Polecam się zapoznać: http://db.org.pl/_INCLUDE_BLOG/upload/1 ... dfe414.png

Każdy wyborca powinien być świadomy ile kosztuje nas ten "wynalazek cywilizacji".

W Polsce jest niecałe 2 mln urzędników i ich utrzymanie kosztuje nas prawie 100 000 000 000 zł (sic!) rocznie.

Może lepiej dać całość artykułu zamiast samego wykresu ?

http://www.gazetaprawna.pl/artykuly/744 ... manie.html

Można poczytać i wyrobić sobie zdanie .

Po co porównywać się z państwami o równie chorym systemie i pokazywać, że wypadamy średnio?

Co 19. Polak to urzędnik! Nie dość, że musi być utrzymywany to jeszcze zabiera innym czas, który mogliby poświęcić na pracę. Ponadto sam niczego nie produkuje ani nie udziela żadnych pożytecznych usług.

Oczywiście później na wyborach Ci urzędnicy głosują na partię której zawdzięczają pracę lub ewentualnie na inną o programie socjalnym, bo nie mają żadnego interesu w tym żeby poprzeć kogoś, kto postuluje zmniejszenie biurokracji.

I w ten sposób mamy dodatnie sprzężenie zwrotne, które musi prowadzić do katastrofy.
Dodam jeszcze, że głosują nie tylko oni, ale całe ich rodziny.

Może po to żeby pokazać że jest to pewnego typu manipulacja.
Bo ci urzędnicy to także policja, wojsko, nauczyciele czy lekarze.

Można zrezygnować też z administracji jednym sprawnym ruchem, zlikwidować państwo bo bez administracji przestaje ono istnieć i spełniać swoją rolę.
Zostanie co najwyżej nazwa na mapie.

Nie dam sobie głowy uciąć, ale podane liczby nie uwzględniają nauczycieli, lekarzy, policjantów itp.

Nie chodzi o likwidację administracji lecz o ograniczenie jej do koniecznego minimum.

Tylko po co urzędnicy mają się zajmować edukacją? Oni wiedzą lepiej czego mam się uczyć i o tym, że muszę to robić?

Przyjrzyj się wykresowi jaki zamieściłeś i przeczytaj artykuł.
Ogólnie jest to liczba ETATÓW ( czyli płace nie nakłady na konkretne dziedziny) opłacanych przez państwo, po lewej masz administracyjne po prawej te bardziej użytkowe.
Stąd moja sugestia że sam grafik bez tekstu wyjaśniającego co jest co jest manipulacją.



Tu się do jakiegoś stopnie możemy zgodzić, tylko co jest koniecznym minimum ?
Co możemy zlikwidować, co utrzymać a co rozbudować (może jest taka potrzeba ?).

To jest pytanie dotykające istoty jednego z największego sporu między KNP a RN bo w gruncie rzeczy jest o to co należy prywatyzować a co nie.

Według zwolenników KNP państwowe powinny być sądy, policja i wojsko - czyli to konieczne minimum. Wydaje mi się że tej granicy nie da się tak prosto wyznaczyć i moim zdaniem takie myślenie jest zbyt naiwne.
Co na przykład z sektorem energetycznym? Go również należy sprywatyzować?

Sprawdziłem jaka jest liczba nauczycieli w Polsce. Okazało się, że około 660 tys. w 2013 roku. Z diagramu dowiadujemy się, że liczba etatów w sektorze edukacji, to niecałe 600 tys. Wniosek jest taki, że podane liczby uwzględniają jedynie urzędników. Dla mnie jest to przerażające.

Ciężko o tym zadecydować siedząc za biurkiem. Należy wprowadzić zasadę, że władza wiąże się z odpowiedzialnością. Prywatna szkoła nie zatrudni ani jednego pracownika administracji więcej niż potrzebuje, ponieważ byłaby to dla niej strata prywatnych pieniędzy. Dlatego prywatne firmy funkcjonują sprawniej. Podobną zasadę trzeba wprowadzić w sektorach państwowych. Jak dokładnie tego dokonać - nie wiem. Z pewnością jest to wykonalne.

Cóż ja ci Boro poradzę że się lubisz bać się straszyć i być przerażonym ?
Dostałeś linka do artykułu opisującego podany przez Ciebie diagram, czytać chyba umiesz a nie zadałeś sobie trudu co by to zrobić.
Pierwsze zdanie powinno rozwiać twoje wątpliwości:
„Ile osób zatrudnionych jest przez państwo i ile kosztuje ich utrzymanie? Fundacja Republikańska zebrała dane dotyczące tych zagadnień. Chodzi nie tylko o urzędników, ale także o nauczycieli, wykładowców czy sędziów. „


Przez jaki pryzmat oceniasz że prywatna firma działa sprawniej ?
Przynosi zysk i dochód właścicielowi, jak w takim aspekcie oceniać szkołę czy szpital ?

Są jeszcze służby specjalne, które nami rządzą (mają tzw seryjnego samobójcę w razie potrzeby). Liczy się ich chyba też w setkach tysięcy. Jakby był dobry król na czele państwa to sytuacja by wyglądała inaczej, to by też było rozwiązaniem na naszą administrację.

Więc jak wyjaśnisz fakt, że samych nauczycieli w 2013 roku było więcej niż urzędników wymienionych w diagramie?

Nie obchodzi mnie jak działa prywatna firma. Jeśli działa sprawnie to przynosi właścicielowi zyski. W przeciwnym wypadku przynosi mu straty. W sektorach państwowych nikt nie jest odpowiedzialny za złe decyzje urzędników lub ministrów, a cierpimy na tym my.

Boro Wyjaśnienie jest dosyć proste oni są ujęci w diagramie pod innymi pozycjami, niektóre placówki podpadają pod inne resorty. I stamtąd są płacone.



To wyobraź sobie że w w działalności firm państwowych nie zawsze chodzi o zysk, tylko o rolę usługową, mogą przynosić straty. Zysk nie jest nadrzędnym celem.