Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest So kwi 27, 2024 2:43 pm



Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 9 ] 
 Moje Swiadectwo 
Autor Wiadomość
Milczek
Milczek

Dołączył(a): Pt lut 16, 2018 11:35 pm
Posty: 12
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Moje Swiadectwo
Moja historia jest dluga jak moje życie. Skupic chcialbym sie jednak na przełomowym wydarzeniu, mianowicie dotknieciu przez Boga.
Moje, życie bylo z Bogiem zwiazane od narodzin, gdyz wychowywyalem sie od strony Mamy w Katolickiej rodzinie. Od strony Ojca zaś w ateistycznej rodzinie aloholikow, lecz bliżej byłem zawsze przy Wierze. Chrzest, komunia, bierzmowanie, służyłem również przy ołtarzu jako ministrant, należałem do Duszpasterstwa szkół średnich. Te wszystkie mlodziencze lata, w których towarzyszył mi Kościół mimo iż nigdy nie byłem z Bogiem na tyle blisko aby go czuc, były i tak o wiele lepsze i szczesliwsze niż pózniejszy okres mojego zycia gdzie Boga nie bylo prawie wcale, a im go było mniej tym było tylko gorzej. Szerzej mam zamiar o tym okresie opowiedzieć.
Jak wspomniałem w okresie mlodzienczym uczestniczyłem dosc czesto we Mszy Sw. lecz nie zawsze do konca bylo to szczere oddanie i skupienie. Okres ktory dobrze pamietam to gdy mialem 13 lat bylem przez okolo roku "najblizej" Boga, w całym tym okresie do 17 roku zycia. Przez ten rok było cudownie, wszystko mi wychodziło bylem szczesliwy, mialem dobre relacje z rodzina, mialem bardzo dobre wyniki w nauce. Bog specjalnie ten okres wbil mi do glowy poniewaz mam w tej chwili 32 lata i pamiętam doskonale ten rok. Czesto do niego wracalem myslami w czasie kiedy bylem daleko od Boga i moje zycie bylo jednym wielkim pasmem niepowodzen. Zadawalem sobie pytanie, ze moze jak bym znowu bardziej oddal sie Bogu reszta by sie poukladala. Wiele lat tkwilem tylko na rozmyslaniu, na tym, ze to ja sam poukladam to lepiej i tylko przedluzalem kolejne niepowodzenia, problemy, nieszczescia, ze sam wyjde z tego lepiej, a Boga ciagle odkladalem, a problemy sie nawarstwialy. W pewnym okresie to juz o Bogu w ogole nie myslalem, a wrecz drwilem z niego. Tkwilem w tym przez prawie 10 lat bez spowiedzi i Ciała PAna Jezusa.
Ten okres to: gangsterka, brudne pieniadze, przemyty, narkotyki, prostytucja. dwie odsiadki lacznie prawie 3 lata spedzonych w wiezieniach. szpital psychiatryczny, rozbite malzenstwo (slub cywilny), ciagle mysli samobojcze, ciagle mysli samodestrukcyjne, nalogi- jestem alkoholikiem i narkomanem (miękki narkotyk).
Zarabialem duze pieniadze 12 lat temu jak to sie porzadnie zaczelo odkladalem po 100 tys zl miesiecznie majac 20-21lat. szybko sie skonczylo, pozniej i tak wszystko stracilem. tkwilem w tym dalej znowu zarabialem znowu tracilem. doswiadczenie nic nie dawalo, doszly nowe problemy mysli samobojcze mimo ze mialem pieniadze, a to zawsze uwazalem za pelnie szczescia. Mialem zawsze duze zdolnosci matematyczne i przedsiebiorcze. wiedzialem ze mam duzo talentow. Wtedy o tym nie wiedziałem, wydawalo mi sie ze zwojowalem swiat, ale pozniej dotarlo do mnie, ze poszedlem w niewlasciwa strone, mimo, iz dobrze sie uczyłem, to nie skonczylem zadnej szkoły. Bylem po gimnazjum ostatnio dopiero zdobylem srednie wyksztalcenie w wieku 30 lat i to dlatego, ze miałem taki warunek. Zarabialem i nigdy nie bylem pazerny dawalem zarobic innym, dzielilem sie, pomagalem, uwazalem sie za dobrego czlowieka, mimo iz zajmowalem sie ciemnymi sprawami. Mowilem, sobie co za Bog, ze ja jestem takim dobrym czlowiekiem, a inni mnie np. wykorzystuja, albo zamykaja w wiezieniu przeciez jestem taki dobry. Czyli, ze nie ma sprawiedliwosci czyli, ze nie ma zadnego Boga tylko sa nasze wybory, szczęście, ze akurat tu sie znalezlismy w wiezieniu to dlatego, ze bylismy w jakiejs sytuacji nieostrożni. Kpiłem, i zle mówiłem o Bogu, Kościele, Jezusie i Księżach. Tak wiec zylem w ten sposób od 17 roku zycia do teraz, Kiedy to zrozumiałem, że to tylko moja droga, która zaplanowal Bóg.
Bog był wczesniej dla mnie tak naprawdę cale życie tylko tradycja, później nawet bardzo smieszna wręcz glupia.
