Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest So kwi 27, 2024 2:25 pm



Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1 ] 
 Modlitwa o dobrego męża, świadectwo wysłuchania 
Autor Wiadomość
Milczek
Milczek

Dołączył(a): Cz mar 10, 2016 6:40 am
Posty: 1
Płeć: kobieta
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Modlitwa o dobrego męża, świadectwo wysłuchania
Witam wszystkich.
Mój mąż właśnie wyszedł do pracy. Pocałował mnie i brzuszek (jestem w 3 miesiącu ciąży) i powiedział, że kocha nas najbardziej na świecie. Zrobił mi termos herbaty i kanapkę bo coś nie za dobrze się czuję.

Jesteśmy ponad 3,5 roku po ślubie kościelnym. Nie mieszkaliśmy przedtem razem, a z kochaniem zaczekaliśmy do ślubu, chociaż... nie jestem dziewicą. Oświadczył mi się po 3 miesiącach znajomości, po 8 - wzięliśmy ślub i nigdy nie żałowałam tej decyzji. Mój mąż jest bardzo dobrym człowiekiem o wrażliwym sumieniu, troskliwym i czułym. Przez ten cały czas nie powiedział mi nigdy nic przykrego. Wspólnie przeżywał moje drugie studia (nie pracowałam) i czas kiedy przez rok szukałam pracy. Zawsze wspierający i rozumiejący. (I taki przystojny! :-D )
Moja mama miała nieszczęśliwe małżeństwo. Wyszła za mąż z ogromnej miłości za pijaka który nigdy nie pracował i roztrwaniał pieniądze, które od niej wysępiał. Wytrzymała 19 lat (!) wychowując 3 dzieci i pracując ponad siły. Musiałyśmy po prostu uciec pewnej nocy. Miałam 7 lat i nigdy nie zapomnę jego złych oczu. Dlatego zawsze modliłam się o dobrego męża. Pojechałam do Medjugorie w 2 klasie liceum z taką właśnie intencją. Wiem, że nie wszyscy wierzą w to czy zjawa jest Matką Bożą, ale to przecież przede wszystkim miejsce modlitw do Maryi, a to wg mnie katoliczki nie jest grzechem.
Myślałam że chłopak, którego poznałam pod koniec liceum na wymianie z niemcami to własnie ten, wysłuchany. Był czuły, ciepły, dobry człowiek. Z bardzo niskim głosem i dwoma metrami wysokości. Wzięło mnie. Byliśmy razem 5,5 roku! To ja u niego na pare tyg, to on u mnie. Po 2 latach związku postanowiliśmy przeżyć swój pierwszy raz. Nie było to w zgodzie z moim sumieniem, niestety przez te 5,5 roku oddaliłam się od Pana Boga. Wszystko było super gdy po powrocie do domu po tym "wyjatkowym" spotkaniu, zachorowałam. To był mój trzeci już nawrót choroby. Pierwszy raz po gimnazjum, rekolekcjach oazowych, potem po tej wymianie, gdy go poznałam, wtedy po cudownym lecie. Znów musiałam byc hospitalizowana. Wykrzyczałam chłopakowmi do słuchawki, ze zmartwychwstałam, że skonczył się świat. Stwierdzono już nie tylko stan maniakalno-depresyjny jak wcześniej, ale zespół paranoidalny. I zaczęlo się. Leki, jak i we wczesniejszych stanach, szybko postawiły mnie na nogi, znów było dobrze. Z tym, ze mój kontakt z chłopakiem znacznie się pogorszył. Od tego momentu było tylko gorzej. Zdawkowe rozmowy na czacie, nic mi o sobie nie opowiadał. Jak przyjezdżałam, spędzał całe dnie w pracy do nocy, a po powrocie znowu głowa w komputer. Spędzałam całe dnie z jego mamą, która nie raz raniła mnie słowem. Wytrzymałam tak jeszcze 2,5 lat. Kochałam go i myślałam, że on mnie też. Ale brakowało mi planów na przyszłość, rozmowy o małżeństwie. On unikał tego jak ognia. Mówił, ze najpierw musi zarobić, a tak w ogóle to on nie wie, czy chce ślubu. Byłam załamana. Gdy po kolejnych odwiedzinach wróciłam do Polski, napisałam mu długiego maila. Ze go kocham, ale życie w zgodzie z sumieniem jest dla mnie wazniejsze. Ze musimy zacząć rozmawiać o przyszłości, przynajmniej planować. Inaczej, będziemy musieli sie rozstać. Myślał, że ściemniam, napisał, że mnie kocha, ale o slubie nie chce myśleć. "Związek trwa jednego dnia, a drugiego już nie i to jest normalne". Przejrzałam na oczy. Napisałam, że się rozstajemy. Milczał parę dni, potem wydzwaniał do mojej mamy, że to się nie może tak skończyć. Po tygodniu uspokoił się, a ja... poszłam na koncert z nowym kolegą, kuzynem znajomego. I tak się zaczęło.
Na drugiej randce powiedziałam mu o mojej chorobie. O tym, że wchodziłam na dach przez balkon, biegałam w stroju kąpielowym po ulicy i miałam sprawę z policją (po moim zachowaniu sądzili, że jestem naćpana). Chciałam, żeby mógł się wycofać, zanim sie zaangażuje bardziej. Ale on tylko powiedział: "I myślałaś, że to mnie zniechęci?".
2 lata temu choroba wróciła. Mąż przyjeżdżał co dwa dni do szpitala (w pozostałe budował nam własnymi rękami dom). Patrzył na mnie czule i czekał, aż wyzdrowieję. Zawsze mówi, że to nasza choroba. Jeszcze przed ślubem mówiłam mu, że gdy zajdę w ciążę biorąc leki, moge urodzić bardzo chore dziecko (I na ciele i na umysle). Powiedział ,że przecież będziemy je kochać tak samo. Nie jest zazdrosny, bo jest pewny mojego uczucia. Zachęca mnie nawet do rozmów z byłym przez fb, żebym szkoliła niemiecki. ;)
Wiem też, że nigdy mnie nie zdradzi. Powiedział, że małżeństwo zawarte przed Bogiem jest dla niego święte, więc jakby miał żonę i byłoby między nimi bardzo źle, a poznałby mnie i bardzo bym mu się spodobała, to by mnie unikał, a starał się naprawić małżeństwo.
jest dla mnie aniołem, darem od Pana Boga.
Dziewczyny, chłopcy: wierzcie w czystą, piękną miłość sakramelnalną. Czasem potrzebny jest cud. Może jakieś sanktuarium? Modlitwa pompejańska też bardzo mi w życiu pomogla. POzdrawiam. Chwała Panu.


Ostatnio edytowano Cz mar 10, 2016 10:30 am przez merss, łącznie edytowano 1 raz

Wielka litera w wyrazie rozpoczynającym tytuł wątku



Cz mar 10, 2016 7:21 am
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1 ] 


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 32 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL