Chodziło mi raczej o interpretacje a nie o fakty. W Biblii nie ma nigdzie napisane: "Nie pij samej wody, bo się odwodnisz. Dolewaj do niej troszkę soku." Wyciągnięcie takich wniosków jest interpretacją. Szukanie w Biblii tego typu wskazówek często prowadzi na manowce, ponieważ one nie jest książką, która została napisana, żeby przekazać nam wiedzę na temat życia codziennego. Jeśli ktoś zaczyna ją tak traktować, to często dochodzi do bzdurnych wniosków w stylu płaskiej ziemi, kreacjonizmu lub świętej wojny...
Oczywiście picie wody z dodatkiem soku bzdurą nie jest, ale uzasadnianie tego biblią już tak.

To prawda, ale to raczej nie naukowcy manipulują, tylko ludzie posługujący się ich wynikami, np. jak politycy lub dziennikarze.
Niemniej jednak dostęp do badań mają wszyscy i każdy, komu się chce, może je zweryfikować. Słuszność interpretacji słów Pisma Świętego nie da się zweryfikować inaczej niż naukowo. Tak też zostało potwierdzonych wiele faktów, o których wspomniałeś. Właśnie dzięki nauce.

Nie widzę nic złego w czerpaniu inspiracji nawet z komiksów

W obliczu każdych nowinek, patrzy się na całą rozciągnięta przeszłość. Jak mi ktoś teraz wyskakuje i np mówi, że mleko jest szkodliwe poza okresem dzieciństwa, to patrze na tysiące lat i setki narodów udomawiających krowy.

Tylko jest jeden problem, przez tysiące lat ludzie pili mleko naturalne. Dzisiaj w większości jest mleko przetworzone, czyli pasteryzowane i UHT, które podobno są szkodliwe dla człowieka. Więc nie można porównywać dzisiejszego mleka z tym z przeszłości.

Wśród znajomych jakiś czas temu zapanowała moda na blendery i robienie różnego rodzaju soków, przy czym często rozdrabnia się całe warzywa i owoce, by organizm mógł z takiej miazgi wyciągnąć jak najwięcej składników odżywczych. Niby ma to być korzystniejsze dla organizmu niż zjedzenie całych owoców lub warzyw. Jak sądzicie, czy tak mogłoby faktycznie być, czy to raczej tylko chwyt reklamowy na sprzedaż blenderów?

44.,
Czy Ty rozdrabniasz mandarynki i winogrona, gdy dodajesz je do wody, czy też może zjadasz je i popijasz wodą? Czy między jednym a drugim mogłaby być jakaś różnica dla organizmu człowieka?

Wg mnie soki z warzyw i owoców to są bomby witaminowe. Nie zjesz więcej niż np. jedno jabłko i marchewkę na raz. A w szklance soku masz tam kilka jabłek i marchwi, i co tam jeszcze chcesz. I wg mnie soki są łatwiej przyswajalne.


Nie rozdrabniam mandarynek i winogron. Dodaję sok z nich do wody. Mandarynkę myję, przecinam na pół i wyciskam trochę soku (ściskając w ręce), pozostałe części trzymam w lodówce. Też myję winogrona i ściskam w palcach, żeby sok leciał do wody. Jak już nie chce lecieć to jeszcze potrząsam i nawet sporo kropel jeszcze leci. Na ok. 3/4 litra dodaję sok z 4 kulek winogron i ćwiartki mandarynki.
To nie musi być dużo soku, wystarczą b. niewielkie ilości.
Wg mnie lepiej dodawać sok do wody. To już mam sprawdzone i dobrze działa.

Taka bomba to dobra jest, czy zła? Pewnie dużo w niej fruktozy? Więcej niż jednym owocu, czy warzywie. No i trawienie soku jest chyba łatwiejsze, ale też to może nie jest dobre, bo chyba dobrze byłoby żeby organizm nie miał ułatwień.

Czym tak właściwie różni się mleko pasteryzowane od niepasteryzowanego, oprócz braku bakterii?

Mleko pasteryzowane i UHT podobno zawiera toksyny z bakterii. Podobno bakterie szybko ginąc wydzielają szkodliwe dla człowieka toksyny.

W pasteryzowanym mleku nie ma bakterii żadnych. Także i tych dobroczynnych - wspierających trawienie czy co tam jeszcze. Zauważ, że kiedyś jak mleko pozostawiło się w cieple, to się "popsuło", ale nadal było zdatne do spożyca - tzw. zsiadłe mleko, teraz jak UHT zostawisz na cieple, to się popsuje (bez cudzysłowowa) - spożycie takiego mleka może się skończyć mało ciekawie..

To prawda, że obecnie trudno zrobić zsiadłe mleko z mleka ze sklepu, ale cały czas można zrobić ser. Trzeba tylko do letniego mleka dodać grecki jogurt, pozwolić przegryźć się z mlekiem, a potem odgrzać ser.

Jednak zsiadłego mleka bardzo mi brakuje, bo buttermilk to już nie to samo.

O mleku dużo mówi się też w kontekście jodu - czy za dużo, czy za mało trafia go do organizmu ze względu na konsumpcję mleka.

Należy kupować mleko o krótkiej przydatności do spożycia (nigdy UHT, ono ma zmienioną konfigurację białek), dodać trochę kefiru i będzie doskonale zsiadlłe mleko. Nie próbowałam jeszcze ze szczepami bakterii kwasu mlekowego z apteki, tzn raz spróbowałam i zrezygnowałam, bo wylałam produkt mleczny. Być może było zbyt mało szczepów lub dałam zbyt niską dawkę bakterii. Jedna próba to zbyt mało, by wyrobić sobie zdanie.

Proces ukwaszania lepiej jednak przebiega latem, więc zsiadłe mleko robię raczej w ciepłych porach roku. Być może chodzi tutaj o naturalnie występujące szczepy bakterii. Może psychrofile nie przejma roli mezofili? To tylko przypuszczenia, bo w temat głębiej nie wchodziłam.

Pewnie sporo osób zaobserwowało, że wszystko lepiej kiśnie, gdy nadchodzi burza. Dlaczego tak jest?

Koło mnie jest mlekomat z niepasteryzowanym mlekiem od benedyktynów. Jeśli ktoś mieszka w dużym mieście, to może ma taki też u siebie.

Merss oj oj oj oj... KAwa nie rozwala tylko ciśnienia... po miesiącu narkotyzowania się kofeiną organizm już nie podnosi ciśnienia na kofeinę.

Natomiast wypłukujesz sobie wszystko sole i pierwiastki z organizmu. To jest świetna droga do osteoporozy na starość.

To wątek naukowy. Od dawna to nieprawda. Teraz kawa nie przynosi szkód zdrowotnych. Wątroby też nie rujnuje. Jak masz dobre mechanizmy naprawcze i odżywiasz się dostosowując składniki do wymagań pokarmowych oraz czynników szkodliwych środowiska możesz liczyć na dobre zdrowie. Najważniejsze było ustawić się we właściwej kolejce jak rozdawali DNA i warunki życia prenatalnego oraz zyskać stabilny układ nerwowy.