Kiedy miałem 30 lat byłem u kresu wytrzymalosci plakalem i chciałem się zabic. poszedłem do szpitala psychiatrycznego i powiedziałem ze już dluzej nie mogę, ze mam wszystkiego dość, żeby mi pomogli, o Bogu jeszcze wtedy nawet nie pomyslalem, żeby to do niego się zwrocic nawet mi to przez myśl nie przeszlo, mowilem sobie wtedy do jakiegoś wymysłu niestworzonego będę się modlil prosil kogo? Gdzie? do chmur kpilem sobie z tego i tak trafiłem do szpitala na 3 tygodnie, ale po tej całej obserwacji nie stwierdzili zadnej choroby psychicznej, stwierdzili, ze jestem zdrowy może powinieniem nad sobą trochę popracować i tyle zresztą widziałem po nich ze sami nie wiedzieli co mi jest, ale na pewno zapewniali, ze to nie choroba. Wyszedlem z tego szpitala i nic się praktycznie nie zmienilo trochę moje nastawienie po szpitalu, ze teraz to będzie lepiej bo po szpitalu(2016). Chwile wmawiałem sobie poprostu, ze jest lepiej. Malo tego przypomniała mi się teraz istotna rzecz, a może jak się jeszcze kiedyś okarze najistotniejsza- mój syn w tym czasie miał ponad rok i nawet ani myśleć nie było mi go chrzcić, nawet w duchu mowilem sobie, a po co to przecież to jakies bzdury, ale no dobra wiadomo trzeba bo co ludzie powiedzą rodzice, dziadkowie. Skonczylem na tym, ze wydawalo mi się ze po psychiatryku jest lepiej z zona w domu, w zyciu, pracy. Trwalo to chwile może z miesiąc. Później znowu wrocilo wszystko do poprzedniego stanu i tak tkwiłem w tym kolejny rok w tym czasie rozwod i wyprowadzka z domu i caly czas bez Boga nawet nie pomyslalem, a coraz gorzej w zyciu problemy myśli o samych negatywnych rzeczach i robieniu i wyrządzaniu tylko zla, ze mimo mojego zajęcia i codziennego zycia na granicy prawa tak destrukcyjnych złych myśli w zyciu nie miałem. Miałem mnóstwo problemów, już praktycznie nie do rozwiązania na kazdej plaszczyznie zycia wszystko zaczalem wysprzedawac, ale cos się zaczelo lekko polepszac. Przyjaciel z którym byłem poklocony popchnal mnie trochę do przodu i zaczelismy znowu robic ciemne interesy. Kwestia finansowa i że tak powiem zawodowa zaczela się lepiej ukladac z nowa dziewczyna już mieszkałem od jakiegoś czasu (2017). Chwile było jakby lepiej, ale i tak ciagle cos mnie trapilo wracaly, ale porzelotem myśli samobójcze czegos jakby mi brakowało.
Pozniej jak o tym myslalem to przełom musial nastapic jak mój syn został ochrzczony, nie byłem na ceremonii ponieważ nie utrzymuje kontaktu z synem, place tylko alimenty. Chrzest był o ile pamiętam 23 listopada 2017r. I tak mniej więcej mimo doskonalej sytuacji finansowej i rozwojowej, z dziewczyna tez dobrze się ukladalo, wakacje itp. Od czasu Chrztu mimo ze wtedy o tym nie pomyslalem, zaczely się nasilać moje problemy ze sobą nie wiedziałem co mi jest byłem nieszczęśliwy, chciało mi się plakac, sflustrowany życiem, miałem wyrzuty sumienia przez to co robie czym się zajmuje, nigdy wcześniej tak nie mialem, chciałem czynic tylko dobro, miałem myśli samobójcze, a przecież niby ukladalo i wszystko wygladalo na pozor dobrze, ale ja przezywalem to cos wewnątrz i tego nie rozumialem.
Wtedy pierwszy raz w domu, nie wiedziałem o tym, ale teraz wiem, ze wtedy wlasnie Bog mnie sluchal slyszal kazde moje slowo. Byłem w salonie sam w mieszkaniu. Mowilem Boze dales mi tyle talentow, urodziłem się takim człowiekiem, który mogl zrobić w zyciu wszystko, zrobić wiele dobrego. Bardzo szybko się uczyłem dobrze wygladalem byłem zdrowy inteligentny, błyskotliwy, elokwentny wszystko zaprzepascilem i dalej zatracam. Mowilem Bogu, że dostałem swoje talenty które zakopałem, i ze nie wiem co robic, ze teraz jest już za pozno ze nie ma odwrotu mam 32 lata, ze poszedłem w strone kombinowania ze przepraszam, ze zycie już przegrałem ze nic mnie już dobrego nie spotka. I bardzo ważne słowa sobie tez uswiadomilem i powiedziałem wtedy Bogu, wiem że wystarczylo spelnic tylko jeden warunek który gwarantowal by mi pelen sukces i pelne szczęście w życiu po prostu żyć jak Bog przykazal i nic więcej nic kompletnie nic. miałem tyle talentow które zakopałem, ze wystarczylo spelnic tylko ten jeden warunek a reszta potoczyla by się pięknie i najcudowniej sama sam bym lepiej nigdy nie wymarzyl, a cale zycie sam ingerowałem jak tu zrobić najlepiej i wbrew Bogu. Mowilem wtedy całym sobą przez caly czas i w 100% szczerze do Boga, ze moglem skonczyc najlepsze szkoły i robic cos dobrego pożytecznego, widziałem się w wilekich firmach takich Microsoft czy Nasa bądź innej ważnej instytucji która może zrobić i wnieść dla swiata cos dobrego i tworzyć cos dobrego dla ludzkości uczestniczyć w czyms ważnym być kims ważnym i czynic dobro,ze miałem to w zasiegu reki tylko zmarnowałem. I misje jaka dal mi Bog jest 100 wieksza nawet od własciciela Microsoftu i nie potrzebne tutaj sa nakłady finansowe ani szkola i wiedza. Mimo, iż zajmowałem się sprawami nielegalnymi, chodzi o uprawe konopii, to zawsze w swoim interesie byłem uczciwy, nikogo nie chciałem oszukać. Myslalem nawet, ze pomagam bo dziele się ziolem. Naprawde z dobrego serca dzieliłem się ze znajomymi i pomagałem. I chyba Bog to zauwazyl dlatego mnie wysluchal wie, ze w glebi duszy jestem dobrym czlowiekiem tylko porostu zbladzilem i poszedłem w niewlasciwa strone. Bog jest wielki miłosierny to niesamowite, ze takiej osobie jak ja dal tak wielki Dar. Mysle, ze nawet może być tego jakiś głębszy przekaz, ale jak Bog chce to porostu to pokaze, ja cos jakbym już się domyslal, ale nie dokonca.
Od tej rozmowy z Bogiem, gdzie wcześniej nawet do glowy mi nie przyszlo mowic cos do Boga, byłem wtedy sam w domu strasznie przy tym plakalem. I od tego momentu Jakos zaczal ten bol ustawac, stalem się jakby weselszy. Nie pamiętam dokładnej daty ale było to jakos przed albo po Bozym Narodzeniu, ale raczej przed Bożym ponieważ jeszcze zabardzo mi kościół nie chodzil po glowie na początku grudnia ale już gdzies mnie ciagnelo na pasterke z tego co pamiętam, ale w koncu nie poszedłem. Jak wspomniałem po rozmowie byłem już weselszy i jak od dwóch lat nie swietowalem sylwestra, to postanowiłem to odmienić ze lepiej wkroczyć w nowy rok na wesoło to i caly rok taki będzie. Nie pilem alkoholu, ponieważ nie pije już 8 miesiecy i nigdy się więcej nie napije. Tak wiec kameralnie Brat znajomi kulturka fajerwerki i zaraz grzecznie spac. No, ale mimo, ze byłem już weselszy, interesy się ukladaly, z dziewczyna super z była zona super, to jednak cos jeszcze było nie tak cos jakby mnie trapilo czegos jakby mi brakowalo i z calkowita wesoloscia i radoscia nie, ze się mowi jak trwoga to do Boga, bo wtedy byłem i wesoły itd. To tego 1 stycznia 2018 roku mowie sobie jeszcze wszystko pięknie ladnie fajna zabawa była to pojde sobie do kościoła żeby przypieczetowac ten Nowy Rok jakos tak mnie wzielo niby nie wiedziałem skad nawet o tym nie myslalem skad taka myśl, po prostu jakby to było naturalne i oczywiste ze musze isc do kościoła i z pelna radoscia tam szedłem wręcz bieglem pamiętam bo na ostatnia chwile. Wbieglem do kościoła który dobrze znalem, ale kompletnie go zapomniałem mieszkam przy parafii 15 lat i 10 lat w nim nie byłem albo i dluzej. Stanalem skromnie w rogu przy drzwiach i tak stalem cala msze. Owladnelo mnie wielkie szczęście zaczalem być tak jakby w transie nie zwrocilem na to wtedy uwagi, ale stało się to chyba po podniesieniu Pana Jezusa, ponieważ na pewno była to pozniejsza czesc Mszy i zaczalem wtedy drugi raz rozmawiać z Panem Bogiem, wlasnie w kościele. Mowilem mu nawet nie wiem skad we mnie wtedy takie słowa, ale powiedziałem ze oddam ci się caly Panie tylko proszę cie uratuj mnie wyrwij mnie z sidel tego zla tego wszystkiego będą postepowal w pełni z twoja wola tylko proszę wysłuchaj mnie steruj mna oddam ci się caly. To było niesamowite ogarnela mnie wtedy taka moc takie szczęście jakiego nikt jeszcze chyba nie doswiadczyl, zrozumialem wlasnie wtedy ze Bog naprawdę istnieje ta rozmowa nie była jak inna nawet na 99.999% ona była na 100%. To było najwspanialsze i najszczęśliwsze wydarzenie i moment mojego zycia. Ogarnal mnie wielki spokoj i pewnosc o przyszlosc i wszystko i wielkie szczęście.
Przeczucie ze cos się wielkiego wydarzy chodzilo za mna od jakiegoś miesiąca końca listopada, początku grudnia i zegarek wskazywal ciagle te same godziny i minuty wiedziałem ze to jakiś znak, ale nie wiedziałem o co chodzi, nie myslalem o Bogu na to wtedy nie wpadłem.


