A zgłosiłeś już to moderacji? Bo chyba rozumiesz że nie możesz być sędzią w swojej sprawie. Masz prawo do orzekania tu na forum kto dopuścił się ataku personalnego a kto nie? Bo jeśli nie to wykraczasz poza swoje kompetencje. A to cię przecież nie oburza tylko u innych, w szczególności sądów?

Jasne. Ale jakbyś nie załapał to twoja "argumentacja" mnie zmiażdżyła już wcześniej. I uciekłam post wcześniej, o tu "No jak ci przykro, to może po prostu nie offtopuj. Napisałeś już do tych zainteresowanych sądów? A najlepiej do wszystkich? Bo wiesz, tu na forum to poza dalszym utyskiwaniem na ograniczenia innych i upajaniem się znajomością art. 188 Konstytucji to nic nie osiągniesz. Po prostu nie ten adres."

W pozostałych krajach też dezintegrowano służbę zdrowia?

Po pierwsze nie porównywałam. Po drugie covid jest zagrożeniem. Ludzie czekają na przeszczepy, zmarli ci którzy kiedyś chorowali na zapalenie płuc. W tej samej rodzinie przechorowywali nie tylko od bezobjawowego po stany pod respirator i mają różne poziomy przeciwciał, najniższe ci, którzy bezobjawowo. Covid poza tym implikuje lęk. Należy brać to pod uwagę a nie grać geroja. Jeśli ludzie się boją to ja nie robię za stresora, ale rozumiem tych ludzi. Nazywamy to przykazaniami miłości. Świat się nie kończy na : ja, mnie, o mnie. Ciebie tak się czyta; czysty fundamentalizm, zero spojrzenia z innej perspektywy. Odczucia innych ludzi to głupota a to się ignoruje! Obserwuję ludzi i widzę ten lęk. Sama też uważam i do dziś mam spokój.z covidem. Do kościoła chodzę.

A mnie się ten wirus nie podoba, ale potrafię powiedzieć: nie wiem. Nie robiłabym też takich wykresów, bo dla mnie to strata czasu.i życie nie swoim życiem. Widzę zbyt wiele zmiennych i deklaracji wyznaniowej: katolik nie łączę z wiarą, czyli wszystko patykiem po piasku. Wiara implikuje uczynki a nie deklaracja wyznaniowa i statystyki chrztów. Paweł pisał o życiu wierzących wg ciała i ducha. Wcześniej było w ST w księdze Mądrości (nie było wówczas ateistów) a ty swoje.

Otwartość umysłu to umiejętność spoglądania na daną sprawę z wielu stron. Gdy tak spojrzysz nawet na obecność nadprogramową w kościele to pojawią się rozmaite obserwacje. Kilka osób więcej to nie 5x więcej przy wyśrubowanych normach/ normach niedoszacowanych. Są liczone balkony, kaplice czy nie? Jaka jest cyrkulacja powietrza? Zdyscypilinowanie wiernych mamy lub brak. Wiejski koścółek na zapadłej wsi to nie kościół w zatłoczonym mieście. Pierwsza msza to nie druga. Siedzenie przy uchylonych drzwiach to nie siedzenie w ławkach w pół metrowej odległości i maskach pod nosem. I mamy tego multum. Zdrowy człowiek choruje ciężko a astmatyk lekko lub ciężko. Bracia bliźniacy po przechorowaniu mają różne poziomy przeciwciał.

Bez związku. Odniosłeś się do odpowiedzi Wespecjana, który mówił o polskich warunkach.

Ja nazywam to uczestniczeniem w chucpie kowidowej.


Ale znowu zboczenie z tematu, który brzmi: czy donosicielstwo kowidowe to uczynek dobry czy zły?

Nie wiem czym jest to donosicielstwo w twoim wydaniu. Prawdomówność w wydaniu chrześcijańskim jest czymś innym niż w wydaniu marksistowskim; pojawiła się małpa i mogła ludzi oszukać. Ja wypowiedziałam się w tej konkretnej kwestii. U ciebie robi się zamiast sytuacji etycznej covidowe młotkowanie. Nie ma ludzi, jest niezmienne przekonanie o swej racji, zawsze będzie taka sama.

Bardzo trudno przekonać kogoś "betonowego", kto nie ma w sobie za grosz pokory i nie dopuszcza do siebie myśli, że w swojej przemądrzałości może się mylić... A przecież wystarczy spędzić niewielki kawałek czasu na zorientowanie się w temacie i wszystko staje się jasne...

Bez wchodzenia w merytorykę zagadnienia, bo kto ciekawy ten bardzo łatwo odszuka konkretne wyroki. Pozostańmy przy samej teorii rzekomego wchodzenia w kompetencje Trybunału Konstytucyjnego przez sądy.

----------

Konstytucja, art. 178. ust. 1. "Sędziowie w sprawowaniu swojego urzędu są niezawiśli i podlegają tylko Konstytucji oraz ustawom."

Nie ma tu nic o rozporządzeniach, a dyskutowane tu kontrowersyjne pod względem zgodności z prawem zakazy i nakazy covidowe wprowadzono właśnie rozporządzeniem (wbrew Konstytucji, która pozwala na określone ograniczenie wolności i praw "tylko w ustawie" (art. 31 ust. 3)), a rozporządzenie, jak wiadomo, to akt prawny rangi niższej niż ustawa.

A więc wszystko jasne i logiczne, sądy mogą orzekać o niekonstytucyjności rozporządzeń covidowych, bo te nie są ustawami. Jeszcze, tak dla pewności, przywołajmy co o tej praktyce sądzi Trybunał Konstytucyjny:

"Z uwagi jednak na podustawową rangę tego przepisu, ocena jego konstytucyjności i legalności może być dokonana przez sądy rozpatrujące sprawy indywidualne, w których przepis ten mógłby być zastosowany. Na gruncie nowej konstytucji nie uległa bowiem zmiana kompetencji sądów do incydentalnej kontroli tych wszystkich przepisów prawa, które są usytuowane poniżej ustawy." (postanowienie TK z 13 stycznia 1998, sygn. U 2/97, LEX nr 31042).

