Ratusz opublikował wnioski pokontrolne. Wynika z nich, że w sprawie prawdopodobnie w ogóle nie doszło do złamania prawa. Zamierzam przygotować szczegółową analizę w tej sprawie, jak się uda, upublicznię ją w weekend.

Jezus też nie kazał żołnierzowi zrzucać zbroi tylko wykonywać rozkazy i nie czynić nic ponadto.
Myślisz, że gdy HGW zapytałaby Boga jak ma postąpić to odpowiedziałby jej?

Efektowane, ale nieadekwatne.Owszem. Tylko nie wiem po co pytać w tak oczywistej sprawie.
Ale widać stołek to potężna pokusa...

Patrafrazując Chamberlana : miała do wyboru stracić posadę albo stracić szacunek (i część duszy). Wybrała stratę szacunku i duszy, a posadę i tak niebawem straci...

Wczoraj w TVN słyszałem wypowiedź M. Królikowskiego - prawnika związanego z Episkopatem, oblata i wiceministra sprawiedliwości jednocześnie.
Przyznał on - nieco przyciśnięty do ściany - że w sensie formalnym prof. Chazan złamał prawo, nie udzielając pacjentce przewidzianych w jego zapisach informacji medycznych...

Nie? Kiepsko ze skojarzeniami. Żołnierz wykonywał swoją pracę. Polegała na ranieniu/zabijaniu. Jezus polecił mu dalej wykonywać swoją pracę- nie rezygnować ze ,,stołka''. Analogicznie Hania też nie musiałaby rezygnować z funkcji.
Owszem. Tylko nie wiem po co pytać w tak oczywistej sprawie.[/quote]
Tylko zdarza się, że na odpowiedź od Dobrego Boga czeka się kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt lat. A Hania mogła mieć dylemat teraz.

http://www.um.warszawa.pl/sites/default ... odziny.pdf

Raport ratusza wszystko obnażył. Cały obraz medialny tej sprawy jest nieprawdziwy i zmanipulowany. Matka nie była pacjentką Chazana, a Chazan nigdy jej formalnie nie "odmówił wykonania zabiegu" (bo nie był w ogóle jej lekarzem), a więc także nigdy nie zastosował klauzuli sumienia, co za tym idzie nie był zobowiązany do "wskazania innego lekarza" (zwłaszcza, że tego innego lekarza ona od początku miała, był nim Gawlak, a on nie odmawiał jej aborcji!). Ciekawe, że również matka jakoś nie ma żadnych pretensji ani do Gawlaka (jeżeli już ktoś ją "zwodził", to właśnie on i nie przez "miesiące", tylko kilka dni), ani do Instytutu Matki i Dziecka - właśnie ze względu na to, że tylko na Chazana jest "papier". Pokrętne tłumaczenia Chazana biorą się zapewne z tego, że próbuje on, dość nieudolnie (acz skutecznie, ze względu na kontekst), odwrócić uwagę, przede wszystkim od swojego współpracownika, i wziąć całą winę na siebie. Tymczasem w całej sprawie on akurat jest najmniej "winny". Mam zresztą własną interpretację zdarzeń z kwietnia br., uwzględniającą również postawę matki.

Był zobowiązany jako administrator placówki.
Jest to jasno zaakcentowane także w raporcie, który sam zalinkowałeś.

Owszem, tyle, że zarzut jest nielogiczny, skoro w tym samym miejscu stwierdza się, że klauzula sumienia nie została zastosowana, zatem obowiązek w ogóle nie powstał.

Obowiązek ciążył na nim jako dyrektorze.
Nie ma to nic wspólnego z klauzulą sumienia.
Pacjentce odmówiono prawa do informacji - to też stwierdza raport.
Sama informacja, że można dokonać aborcji, nie jest chyba sprzeczna z jakimkolwiek sumieniem.

Chazan w ogóle nie występował w sprawie jako dyrektor, tylko jako konsultant.



Otrzymała taką informację wielokrotnie, zarówno od swojego lekarza, jak i w IMiDz.

To w szpitalu pod jego kierownictwem stwierdzono wymienione w raporcie nieprawidłowości.



Twój raport na str. 34 konstatuje co innego...

Te w zakresie prowadzenia dokumentacji? W innych ośrodkach też je stwierdzono.



Nic podobnego. Czytaj uważnie.

Gdzie tu kontrowersja skoro pogrywanie pacjentką jaskrawo udowania strona 21 raportu ?

Strona 21 zawiera wyjaśnienia samej pacjentki..

Czytam uważnie.
Raport jasno konkluduje:

- Pacjentka nie została poinformowana o granicznym terminie legalnego przerwania ciąży przez co zostało naruszone jej prawo do informacji.