Witam,

mam następujące pytanie. Czy istnieją jakieś wspólnoty dla nawróconych ateistów? Jakieś dwa miesiące temu się nawróciłem. Chciałbym się włączyć w jakąś wspólnotę, ale te "klasyczne", to zazwyczaj składają się ze "świętoszków". A ja chciałbym poznać osoby takie jak ja.

A czymze to te "swietoszki" roznia sie od ciebie?

Człowiek, który od zawsze byl wierzący i przestrzegający zasad wiary spogląda bardzo często na takich jak ja z wyższością albo nawet pogardą. To tak jak faryzeusze w czasach Jezusa. Oczywiście nie mówię, że wszyscy są tacy. Znam kilka osób należących do wspólnot, które są naprawdę w porządku, ale zasadnicza większość oazowiczów i ramowców jakich poznałem, to są tacy jak powiedziałem.

To czyli niczym sie nie roznia, a to o czym piszesz to tylko roznica w stopniu ulegania pokusom, bo wszyscy grzeszymy, ale nie wszyscy w jednakowym stopniu ulegammy pokusom. Ocenianie innych to tez pokusa.

Czyli ci patrzący z pogardą są ewidentnie grzeszni, tak?
No cóż, wspólnoty anioów Ci nie wskażemy.

Natomiast ciekawe byloby pytanie o wspólnotę "początkujących w formacji", nie zaś bezgrzesznych.
Chyba nie masz na razie pojęcia o formacji oazowej. Zrozumiałe. W jej normalnym przebiegu nie miesza się początkujących i zaawansowanych. Tam są stopnie, etapy. W grupie dzielenia są osoby na podobnym etapie drogi w oazie. Plus animator. Nie jest to mieszanina, ze tak powiem, starych wyg i początkujących. Podobnie letnie rekolekcje są dla danego "stopnia". Nie wskakuje się od razu na trzecie piętro.
Propozycja do rozważenia: szukaj wspólnot o takiej gradacji. Program będzie stopniowany.
Grzesznicy będa wszędzie. Jak Ty, jak ja.

Obawiam się, że nawrócony przychodzący do wspólnoty powinien najpierw słuchać. Z tego co widzę na forum, to Ty - jako świeżo nawrócony - chciałbyś nauczać.
I być może dezaprobatę wobec podobnej pychy bierzesz za traktowanie Ciebie z góry.

Ja właśnie chcę wspólnoty złożonej z grzeszników. Chcę wspólnoty złożonej z ludzi dostrzegającej swoje błędy i rozumiejącej innych grzeszników. A nie uznających się za aniołów.

Co do mojego nawrócenia i jak to było, to jest tu gdzieś wątek na forum na ten temat w dziale dyskusji chrześcijan z niewierzącymi i innymi religiami.

Nie chcę nikogo nauczać w kwestiach religijnych. Na forum jest dyskusja, to chyba mam prawo wyrazić swoje zdanie? Tym bardziej, że nie wyrażam go nawet tak w kwestiach religijnych, jak w polityczno-społecznych. Chyba, że według Ciebie jako nawrócony powinienem polecieć do lokalnego posła PiS, poprosić go o przyjęcie na służbę w jego biurze, pójść na Marsz Niepodległości i podpisać petycję o pozamykanie gejów. Tego wiara ode mnie nie wymaga. Wiara opiera się na Piśmie Świętym i katechizmie, a nie na mokrych snach jakiś nacjonalistów i homofobów, którzy chcieliby wszystkich o odmiennych poglądach pozamykać lub w najlepszym wypadku kazać im siedzieć cicho. To taka dygresja do @Barney.

Z drugiej strony, może niepotrzebnie w ogóle jakiejś wspólnoty szukam. Do Zbawienia przecież żadna inna wspólnota poza Wspólnotą Kościoła nie jest potrzebna. Jeżeli pogłębiam wiarę poprzez lekturę i modlitwę, uczestniczę w nabożeństwach, przystępuję do sakramentów, spełniam uczynki miłosierdzia, walczę ze swoimi słabościami, to chyba żadna wspólnota nie jest mi potrzebna? Każdy ma chyba inne powołanie, może moim po prostu nie jest działalność we wspólnocie.

Trochę burzliwie się zrobiło w tym wątku, trzeba złożyć petycję do Peruna czy tam Zeusa jak kto woli, że za dużo piorunów.