W tych dniach w mediach jest podawana informacja o amerykańskim misjonarzu (John Allen Chau), który wyruszył na Sentinel Polnocny, by głosić jego mieszkańcom Ewangelie. Najprawdopodobniej tubylcy zabili go strzałą z luku. John Chau właściwie nie powinien kontaktować się ze szczepem z wyspy ze względu na to, że jest to lud zachowujący pierwotny styl życia i możliwe, ze jego przetrwanie jest uwarunkowane izolacja od ludzi z zewnątrz (ułatwia to ochronę przed chorobami z zewnątrz). Najprawdopodobniej istnieją nakazy prawne zabraniające wypraw na Sentinel Polnocny. Co sadzicie o podjętej misji Chau? Pochwalacie jego misje na Sentinel, czy nie?

Co tu pochwalać ? Od 2005 jest zakaz zbliżania się do wyspy. Kompletnie nie rozumiem motywacji Chau. Naiwność? Dziwaczny egocentryzm ?

Z tego, co sobie przypominam, wcześniej na wyspę trafili jacyś tamtejsi rybacy-rozbitkowie i też zostali zabici. Czy to jest normalne, żeby pozwolić tubylcom wyspy na zabijanie każdego, kto dotrze na wyspę? Popierasz takie prawo izolacji, chyba w imię "ochrony" szczepu? Jakie dobro tkwi w zachowaniu ich kultury, stylu życia, skoro nawet ich badać nie można. Dlaczego taka mała grupa ludzi jest wyjątkowa?

Motywacja Chau to chęć zaniesienia szczepowi Jezusa - może naiwna, bo oni wcale nie chcieli go słuchać, ale motywację można zrozumieć.

Ci ludzie żyją najmniej od wieluset lat w ścisłej izolacji. Jeden kontakt w XIX wieku zakończył się porwaniem przez brytyjski statek dwojga dorosłych ( zmarli z powodu chorób bardzo szybko) oraz 2 czy 3 dzieci , które odesłano na wyspę.Wszystkie ponowne próby nie przyniosły w sumie żadnego rezultatu. Żyją tam i nie chcą kontaktów.W sumie to mają prawo.Zwłaszcza jak się popatrzy na zdziesiątkowanie chorobami podobnych populacji w sąsiedztwie.Mała populacja w chowie wsobnym - szczególnie zagrożona epidemicznie.
Ci rybacy to próbowali tam łowić kraby.Udało się odzyskać zwłoki jednego tylko. Na google maps można znaleźć wrak małego frachtowca - załogę ściągnięto śmigłowcem bo Sentinelczycy już się zbierali do swoich łódek.
Co do zabijania - w sumie to chyba nie wyszli w epoki kamienia to nie można przykładać do nich naszych zasad etycznych.A poza tym co co zrobić - wtargnąć i rozbroić ? Zapuszkować i osądzić?

A jakie dobro wyniknie z odebrania im tego?

Bo to jest ich wyspa, ich wolność i prawdo do samostanowienia. Skoro nie chcą, aby ktokolwiek do nich przybywał, to mają pełne prawo zamknąć swoją granicę i karać na gardle za jej przekroczenie.

Nic nie usprawiedliwia zabijania ludzi, ktorzy przybywaja do nich w pokojowych zamiarach.

Błąd. Tamto plemię jasno wyraziło wolę, że nie życzy sobie obcych na swoim terytorium, oraz dobitnie i wielokrotnie pokazało, że karą za złamanie zakazu wstępu jest śmierć.
Dura lex, sed lex.

Prawo jest dla ludzi, a nie ludzie dla prawa! Jesli jest zle, to powinni je zmienic.

A skąd oni mają wiedzieć jakie kto ma zamiary to raz , dwa - nic nie usprawiedliwia - z naszego punktu widzenia.
No wreszcie jakie prawo? Nasze? A co oni mają do tego? To jest, w uproszczeniu dużym, inna cywilizacja.

To jest dobre prawo.

Ktore prawo? Zeby zabijac przybyszy, czy zeby zmieniac zle prawo na dobre?

Aby zabijać nieproszonych gości. Analogiczne prawo, które pozwala właścicielowi gruntu na użycie broni wobec tego, kto bez zaproszeia wtargnął na posesję, jest w wielu stanach USA.

Brandi, to myślenie totalitarne: ja wiem, że oni powinni być tacy jak ja myślę. To bowiem jest dobre dla nich. Moja wolność tymczasem kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego. To złota reguła etyczna. Pan Bóg sobie z nimi poradzi i nie mają zamkniętej drogi zbawienia.
Verbal ma rację. Pokojowe wejście cudzoziemców mogłoby się skończyć ich śmiercią, bo chów wsobny, uzywając pojęcia z zakresu zootechniki prowadzi do poważnych zagrożeń zdrowotnych. Klony roślinne są też usuwane z uprawy, bo chorują coraz bardziej. Niech sobie żyją jak chcą. Ludzi nie należy uszczęśliwiać, jeśli tego nie chcą.

Zauważ ze na tamtym terenie to oni ustalają prawo i maja do tego prawo.