Moim zdaniem do tego trzeba podejść z dystansem. Sam byłem gotowy uwierzyć tej rzekomej prorokini zwiastujący rychły koniec świata. Zastanówmy się czym ten koniec świata jest.

Chodzi o to, że nastąpi powszechne zmartwychwstanie, sprawiedliwi pójdą do życia wiecznego a bezbożni na wieczną mękę. Pewne wydarzenia będą to zapowiadać.

Ludzie studiują Apokalipsę, żeby te znaki odnaleźć i popełniają błąd. Otóż w innym miejscu Pisma Świętego jest napisane kiedy nastąpi koniec i co go poprzedzi:

"Bo jeżeli ich odrzucenie przyniosło światu pojednanie, to czymże będzie ich przyjęcie, jeżeli nie powstaniem ze śmierci do życia?" Rz 11, 15

Mowa o powszechnym nawróceniu Żydów.

"Nie chcę jednak, bracia, pozostawiać was w nieświadomości co do tej tajemnicy - byście o sobie nie mieli zbyt wysokiego mniemania - że zatwardziałość dotknęła tylko część Izraela aż do czasu, gdy wejdzie [do Kościoła] pełnia pogan." Rz 11, 25

Wygląda więc na to, że Izrael przyjmie chrześcijaństwo na samym końcu.

Także nie wierzę tej rzekomej mistyczce, że koniec jest tak bliski jak zapowiada.

To nie takie proste, po drodze jeszcze będzie epizod z Antychrystem, oby nie pomylić "nawrócenia" na Antychrysta z rzeczywistym nawróceniem. Pogan (nie Żydów) dotyczy na pewno.

hmhmm zwróciłeś uwagę na najmniej ważny element objawienia, chociaż grzech Sodomy i Gomory nie był ani innego rodzaju ani innego natężenia niż obecnie promowana wolność (rozwiązłość) seksualna.
Rdz 19; 2 rzekł: «Raczcie, panowie moi, zajść do domu sługi waszego na nocleg; obmyjcie sobie nogi. a rano pójdziecie w dalszą drogę». Ale oni mu rzekli: «Nie! Spędzimy noc na dworze». 3 Gdy on usilnie ich prosił, zgodzili się i weszli do jego domu. On zaś przygotował wieczerzę, poleciwszy upiec chleba przaśnego. I posilili się. 4 Zanim jeszcze udali się na spoczynek, mieszkający w Sodomie mężczyźni, młodzi i starzy, ze wszystkich stron miasta, otoczyli dom, 5 wywołali Lota i rzekli do niego: «Gdzie tu są ci ludzie, którzy przyszli do ciebie tego wieczoru? Wyprowadź ich do nas, abyśmy mogli z nimi poswawolić!» 6 Lot, który wyszedł do nich do wejścia, zaryglowawszy za sobą drzwi, 7 rzekł im: «Bracia moi, proszę was, nie dopuszczajcie się tego występku! 8 Mam dwie córki, które jeszcze nie żyły z mężczyzną, pozwólcie, że je wyprowadzę do was; postąpicie z nimi, jak się wam podoba, bylebyście tym ludziom niczego nie czynili, bo przecież są oni pod moim dachem!» 9 Ale oni krzyknęli: «Odejdź precz!» I mówili: «Sam jest tu przybyszem i śmie nami rządzić! Jeszcze gorzej z tobą możemy postąpić niż z nimi!» I rzucili się gwałtownie na tego męża, na Lota, inni zaś przybliżyli się, aby wyważyć drzwi.

hmhmm i Ewo oprócz elementów, które mogą razić znajdziecie wyjaśnienie sensu i ocenę wydarzeń opisanych w Ewangelii.

@lemi58
Więc na jaki inny element objawienia zwróciłeś największą uwagę? To, że nasze społeczeństwo przypomina Sodomę i Gomorę, to niestety widać.

A skąd to mniemanie?

QWERTY, dziękuję za twoje pytanie otwierające wątek i podpisuję się pod nim. Przeczytałem Poemat i inne dzieła Valtorty. Pośrednio przyczyniły się u mnie do zgłębiania wiary i codziennej Eucharystii (która oswobodziła mnie z grzechu). Podano mi link do tego wątku, na dowód że Valtorty nie należy czytać ale podobnie do Ciebie nie znalazłem jednoznacznej odpowiedzi. Ja pisałem o Emmerich (m. innymi o tym, że dusza Maryi była już przy stworzeniu świata), gdzie też Valtortę nazwano tą "złą" która wprowadza zamęt a Emmerich tą "dobrą".

