Zbierało mnie na rozważanie, ale odkładałem, jednak, jak zwykle w nocy mam największe natchnienia i spokój do pisania
, a więc trochę popiszę.
Popiszę i dam do myślenia
, tzn zadam pytanie kontrowersyjne - modlitwa (łączność osobowa z Bogiem), czy Eucharystia ? Oj pytanie dosyć intrygujące, bo troszkę ciężko na to odpowiedzieć. Tzn. sprawa jest prosta, tutaj chodzi o miłość a tę zyskuje się i też daje poprzez kontakt osobowy a soobowy kontakt to jednoczenie się z Chrystusem w eucharystii i poprzez komunię św. Jednak sprawa jest złożona, bo nie wystarczy przyjmować Pana Jezusa, trzeba go przyjmować z "czystym sercem" i sercem. No tak, ale co znaczy "czyste serce" ? To nie jest stan bezgrzeszności ale stan łaski uświęcającej i brak przywiązania do grzechu. W takim stanie można z czystym sercem przyjmować Jezusa.
No dobrze, ale teraz zacytuję sługę Bożą - mistyczkę M. Robin ( z pamięci) - zapytana co jest ważniejsze modlitwa, czy komunia św. - odpowiedziała modlitwa, ponieważ komunię św. przyjmują również ludzie w stanie grzechu ciężkiego a nie ma takich osób, które regularnie by się modliły.
Natomiast św. Faustyna pisała, że "wszystko zawdzięcza komunii św. i że wszystkie łaski otrzymane od Jezusa zawdzięcza jej", i że jeden dzień bez niej jest dla niej właściwie dniem straconym. Faustyna kochała Jezusa eucharystycznego, ale też wiedziała, że eucharystia to jest "ofiara". Eucharystię rozumiała ona jako ofiarę mszy św. ale też jako przeistoczenie chleba i wina w ciało i krew Chrystusa. Gdy Faustyna przyjmowała komunię św. to była bardzo radosna a po momencie przyjęcia hostii często miała doświadcznia mistyczne a czasem jakgdyby słabła, bo nagle doświadczała stanów, które były jakby omdleniemi. Także dla Faustyny komunia św. była najważniejsza, ale też wiedziała, że trzeba do komunii św. przygotować się należycie. Jezus mówiąc do Faustyny, lub ukazując się jej mistycznie był zadowolony, że ona tak mocno łączyła się wewnętrznie z Chrystusem, zwłaszcza po komunii św, ale też Jezus żalił się Faustynie, że "jest bardzo mało dusz, które z takim żarem miłości podchodzi do tej uczty niebieskiej". Jezus był bardzo smutny, że niewiele dusz łączy się z nim w czasie i po komunii św., żalił się, że do niektórych dusz przychodzi, ale jakby "na powtórną mękę". To powiedzenie nie miało wymiaru pozytywnego, ale to był wyrzut, że "duszę lekceważą Chrystusa, nawet w czasie komunii św". Tak więc Chrystusowi nie chodzi o sam fakt przyjmowania Jego, ale o nastawienie wolnej woli i swojego serca do tego faktu. Chrystusowi chodzi o serce człowiecze i do serc gorących On przychodzi z wielką radością.
Teraz do tematu wątku - jak rozwijać wiarę ? No właśnie poprzez rozwój swojego serca, poprzez miłość a tę miłość mamy kierować w odpowiednim kierunku, czyli do Chrystusa. Chyba zbyt często koncentrujemy się na sobie a zapominamy o Bogu ?
Dlatego też bardzo ważna jest modlitwa i m.inn. dlatego też polecam i wręcz zalecam - ogólny rachunek sumienia zwłaszcza jego 1 pkt. -
dziękować za otrzymane dobrodziejstwa bo dziękczynienie czyni nas coraz bardziej otwartymi na Boga. Oczywiście inne pkt. O.R.S też są ważne - np. przegląd swoich uczynków i grzechów, ale pkt. 1 jest najważniejszy. A więc rozwijać wiarę trzeba przez modlitwę, lecz też przez komunię św. a tej nie da się właściwie przeżywać bez czystego serca, dlatego tak ważny jest
sakrament pokuty i pojednania, z jego 5 warunkami. To jest ważne, ale 5 warunków bywa trudne do wypełnienia, bo człowiek bywa zagubiony i zdezorientowany, ale też zły duch przyczynia się do nie wypełniania tych warunków. Złemu duchowi trzeba się przeciwstawiać i trzeba starać się wypełnić 5 war. dobrej spowiedzi, co nie oznacza, że już mamy być idealnymi. Tu nie chodzi o perfekcjonizm, czyli nie chodzi o postawę - "od jutra już nie grzeszę", tutaj chodzi o małe kroczki. No właśnie, mnie mój spowiednik zaleca abym pracował nad 1 wadą między kolejnymi spowiedziami, myślę, że to jest dobra metoda, chociaż inni spowiednicy mogą mieć inne wymagania. Wogóle należy raczej słuchać spowiedników (raczej, bo onie też czasami mogą jakoś popełniać błędy - ranić) i starać się wypełniać ich zalecenia. Trzeba jednak mocno używać rozumu do rozeznawania, no właśnie - ostatni pkt . O.R.S brzmi -
postanowię poprawę za Twoją łaską. Ach ten św. Ignacy, to naprawdę fenomen rozwoju duchowego. A tak na marginesie, jeżeli ktoś czuje się na siłach, to niech spróbuje rekolekcji Ignacjańskich, św. Ignacy mówił, że 1 tydzień mogą odprawić wszyscy, pozostałe są dla ludzi mocniejszych. No właśnie, to jeszcze dołożę, ale 1 tydzień to jest doświadczenie Miłosierdzia Bożego, co jest bardzo dobrą sprawą. A tak trochę z innej beczki i na koniec wkleję mój ulubiony obrazek. Pozdrawiam i życze wytrwałości - również ze św. Ignacym
.[img]
http://faustyna.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1046&Itemid=1046[/img]
p.s. - po otwarciu linka, proszę kliknąć "zobacz obraz", ja takie zobaczenie, nazywam "objawieniem"
. Pozdrawiam.