[ciach - (PW)]

w to miejsce modyfikacja Autora ---------->
Leżałem w nocy nie mogłem zasnąć Bog mnie ogarnal byłem w jakiejś euforii rozmawiałem z Bogiem rozmyslalem .Nagle pojawiła mi się w glowie pewna myśl, która była jak rozrysowany plan, Taki biznes plan, ale jak pomoc zrobić cos dobrego, nie jak zawsze tylko kombinowanie. Czuje, ze to wlasnie moja droga zyciowa. Stworzenie pewnego portalu, takiego jak np. Katolik.pl, tylko znacznie większego bo globalnego, który będzie tez dla ludzi, będzie pomagal i czynil dobro. Ja to nazywam moim Darem od Boga, ten wlasnie pomysl.
<--------------------

6 Stycznia już wiedziałem, a wręcz jakos wewnętrznie czekałem, ze pojde znowu do Kosciola. Nastal 6 stycznia a mi jakos od rana nie było po drodze do Kosciola, ale w końcu jakos same nogi ze znajomym zaprowadzily mnie do centrum jako ze kolega nie chodzi do kościoła ja powiedziałem sorry ale ja musze isc do kościoła spojrzał na mnie jak na wariata ale oki powiedział rozumiem i rodzielilismy się. Poszedłem wtedy do zanego mi kosciola bo wlasnie wtedy miałem dobry okres jak miałem te 13 lat to mieszkałem w tych okolicach i tam chodziłem, była to msza na 20 godzine, ostatnia a było trzech Kroli, ważne swieto którego chyba nigdy wcześniej nie obchodziłem, może się zdarzylo. Ogolnie to, ze Mirka w kościele wtedy spotkałem, który jest tez czescia planu, to tylko jeden ze wszystkich tak naprawdę zbiegow okoliczności (sprawdzałem to jak myslalem, ze zwariowałem, zadzwoniłem do Mirka gdzies 8-9 stycznia i zapytałem czy chodzi do tego kościoła często, a u nas w miescie jest ponad 70. On odpowiedział, ze nigdy i ze był tam przypadkowo i opowiedział mi dlaczego) stad tez wiem ze to Bog ponieważ nie możliwe jest ze 100/100 to zbiegi okoliczności rachunek prawdopodobienstawa o tym nie mowi tak wiec nauka idzie w odstawkę. Miałem wielka potrzebe spowiedzi, ponieważ prawie 10 lat nie byłem u spowiedzi a chciałem jeszcze kiedyś nawet jak siedziałem w wiezieniu ale jakos rezygnowałem bo ksiądz nieodpowiedni itp. albo czasami balem się. A wtedy się nie balem wręcz mnie tam ciagnelo i bez znaczenia mi było jaki ksiądz jest w konfesjonale po prostu poszedłem i zobaczyłem Mirka siedział gdzies tam w tlumie w srodku czulem ze to jakiś znak. Wyspowiadalem się, spowiedz była niesamowita placz szczęścia, ksiądz powiedział mi ze najprawdopodobniej dotknal mnie Bog. Dal mi wskazówki które stosuje- chociaz nie dokonca dlatego jak najszybciej potrzebuje kogos kto będzie mnie prowadzil wlasciwa duchowo droga, pomoze mi wyczyscic się całkowicie jak to możliwe z grzechu i wtedy jestem gotowy na rozpoczęcie mojej misji. I przyjalem Cialo Pana Jezusa jak je przyjmowałem byłem w takich emocjach po tej spowiedzi tym Mirku tym darze który caly czas siedział mi tylko w glowie wiedzialem ze Cialo Chrystusa to dopełnienie którego brakuje w całej tej misji emocje siegaly zenitu caly czas placz i lzy i czekałem na eksplozje na wybuch, a było zupełnie na odwrot jak przyjalem Pana wszystko zniknelo prysło, od razu ogarnal mnie wielki spokoj wielka pewność. Byłem wtedy przez dwa dni najbliżej Boga ponieważ jeszcze w Niedziele następnego dnia tez poszedłem na msze i przyjalem Komunie. Przez te dwa dni Bog mna sterowal byłem wręcz bliski jakiś wielkich mocy moze takich jak proroctwa ponieważ prawie wszystko wiedziałem . Nie dokonca potrafiłem odczytywać wszystkich sygnalow choć były one wyrazne, ale wiem, ze jak jeszcze ktorys Ksiadz poprowadzi mnie do zbliżenia z Panem Bogiem to będzie mna mogl praktycznie sterowac jak jakims robotem niemalże to niesamowite uczucie nikt chyba czegos takiego nie doswiadczyl ja byłem blisko i wiem ze mogę to osiagnac ale musze przyjmować ciało Chrystusa i być bardzo blisko Boga. a nie przyjmuje ponieważ mam dziewczyne, a ona nie potrafi zrozumieć czystosci i tkwie jeszcze w sidłach innych grzechow, które same odchodzą coprawda