Droga Jaśminowa, wszystko kosztuje, zdrowie też. By lepiej się poczuć to często płacimy za fryzjera, kosmetyczkę, fajne ciuchy, bilety do kina, używki, itp. Od czasu do czasu trzeba też kupić leki. Lekarz zna tylko ceny leków refundowanych. Jeżeli pacjent chce mniej zapłacić, to realizując receptę w aptece powinien zapytać o tańszy odpowiednik leku przypisanego przez lekarza.

Tak płacisz składki na ubezpieczenie zdrowotne i dzięki temu, idziesz do lekarza nie płacąc za tę konkretną wizytę pieniędzmi które zostały Ci z pensji netto. Dlatego powszechnie mówi się, że wizyta jest bezpłatna.
Składki płacimy obowiązkowo. Pelikan Ty udajesz że nie wiesz, czy czepiasz się?

Feelek, co nie zmienia faktu, że za leki i tak płacisz.
Tak jak napisałeś- wszystko kosztuje.

Czepiam się, bo uważam, że nazywanie publicznej służby zdrowia darmową jest manipulatywne. Mało tego. Ja np. płacę za publiczną służbę zdrowia, a praktycznie w ogóle z niej nie korzystam. Leczę się tylko prywatnie.

Jak stanie się Tobie coś niedobrego, oczywiście nie życzę, to zespół pogotowia ratunkowego będzie Ciebie resuscytować i przewiezie do szpitala, nie pytając czy chcesz prywatnie czy państwowo. Po zakończeniu leczenia ( bez względu na finał) nikt nie poprosi o zapłacenie np. 30 tysiaków za koszty leczenia.

Tylko, że te pieniążki na leczenie nie biorą się znikąd. Miesiąc w miesiąc ładujemy forsę w system, którego beneficjentami są głównie jednostki, które miały pecha.

I teraz ja np. nie szczepię dziecka na odrę i powiedzmy, ze będe miała pecha i dziecko zachoruje, to taka Jaśminowa będzie mi kazała płacić za leczenie. Kiedy ja za nie zapłaciłam z nawiązką. Kto wie, ile dzieci z moich pieniędzy właśnie leczy się z powikłań i chorób poszczepiennych.

Moja droga, to że pieniążki nie biorą się znikąd wiedzą nawet dzieci. Pecha może mieć każdy, pech nie wybiera Każdy pacjent z którym rozmawiałam na temat powodu nieszczęsnego pobytu w szpitalu, twierdzi że jest bardzo zaskoczony i czegoś takiego od życia się nie spodziewał...grom z jasnego nieba normalnie.
Dzięki m.in moim czy Twoim składkom, ci ludzie otrzymują pomoc i mają szansę na życie.
Dziecko którego rodzić świadomie nie podpisał zgody na szczepienie, w przypadku zachorowania na któreś z chorób, jakie obejmują szczepionki, powinno być leczone z prywatnych pieniędzy rodzica/opiekuna. Jeżeli Twoja latorośl zarazi nieświadomie inne dziecko, to rodzic ma prawo ubiegać się o odszkodowanie od rodziców zaraziciela. edit:
Pelikanie o, nie znam dokładnie statystyk ile dzieci leczy się z powodu choroby poszczepiennej, ale powinno leczenie pokrywać państwo. Jeżeli ono wymaga szczepienia, to niech płaci za leczenie. Podejrzewam że takich dzieci jest zdecydowanie mniej niż tych niezaszczepionych zmagających się z chorobami na które rodzić mógł zaszczepić

A z jakiej racji? To na co ja płacę te składki? Nawet tyle mi się nie należy? Ostatni raz u lekarza w NFZ byłam parę ładnych lat temu.

A ja podejrzewam, że jest dokładnie na odwrót, ale w statystykach tego nie znajdziesz, bo lekarze nie chcą widzieć związku pomiędzy objawami chorobowymi u dziecka a szczepionką, a tym samym wypierając się odpowiedzialności za jego chorobę.

Ja bym jeszcze wprowadził odszkodowania jeśli twoje dziecko zarazi inne które nie mogło z innych przyczyn zostać zaszczepione.

Jockey o tym właśnie też napisałam
Bardzo dobrze uważamy

.
A z takiej racji że naraziłaś swoje dziecko, a także inne dzieci na utratę zdrowia lub życia! Świadomie.
No i bez szczepień zakaz wstępu do żłobków i przedszkoli

Tak się składa że ukończyłam kurs szczepień ochronnych kilka lat temu i żaden wykładowca nie wyraził się w ten sposób.
Najczęściej po szczepieniu występuje ból w miejscu iniekcji, gorączka do trzech dni, maluch może być także niespokojny i marudny.

No to w takim razie wszyscy, którzy szczepią powinni zapłacić za świadome (choć z tym różnie bywa...) narażenie swoich dzieci na utratę zdrowia i życia, a reszty obywateli na fundowania leczenia potencjalnych powikłań chorób poszczepiennych u swoich dzieci.

Zbudujemy własne żłobki i przedszkola. To by była świetna grupa kontrolna. Później porównamy, czyje dzieci będą zdrowsze. Gdzie więcej ADHD, autyzmu, alergii itd

W ogóle mnie to nie dziwi. Większość "ekspertów" właśnie tak twierdzi. Podczas gdy mnóstwo badań, szereg lekarzy i innych osób badających temat szczepień, jak i przede wszystkim rodziców, ma inne zdanie na ten temat.

Co byś pomyślała, gdyby krótko po szczepieniu u Twojego dziecka, które jak dotychczas było okazem zdrowia, zaczęły się pojawiać objawy autyzmu? Uznałabyś, że rację mają ci lekarze, co mówią "przypadek", "geny", czy jednak zaczęłabyś to wiązać ze szczepionką?

Stara śpiewka o autyzmie. Ale to już było grane i pokazano ci ze żadne szczepienia nie powodują autyzmu a ty dalej swoje. Odporna jesteś na wiedzę.