Wiele odpowiedzi na postawione w wątku pytania dopełniają inne objawienia, dlatego na mocy zacytowanego wyjaśnienia samego Jezusa ustami Valtorty, które cytujesz może warto je zgłębiać (dlatego przeczytałem też całą Emmerich, Dzienniczek i kilku innych mistyków). Np. zarzuty, że Maryja była podana jako druga po Piotrze -wg. mnie chodzi o kierownictwo Kościołem na ziemi, owszem Maryja, stworzenie doskonalsze od Aniołów w całej swej pokorze uznawała Piotra jako głowę Kościoła (może właśnie o to tu chodziło?). Podobnie młodszy Jan dobiegł do grobu pierwszy ale w swej pokorze poczekał aż Piotr dobiegnie i wejdzie pierwszy (wg. objawień Jan widział wtedy Zmartwychwstałego ale nie wspomniał o tym Piotrowi żeby go nie zawstydzić... Jan był najbliżej Maryi w pokorze). Swoją drogą dla dusz sceptycznych jest dzisiejsza Ewangelia właśnie z Jana: "Ten właśnie uczeń daje świadectwo o tych sprawach i on je opisał. A wiemy, że świadectwo jego jest prawdziwe.
Jest ponadto wiele innych rzeczy, których Jezus dokonał, a które, gdyby je szczegółowo opisać, to sądzę, że cały świat nie pomieściłby ksiąg, które by trzeba napisać".
Powyższe słowa niejako legitymizują objawienia ale oczywiście nie są one dla każdego. Mamy różne zdolności poznawcze (światła) i różne cechy osobowości ale WSZYSCY JESTEŚMY WEZWANI DO ŚWIĘTOŚCI. Jeśli więc Ewangelia wystarczy komuś do osiągnięcia celu to OK, inny potrzebuje zgłębiać ojców kościoła dla innego natchnieniem będą objawienia.
Dobrze będzie gdy osoby, które czytały dzieło Valtorty podobnie jak QWERTY napisały krótkie świadectwo czy im to pomogło czy nie bo po owocach możemy rozeznawać sprawy duchowe.

@Anandariszi
Ostatnio radykalizuje się, jeśli chodzi o wierność Kościołowi.
W sprawie Marii Valtorty nie dawał mi spokoju fakt, że taki geniusz teologii jak kardynał Józef Ratzinger potępił to dzieło.

Także dyskusja na tym forum przekonała mnie, że nie warto budować swojej wiary na niepewnych podstawach.

Czytanie Valtorty może przyczyniać się do wzrostu religijności. Pytanie tylko - jakiej? Czy tej wiernej Kościołowi?

Może i to dzieło w 99% odsłania kulisy wydarzeń ewangelicznych. Ale co, jeśli w 1% fałszuje (nie wiemy w którym) i może to własnie wywołać jakąś szkodę na naszej duszy?

Dlatego wolę już pisać o tym dziele, jako o literackim - tak jest po prostu bezpieczniej (no i zgodnie z osądem Kościoła)

Qwerty, właśnie z tym radykalizowaniem to ja mam odmienny problem. Kolega wciągnął mnie we msze trydenckie (na które ponownie zezwolił Ratzinger). Wszystko super, czujesz że tak było przecież przez ok. 500 lat, czujesz tę moc itd.
Następnie (wczoraj) ten kolega zadał podejrzliwe pytanie: "a dlaczego Franciszek w Jerozolimie to wszedł do meczetu, zdjął buty i modlił się z muzułmaninami... nie wiem czy to nadal MÓJ PAPIEŻ...?" Takie radykalizowanie postawy prowadzi wprost do schizmy.
No więc tak się dzieje gdy prawo, forma jest ponad miłość i ducha.
Przemyśl to.
Przecież to właśnie "prawo" niemal zakazuje islamiście pomóc rannemu w wypadku (że o hinduizmie nie wspomnę). Hipotetycznie nie pomogłeś poszkodowanemu w wypadku na pustyni w Maroko, tego dnia nikt już nie przejechał obok rannego i ten umarł. Jak myślisz w jaki sposób przyjmie Cię Stwórca, czy poklepie po ramieniu za wypełnienie prawa czy też jakieś nieskalanie się?

