Przypomnę tylko że skretyniałe lewactwo popiera eutanzaje czy mordowanie nienarodzonych dzieci. A i nie robią z pedofilią wśród innych grup społecznych niczego. Tak jak mówiłem, lewacy w dupach mają dobro dzieci. Trzeba mieć jakiś argument przeciwko Kościołowi

Nic podobnego. Śledztwo wykazało że było to pomówienie (o ile pamietam, pomawiający przyznali się zresztą do pomówienia).
Sprawa była rzetelnie zbadana.
Nie dziwi Cię, że te pomówienia są jedynie w sferze medialnej, i jakoś nikt nie kwapi się pójść z tym do prokuratury?
Sprawa była badana (i to w bardzo nieprzyjaznej ks. Jankowskiemu atmosferze) i okazało się że jest dęta.
A teraz się dmucha w dawno sflaczałą dętkę.



To prawda, ale gdyby sprawa miała choćby ślad prawdy, bylbym za ponownym zbadaniem. Oni moga mieć ofiary gdzieś, ale nam nie wolno. Te rzeczy musimy wpalić goracym żelazem.
Na razie jednak jest to tylko kolejna nagonka medialna.

Masz jakieś wiarygodne źródło? Chętnie bym sobie przypomniała, jak to wyglądało, bo już wielu rzeczy nie pamiętam, tymczasem z konkretów, na które natrafiam teraz, właśnie pojawiają się to umorzenie i kwestia znalezienia pornografii.

Trzeba by pogooglować. Umorzenie - właśnie dlatego, że oskarżenie okazało się fałszywe.
Jaki tam Jankowski był, taki był (miał wśród księży przydomek "pic") ale gdyby był pedofilem, bezpieka by go rozniosła w pył.

https://wiadomosci.wp.pl/watykan-oficjalnie-zwolnil-ks-jankowskiego-6036882851017857a

Tutaj np:

Jest w sieci pewien wywiad z prof Lwem-Starowiczem, który był poproszony o wydanie orzeczenia w sprawie ks. Jankowskiego, dotyczącej tych wcześniejszych oskarżeń. Ponoć była sytuacja gdzie ksiądz pocałował w usta młodego chłopaka. Ponoć takich przypadków było więcej, dokonywanych publicznie. Lew-Starowicz uznał wtedy że tego rodzaju pocałunku nie można zaliczyć do pedofilii i że jeśli już to mógłby to być przypadek efebofili. Nie wiadomo czy to zajście miało jakikolwiek poddtekst seksualny. Trudno jest tutaj na forum dokonywać jednoznacznych stwierdzeń.

Tak, podobne artykuły widziałam, ale chodzi mi o to, czy gdzieś jest to szerzej wyjaśnione, na jakiej podstawie prokuratura to uznała - czy chodziło o brak jednoznacznych dowodów, czy faktycznie ktoś przyznał się do pomówienia jak sugeruje Barney.

Piszę powyżej o tym iż prof Lew-Starowicz stwierdził wtedy iż takie sytuacje jak pocałunki w usta czy obejmowanie dorastających chłopców nie kwalifikują się do czynów pedofilii, ale raczej jeśli już to mogłaby to być efebofilia, jednakże pan Lew-Starowicz miał zbyt mało danych do wydania jednoznacznej opinii ponieważ ani ten chłopiec czy też chłopcy, ani ks Jankowski nie zgodził się na badanie / rozmowę z profesorem. Trudno tutaj cokolwiek wyrokować.

...czyli zero faktow, tylko rozważania "co by było, gdyby Jankowski pocałował ministranta".
Magiel.

Jeśli idzie o Starowicza, to fragment wywiadu na ten temat:

[dziennikarz](...)został pan powołany jako biegły w sprawie podejrzeń ciążących na prałacie Jankowskim. Ekspertyza powstała, ale jak to zwykle u nas bywa, doszło do przecieku i media obiegła informacja: prof. Starowicz stwierdził, że całowanie w usta ministranta nie było molestowaniem seksualnym. Jak pan odebrał takie publikacje?

[LS]– Jestem przyzwyczajony do skrótów, które mają znaczenie medialne. Oczywiście, gdyby opinia była znana w całości, cytowane stwierdzenie nie miałoby sensu. Jednak obowiązuje mnie tajemnica lekarska. Jedno mogę powiedzieć – sami zainteresowani nie widzieli w tych zachowaniach nic seksualnego. Wiem, że spekulowano następująco: jeśli oszczędzono ks. Jankowskiego, to znaczy, że seksuolog nic nie stwierdził. Klimat wokół tej sprawy był taki, żeby człowieka powiesić, bo poza grupą swoich fanów nie jest darzony sympatią. Ale nikt moimi rękami nie będzie zaspokajał swoich potrzeb. Poza tym ja odpowiadam na określone pytanie prokuratury. Otrzymuję zlecenie i je wykonuję.

[dziennikarz]– Mówi pan, że spekulowano, ale czy były jakieś oficjalne wypowiedzi, np. innych seksuologów?
[LS]– Żaden kolega nie komentował tej sprawy, ale otrzymałem pytanie z opiniotwórczego dziennika, czy mam kompetencje, żeby się wypowiadać. To mnie rozśmieszyło. Poza tym ponieważ nie mogłem ujawnić treści opinii, zapytano, co bym czuł, gdyby tam, na plebanii, było moje dziecko. Zastosowano taki chwyt.

Nadto oskarżyciele już się pogubili - jednocześnie oskarżają ks.Jankowskiego o molestowanie chłopców i dziewcząt (nawet o gwałt!). Niby możliwe, ale bardzo mało prawdopodobne.
Jest książka z opublikowanymi dokumentami śledztwa (300 stron), więc niech nikt nie mówi, że sprawa była pod dywan.


Krótko mówiąc: możliwe (bo wszystko zawsze jest możliwe), ale mało prawdopodobne. Skoro odgrzewane są stare, odrzucone oskarżenia, uważam że powinno się je zbadać dla czystości sytuacji.
Niemniej wysuwanie takich oskarżeń 8 lat po śmierci faceta, kiedy nie może się bronić, wyłącznie po to by rozkręcać kłamliwą kampanię antykościelną, dla mnie jest świadectwem złej woli.

To jest bardzo przykra oraz bolesna sprawa dla Kościoła... Ks. prałat Jankowski był przecież kapelanem Solidarności, wiele dobrego w tych mrocznych dla Polski czasach czynił. Mnie zastanawia jedno - że taka nagonka i akty wandalizmu jak obalanie nocą pomnika dzieją się akurat teraz.

Dla mnie to jakiś wymierzony atak na Kościół na szerszą skalę. Odnoszę dziwne wrażenie, że antyklerykalna lewica i inni "postępowi" działacze wielu grup nie jedno jeszcze działo przeciw Kościołowi wytoczą.

Co w takim razie z domniemaniem niewinności? Co z jakąś obroną? Teraz to niemożliwe, bo ksiądz od 8 lat nie żyje. Chyba najłatwiej tak oskarżać kogoś kogo wśród nas już nie ma...

Tak swoją drogą, to ciekawe czy miasto Łódź odbierze honorowe obywatelstwo znanemu reżyserowi. Albo lotnisko w Gdańsku też nazwę zmieni...

Nie twierdzę, że prałat Jankowski był na 100% niewinny, czysty, krystaliczny. Tego po prostu nie wiem. No i sprawa bezpieki - przecież żyć by mu nie dali...

Przykre jest też to, że legendy Solidarności - np. Bogdan Borusewicz tak jednoznacznie i z całą pewnością wypowiadają się, że ks. Jankowski był pedofilem. Skoro pan Borusewicz to wiedział, to czemu milczał i odzywa się dopiero tyle lat po śmierci duchownego?

Co do Borusewicza, Komorowskiego, Halla i paru innych podobnych - jest dla mnie czymś zaskakującym jak wielu spośród ludzi, którzy za komuny zachowywali się porządnie, po jej upadku tak strasznie się upodlili.
Być może uważają, ze za swoje zasługi należy im się coś więcej...

Inna sprawa, że dość często jest tak, że jak przyjrzymy się tej działalności (Wałęsa, zresztą wszyscy trzej przywódcy strajków '80, Boni i wielu, wielu innych - ) to okazuje się że jest tam albo współpraca z SB albo jakiś inny trup w szafie... Nawet ksiądz Maliński kontaktem operacyjnym...
W sumie to strasznie, ale to straszliwie smutne.

Przypominam że rodzice dzieci molestowanych przez poznańskiego dyrygenta Wojciecha Kroloppa też go bronili mimo że wiedza o jego upodobaniach była w jego kręgach ponoć powszechna. Ba, nawet mamy stylizowały synków na małe aniołki żeby się bardziej podobali maestro... jeśli tak postępowały MATKI, to co dopiero koledzy ze styropianu...?

Jasne. Zwykły człowiek niewinny - póki nie udowodnią. Ksiądz winny, póki nie udowodni czegoś przeciwnego. A nie udowodni bo nie żyje (chociaż kiedy żył, udowodnił że to bzdura).
Ot, Kalegologika.

Z tą obroną prałata Jankowskiego to bym uważał. Opierasz ją na umorzeniu prokuratury z 2004 bodajże. Jeśli to była trójmiejska prokuratura, to świetle Amber Gold uważałbym tym bardziej. Domniemanie niewinności funkcjonuje (i dobrze) w prawie karnym, natomiast prawda historyczna to domena historyków. Teraz wychodzą nowe relacje pokrzywdzonych. Niech opinia publiczna je ocenia, a historycy niech publikują swoje osądy.

Ogólnie argument, opierający się na winie czy niewinności danego indywiduum, wywiedzionym z wyroków sądów, prokuratur etc. jest dosyć chwiejny. Na tej zasadzie laureat nagrody Nobla ma prawo mówić, że oskarżenie o agenturalność to oszczerstwo, bo przecież sąd lustracyjny go uniewinnił. Szafa twórcy naszej demokracji, gen. Kiszczaka ( i inni świadkowie), zdaje się temu przeczyć, ale kto wie, jak było naprawdę.

Jestem raczej skłonny wierzyć przeciwnikom apologetów prałata. W tej sprawie widzę smutną analogię ze sprawą bodajże Marciala, który dopiero po śmierci został uznany za pedofila.

A burzenie pomników prałata w Gdańsku to zwykłe chamstwo.
Rozdmuchiwanie pedofilii w Kościele to zwykły, ordynarny atak, bez podłoża faktycznego.

Lepiej przyjrzeć się zjawisku sodomii i sodomitom wśród hierarchii. Arcybiskup Peatz nadal chodzi w glorii męczennika. I to jest m.zd. problem, ta lawendowa mafia.

Oskarżenie medialne ks.Jankowskeigo opiera się na wypowiedzi JEDNEJ osoby, w dodatku siedzącej w Australii (więc nie do przepytania i ewentualnej konfrontacji ze świadkami) , która wydała to z siebie po latach od Jego śmierci.
Na podstawie tego "historia" (chyba raczej "histeria") wydała wyrok, obalono pomnik, opluto faceta.

Nie ma w tym krztyny uczciwości.

Co śmieszniejsze, kiedy wyszło że był współpracownikiem SB (co, w przeciwieństwie do rzekomego molestowania, jest udowodnione), jakoś nie było takiej histerii.
Za dużo wśród decydentów braci i sióstr w SB-służbie.

Jak pisałem, ks. Jankowski był przeze mnie krytykowany już w latach "Solidarności" - dużo by pisać. Ale niech krytyka ma ślad jakiegoś obiektywizmu.

Pełna zgoda.