Polska nie powinna budować armii na kształt imperialnej, ale w formie pospolitego ruszenia, bo takie są nasze potrzeby i tradycje wynikające z geografii, histroii i ekonomii.

Armie imperialne (w USA czy w Rosji, czy w byłym Imperium Brytyjskim), to duże wojska ciągle podtrzymywane i rozbudowywane do atakowania na zewnątrz a nie do obrony. Są ogromne i kosztochłonne, ale ich finansowanie jest cześciowo dokonywane z łupów wojennych i rynków zbytu na broń i amunicję na wojnach które te państwa same wywołują i podtrzymują. Wielkość, ilość i sposób działania takich armii są funkcją ich celu: działaność imperium poza granicami swojego terytorium.

Polska natomiast nie ma ambicji imperialnych a próbuje budować armię imperialną. Powinniśmy miec armię na wzór szwajcarski i fiński, gdzie każdy zdrowy mężczyna ma obowiązek trzymać broń palną w domu a samo wojsko słyży bardziej do obowiązkowego szkolenia obywateli na wypadek konfliktu.

Historia pokazuje, że pospolite ruszenie się nie sprawdziło. Sprawdziły się za to regularne, opłacane armie. Przy okazji: Nie ma czegoś takiego jak "armia imperialna".


Szwajcaria, mająca populację w liczbie 8,28 mln osób, utrzymuje zawodową armię w sile 135 tys. żołnierzy (1,6% populacji). Finlandia mająca 5,5 mln obywateli, utrzymuje armię w liczbie 35 tys żołnierzy (0,6% populacji). Gdyby te kraje uśrednić i średnią wziąć jako wzór, to w Polsce powinna być zawodowa armia w sile około 428 tys żołnierzy (1,1% populacji), a nie zaledwie 109 tys., którą mamy obecnie.

Biorąc pod uwagę, straty choćby z okresu po przegranej kampanii wrześniowej i dominacji "ruskich" po zakończeniu II WŚ, to Polska powinna mieć armię ponad jej możliwości finansowe a i tak będzie to racjonalne. Inną sprawą jest, że wzmocnienie, czy utrzymanie armii, podobnie jak rozwiązanie szeregu innych problemów, uzależnione jest od szybkiego i skutecznego rozwoju gospodarczego.

Finlandia i Szwajcaria pomimo dobrych rozwiązań, mają małe populacje, Polska ma tą zaletę, że ma przyzwoitą populację, więc nie musi tak bardzo kompensować ograniczonej populacji armią regularną, jak w przypadku tych 2 państw.

Nie trzeba ani nie da się kopiować w 100% rozwiązań z innych krajów. O co chodzi, to o to, by nie wzorować wojska na tych krajach, które napadają na inne, bo tamtejsze wojska maja inne funkcje i nie są to bynajmniej funkcje obronne. Jak by wyglądała Polska za 10 lat gdyby zamiast kupować jakieś patrioty od amerykanów włożyć te 30 miliardów PLN w rodzimą naukę i technologię?

Stajemy sie przydupasem jakiegoś imperium, a naszym zyskiem z sekundowania im - jest ogromny wzrost kosztów na armię, na dodatek nie wyposażanej u siebie i nienawiść arabów (np po wojnie w Iraku na której absolutnie nic nie zyskaliśmy).

Niestety, ale jednak trzeba.


Każda armia musi się szkolić zarówno w ofensywie, jak i defensywie. Niestety, od wieków wiadomo, że nie da się wygrać z napastnikiem tylko poprzez defensywne metody walki. W końcu, wcześniej lub później, trzeba jednak przejść do ofensywy.


PLN? Co to za waluta? W Polsce obowiązuje złoty - w skrócie zł. Zaś co do wydatków, to nie da się przewidzieć co by dało wydanie tych pieniędzy na naukę i technologię, za to zakup sprawdzonego (w tym bojowo) systemu przeciwlotniczego bardzo mocno podniesie nasze możliwości obronne.


Po pierwsze, obecnie jest bardzo mało państw, które samodzielnie wyposażają swoje armie. Większość kupuje od innych gotowe systemy i broń. Po drugie, wydatki na armię są nieuchronne, bo, niestety, jeżeli chce się pokoju, trzeba szykować się do wojny.

Jeśli się kupuje gotowe na zewnątrz to nigdy nie będzie chęci ani potrzeby by wypracowywać swoich technologii ani sprzętu. Taka polityka utrzymuje nas w zależoności od zewnątrz (części zamienne, serwis) w przypadku konfliktu a i dusi gospodarkę wewnątrz, bo pieniądze wypracowane w kraju tanią siłą roboczą nie są re-inwestowane w kraju tylko wpompowywane w gospodarki innych krajów np kupując rakiety, które i tak zardzewieją bez jednego odpalenia.

Jedyny sens wojska bez wojny to generowanie potrzeb na rynku wewnętrznym, które są stymulantem do rozwoju nauki i przemysłu, który sprzeda i za granicę.

Zagrożenie rosyjskie jest przesadzone, Rosja nie ma do nas żadnych roszczeń terytorialnych, etnicznych ani materialnych, w przeciwieństwie do innych państw. Natomiast wyolbrzymia się to zagrożenie by nas nastraszyć i sprzedać towar wojenny.

Finlandia jest mądra i ma w tyłku NATO, nie chce do niego przystąpić, choć graniczy z Rosją i wojowała z Rosją, woli sama sobie ustalać strategię obronną kraju i wydawać na to tyle ile potrzeba.

Populacja ma tu niewiele do rzeczy. Istotna jest armia fachowców, a nie "mięso armatnie". Dotyczy to również obrony terytorialnej.

Istotą bezpieczeńśtwa małego kraju wobec mocarstwa (np. Polska versus Rosja) są dwie rzeczy: sojusze (które niestety często zawodzą) oraz możność wyrządzania szkód. Nie tak by mocarstwo nie mogło zdobyć Polski (to mrzonka), ale tak by to się nie opłacało.


Tak jak Polska w 1939 - II Rzeczpospolita właśnie usiłowała to zrobić, zamiast kupić nowoczesną broń.
Skutki znasz?

Nadto: można specjalizować sie w jakimś type broni - ale nie można produkować wszystkiego u siebie. To absurd techniczny, ekonomiczny i militarny. No, chyba ze jest się rzeczywiście mocarstwem.


Wiele dało - pamiętam tę gnuśną armię z czasów PRL. Teraz wojsko jest ostrzelane w boju.
Można to nazwać, że jesteśmy "przydupasem" - a można że jesteśmy w pewnym globalnym układzie militarnym (to tak, jak z "kurą domową" i "panią domu"). Liczy się bezpieczeństwo - a każda jednostka USa na naszej wschodniej granicy zwiększa nasze bezpieczeństwo tyle, co 10 naszych. Nie dlatego że jest lepiej uzbrojona i na pewno nie dlatego że jest bardziej bitna - ale dlatego, ze atak na naszą granice staje się atakiem na armię amerykańską.

Terytorium i populację imperia podbijają nie dla zabawy, tylko by na niej pasożytować i z niej żyć, a nie można zmusić przeszkolonej i całościowo uzbrojonej populacji do kontrybucji i pracy pół darmo, bo wojska okupacyjne musiałby liczyć conajmniej tyle i ile uzbrojona populacja danego kraju.
Problem w tym że uzbrojonych polaków boi sie własna władza, która często jest reprezentantem zewnetrznych interesów.


Kupiliśmy Hurricany od angoli, ale nie dopłyneły (a gdzie części zamienne, serwis??), ale co by one dały, a i tak długo się broniliśmy swoją bronią (by porównać z wojną III Rzesza-Francja, 1940).


Dziś znamy cenę - wypłacenie Żydom ogromnych odszkodowań (co zostało ostatnio wypowiedziane wprost, że Kongres nie da pieniędzy na wojsko USA w Polsce jeśli Polska będzie sie upierać przy "własnej wersji historii, a nie hucpiarsko-żydowskiej").

Kurcze, kojarzy mi się to z dyskusjami z Kingiem o płaskiej Ziemi.
Wymiękam. Z medrkowaniem nie wygrasz.

Najgorzej jest jak fanatyczny laik zabierze się za wypowiedzi na temat tego, o czym nie ma pojęcia. Nie przyjmie do wiadomości niczego, bo uważa, że jest mądrzejszy.

No taaa, jestem medrkiem bo krytykuje doktryne "sojusznicy nas obronia". Politycy nakupia rakiet za Bog wie ile a jak przyjdzie co do czego to zwieja za granice jak w 1939.

Gdybyś cokolwiek wiedział, to miałbyś świadomość, że system przeciwlotniczy potrzebny jest na już, a nie za 10-15 lat (o ile udało by się go skonstruować (co nie jest proste).

Ja nie krytykuję czy wojsku jest potrzebny taki pocisk czy taki, ale doktrynę że Rosja czy ktokolwiek inny jest takim zagrożeniem, dla Polski, że usprawiedliwia pośpieszny, drogi zakupoholizm, który eleminuje rozwój rodzimych branż i uzależnia nas od tzw sojuszników. Lepiej sobie wystrugać wędkę czy kupić na kolację drogą rybę na targu? Najlepszy biznes robi się na straszeniu kogoś i oferowaniu mu za pieniądze rozwiązania by nie nastąpiło to "co ma nastąpić". Cudowność takiego marketingu polega na tym, że jeśli nic nie nastąpi to klient jest zadowolony, ale lżejszy w kieszeni. Natychmiastowe efekty to są potrzebne, ale politykom do różnorakich kampanii.

Obudź się. Nie widzisz co Rosja wyrabia na świecie?

Stalin jak zabrał Polsce ziemie wschodnie, rolnicze, to dał ziemie zachodnie, przemysłowe, co Rosja chciała to wzieła. Oni nie chcą naszych ziem, a Rosjan etnicznych w Polsce nie ma. Tyle wlazła na Ukrainę co było tam Rosjan, gdzie nie było Rosjan, tam nie weszli. Za to co wyrabiają Stany, mordują z dronów jakieś wesela pasterzy w Afganistanie i Jemenie, Izrael najeżdża kogo chce i jak chce, trzyma zamknietych ludzi w gettcie a od nas i USA i Izrael rządają teraz jakiś kamienic czy pieniędzy. Jakich majątków rząda od nas Rosja?