Witam, mam pytanko. Jak wiadomo małżeństwo według kościoła jest nakierowane na posiadanie dzieci. Otóż jestem singielką. Czasem nachodzą mnie myśli, że chciałabym kogoś mieć, jednakże nie odczuwam pragnienia bliskości seksualnej. Wiem, że związek bez seksu wg. kościoła nie może istnieć. Mam w związku z tym pytania.
1. Ile minimum razy trzeba uprawiać seks by małżeństwo było ważne?
2. Czy jeśli np. za 1 razem zajdę w ciążę muszę współżyć więcej razy w życiu?
3. A jeśli poznałabym faceta i by powiedział, że jest bezpłodny można się z takim związać? Jeśli tak czy seks raz w celu skonsumowania małżeństwa wystarczy?

Istnieje coś takiego jak białe małżeństwo. W historii Kościoła mamy małżeństwa królów i królowych, którzy ślubowali czystość i całe życie żyli w czystości. Takie przypadki istnieją.

1. Nie ma żadnego taryfikatora. Małżeństwo jest ważne wtedy, kiedy spełnia swój cel: spłodzenie i wychowanie dzieci. To nie jest tożsame ze spełnianiem każdej zachcianki małżonka.
2. Powiązane z liczbą stosunków i poprzednim punktem. Nie ma rubryk i liczb, które należy wypełniać. Nie można bez sensownego powodu odmawiać pożycia małżeńskiego.
3. Sprawa śliska, bo takie małżeństwo by wypełniało warunek nieważności małżeństwa - brak płodności. Chyba, że by takie małżeństwo planowało adopcję.

W tych kwestiach nie ma żadnych rubryczek. Pani zna swoje podejście do tego tematu. Jeśli Pani uczciwie uprzedzi swojego wybranka i on się na to zgodzi, to po konsultacji z kapłanem, kiedy każdy będzie wiedział na czym stoi i na co się pisze i Kościół na to przyzwoli, to można prowadzić normalne małżeństwo.

W katolickim małżeństwie nie chodzi o "zaliczenie seksu w określonej liczbie aktów dla ważnosci małżeństwa" ani nie chodzi też o to, by traktować seks tylko jako sposob na poczęcie dziecka.
Trzeba poczytać o współżyciu jako darze dla siebie nawzajem, o budowaniu więzi małżeńskiej itd.
Nie, seks tylko raz w celu skonsumowania małżeństwa nie wystarczy.
Bezpłodność nie zwalnia nikogo ze współżycia w młażeństwie.
Z osobą bezpłodną można się związać sakramentalnie. O ile jest ona zdolna do współżycia. I nie jest to wcale śliskie, wbrew opinii Iustusa. Bo w małżeństwie nie chofzi tylko o spłodzenie dzieci.

Białe małżeństwo nie jest na pewno formą zalecaną współczesnie przez Kościół, m. in. dlatego, że wyklucza płodność, ale nie tylko dlatego... Historyczne analogie z wypowiedzi Iustusa obecnie z automatu na pewno nie działają. Ostrożnie więc proszę. Istotą małżeństwa nie jest zachowanie dziewictwa żadnej ze stron ani np. założone przed sakramentalnym ślubem (lub po nim) wyrzeczenie się współżycia.

Pogadaj z księdzem, najlepiej z duszpasterstwa rodzin. To lepsze niż forum.

Może Wasza Wysokość raczy się douczyć, a potem wymądrzać?

Kodeks Prawa Kanonicznego:
Kan. 1083
§ 3. Niepłodność ani nie wzbrania zawarcia małżeństwa, ani nie powoduje jego nieważności, z zachowaniem przepisu kan. 1098.

Podałem białe małżeństwo rzecz wyjątkową i dopuszczalną w Kościele. Sytuacja, o której mówimy ma daleko do "komfortowej", więc można przedstawić każde możliwe rozwiązanie.

Nie powiedziałem, że zakazane jest zawieranie małżeństwa z osobą bezpłodną, czy że jest automatycznie nieważne. Może za to posłużyć jako powód do jego unieważnienia. Napisałem, że jest to sprawa "śliska". Jest "śliska", bo można wnosić o unieważnienie małżeństwa z tytułu "niemocy płciowej". Podobnie może być w przypadku, gdy zachodzi błąd co do przymiotu. (kan. 1097)

Niestety Iustus wprowadza w błąd. Malżeństwo jest wazne także wtedy, gdy nie spłodzi i nie wychowa dzieci. Np. dlatego, że małżonkowie nie są płodni.

No i widzisz, Mirror, forum jest kiepskim źródłem, bo zdarzają się w odpowiedziach przykłady ignorancji, zawinionej lub nie, dlatego lepiej zwrócić się w realu do sensownego duszpasterza. W końcu chodzi chyba o Twoje życie, a nie o paplaninę w internecie, prawda?

