Sam jesteś oszczerstwem. To że schizmatykom dano szansę cofając im ekskomunikę (szansa, której nie wykorzystali) nie oznacza, że przestali być schizmatykami.

Barney, widać u Ciebie zdecydowanie niewspółmierną do sytuacji niechęć wobec Bractwa Św. Piusa X. Również BXVI mówił o tym, że jest to sprawa wewnętrzna Kościoła.

Poza tym piszesz o niewykorzystanej szansie jakby kwestia Bractwa była definitywnie zamknięta. Jednak tak nie jest. Ostatnio kardynał Walter z Papieskiego Komitetu Nauk Historycznych gościł w seminarium FSSPX, więc rozmowy są prowadzone dalej. Mają być prowadzone niedługo kolejne w innych seminariach.

Małgosia

Ja jestem odpowiedzialna za kształtowanie osobowści/ wiary/ ptraktyk moich uczniów, a nie ukazywanie im który biskup co źle zrobił.

Jeśli jakiś biskup głosi herezje, zaś gro wiernych także podąża takimi krętymi drogami, wykracza to poza kwestie prywatne tych osób i jak najbardziej trzeba uświadomić młodych w tych względach, aby rozumieli zagrożenie z tych działań płynące.
Tak, że nie czaruj, Małgosiu.
Chyba, że nie rozumiesz zagrożenia, ale wówczas jesteś jak ślepy przewodnik ślepych.

Proszę o nie łączenie Tradycji z FSSPX, bo przecież Kościół nie może odciąć się od Tradycji.
Ci, którzy się odcięli, piszą swoimi wypowiedziami oraz życiem inną Ewangelię, Św. Paweł w twardych słowach mówił o takich ludziach: niech będą przeklęci. Bo i owszem, ściągają nie błogosławieństwo Boże, lecz przekleństwo. Tego nie można usprawiedliwiać motywacjami rzekomego ratowania Kościoła, również Benedykt XVI mówił o tym, by nie kłaść nacisku na ilość, lecz jakość.
Ratowanie Kościoła na zgliszczach dusz ludzkich jest szaleństwem i zawsze w naturalny sposób będzie się wiązało z inną Ewangelią. Lecz nie ma innej Ewangelii, są tylko jacyś ludzie siejący wśród was zamęt - tako rzecze Św. Paweł.

Ewa ,zamiast leczyć wysypkę ,zastanów się jaka jest jej przyczyna?Skąd się w człowieku rodzą schizmy ,odstępstwa ,brak jednomyślności ,a także upadek wiary? Pomyśl intensywnie ,a zanim podzielisz się owocem swojej nowo nabytej mądrości ,odnieś ją najpierw do siebie ,aby przypadkiem nie zawinić przed Bogiem grzechem obłudy, z przypowieści o drzazdze i belce w oku.

Czyli co? Milcz babo w tematach ważnych, bo masz belkę w oku. A jak pójdziesz zająć się swoją belką, to my zaoramy resztę, a nikt nam nie będzie przeszkadzał.

Św. Franciszek Salezy: Dawid wyznaje, że nie tylko nienawidzi grzechu, lecz także wszystkich dróg i ścieżek wiodących do niego. Na tym polega odrodzenie duszy, które ten sam Prorok porównuje do odmłodzenia orła.

Całość: http://www.traditia.fora.pl/modlitwa-i- ... ,8736.html Warto przeczytać.

A co robią ludzie oddający się herezji, jeśli nie poszerzaniem dróg prowadzących do grzechu?

Jozku, dlaczego upominasz akurat mnie, a nie herezjarchów? Coś się stało z Twoją percepcją?

Wrócę do dość ważnej kwestii podniesionej przed chwilą, bo ginie w przepychankach EA z innymi.

Grzech ciężki był mi kiedyś tłumaczony przez pewnego mądrego dominikanina jako świadome zerwanie więzi z Bogiem, intencjonalne odwrócenie się od Boga i odrzucenie drogi bożej na rzecz drogi zła. Myślę, że to określenie (nie chciałbym nazywać go definicją) trafia w sedno sprawy.
Zatem bez wątpienia dzieci w wieku 8-9 lat i nawet starsze nie są w stanie podjąć świadomego wyboru odrzucenia więzi z Bogiem, trwałego porzucenia drogi do zbawienia na rzecz drogi zła. Absolutnie nie są rozwinięte mentalnie na tyle, żeby umieć to ocenić, a co dopiero definitywnie wybrać z całym bagażem ponoszonych wskutek tego wyboru konsekwencji.
Wobec tego dziecko w tym wieku nie jest w stanie zgrzeszyć ciężko! Nie da rady, choć jest w stanie dokonać czynów obrzydliwych, strasznych (na szczęści rzadko, ale jednak).