i się porzadkuja (jak nałogi), ale jak najszybciej musze prawie całkowicie odseparować się od grzechu i wtedy cala uwagę skupic na bliskości z Bogiem i nastepnie na moim zadaniu. Samo się wszystko tak układa im jestem bliżej Boga, ale boje się tego i sam tez ingeruje w swoje ruchy i drugie osoby mnie pchaja w destrukcje i musze wypierać te zle pokusy. Chociaz już się uwolniłem od wielu grzechow przede wszystkim moich dawnych interesow. O moja misje jestem spokojny wiem, ze nawet jak będzie przedluzala się w czasie to i tak Bog mi tego nie odpuści. Wszystko mogę ze szczegółami jeszcze rozwinąć. Ale potrzebowałbym rozmowy, szukam jaiegos przewodnika który mi pomoze starałem się porozmawiac z kilkoma Duchownymi, ale jakos ciężko mi się do końca otworzyć, w konfesjonale mi jest latwiej. Może to Maryja mnie poprowadzi blizej w sfere duchowa, ponieważ się natknalem ostatnio na Traktat o Doskonalym Nabozenstwie Maryji Panny, kupiłem i zaczalem czytac.
Co się zmienilo w moim zyciu od momentu zetkniecia z Bogiem:
-wiem ze Bog istnieje na 100% to niesamowite uczucie chyba niewiele osob tego doswiadczylo nie rozumieją jak staram się to opisac, chciaz katolicy starają sie zrozumieć.
-jestem spokojny zrownowazony szczęśliwy nawet przez glowe mi nie przejdą myśli samobójcze, wiem co będzie, nie ze szczegółami ale będę wiedział ze szczegółami jak będę bardzo blisko Boga w sensie sakrament i mocniejsza silniejsza modlitwa choć codziennie się modle. Wtedy odczytuje po prostu wyraźnie jego sygnaly czytam Bogu z ust rozmawiam z nim to jest cudowne to jest Cud.
-Bog sam układa tak jak on chce żeby było najlepiej i jest najlepiej nawet jak się wydaje ze nie, to pozniej się okazuje ze najlepiej i co potrzebne jest do mojej misji i prowadzenia drogi duchowej za dużo zbiegow okoliczności to niemożliwe dlatego jestem spokojny i pewny

PS. Bog dal mi zadanie, ale najpierw musze do końca poukladac swoje zycie Duchowe, ponieważ bez Niego nie dam rady nic sam zrobić. Bog daje ludziom zadania, misje? Czy znacie podobne przypadki? Czy wygląda to podobnie? Szukam na youtube i innych portalach katolickich odpowiedzi i trochę ich znalazłem, świadectwa wiary tez sa cudowne. To one mnie zblizyly do niektórych odpowiedzi, ale pytan mam dużo więcej. Nigdy bym się nie spodziewal, ze mnie cos takiego spotka. Jest okres Wielkiego Postu staram się jak najwięcej się modlic i uczestniczyć we mszach i drogach krzyżowych do tego poszcze w piatki, ale to i tak jest dla mnie niedosyt, potrzebuje czegos więcej.
Rozmyslalem jeszcze jak wydawalo mi się, ze zwariowalem o sile autosugestii bądź podswiadomosci,ze poprostu podjalem rozterke nad swoim zyciem i ze jak bym zyl jak Bog przykazal to bylbym szczęśliwy i dlatego teraz tak zyje i ze wskazuje na Boga, a to tak naprawdę mój wybor nad zmiana zycia i podejścia. Ta teza odpada, ponieważ moja wiara w istnienie Boga jest zawsze tak samo silna z której strony bym do wiary nie podszedł i rozmyslal nad roznymi hipotezami, ze to wytwor mojej wyobraźni i wypieral nawet to z siebie to ona zostaje caly czas niezmienna i pewna jak skala. Pytalem Boga o dopowiedz w tej kwesti wlasnie teraz w trakcie pisania tego świadectwa, żeby wskazal jak opisac argumenty na te pytania, ponieważ ja je rozumiem i odczytuje, ale ciężko mi jest je opisac. Bog odpowiedział mi, ze dal mi swoja Łaske ale jest ona moja i tylko ja ją rozumiem, a na swiadectwo, które pisze nie jest potrzebny, dla tego kto ma zrozumieć, żaden argument ani dowod. Najwazniejszym i jedynym argumentem jest poprostu moja pewność w istnienie Boga, to jest Łaska która została mi darowana. I to mam glosic, że Bog istnieje. Własnie tak mi dzisiaj 18 lutego odpowiedział Bog. Tych innych argumentow, dowodow jest ogolnie duzo, ale to już moja osobista kwestia do omówienia z przewodnikiem duchowym, bądź może z jakims niedowiarkiem, który będzie podwazal to swiadectwo.