Poza tym elementarz, Iustusie. Nie istnieje unieważnienie małżeństwa. A o tym piszesz. Czyżbyś tego naprawdę nie wiedział???

Niemoc płciowa nie jest, Iustusie, synonimem niepłodności. Brak precyzji. Ręce opadają.

Nie może. Powodem do uznania małżeństwa za nieważne od początku (czyli uznania iż nigdy nie zaszło, a nie "unieważnienia") może być zatajenie niepłodności (lub czegokolwiek ważnego) a nie niepłodność.
Może powstrzymaj się od wypowiadania w sprawach, o których nie masz pojęcia.

Bezpłodność może być powodem stwierdzenia nieważności małżeństwa:
https://prawokanoniczne.org/bezplodnosc ... nstwa-491/

Kolejny raz piszę: nie istnieje unieważnienie sakramentalnego małżeństwa. Be3z wzgledu na dowolne powody - nie istnieje.

Edytuję: Aha, zadziałało, Iustus poprawił zapis. To miło.

Aha, ale jednak nie sama w sobie. Pod warunkami, które opisano w tekście, czyli że została zatajona, a druga strona wprowadzona w błąd (o czym wspomniał też Barney) albo że zawarcie małżeństwa uzalezniano od płodności, zdolności spłodzenia potomstwa.
Co czyni różnicę.

W rachubę wchodzi zatajenie, albo sytuacja, gdzie się okaże, że przymioty małżonka są inne niż deklarowane. Nie znalazłem opisu sytuacji odwrotnej, że ktoś oczekiwał bezpłodności od małżonka, a małżonek okazał się być płodnym. Nie próbuję jej nawet roztrząsać, brzmi jak problem akademicki, chociaż nie takie rzeczy na świecie bywają.
Napisałem że to "śliskie", bo zdarzają się ludzie, z którymi się umówimy, wszystko ustalimy, a po ślubie coś mu się odwidzi i powie, że on nic nie wiedział, albo że coś tam mówiliśmy, ale to tak sobie tylko luźno gadaliśmy i wszystkiego się wyprze. Ciężko takie sprawy rozstrzygać, współczuję sądom.

Zdarzają się ludzie... ale to, o czym piszesz, zmiana zdania czy wykręty, może dotyczyć każdej sprawy, łącznie z tym, kto wg umowy zmywa naczynia po kolacji. Zatem wszystko może być śliskie czyli nie byłaby to jednak żadna cecha szczególna.

Nie może.
Czytałeś co zacytowałeś?
Natomiast jej zatajenie - owszem.

Tak, czytałem:

"Uzyskanie stwierdzenia nieważności małżeństwa, gdy w wyniknie w nim problem bezpłodności jednego z małżonków prawnie jest trudne, ale nie niewykonalne (zob. “Czym jest stwierdzenie nieważności małżeństwa?”). Jak wskazano powyżej kan. 1084 § 3 odsyła nas do kan. 1098, gdzie zawarty w nim przepis brzmi następująco:

Kto zawiera małżeństwo, zwiedziony podstępem, dokonanym dla uzyskania zgody małżeńskiej, a dotyczącym jakiegoś przymiotu drugiej strony, który ze swej natury może poważnie zakłócić wspólnotę życia małżeńskiego, zawiera je nieważnie.

Gdy chcemy powołać się na ten przepis w kanonicznym procesie małżeńskim konieczne jest wykazanie, że przed zawarciem związku mieliśmy do czynienia z podstępem małżonka, który by zawrzeć z nami małżeństwo nie poinformował nas o swojej chorobie.

Ponadto ważne jest dowiedzenie nieświadomości osoby zwiedzionej podstępem, celowości działania współmałżonka i innych oznaczonych prawem przesłanek (zob. także: “Gdy małżonek oszukał Cię kim naprawdę jest”).

Warto zaznaczyć, że w tego typu sprawach w celu powiększenia swych szans na uzyskanie stwierdzenia nieważności małżeństwa warto właściwie sporządzić skargę powodową (zob. skarga o orzeczenie nieważności małżeństwa) oraz przygotować porządny, wyczerpujący materiał dowodowy."

"Drugą możliwością stwierdzenia nieważności małżeństwa, gdy wypadkową rozpadu związku jest bezpłodność współmałżonka może być dowiedzenie, że zaistniały okoliczności przedstawione w kan. 1097 § 2 Kodeksu Prawa Kanonicznego"

Wasza Wysokość nie potrafi powiedzieć "ok, myliłem się"...
Wszak


Skoro w takim przypadku wiedziałaby o bezpłodności owego faceta, całe Twoje upieranie się jest warte funta kłaków.