Bo kolega nie radykalizuje się w wierności Kościołowi, tylko odchodzi w stronę lefebrystów.
A co do modlitwy z muzułmanami - czy i Jan Paweł II tego nie robił?

A co ma piernik do wiatraka?
Czyżbyś twierdził, że prawo kościelne jest złe?

Przypomnę tu przygodę Jezusa z Kananejką, która prosiła Go o cud, zapewne znacie ten przypadek.
A teraz wzorem Jezusa fabrykuję dialog papieża Franciszka z Muzułmanami, taki, aby papieżowi nic nie można było zarzucić:
-Papieżu Franciszku, skoro będziesz w Jerozolimie, na ziemi Twojego Pana, wstąp i do nas, by pomodlić się w naszej świątyni.
A papież na to:
- Na ziemi Mojego Pana jest Jego świątynia, dlaczego więc miałbym się modlić w Waszej, skoro Wy nie modlicie się w świątyni mojego Pana?

Teraz są dwie możliwości:
1. Mówią muzułmanie:
-My nie czujemy się godni wchodzić do świątyni Twojego Pana, papieżu Franciszku.
Na to papież:
-Zaproszenie przyjęte, ale postawcie w tej świątyni choćby jeden widzialny znak obecności mojego Pana i niech to będzie krzyż. Będzie to dla mnie znak otwartości Waszych serc na obecność mojego Pana w Waszej świątyni, bo ja chodzę jedynie tam, gdzie przebywa mój Pan.
- Na to muzułmanie:
-Ale nam nie wolno...
Papież:
-Czy nie zapraszacie mnie tu, dlatego, że służę mojemu Panu?
-No, tak.
- Zróbcie więc wszystko, co Wam powiedziałem, a przyjdę i pomodlę się.

2.Na słowa papieża:
- Na ziemi Mojego Pana jest Jego świątynia, dlaczego więc miałbym się modlić w Waszej, skoro Wy nie modlicie się w świątyni mojego Pana?
-Bo my nie chcemy mieć nic wspólnego z Twoim Panem.
Papież:
-A przecież zapraszając mnie tam, macie świadomość, że należę do Mojego Pana, jak wiec możecie mówić, że nie chcecie mieć z Nim nic wspólnego?

Na te słowa oni zamilkli i oddalili się.
Do odwiedzin Meczetu nie dojdzie.
Oczywiście można to modyfikować w zależności od tego na ile muzułmanie chcieli się nagiąć, bądź postawić opór.

Każda zaś wizyta, jeśli wychodzi z inicjatywy Watykanu, jest przeciw Bogu.

Właśnie - dziwne pytanie o to "prawo" jak na Ciebie Qwerty (choć nie zdążyłem Cię poznać o ile to się w ogóle da na forum) i mozna je traktować jako zaczepka do dyskusji.
Prawo jest ustanawiane przez ludzi. Jezus przyszedł i wykazał błędy faryzeuszów i sadyceuszów w rozumieniu prawa (uczniowie zrywający kłosy, ratowanie trzody w szabas itd.). Postawił miłość ponad prawo "Będziesz miłował...". Miłość mówi: "kochaj nieprzyjaciół swoich". No więc kocham braci muzułmanów i jasne jest, że żadna świątynia (mury), nie obejmie Stworzyciela. Tak więc nie mam problemu z tym, że JPII czy Franciszek modli się z innowiercami ale do tego trzeba rozumienia sercem a nie rozumem bo ten się będzie buntował tak jak w przypadku kolegi.
Dużo tu na różnych wątkach postaw polegających na udowadnianiu kto jest mądrzejszy i też czując się tym zgorszony opuszczam to zgromadzenie. Zostańcie w pokoju i trwajcie na modlitwie.

Jak z pierwszego jojota wyciągnęła drugie to jej słodka tajemnica

Qwerty i Anandariszi - mam nieodparte wrażenie że macie tkie samo zdanie, tylko się nie rozumiecie

Są pośród nas tacy, którzy widzą i tacy, którzy niedowidzą. Poproś któregoś z tych widzących, a niech poprowadzi Cię i zrozumiesz.

Ależ rozumiem - że nie uważałaś na logice w szkole. A może jej w ogóle nie miałaś?

Było coś na "matmie". Może więc podważ moje tezy, a wtedy i logika mi się przypomni.