Jeszcze na koniec chciałbym powiedzieć ludziom którzy nie wierza i może dla tych ktorzy będą zaprzeczać, bądź niedowierzać, bądź interpretować po swojemu moje swiadectwo.
Nawet jeżeli chcecie cos poprostu zmienić w swoim zyciu, cos wam nie pasuje, czegos wam brakuje sami nie wiecie czego mimo, ze macie na pozor wszystko. Pomyslcie chociaż przez ułamek sekundy w trakcie rozmyslania o swoich problemach interesach itp. pomyslcie O wierze, o Bogu, zastanowcie się czy to nie tego wlasnie wam brakuje czy to wlasnie nie ten brakujący element. Nawet podchodząc do tego na początek w sposób bardziej logiczny czy naukowy, czyli ze Pismo Swiete które w oczach ateistow wymyslil i napisał człowiek, to zbior dobrych przypowieści, opowieści, porad i wskazówek do dobrego zycia i spełnienia, i dobrze podarzajac dalej tym krokiem czytajcie te opowieści i się uczcie, słuchajcie przecież tam sa same dobre rzeczy, chętnie czytacie kryminaly to Poczytajcie Biblie czy nawet świadectwa na forum, albo jak się nie chce czytac to świadectwa na youtube pooglądajcie nic nie tracicie, a możecie zyskac bardzo wiele, nawet przez zmiane swojego zachowania na lepsze, zrobienia jakiegoś małego dobrego uczynku to już samo to was o malutki kroczek zbliży do Boga, nawet tego nie będziecie swiadomi, a jednak będzie to coraz lepiej wplywalo na wasze zycie, poniewaz ktoś odwzajemni dobry uczynek będzie dobrze o was mowil sami będziecie się lepiej czuli jak będziecie postepowac według nauk Bibli nawet w Boga nie wierząc czy watpiac w jego istnienie. Sprobujcie porozmawiać w myślach z Bogiem po swojemu nic nie tracicie to was nic nie kosztuje. Sam pierwszy krok to już bardzo wiele nie będzie latwo będzie wiele kretych trudnych drog, ale na końcu tej drogi i tak dojdzie do waszego nawrócenia i sami nawet nie znając kościoła nie chodząc tam. Sami pojdziecie cos was tam po prostu poniesie to jest Bog to jest Cud.


Ostatnio edytowano Pn lut 19, 2018 11:59 am przez PeterW, łącznie edytowano 1 raz

zmieniono fragment tekstu na prośbę autora



N lut 18, 2018 5:05 am
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła

Dołączył(a): Wt lip 18, 2017 5:09 pm
Posty: 1683
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Moje Swiadectwo
[ciach - zmieniony tekst przez autora wątku (PW)]

To jakiś projekt NWO?
Nie sądzę że takie coś pochodzi od Boga.

[ciach.. j.w. (PW)]


N lut 18, 2018 6:58 pm
Zobacz profil
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Moje Swiadectwo
Daj spokój.
Dostał kopa do przemiany, jest u jej początku.
Wielu ludzi tak ma, miało w takich okolicznościach.
Czemu zaraz widzieć w tym od razu robotę złego?
Przemiana nie jest tu stanem stałym.
Dopiero z dystansu można ocenić ją po owocach.
Owocami są wygaszenie emocji, uspokojenie, życie twórcze.


N lut 18, 2018 7:44 pm
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła

Dołączył(a): Wt lip 18, 2017 5:09 pm
Posty: 1683
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Moje Swiadectwo
witoldm napisał(a):
Daj spokój.
Dostał kopa do przemiany, jest u jej początku.
Wielu ludzi tak ma, miało w takich okolicznościach.
Czemu zaraz widzieć w tym od razu robotę złego?
Przemiana nie jest tu stanem stałym.
Dopiero z dystansu można ocenić ją po owocach.


I te owoce nie bardzo. Znów kolejny prorok z misją od Boga, tym razem dotyczącą pieniądza. Autor żyje w stanie grzechu nieczystości nadal, o czym pisze. Ok, nie neguję jeśli chce wrocić do Boga, a trzeba o to walczyć, ale temat proroctw i misji otrzymanych od Boga jest podejrzanym tematem, nie trzeba nakręcać na takie rzeczy bo to Zły zwodzi.