Kościół od wieków stoi zatem przed dylematem kiedy dopuścić wiernych do komunii, w jakim wieku.
a) Wcześnie, dzięki czemu zaczynają one pełniej czerpać z łaski Boga i do tego chłoną dobre nawyki. Efektem ubocznym jest udzielanie komunii osobom nie rozumiejącym ani jej istoty ani istoty przeszkód (grzechów) uniemożliwiających przyjęcie komunii. To bardzo wysoka cena dla Kościoła.
b) Albo późno, w wieku na tyle dojrzałym, że człowiek już rozumie wiele rzeczy, a w szczególności rozumie pojęcie i praktyczne zastosowanie terminu grzech (w tym ciężki) oraz docenia łaskę dostąpienia do stołu pańskiego. Ceną jest niestety utrata niemałej liczby wiernych, którzy nie wrastając w sakramenty od młodości nie czują potrzeby przyjmowania ich w wieku bardziej dojrzałym.

Jak wiemy KK wybrał drogę pierwszą dostrzegając więcej "za" niż "przeciw". Ale żadne "przeciw" nie zniknęły tylko uznano, że tych "za" jest więcej.
A spowiedź przed sakramentem komunii jest prowadzona dla dzieciaków dla wpojenia im właściwej kolejności działań oraz uwrażliwienia sumienia. Z punktu widzenia gładzenia grzechów ciężkich jest im niepotrzebna. Widziałem to na własne oczy w praktyce! Pierwszą komunię bez spowiedzi usznej dziecka. Nie miałem obiekcji, raczej doceniam zrozumienie sytuacji u księdza dostrzegającego (na pewno lepiej niż ja) istotę obu sakramentów.

Nie to nie tak, choć z tym milczeniem to całkiem blisko,choćby z tej przyczyny iż w milczeniu rodzi się i mądrość.
Zastanów się ,czy Twoja postawa różni się czymś od postawy współczesnego świata?czy świat potrafi jeszcze odnaleźć w sobie pierwiastek Bożej mądrości jakim jest pokora ,posłuszeństwo ,miłość ,dobroć i łagodność?
Jeśli nie ,jeśli świat nie chce słuchać ,jeśli wie lepiej ,jeśli nie potrafi przyznać się do błędu i tkwi w swojej nieprawości to jak go - świat ,zmienić ?Jak przeszkodzić pierwiastkom duchowym na wyżynach ,w zawładnięciu nad światem ?

Jaki proponujesz Ewo sposób ? Jezus mówiąc o drzazdze i belce ,zaproponował przemianę własnego serca.
Jak to się wyraża i jak to rozumieć w życiu codziennym?

Czytałem wiele książek i wiele nabyłem praktycznej wiedzy o naszej wierze .Wiele wiedziałem o pokorze i innych zacnych cechach prawdziwie chrześcijańskich ,ale prawdziwie zrozumiałem je w momencie żywego zetknięcia się z nimi.Dopiero gdy spotkałem człowieka pokornego ,prawdziwie potrafiącego się uniżyć ,a zarazem prawdziwie mądrego ,wówczas to zrozumiałem jak wyglądać powinna ewangelizacja.To jest ciepło i światło ewangelicznej lampy ,z którą gdy raz ktoś się zetknie ,zawsze do niej chce powracać i przy niej trwać.Postawa tego człowieka ,była sama w sobie nauką.Zmień siebie ,zmień swoje złe skłonności ,wyrzuć wszystkie belki i drzazgi z własnego oka ,a zmienisz innych wokół siebie.Uczyń w swym sercu Królestwo Niebieskie ,a każdy zapragnie w nim być.

Chcemy ,aby inni słuchali ,byli posłuszni Bożym prawą i prawi? Sami
najpierw się takimi stać musimy.Tak też należy rozumieć ,to co poniżej św Franciszek powiedział.



Chrystus powiedział ,że kto nie sieje rozprasza.Jeśli nie zamierzamy zmienić samych siebie ,ale jedynie zmieniać innych to przyczyniamy się tylko do "poszerzania" rozłamów.

Ja - przy całym szczerym szacunku do Twojej osoby i mówiąc to w braterskiej miłości - nie dostrzegam między wami różnicy.Dla mnie to jest ten sam duch ,który przejmuje kontrolę nad dzisiejszym światem. Będę też bardzo szczęśliwy ,jeśli rzucisz we mnie owocem swego nawrócenia, udowadniając mi mój błędny i krzywdzący osąd.

Jeśli nie ,jeśli świat nie chce słuchać ,jeśli wie lepiej ,jeśli nie potrafi przyznać się do błędu i tkwi w swojej nieprawości to jak go - świat ,zmienić ?Jak przeszkodzić pierwiastkom duchowym na wyżynach ,w zawładnięciu nad światem ?