(Tu należy przypomnieć, że przepis prawa przestaje powszechnie obowiązywać tylko po wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Wyroki sądu nie mają skutku powszechnie obowiązującego odnośnie danego przepisu, a tylko i wyłącznie dla stron występujących w jednej, konkretnej sprawie.)

----------

To jednak zabawne przyglądać się, jak ktoś nie ma najmniejszego pojęcia o temacie, za jaki się zabiera, ale gardłuje ile wlezie Nie zastanawia go nawet, dlaczego wprowadzający te rozporządzenia nie oburzają się, że sądy wchodzą rzekomo w kompetencje TK. Ano nie oburzają się, bo znają temat...

Przegapiłeś jedną rzecz: W tym fragmencie, który dotyczy podobno istniejącego prawa zwykłych sądów do orzekania o "konstytucyjności i legalności" przepisów usytuowanych poniżej ustawy brakuje... podstawy prawnej. W uzasadnieniu jest więc zawarta opinia wydana na podstawie przekonania twórcy uzasadnienia, a nie prezentacja stanu prawnego obowiązującego w RP w tej kwestii.

Aha...

Ależ zauważyłem i doszedłem do nieco innych wniosków na ten temat niż Twoje.

Tylko że zakwestionowałeś "metodologię pomiarową" tychże polskich warunków - w takim razie możemy spojrzeć na nią bardziej międzynarodowo.
I tu widać, że albo wszędzie udupili służbę zdrowia, albo jednak ten covid naprawdę jest niebezpieczny.
To jest ten związek, którego nie dostrzegasz.

No i widzisz twój wniosek, iż wprowadzający te rozporządzenia - czyli miłościwie panująca nam władza - nie oburzają się bo znają temat - w każdym razie lepiej niż użytkownik Yarpen Zirgin - to naiwność dęta optymizmem. Gdzie tam, oni się nie znają, nawet nie są w stanie pozyskać jakiegoś prawnika, który by im otworzył oczy. Jeszcze się nie połapali bo Yarpen Zirgin w swej skromności najwyraźniej niesie kaganek oświaty tylko wśród ludu.
Ja nie mogę, ale beka.

W książce Wojciecha Golonki pt "Protestantyzm oczami Chestertona" można znaleźć taki, ciekawy fragment: "Każdy prześladowca odwołuje się do konieczności społecznej i świeckiej; tak czynili Annasz i Kajfasz, tak czynili Neron i Dioklecjan".

Że tak zapytam z angielska - dzwonek brzmi gdzieś w głowie?

Dodałbym, że jeszcze wszystkie sądy, jak jeden mąż, nie wiedzą że orzekają niezgodnie z prawem.

No szczerze mówiąć, to ja widziałam jeszcze taka możliwość, iż chodzi o to że wszyscy oni (rząd, TK, sądy, choć pojedynczy politycy) wiedzą albo coś tam podejrzewają ale się zmówili i milczą, albo jakoś władza wykonawcza kryje władzę sądowniczą i ten proceder trwa już od lat. Ale jako że foliarstwo i teorie spiskowe na tym forum spotykają się ze stanowczą dezaprobatą to nie chciałam podpaść moderacji.

Ależ niczego nie przegapiłem. Podstawy prawnej tam nie ma, bo stoi jak wół, że postanowienie nie dotyczy tej kwestii, tylko zgodności z przepisami konstytucyjnymi zasad zwrotu kosztów udziału kogoś tam, kiedyś tam i gdzieś tam, przy okazji czego Trybunał przypomniał, że gdyby ktoś bezprawnie zastosował uchylone właśnie przezeń zasady, to uwalanie tego to już robota dla sądów (czego przypominać wcale nie musiał, bo to wiedza powszechnie znana).

Ty za to przegapiłeś, że jesteś jedyną osobą w Polsce - a przynajmniej jedyną, która się ujawniła - podważającą prawo sądów do oceny konstytucyjności i legalności przepisów poniżej ustawy przy rozpatrywaniu spraw indywidualnych. Właśnie tak bowiem wygląda "stan prawny obowiązujący w RP", na bazie którego od dekad funkcjonują organy tego państwa. Twoje zaprzeczanie nie ma tu najmniejszego znaczenia, co najwyżej dla poprawy humoru czytających Prawodawca nadal będzie - czasem - wydawał bezprawne rozporządzenia, sądy nadal będą w sprawach indywidualnych orzekać o ich bezprawności, które to orzeczenia nadal będą stawać się prawomocne, a Ty nadal będziesz twierdził, że wcale nie. Zastanowię się nad puszczeniem Twoich przemyśleń dalej, do tych mających z tych papierków chleb, bo w tym ponurym czasie taka dawka śmiechu może być dla kogoś zbawienna

Można rozpisać się o kwestii interpretowania konstytucji (i innych ustaw), kto i jak tego dokonuje w sytuacji, gdy nie czyni tego prawodawca ani organ państwowy, ale tak szczerze... po co? Dla kogo? Przecież za Chiny ludowe nie przyznasz, że nie masz racji, o czym obaj dobrze wiemy i nie trzeba udawać, że jest inaczej.

Oczywiście możesz kontynuować stand-up, zaczynając choćby od tych wniosków co do braku oburzonych

To ja poproszę o wskazanie konkretnego przepisu prawa obowiązującego w Polsce, który daje sądom takie uprawnienia.