Rozeznanie powolania to nie taka prosta sprawa jak wiekszosci sie wydaje.
Popatrz na forum jak wielu mamy tych samozwanczych glosicieli Ewangelii, ktorzy jej w ogole sami nie rozumieja, a chca glosic i glosza wszystkim, nawet Chrzescijanom.
To nie powolania tylko zbiorowa histeria wynikajaca z blednego rozumienia nauk i przykazan Bozych.
To cos w rodzaju paniki jakby nauczanie innych bylo warunkiem zbawienia

_______________________________

Jest to jedynie strach i zalosne proby nadrobienia braku wiary i pokrycia grzesznosci, a raczej braku odstapienia od grzesznego zycia.

A to źle? Lepiej z góry zakładać że zaniedbują potrzebujących, Pisma Świętego nie znają lub pomijają co niektóre zapisy itp.? Bo z twoich wpisów natomiast odczytuję że twoje niepokoje nie mają rzeczywistych podstaw a jedynie domysły i spekulacje które, zwłaszcza co do insynuowania, że Sentinelczycy praktykują dzieciobójstwo to ocierają się o oszczerstwo, na co już sam2 zwracał bodaj dwukrotnie uwagę Jak już napisałam - "Najprościej nie przypisywać innym błędów czy nieposłuszeństwa wtedy nie ma się takich problemów."

__________________________________________________________

Nawet jeśli to czemu tak cię to akurat boli? Może przyjrzyj się skąd taka silna emocjonalna reakcja - bo jednak w pierwszej kolejności to siebie powinniśmy ogarnąć - i oczekiwanie niemożliwego, tj. by wszyscy podzielali twoją ocenę czynu tego misjonarza. Jeszcze się taki nie urodził co by wszystkim dogodził, jak mówi ludowa mądrość. A my katolicy wiemy, że Pan Jezus przeszedł życie czyniąc dobrze innym i a ukoronowano go cierniem go ukrzyżowano, stąd i sami nie powiśmy liczyć specjalnie na na laury i peany pochwalne.

Ja tam nie wierzyl bym tym miejscowym rybakom, bo to wlasnie oni mieli i maja najczestrzy kontakt i wplyneli na to ze ci ludzie sie tak zmienili i sie tak izoluja.
Pytanie rybakow o tych ludzi to jak pytanie lisa kto namieszal w kurniku.

Ech, ta erystyka. Napisałem,że jedna obserwacja ( anegdotyczna, jednorazowa,z jednej tylko wyprawy - bez kontaktu bezpośredniego, bez nawet zejścia na ląd)) to za mało by na sero zakładać skomplikowany scenariusz, w którym jedno plemię o kompletnie nikomu nieznanym języku zostaje nagle zastąpione przez inne plemię....o równie nieznanym nikomu języku. Trzeba mieć więcej przesłanek i najlepiej ze źródeł krzyżowych.

https://blogs.scientificamerican.com/ob ... uzku-gqOLc

Wpis samej Mukerjee. Reasumuje sytuację. Jakoś nie usprawiedliwia ingerencji "teorią innego plemienia" - a nawet gdyby, to co to niby zmienia? Ano nic nie zmienia.



Najwyraźniej jest to działalność skomplikowana zwłaszcza w takich okolicznościach - i wymaga rozumu.
Jakiś przedstawiciel All Nations przekonywał jakoby Chau był dobrze przygotowany - tj wziął szczepienia i przed wyjazdem odbył 7 dniową kwarantannę - jasne, potem szereg dni załatwiał sobie lokalny transport - to kwarantanna psu na budę była.


Pojawiły się wątki o Aztekach i Prusach- pewnie nie warto otwierać nowych frontów ale jedna uwaga - to kompletnie nie przystające przykłady. Nie te momenty historyczne, nie te populacje, nie ta skala.

W dzienniku Johna Allena Chau można przeczytać na str 11/13:

Najwidoczniej John stał się szleńcem bożym.