Jaki proponujesz Ewo sposób ? Jezus mówiąc o drzazdze i belce ,zaproponował przemianę własnego serca.

Po pierwsze, nawet Pan Jezus nie przyszedł zmieniać świata, lecz zbawić to, co zaginęło, więc dlaczego ja miałabym chcieć zmieniać świat? To Twój pomysł odnośnie mojej osoby czy moich intencji, więc to nie mój problem.

Po drugie, jeśli Pan nie przeszkodzi owym pierwiastkom duchowym na wyżynach w zawładnięciu światem (a więc i duszami), to niby jak EA miałaby przeszkodzić? Czy EA ma się za większą od Boga?

Nie znaczy to jednak, że należy milczeć wobec zła, gdyż są rodzaje zła, które trzeba ukazywać oraz piętnować, gdyż zło nie napiętnowane rozzuchwala się.

Rób wszystko tak, jakby wszystko zależało od ciebie, ufaj tak, jakby wszystko zależało od Boga. Znasz to?
Ja bym do tego dodała również zgodę na wolę Bożą i nie wpatrywanie się w wyniki swych wysiłków, gdyż one są w rękach Boga i nie z wyników człowiek będzie rozliczany.

A przemiana serca dokonuje się również i w akcji, dlatego nie kłopocz się nadmiernie tym problemem.

Chrystus powiedział ,że kto nie sieje rozprasza.Jeśli nie zamierzamy zmienić samych siebie ,ale jedynie zmieniać innych to przyczyniamy się tylko do "poszerzania" rozłamów.

Mówienie o rzeczach społecznych, politycznych oraz wewnątrzkościelnych, nie jest żadnym zmienianiem innych, pomimo tego, że wiąże się z cudzym grzechem. Dlatego ta interpretacja jest Twoim problemem , a nie moim.

A co do rozłamów i pojednań, oraz fałszywych pojednań i rzeczywistych przyczyn rozłamów, możesz się wypowiedzieć w temacie Patriotyzm.

Chrystus powiedział ,że kto nie sieje rozprasza.

To prawda, a dochodzą jeszcze siewcy chwastów i zawijający w sreberka.
EA odwija z tych sreberek, lecz przypomina to syzyfową pracę. EA nie będzie się tym przejmowała i dalej będzie odwijała na ile Pan Bóg pozwoli.

Owszem, bo przez nią źle widzisz. Taka jest zresztą rada ewangeliczna.No tak, bez Ewy Agnieszki i jej bezproduktywnego pomstowania Kościół nie przetrwa.

A swoją już wyciągnąłeś?

No to właśnie jest przyszłość Kościoła.
Nie ma to jak czepiać się bez sensu.
@Barney akurat trafnie zauważył, to czego Ewa nie widzi od dawna.

(ciach wycieczka osobista - J)
Poza tym to bardzo typowe, kiedy chce się rozwalić temat, zaczynają się zaczepki personalne.
Zaczepki personalne to także przejaw intelektualnej bezradności oponentów, bo gdyby mieli argumenty to by ich użyli.
W takich rzeczach miesza się pewien rodzaj finezji z prymitywizmem.

donchichot

No to właśnie jest przyszłość Kościoła.

Nieprawda. To tylko etap. Złość ludzka osiągnie zwycięstwo tylko pozorne, choć brzemienne w skutki dla wielu dusz ludzkich, a interwencję boską mamy przyobiecaną, a ona lubi przychodzić w momencie, kiedy wszystko wydaje się być utracone.

Herezjarcha, czy tego chce czy nie, czy sobie to uświadamia, czy też nie - walczy bardzo niebezpiecznym orężem z Kościołem, występuje przeciwko pragnieniom Bożym (zbawienie dusz) oraz przeciwko ludzkiemu dobru.

co właśnie uczynilaś.

To ja z innej beczki. Czy nie wydaje się Szanownemu Państwu, że książka Marii Simmy Moje przeżycia z duszami czyśćcowymi, może dziś służyć przyklepywaniu błędów oraz zaganianiu na szerokie dziedzińce, jako, że głównie zwraca wzrok na Boże Miłosierdzie wyławiające grzesznika z otchłani jego grzechu? (My nie wiemy komu się poszczęści)

Myślę sobie, że w żadnym razie nie wolno posługiwać się tą książką w oderwaniu od , nazwijmy to tak, teologii duchowości, i to właśnie tej tradycyjnej, zakorzenionej w znajomości Boga oraz znajomości ludzkiej natury, wpływu świata oraz działania szatana. No i oczywiście z drugiej strony mamy tu działanie Boga oraz współpracę człowieka.