To błedna narrracja bo od samotnego wyjścia na spacer przypadków nie przybywa. A ciagłe siedzenie w zamkniecia zdecydowanie pogarsza i odpornosć fizyczna i psychiczną.
Obostrzenia dotyczace zakazu przemieszczania sa bezsensowne i mam nadzieje że absurdy zosyaną wkoncu zniesione.

Widocznie sam te ustawy nieuwaznie czytasz. Jeśli się okaże że ławeczka i ten teran przed blokiem jest prywatny to gość jak najbardziej słusznie zrobił bo mu się żaden mandat nienależał. A zapewne to teraz spółdzielni. Wiec policjant nadużył ewidentnie władzy.

Nie wiemy, co się stanie na spocerze. Nawet samotnym.Ach, ach, dziecko się nudzi... Nie można dopuścić by dziecko się nudziło, przecież to zbrodnia.
Piękna "argumentacja". Ma tylko jeden szkopuł; jak widać, owe obostrzenia DZIAŁAJĄ.

Masz rację, ale z tego nie powinno się wyciągać wniosków, iż obywatele mają robić to co zrobili ci obchodzący rocznicę - przeciwnie, to tamci źle zrobili.

A co ma sie niby stać na spacerze? Taki lęk to chyba pod paranoje podchodzi.
Gdzie ja pisalam o dziecku albo jakiejś nudzie?
Faktem medycznym jest że odporność spada jak czlowiek nie wychodzi na slonce bo nie ma witaminy d3 ani jak nie ma ruchu to też spada bo ruch jest konieczny. Bzdura chyba jest uwazać że pies potrzebuje wyjśc na spacer a czlowiek nie. Ale faktow medycznych nie można podwazyc to odwracasz kota ogonem pisząc o jakiejś nudzie.
Przypomnę rownież że obostrzenia nie sa po to aby zatrzymać epidemię ale aby splaszczczyć krzywą zachorowań bo mamy niewydolny system opieki zdrowotnej a wiecznie w zamknięciu soedziec sie nie da. Zatem posadzanie ludzi chodzących na spacer o krew na rękach jest jakąś pomyłką.
A zachowanie wladzy pokazuje tylko jakas bute z jej strony a z drugiej strony może logke bo skoro władza się nie boi wirusa to czemu zwykły obywatel mam się aż tak bać? Kaczyński przecież młody nie jesy i jest w grupie ryzyka a jakoś się nie bał wyjść..

A co się może stać? Serio zafrapowałes mne bo ja najwyraźniej jak jakieś dziecko we mgle. Włóczę się tu i włóczę i nic. Nie dość że najwyraźniej brak mi dojrzałości - dzieci wyrywają się z domu a dorośli przykładnie tam siedzą - to i najwyraźniej sprytu żeby jakiś eksces urządzić.
Tak jak pisałam rzecz jest rozbija o zaufanie. Skoro zakładamy że inni to "rozbrykana i bezmyślna dziatwa" która nawet na samotnym spacerze wykręci jakiś numer to mamy w istocie problem. Ale to jest nasz problem, a nie tamtych

Obaj panowie zapomnieli o Przykazaniu Miłości, ale to policjant sprowokował( ojciec dzieci nie wykorzystał szansy na okazanie miłości), poza tym policjant chyba zapomniał,że ma służyć człowiekowi i społeczeństwu, a to co zaprezentował to marnej jakości służba (przełożony też powinien odpowiedzieć za to zachowanie). Oczywiście mandatu nie powinien otrzymać ojciec, bo prawo jest dla człowieka, a nie człowiek dla prawa. :*

Czy ty czytasz to co piszesz? Dbałość o kondycję fizyczną i wzmacnianie odporności organizmu, która jak trąbią od miesięcy ma podstawowe znaczenie dla tego jak sobie radzimy z wirusem, ty traktujesz jak kaprys znudzonego dziecka.

No ciekawe.
Obserwuje nasze Ontario w porownaniu z Polska jako ze ilosc akazen i smierci jest porownywalna, a ograniczenia tez, tyle ze jakos u nas chyba troche bardziej z glowa sa wprowadzane.
Np rodzine mieszkajaca razem uwaza sie za jeden buble ( babel) i ta rodzina moze bez problemu razem spacerowac, czy nawet siedziec na lawce.
Chodzi o to zeby utrzymac dystans od innych osob, ktore razem z nami nie mieszkaja.
Bylem wczoraj z corka na spacerze ( codziennym ) i przy okazji wplacalismy pieniadze do banku, pracownik banku wpuszcza do srodka jesli ktos wyjdzie, kobieta z ochrony pilnuje odstepu w kolejce i tyle zadnej policji nie trzeba i jej nie widac. Wsyscy staraja sie pomoc i sami sie pilnuja, jeszcze najbardziej niesforni sa seniorzy nie kumajacy o co chodzi ( ale zwykle sa pod opieka ).
Mozna dalej samotnie jezdzic na rowerze, motocyklu, spacerowac, biegac mimo ze parki sa zamkniete, a parkingi musnicypalne tez.
Tak ze zasuwamy w kolko po tych samych ulicach dookola naszego kompleksu domkow szybkim marszem i po powrocie jestem zlany potem, a marsz wydaje sie coraz krotszy.
Myslimy o przedluzeniu trasy.
Do tego w domu nasze 26 schodow wykorzystuje do 10 wejsc i zejsc, 3 serie po 15 pompek na schodach i 15 przysiadow na zmiane i nie tylko czuje sie fizycznie w formie ale powoli chudne, co mnie i zonie bardzo sie podoba.
A jeszcze seans salsy z zona wieczorami przy akompaniamencie swietnego kubanskiego zespolu ( dysk przywieziony z Kuby ) tez pomaga w zyciu w relatywnym zamknieciu.
Wspolne gotowanie, tance i aktywnosc fizyczna w domu wszystkim goraco polecam, jako ze wplywa to pozytywnie na psychike.

Dziś jak wracałem z pracy, to straż miejska akurat jakiejś babci mandat wlepiała - siedziała na ławeczce, paliła papieroska ^^ Tych "w ruchu" nie zatrzymują (raczej), no chyba, że jakaś grupka małoletnich, to wtedy tak.

Wyskoczenie z 9 piętra na pewno człowiekowi zaszkodzi, ale mimo tego nikt nie zabrania budować 9-piętrowych bloków (przepraszam za ten korwinizm) A swoją droga, to JKM udostępnił ludziom swój prywatny las (bo te państwowe wiadomo, że zamknięte).

Dla mnie to już jest gruba przesada i nadgorliwość, która wiadomo od czego jest gorsza... W jaki sposób samotny spacer może zaszkodzić bardziej niż zakupy w takiej Biedronce, niż jazda środkami komunikacji miejskiej (do pracy, a nie każdy ma samochód)? To wszystko jest już absurdem. Dlatego warto czasem zgodzić się z tymi wolnościowcami - twoje podwórko, to robisz (w granicach rozsądku oczywiście) co chcesz. Ja mieszkam w domu jednorodzinnym, mam kawałek, ogrodu, sadu, ścieżkę, więc mam przestrzeń i nic państwu do tego kiedy ja sobie do ogrodu wyjdę - niech się zajmują przestrzenią publiczną, ale od prywatnych posesji aut.

I tak jak Jocky napisał. W praktyce to my już mamy stan wyjątkowy, ale nikt go nie ogłosił, bo wiązałoby się to z odszkodowaniami i (a może przede wszystkim) przesunięciem terminów wyborów...

Nie wlepiono mandatu za siedzenie na ławeczce, ale palenie papierosów w miejscu publicznym. Tego nie wolno od dawna. W zakładach pracy też nie wolno palić poza wyznaczonymi miejscami.

Podejrzewam, że owa pani dostała "rykoszetem", na tej ławeczce często ktoś popala, ale no nie było nigdy wcześniej tylu patroli policji i straży miejskiej. Tak samo jak mija się ludzi idących i palących, wtedy teoretycznie też są w "miejscu publicznym", ale nikt ich za to nie goni (chyba, żeby palili na przystankach, to co innego).

Teraz niestety każdy pretekst będzie dobry. Z tego co tylko usłyszałem przechodząc obok (fragment, więc nie twierdzę, że to jakiś "dowód") pan funkcjonariusz o paleniu nic nie mówił, tylko padały takie zwroty jak "zaistniała sytuacja"... tu raczej chodziło o "zostań w domu" niż zakaz palenia w miejscach publicznych...

Widzisz... jeśli są zakazy to należy je omijać z głową. prawo nie uszczegółowi wszystkiego. Widzieli tłumy ludzi spacerujących, więc pojawił się zakaz prawny. To zawsze prowadzi w sytuacjach szczegółowych do absurdów, więc trzeba pomyśleć co z tym uczynić, by móc wyjść z domu. Potrzeba ruchu jest niezwykle ważna. Ja chodzę do sklepów dalszą drogą. Do kościoła wybieram taki łuk, który prowadzi do jeziora i tam też jest ławeczka. Poinstruowałam męża, że idziemy do kościoła, ale się zmęczył i odpoczywa. Problem jest taki, że tam samochód nie podjedzie. Mąż odpoczywał a ja sobie robiłam rundki pod górę. Potem rzeczywiście poszliśmy do kościoła.
Mamy zataśmowaną promenadę nad jeziorem, więc idziemy niezataśmowaną. Można wałami, gdyby jakiś niebezpieczny człowiek się pojawił. Dziwię się, że mogąc chodzić do kościoła ludzie nie wybierają trasy specerowej tam prowadzącej. Ludzi nie ma.

Przepisy także trzeba stosować z sensem. Czy przypier... czepianie się ludzi tylko dlatego że jest podstawa prawna, chociaż wątpliwa, ma sens w sytuacji gdy większym zagrożeniem jest utrata źródła utrzymania niż potencjalna choroba?

Wychodzę z założenia, że przyjmowanie rozumnego stosowania prawa zależy od ludzi a na głupotę lekarstwa nie wynaleziono. U nas mamy do czynienia z absurdem, bo zamknięto targowisko na kłódkę, powieszono kartkę i nikt tego nie kontroluje. Stoiska ustawiono więc przed targowiskiem. Zrobiło się ciasno. Głupota, bo otwarte targowisko przynosiłoby nie tylko przychód miastu, ale byłoby bezpieczniej. Chodzę więc tuż przed zamknięciem, bo wówczas ludzi już mało. Co z tego, że stoją w odległości do stoiska, skoro stykają się i prawie ocierają w innym miejscu, bo stragany są w rzędach blisko siebie.
Nie mamy też chyba kontroli, bo w okolicy zachorowań jeszcze nie było. W sytuacji wirusa i takiego bezobjawowego przebiegu choroby u 80% każdy jest traktowany jako nosieciel. I dobrze. Ostrożność ludzi jest widoczna. Po co jednak noszą maski na bezludziu? One po pół godziny są do wymiany.

Kurcze, wszyscy nagle fachowcy co powinno być, co nie.
W sytuacjach skrajnych (jak epidemie) należy wypełniać zarządzenia władz. Po epidemii można je za to rozliczyć.
A tak, to bijecie pianę i utrudniacie walkę z epidemią.