Boży szaleniec to ktoś inny. To ktoś, kto w centrum swojego życia stawia Boga. To ktoś, kto ma Boże pasje, marzenia, wizje i kto – wbrew tzw. realiom – potrafi te marzenia zrealizować. Ludzie dobrzy, mądrzy, rozsądni, ale niemający tej iskry szaleństwa, powiedzą, że tego nie da się zrobić, że nie ma środków, możliwości. Boży szaleniec nie jest naiwny, widzi trudności, ale twierdzi, że z Bożą pomocą da się… Z czysto ludzkiego punktu widzenia rozpoczyna od zera. Ma jednak wiarę, różaniec w ręku i gorliwość, którą zapala innych. I jeszcze jedno, szaleniec Boży gotowy jest na znoszenie drwin, obelg i wszelakich innych ataków, które zawsze pojawiają się tam, gdzie dzieje się jakieś o dużym zasięgu społecznym dobro.
/GN 49/2017/

Verbal podkreślił, że on nawet nie rozumiał na czym polega kwarantanna. Na czym polegała jego mądrość? Przypomina mi to śJ, którzy nie pozwalają na transfuzję czekając na Bożą intgerencję. On przyjąl to samo zalożenie. Tyle, że Bóg chroni tych ludzi w sobie wiadomy sposób. Widocznie ma w tym cel. Spacyfikowanie bowiem tej maleńskiej wyspy nie jest żadnym problemem.
Wiara powinna być rozumna. Jej celem powinno być przede wszystkim własne nawracanie się; to nie moralistyczne terapeutyczne nakładnianie innych, by samemu poczuć się lepiej.

Glaszenie Ewangelii to nie wargowanie jak juz pisalem tylko jej zrozumienie i przyjecie tak by byla w nas, w sercu, w kazdym gescie, czynie, smutku i radosci, tak by kazdy ja czytal z nas, naszego zycia i milosci blizniego, cale nasze zycie powinno byc Jej trescia, a nie by ktos sluchal od nas powtarzania wszystkim znanych cytatow i wargowania.

Calkowicie sie zgadzam ze slowami ks. Dariusza Kowalczyka SJ.

Ten "dzieńniczek" to nie dzienniczek tylko list pozegnalny.
Nie spotkalem sie jeszcze by ktos piszac dzienniczek, notatnik, czy jakies inne zapiski podpisywal sie na koncu, zwlaszcza przed tak ryzykowna wyprawa.
Bardziej zalezalo mu na autentycznosci tych zapiskow przed wyprawa, niz na dobrym przygotowaniu.
Jesli ktos sluzy Bogu to nie potrzebuje ludzkich pochwal, pamieci, czy wytlumaczenia.

_____________________________________

A tak w ogole jak myslisz czy aby naprwno az tak trudno porozumiec sie z tymi ludzmi by tam sie dostac i ich nauczac?
Jesli rozumiesz Ewangelie to powinnas wiedziec jak tam sie dostac.
_________________________________________

A co on powiedzial?

merss juz przytaczała jego słowa. https://www.gosc.pl/doc/4359935.Szalency-Bozy

W Indiach w kampanii wyborczej Narendra Modi posłużył się hologramami. Obecnie technologie dostarczają nowych bezkontaktowych możliwości transmisji informacji. Może to jeszcze fantazje, by używać hologramów do szerzenia wiary, ale kto wie, może i tym kiedyś Kościół się posłuży.

Chau sam nazwał swoje zapiski dziennikiem, zatem myślę, że to jest OK, by używać takiej nazwy.

To ze tak to nazwal nie oznacza ze tym byly.

Tak jeszcze zastanawia mnie jeden szczegol, otoz dazac do nawrocenia ostatnich ludow jednoczesnie dazymy do wypelnienia zapowiedzi ponownego Przyjscia Jezusa.
Czy aby na pewno sami jestesmy na to gotowi?
Czy aby na pewno nasi blizni ktorzy juz slyszeli Ewangelie ja zrozumieli i przyjeli?
Czy chcesz aby ludzie spotkali sie ze Sprawiedliwoscia Boga w takim stanie duszy jaki maja obecnie?
Jesli tak to nie rozumiesz Ewangelii i dzialani takie bedzi niezgodne z Jej trescia, bo pomija Milosc blizniego.
"Kto przekracza choc jedno przykazanie, przekracza je wszystkie".