiać. Miłej lektury

no wyobraź sobie że czytałem i jakoś nie znajduję uzasadnienia dla Twojej tezy:

przecież to wprost kłóci się z logiką... wynikało by z takiej tezy że w zasadzie pary małżeńskie powinny współżyć tylko w okresie płodnym (bo w okresie bezpłodnym są bezpłodne przecież, czasowo ale jednak). Także po menopauzie już małżonkowie nie powinni współżyć, a także jak nadmieniłeś później pary bezpłodne z powodów medycznych (np. usunięte jajniki w wyniku operacji).
I gdzie niby Kościół czegoś takiego naucza? Przecież propagowanie NMRP w poradniach przykościelnych byłoby wtedy z tym sprzeczne.

Oczywiście szło mi o Alexis.
Przepraszam i niniejszym odszczekuję.

Wstrzemięźliwość małżeńska lub inna ma taką wartość i tylko wtedy ma wartość jeżeli pozwala człowiekowi na bycie w większym stopniu wolnym.

Seks niewoli człowieka, stanowi przymus, potrafi człowieka w mniejszym lub większym stopniu "opętać", bo to wynika z instynktownej istoty jego działania. Zwięrzęta mają okresy rui w roku, gdy nie liczy się nic poza pragnieniem kontaktu z drugą płcią. Niestety, ludzie są prawie cały rok w okresie rui.

Panowanie nad popędem seksualnym jest wygraną człowieka nad swoimi instynktami. Zwycięstwo nad seksem jest też zwycięstwem motywów walki z seksem. Ważne są motywy wstrzemięźliwości.

Każdy musi sobie indywidualnie odpowiedzieć z pokorą, czy na pewno jest panem samego siebie, czy jednak musi ulec ciału wtedy gdy ono tego chce. Ale to mogą zrobić tylko ci, którzy bardzo dobrze znają siebie i się nie oszukują.

O ile tej prawdy w przypadku osób samotnych nie sposób ukryć: samogwałt, cudzołóstwo itp., tak w przypadku męża/żony zawsze taki stan można podciągnąć pod "obowiązek stanu" , chęć obdarowania, czyli pod miłość przecież. A ile egoistycznych, nie mających nic wspólnego z ową miłością uzależnień funkcjonuje pod płaszczykiem seksu małżeńskiego... W moim odczuciu to teren "upraw i potrzeb", bo jeśli o człowieku z szacunkiem, z godnością, o jego ciele jako sacrum, to też i innym językiem.

Prawda, no właśnie...