Też wielokrotnie zadawałam sobie te pytania i szukałam odpowiedzi w Internecie i generalnie odpowiedź brzmi "tak, można się modlić o czyjeś nawrócenie", ale... W jednym z filmów, bodajże Biskupa Rysia (na 90% to był on, ale nie chcę skłamać) usłyszałam, że człowiek najczęściej modli się o nawrócenie tych osób, które są dla niego w jakiś sposób niewygodne albo których grzechy są dla niego bolesne (np. ojciec alkoholik, zdradzający mąż) i chcemy, aby były nawrócone po to, aby w pierwszej kolejności to nam było lepiej, lżej. Zasugerował, że często fundament ludzkiej motywacji w takiej modlitwie jest nasze własne dobro, a dopiero potem dobro drugiego człowieka. Autor nie skrytykował modlitwy o nawrócenie (w sensie można tak robić), ale zasugerował, aby akceptować i kochać tego człowieka takim, jaki jest aktualnie i samemu również nawracać go poprzez miłość, szerzenie Ewangelii i dawanie żywego przykładu z życia, a nie tylko skupiać się na samej modlitwie o nawrócenie.
Andy72 napisał(a):
Czy na przykład danie na mszę za kogoś prosząc o łaski dla niego, gdy ten sobie nie życzy jest w porządku.
Wydaje mi się, że jak najbardziej, to jest wyraz Twojej miłości, a ofiara podczas mszy ma bardzo silną moc, moim zdaniem silniejszą niż nasza modlitwa. Prosisz nie tylko o łaskę nawrócenia, aby Tobie było np. lżej z tym człowiekiem, ale prosisz o łaski czy błogosławieństwo ogólnie, a to Bóg zdecyduje, czego konkretnego dokona w życiu tej osoby adekwatnie do stanu serca i życia tego człowieka. Ja codziennie modlę się za wybrane osoby, nie mówiąc o tym zainteresowanym i mam poczucie, że nie robię nic złego (nie o nawrócenie, tylko ogólnie). Ja to sobie tłumaczę tak, że oddaję te osoby w ręce Pana albo wskazuję je Panu, bo wiem, że nie żyją z nim w przyjaźni i proszę "Boże, oto mój przyjaciel, wejrzyj na niego". Ale tak jak wyżej, korzystając z sugestii z filmu, warto oprócz samej modlitwy samemu starać się być błogosławieństwem dla tej osoby.