N lut 18, 2018 8:06 pm
Zobacz profil
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Moje Swiadectwo
eguuleuss
Zgoda masz rację, nakręcanie pieniędzmi na przyszłość jest antyprotoctwem.
Tylko że tu mod. musi wkroczyć, ocenić całość i po prostu usunąć niefortunne zdania, bądź całość.


N lut 18, 2018 8:33 pm
Milczek
Milczek

Dołączył(a): Pt lut 16, 2018 11:35 pm
Posty: 12
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Moje Swiadectwo
[ciach.. (PW)]

@equuleuss
Bardzo mi jest przykro, iz uwazasz, ze robie sobie zarty, przez twoje slowa pomyslalem przez chwile zeby usunac te forum i juz nigdzie nie pisac, ale po chwili uswiadomilem sobie, ze musi byc w tym jakis cel taka jest poprostu droga
Przepraszam jezeli urazilem Ciebie moim swiadectwem, ale jest ono tak szczere jak chyba nic w moim dotychczasowym zyciu
________________________________________

equuleuss napisał(a):
witoldm napisał(a):
Daj spokój.
Dostał kopa do przemiany, jest u jej początku.
Wielu ludzi tak ma, miało w takich okolicznościach.
Czemu zaraz widzieć w tym od razu robotę złego?
Przemiana nie jest tu stanem stałym.
Dopiero z dystansu można ocenić ją po owocach.


I te owoce nie bardzo. Znów kolejny prorok z misją od Boga, tym razem dotyczącą pieniądza. Autor żyje w stanie grzechu nieczystości nadal, o czym pisze. Ok, nie neguję jeśli chce wrocić do Boga, a trzeba o to walczyć, ale temat proroctw i misji otrzymanych od Boga jest podejrzanym tematem, nie trzeba nakręcać na takie rzeczy bo to Zły zwodzi.



Chcialbym sie wlasnie poradzic, czy ktos dostal jakas misje? o to wlasnie pytalem w moim swiadectwie. pozatym nie chcialem pisac nic ani sie koncentrowac na swojej misji tylko na zblizeniu do Boga. Ja nikogo nie prosze o nic co jest zwiazane z moja misja, tylko o pomoc w zblizeniu do Pana Boga. O to jestem spokojny, dlatego chcialem sie tylko poradzic odnosnie wiary, ja nie pytam o swoja misje rownie dobrze moglem o niej wcale nie napisac. Przepraszam, za wszystko, mowie szczerze jak jest to co ja mam wiecej zrobic? usunac te forum, zamknac ten rozdzial mojego zycia i nic nie zmieniac albo wrocic do popredniego zycia. Tylko, ze nawet jak bym bardzo chcial to juz nie wyjdzie tak juz poprostu nie potrafie i Bog nawet na to nie pozwoli.

_______________________________________________________

witoldm napisał(a):
eguuleuss
Zgoda masz rację, nakręcanie pieniędzmi na przyszłość jest antyprotoctwem.
Tylko że tu mod. musi wkroczyć, ocenić całość i po prostu usunąć niefortunne zdania, bądź całość.



To kim ja jestem i co ja mam zrobic? JA przeciez nie chce zle.

_________________________________________________________

Ciesze sie, ze moglem podzielic sie z wami moim świadectwem, choc mialem pewne obawy, to cieszylem sie ze ktos mnie wyslucha. Ja sie poprostu chcialem dzielic tym szczesciem i myslalem i chcialem dobrze, a zostalem wziety za jakiegos oszusta i manipulanta. Moze jeszcze ktos mnie zrozumie dlatego nie bede usuwal swojego konta, ani zmienial czy moderowal mojego swiadectwa. Wiekszosc ludzi moze odbierze to zle, ale uswiadomilem sobie teraz, ze moze to jest dla kogos kto ma zrozumiec, i zoowocuje to w nawroceniu badz innym waznym wydarzeniu.


Ostatnio edytowano Pn lut 19, 2018 12:16 pm przez PeterW, łącznie edytowano 2 razy

scalono kilka postów na raz i wycięto odpowiedzi na wycięte teksty



N lut 18, 2018 9:19 pm
Zobacz profil
Czuwa nad wszystkim
Czuwa nad wszystkim

Dołączył(a): Cz cze 21, 2012 4:15 pm
Posty: 6811
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Moje Swiadectwo
Przyznaję się, że miałem mieszane uczucia przy tym świadectwie.
Z jednej strony autor opisuje jak to z wyłazi z ogromnego szamba, z drugiej strony tak nie do końca jednak, bo to życie z kobietą bez legalnego ślubu. Niby jest jakiś postęp, ale tak jakoś nie do końca - nie można się chwalić, że się już nawróciło i właściwie to już z górki - niestety, ale to proces na całe życie (nawet po uregulowaniu spraw damsko-męskich).

