Akurat zmiany klimatu i polityka mają bardzo dużo wspólnego. Czasem trudno stwierdzić gdzie nauka, gdzie polityka a gdzie religia. Nie pomyliłem się, religia. To co się dzieje wokół zmian klimatu ma już pewne cechy religii.

Proponuję zmienić podejście wtedy zaświeci światło i łatwiej będzie odróżnić propagandę od prawdy.
Zamiast brukowych gazetek, facebooka, polityków, lobbystów z koncernów naftowych, politycznych ugrupowań, naukowców z nieodpowiednim wykształceniem (np ekonomistów w dziale o klimacie),nieuków, wątpliwych stron internetowych i youtube,

... uff trochę tego jest....

poczytac jakies dobre recenzjonowane (peer reviewed) prace naukowe ludzi wykształconych w kierunkach klimatologi, biochemii, geofizyki, fizyki, chemii czy astronomi.
Ci nie mają żadnych waptpliwości gdzie kończy sie nauka a zaczyna polityka.

W 97 procentach maja niepodzielne zdanie w temacie.
Fakty podali jak na tacy - co z tym zrobimy zależy tylko i wyłącznie od nas samych.

Największym szkodnikiem dla klimatu jest ludzka chciwość, która realizuje się poprzez "strategię Sergieja Bubki".
Sergiej Bubka mógł pobić rekord światowy w skoku o tyczce o 5 cm od razu. Ale wtedy byłby rekordzistą tylko raz.
Więc każdego roku pobijał swój rekord o 1 cm.
Miał 5x więcej nagród, splendoru, itp.

Tak samo robią firmy. Produkują produkty nietrwałe, by móc cały czas produkować i zwiększać swoją produkcję.

Niezależny instytut przeprowadził badania nad ekologicznością samochodów uwzględniając ślad węglowy czyli emisję CO2 ale od produkcji poprzez eksploatację i utylizację pojazdu.
I doszli do wniosku, że najbardziej ekologicznym pojazdem był Mercedes W123 200D produkowany w latach 80-tych.
Zużywał paliwa średnio 8l/100km ale był tani w produkcji, przejeżdżał ponad milion km i łatwo się go utylizowało.

H2O
W nauce nie ma demokracji. Prawdy naukowej nie ustala się w głosowaniu i nie raz mogliśmy się przekonać że większość świata naukowego się myli.

Tak, w nauce nie ma demokracji.
Wystarczy sobie przypomnieć kryzys paliwowy lat 70-tych XX wieku i ówczesne wypowiedzi autorytetów stosownych dotyczące ponurej a bliskiej przyszłości. Sprawdziły się ? Nie. A były i większościowe i podparte naukowymi tytułami oraz badaniami.

I bardzo dobrze że nie ma. Nauka to konkrety nie głosowanie.
Wyobraź sobie masę nieuków głosujących wbrew wiedzy naukowców że 4x4 jest 7 i wcielających tą "wiedzę" w demokratyczne życie.
To dopiero byłby cyrk.

Cyrk? Zainteresowanym polecam wizję świata, w którym panuje demokracja absolutna i dosłownie każdy aspekt jest poddawany głosowaniu. Prezentuje go odcinek serialu "Orville" pt. "Majority Rule" (7 odcinek 1 sezonu).

Przypomia to StackOverflow

A jednak jednym z twoich argumentów były jakieś procenty naukowców wyznających teorię o wpływie co2 produkowanego przez ludzi na klimat.

Owszem - było badanie na to jaki procent specjalistów jest zgodnyw twemacie. Nie żadne głosowanie w demokratycznych wyborach.

W sytuacji kiedy jest specjalne, być może nie jedyne "miejsce hańby" dla tych którzy mają odmienną opinię jakoś mnie nie dziwi ten "konsensus". Naukowcy nie żyją w innym świecie, też muszą jeść spać i zarabiać na życie.
https://en.wikipedia.org/wiki/List_of_s ... al_warming
Czy jest jakakolwiek inna dziecina nauki w której nie dopuszcza się praktycznie żadnej dyskusji?

Zgadzam się. Coś w tym jest. Można niektóre firmy, bądź całe gałęzie przemysłu uwalić ( zanieczyszczają i przyczyniają się go global- ocieplenia), albo wywindować ( są eko). wieśc gminna niesie,że produkcja samochodu, który pracuje zasilany energią elektryczną, generuje dużo więcej szkodliwych odpadów, niż produkcja samochodu, zasilanego tradycyjnymi paliwami.

Jakie to "opdpady" produkuje przecietna Tesla?

Chodziło o produkcję, pewnie o akumulatory, które w przypadku tesli są naprawdę bardzo duże i nie produkuje się ich z ekologicznych materiałów.
Gdzieś na jutubie widziałem film na którym demontują baterię z Tesli, i okazało się że to po prostu mnóstwo połączonych ze sobą całkiem zwykłych akumulatorów. A akumulator jak wiemy to jedna z najbardziej "toksycznych" części samochodu.

Natomiast silnik elektryczny wygrywa jeśli chodzi o niezawodność i uciążliwości związane z konserwacją.
Jeśli samochód elektryczny nie ładowany w jakiś idiotyczny sposób (np przy pomocy generatora na ropę) to "tankowanie" i jazda jest czystsze niż przy samochodach z silnikiem spalinowym.
W sumie nie wiem czy brak spalin z samochodu rekompensuje uciążliwą utylizację akumulatorów. Ktoś musiałby to rzetelnie sprawdzić.
Poza tym Tesla, jak każdy samochód ma części które trzeba, wymieniać, smarować, hamulce , opony i wszystko co się zużywa.

Jest i ten "drobiażdżek" że akumulatory mają ograniczony czas życia. Samochód sam jako taki (jeśli jest wykonany z właściwych komponentów) może tak szybko się nie rozpadnie, ale jego "bak" w postaci akumulatora i owszem.. Wymiana na nowy to inwestycja sięgająca parudziesięciu % wartości auta..