Dobrze ale własne obserwacje słabo się ekstrapoluje na całe społeczeństwa.Jakbyśmy wiele nie pracowali z ludźmi, mają jeden defekt- są wycinkowe z natury.



Nikt przy zdrowych zmysłach nie twierdzi, że w pełni rozumie rzeczywistość.Dlatego się ją bada.Nie wiem dlaczego kompletnie nie odnosisz się do czegoś takiego jak socjalizacja.Bo nie istnieje czy uważasz ,że nie jest istotna?
Co do społeczeństw to ocena tego czy tamtego jest zwykle możliwa po wielu dekadach albo wręcz stuleciu.
Społeczeństwa XIX wieku gdzie co najwyżej hulały emancypantki to była dopiero patologia.Tyle,że wtedy zamiatana pod dywan.

Nie dość, że ten idiotyzm krzywdzi tych ludzi, którzy dokonują wyborów niezgodnych z predyspozycjami, to jeszcze krzywdzi całe społeczeństwa, kiedy np. kobiety są wypychane do polityki.

To co jest zaletą kobiety w tym małym świecie (dom, szkoła, szpitale), jest wadą w tym dużym. Polityka to świat dla twardzieli, zwiększony udział kobiet w polityce prowadzi do jej rozmiękczenia. Jakie są tego efekty -każdy widzi.

To zależy, o jakim odłamie feminizmu mówimy.
Bo w tej dyskusji nie można zapominać, że odmiany są liczne:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Feminizm# ... _feminizmu

Viridiano,

Nie ma sensu mnożyć bytów ponad potrzebę. Na potrzeby tego tematu wystarczy nam podział na
a) zdrowy feminizm
b) chory feminizm

Postulaty zdrowego feminizmu zostały już w Polsce prawnie rozwiązane. Jeśli pozostały jakieś obszary życia codziennego, w których pobrzmiewa jeszcze duch tłamszącego potencjał kobiet seksizmu, to trzeba po prostu to przełknąć i swoją własną postawą życiową zmieniać pod tym kątem świat. Np. jeśli obraża Cię jako kobietę, że w dziale z prasą kobiecą znajdują się jakieś obrażające Twoją inteligencję pisemka, to jedyne co możesz w tej sytuacji zrobić, to - nie kupować tych pisemek. Będąc chorą feministką postulowałabyś wprowadzenie zakazu stosowania w handlu nazwy "prasa kobieca".

To z czym mamy obecnie do czynienia to przede wszystkim chory feminizm, który ja nazywam "feminazizmem". Polega on mniej więcej na tym, żeby kobiety uczynić równe mężczyznom, ale nie w sensie nadania tych samych praw, ponieważ to już nam te zdrowe feministki dawno wywalczyły, tylko w sensie: zniesienia różnic pomiędzy kobietami i mężczyznami w drodze inżynierii społecznej - kobieta ma mieć takie same zainteresowania i osiągnięcia jak mężczyzna, wtedy zostanie dopiero prawdziwie wyemancypowana. Ponieważ wymagania jaki męski świat stawia kobietom są dla wielu kobiet zbyt wysokie, to w drodze wyrównywania szans, wymagania się obniża, zmienia się zasady gry.

A co jeśli kobieta ma takie zainteresowania jak mężczyzna a zupełnie nie interesuje ją to co kobiece?



Ze mną chyba musiałbyś się zamienić rolami. Obiadu Ci nie ugotuję, odkurzanie mi jakoś nie pasi ale drewno potrafię rąbać. Chyba że oboje sobie będziemy zajmować się męską robotą a do odkurzania i robienia obiadu wynajmiemy kobietę.



No nie bardzo, jak już ktoś zauwazył, pralkę wnosisz raz na ileś tam lat, jak się zepsuje i kupujesz nową, poza tym, przywożą ze sklepu i ci wnoszą. Nie musisz nawet tego robić. Sam pralki też nie wytargasz na któreś tam piętro. I to nie sprawa testosteronu jako takiego a bardziej sprawa tego że facet ma mocniejszy kościec, więcej podniesie. A kobieta wracając z jednej roboty (tej zarobkowej) wraca do drugiej roboty - tej w domu.



Well, znów potwierdzenie że mam męski umysł.



A ja nie mam tego testosteronu realnego a mam takie ambicje jak mężczyzna - zmieniać świat, pchać go do przodu. Wyruszyć do gwiazd.

Taka kobieta nie potrzebuje feminizmu. Ona już wewnętrznie jest mężczyzną. Nie potrzebuje forów.

Zresztą o męskości nie tyle świadczą same zainteresowania, co postawa życiowa. Sposób patrzenia na świat.

Verbal napisał



Nie bardzo wiem co miało być w XIX wieku według ciebie patologią, nie będę zgadywać.



Każda epoka wyobraża sobie, że jest najmądrzejsza i szczytem rozwoju ludzkości, potem okazuje się inaczej. Dlatego potrzebny jest wzorzec naturalności. Obecnie całkowicie się od tego odchodzi. Podstawowym powodem jest zrównoważony rozwój zakładający depopulacje o czym mówił już Klub Rzymski powołany 1972 roku.( Dla polski przewidziano ok 17 mln ludności, pisała o tym w 1972 roku Polityka.) Do tego potrzeba innej socjalizacji kobiet, przekierowania energii kobiet na gospodarkę.
Druga kwestia to zmiana socjalizacja mężczyzn w sprzyjających warunkach. Tak jak w przypadku kobiet rugowania naturalnych cech w imię czegoś tam.

Kwestia socjalizacji, to obecnie przynajmniej kwestia so sprah Zarutustra, (Psychologen). Podawałem, przypomnę tylko jeden z ostatnich wykładów Aldusa Huxleya Ostateczna rewolucja.
Dyktatura ludzi pozbawionych sumień, traktująca społeczeństwo jak doświadczalne myszy. Nie ma odniesienia do Nadprzyrodzoności, to ja jestem Demiurgiem.

Dokładnie.



Czyli jedyną opcją i jedyną rolą dla kobiety jest rodzić dzieci, tyle ile jej organizm wytrzyma? I zajmować się domem? Kobiety zatem powinny tłumić swoje marzenia, pragnienia, ambicje, aspiracje? Są one przeznaczone tylko dla mężczyzn?

Czy człowiek zatem jest przenaczony tylko na to aby się rozmnażać? To nie są prowokacyjne pytania, to poważne pytania.

Poza wyjątkami tak, ale nie tylko by się rozmnażać. Rozmnażanie się jest naszym obowiązkiem by zachować nasz gatunek.

Twoi rodzice dokonali aktu rozmnożenia się i Cię wychowali, masz moralny obowiązek to powtórzyć.

Tu jest problem. Bo ja te drwa mogę rąbać ale obiadu nie ugotuję. Regał zmontuję ale kobiece sprawy mnie nie interesują, nie zajmują mnie. Mam takie ambicje i aspiracje jak mężczyzna aby zmieniać świat, ale nie posiadam kompletnie czegoś co zwie się - instynkt macierzyński. Poza tym wyglądam i zachowuję się tak że dzieciak mówiłby do mnie - tato.

Myślę że potrzeba posiadać odpowiednie cechy aby być matką i to dobrą matką. Św Paweł ceni wyżej celibat niż małżeństwo, nie wiem czy to jest rzeczywiście obowiązek aby rozmnażać się bo to nieco brzmi dziwnie aby mieć dzieci z obowiązku moralnego. Ludzie chyba nie poczynają dzieci z obowiązku. W sumie to seksualność pcha człowieka do rozmnażania, gdybyśmy byli wszycy aseksualni to nie byłoby dzieci lub dzieci wtedy byłyby poczęte z poczucia obowiązku zachowania rodzaju ludzkiego.

Akurat Kultura chyba.Zostawmy kwestię planu 15 czy 17 milionów.Nie ma sensu w to wchodzić.




Patologie jak zawsze - z grubsza te same.Ale to XIX wiek wymyślił biologiczny determinizm, który te patologie albo pogłębił albo wymyślił nowe
Pomysł biologicznie usadzonej nierówności kobiet i mężczyzn jest właśnie, Roburze, pomysłem XIX- wiecznym-dlatego wymyślono anorexia scholastica. Dokładnie tak samo uzasadniano nierówność ras czy warstw społecznych. Wierzysz w składową czegoś co, paradoksalnie, miało nawet aspekty zbrodnicze.

Verbal napisał



Tak twierdziła nauka w XIX wieku na bazie własnych badań i obserwacji. Teraz uznaje się to za patologie.

Obecnie zaś uczeni psychiczni w Ameryce wynaleźli pojęcie toksyczna męskość.

W ostatnim czasie Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne ogłosiło, że tradycyjne wzorce męskości mają bardzo szkodliwy wpływ na zdrowie psychiczne mężczyzn i rozwój chłopców. “Wykazano, że tradycyjna ideologia męskości ogranicza rozwój psychiczny mężczyzn, ogranicza ich zachowanie, powoduje konflikt roli płci oraz negatywnie wpływa na zdrowie psychiczne i zdrowie fizyczne”- czytamy w raporcie. Takie postrzeganie męskości może skutkować w tłumieniu emocji, agresji, zastraszaniu, molestowaniu seksualnym czy homofobii.

Całość.

Coś więcej ze źródeł amerykańskich tutaj.

Z innych osiągnięć nauki amerykańskiej (APA psychiatryczna) było słynne uznanie pedofili za coś prawie, prawie jakby normalnego. Niestety niedouczony naukowo lud nie doceniający głębokości myśli naukowej oburzył się, a APA wycofała się z tego przy pomocy bardzo mądrych definicji.

W przywołanej wcześniej powieści Lema "Powrót z gwiazd" napisanej w 1959 roku, odpowiednikiem obecnego mieszania w głowach toksyczną męskością jest chemiczne betryzowanie środkami farmakologicznymi. To sposób na istnienie świata, określonego przez Olafa jako mli-mli.
Skoro Lem potrafił przewidzieć pewną drogę rozwoju ludzkości, to na pewno nie był jedynym. Nauka nie odkrywa obecnie niczego specjalnego, ani wielkiego. Tworzy jedynie określonego człowieka dla Nowego wspaniałego świata. Znaczy według założeń, patrz Huxley. Można to nazwać pewnym odpowiednikiem anorexia scholastica.
Wracamy więc do tego co pisałem wcześniej. Każda epoka uważa, że jest najmądrzejsza i szczytowa. Następna najprawdopodobniej oceni obecną jak ty XIX wiek lub według mnie jako czas degeneracji.

Jesli chodzi o kontrole spoleczenstw to nawet sa prowadzone programy telewizyjne ktore niby jako rozrywka jest jednoczesnie udoskonalaniem kontroli i technik utrzymania tej kontroli.
Chocby program TV "Hunted", ktory ma na celu usprawnienie systemow kamer i metod namierzania osob by nie wymknely sie spod kontroli.
https://www.channel4.com/programmes/hunted
Big Brother ma podobne zadanie tyle tylko ze w kwestii psychologicznej manipulacji.

To sa po prostu laboratoria kontroli i reakcji kontrolowanych na rozne sytuacje w formie programu rozrywkowego by wiedziec takze jakie sa reakcje spoleczenstwa na te manipulacje stad tez te glosowania publiki za pozostawieniem-usunieciem kogos z Big Brothera.

Stefn12 napisał



Niezupełnie. Zawsze część ludzi nie chce zakładać rodziny, część kobiet nie chce mieć z różnych powodów dzieci. Taki margines zawsze istniał i będzie istnieć. Rzecz w tym, że foruje się, nagłaśnia się szczególnie takie sposoby życia, które uniemożliwiają posiadanie większej ilości dzieci lub wcale.

Cały czas mamy odwracanie kota ogonem. Według obecnych nowoczesno postępowych kategorii koniecznym jest urodzenie dziecka, lecz traktowane jest to jak przerwa w życiorysie. Najlepiej szybki powrót do pracy. Czyli kobiety jako inkubator (hodowli z matrixa jeszcze tak szybko nie będzie), ponieważ wycina się wszystkie głębsze treści, osiągnięcia cywilizacyjne takie jak macierzyństwo. Odwracanie kota ogonem polega właśnie na zarzucaniu "inkubatorstwa" zwolennikom macierzyństwa, życia rodzinnego itd.



P.S. Na marginesie. Jest taki satyryk Jacek Ziobro. W końcu lat 90 siatych miał swój program w TVP. Wyleciał z dnia na dzień po takim skeczu o reklamach.

Siedzi sobie przy stole na którym stoi telefon (komórki wówczas to jeszcze rzadkość). Bierze słuchawkę wykręca numer i pyta się:

- Czy to może Jan Kowalski? Ach nie, dziękuje.

Dzwoni ponownie.

- Czy to Anna Majewska?

Ach nie, dziękuje.

I tak jeszcze z podobnym skutkiem ze dwa razy. Potem uśmiecha się szeroko i mówi niczym aktor z reklamy:

Widzicie państwo! Tak skuteczne są prezerwatywy XYZ!

Trafił w sedno sprawy, tego nie można było darować w rozjaśnianym właśnie ciemnogrodzie.

Jest tego jeszcze jeden aspekt, bardzi zjadliwy i często nieuświadamiany w liberalnym myśleniu. Mianowicie, jeśli ktoś, obojętnie, z której płci, podejmuje decyzję, że chce się bawić zamiast zakładać rodznię, to automatycznie skazuje na niezałożenie rodziny osobę z płci przeciwnej, czy ta tego chce czy nie.