Inna sprawa to ta "misja" od Boga.. Przede wszystkim Bóg daje każdemu misję by się sam nawrócił, żeby innych także popychał ku nawróceniu. Świadczysz o swej wierze w Boga, dokładając do tego pomysły z rewolucjami pieniężnymi, jakoby On Ci powierzył taką właśnie misję. No nie..
Skup się na swojej wierze, na swoim życiu, by je całkowicie wyprostować, a nie na "mesjanizmie bankowym".
Czy trafiają się tu ludzie z "misjami"? Owszem. Tylko że te misje z reguły nie mają nic wspólnego z Bogiem, tylko promowaniem swojej wizji życia i wiary.


Tak więc gorąco Ciebie namawiam do porzucenia myśli o zbawianiu Świata, bo te myśli nie pochodzą od Boga. One mogą być albo manifestacją choroby (sam piszesz o leczeniu), albo Lucyfera.. Po prostu wyprostuj swoje życie jak tylko możesz najlepiej.

EDIT - My tylko wskazujemy na pewne "zgrzyty" które są w Twoim rozumowaniu.

_________________
"Bo myśli moje nie są myślami waszymi, ani wasze drogi moimi drogami - wyrocznia Pana." Iz 55


N lut 18, 2018 10:17 pm
Zobacz profil
Milczek
Milczek

Dołączył(a): Pt lut 16, 2018 11:35 pm
Posty: 12
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Moje Swiadectwo
Dziekuje, za pomocne zmoderowanie mojego swiadectwa. Juz jestem dzieki twojemu wpisowi blizej Boga, poniewaz nie zrugales mnie odrazu i nie obrzuciles wiadrem pomyj, tylko starales sie jakos mnie zrozumiec postawic sie przez chwile na moim miejscu i nakierowales na odpowiedzni tor odnosnie pisania na tym forum.
Troche zle zinterpretowales moje nastawienie, ktore w twoim rozumowaniu z mojego wpisu wynika, ze juz z gorki bo sie nawrocilem. Owszem jest to dla mnie wielka Łaska, ale doskonale wiem, i mam wielka potrzebe ciaglej pielegnacji i poglebianaia tej relacji i wiecej i wiecej. Zdaje sobie sprawe, że jak Szatan mnie bedzie ciagnal w swoja strone to znowu mna zawladnie i wiem ze to bedzie walka na cale zycie, ale ja sie wlasnie podjalem tej walki trzymam rekawice w gorze i tylko nie wiem jeszcze jak sie dobrze poruszac po ringu bladze.

Odnosnie misji to jak mowie wcale sie na tym nie skupiam, poniewaz na to jeszcze przyjdzie czas nie moge jednoczesnie robic wielu rzeczy na raz. To przyjdzie z czasem. Mam wielka chec poglebiania wiary, chce poddac sie calkowicie w rece Boga i dalej On poustawia wszystko.


Pn lut 19, 2018 2:01 pm
Zobacz profil
Dyskutant
Dyskutant

Dołączył(a): So cze 18, 2011 9:31 pm
Posty: 340
Płeć: kobieta
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Moje Swiadectwo
Każdy, kto przychodzi na ten świat dostaje misję do spełnienia - misję odpowiednią dla niego. Bóg nie posyła na ziemię niepotrzebnych ludzi. Każda dusza, każde istnienie jest wyjątkowe. Każdy dostaje talenty od Boga. Talent od Boga to nie samo zarabianie pieniędzy ale umiejętność dzielenia się nimi i materialnego pomagania innym gdy się ma pieniądze. Talent od Boga to nie jest samo zostanie ojcem ale umiejętność bycia ojcem. Talent od Boga to nie jest samo zdobycie wiedzy ale umiejętność pozytywnego wykorzystania tej wiedzy.
Talentem dobrego handlowca będzie umiejętność handlu, talentem dobrego dyrektora będzie właściwe zarządzanie, talentem dobrego kucharza będzie umiejętność dobrego gotowania. Talentem sprzątaczki będzie umiejętność dobrego sprzątania. Każdy dostaje talent na swoją miarę.
Jeśli chcesz rozpoznać i zrozumieć talenty dane Tobie, to najpierw stocz walkę ze swoim dotychczasowym życiem. Poukładanie tego wszystkiego zajmie sporo czasu ale jeśli codziennie będziesz żył w Bogu i postępował zgodnie z Ewangelią, przykazaniami, to staniesz się w końcu przykładem a Twoje talenty będą wtedy pracowały. Rozwój duchowy stoi w sprzeczności z życiem w grzechu. Jesteś na samym początku swojej drogi. Polecam Ci codzienny Różaniec - proś Maryję tak jak Matkę o pomoc, o Łaskę poznania siebie i Jezusa.
Błogosławieństwa Bożego.
Zosia


N kwi 15, 2018 10:44 pm
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 9 ] 


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 25 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL