Dyskusje na 'Katoliku'
https://www.dyskusje.radiokatolik.pl/

Choroba dzieci a dalsze współżycie w małżeństwie
https://www.dyskusje.radiokatolik.pl/viewtopic.php?f=17&t=30357
Strona 1 z 2

Autor:  gania [ Śr sty 08, 2020 2:41 pm ]
Tytuł:  Choroba dzieci a dalsze współżycie w małżeństwie

Witam,
Chciałabym zadać jedno pytanie.
Mamy z mężem dwie córki. Obie są chore na choroby genetyczne. Są to dwie różne choroby, całkowiie od siebie niezależne to znaczy, że żaden z nas nie jest "nosicielem" tych chorób i teoretycznie (choćprawdopodobieństwo jest różne) moglibyśmy mieć zdrowe dzieci.
Nasza druga córka poczęła się w czasie stosowania NPR. Widocznie coś źle określiłam. Zawsze marzyliśmy o trójce dziei, ale niestety choroby córek zmuszają nas do rezygnacji z tych marzeń.
Niezależnie od tego, nie jestem w stane ponownie zaufać NPR.

I przechodząc do pytania:
Czy zgodzie z nauką kościoła nie powinniśmy z mężem wsółżyć już wcale? Czy może są jednak jakieś wyjątki od NPR dla takich sytuacji?

Autor:  Yarpen Zirgin [ Śr sty 08, 2020 4:10 pm ]
Tytuł:  Re: Choroba dzieci a dalsze współżycie w małżeństwie

Bardziej wskazane było by przejście jakiegoś kursu doszkalającego z NPR, albo przeniesienie współżycia wyłącznie na fazę poowulacyjną.

Autor:  Barney [ Śr sty 08, 2020 9:43 pm ]
Tytuł:  Re: Choroba dzieci a dalsze współżycie w małżeństwie

Po pierwsze, najpierw należałoby medycznie określić zagrożenie.
Po drugie - o ile by istniało, należy zastosować NPR uważniej. W tej chwili "pełna" (wieloobjawowa) NPR ma taką skuteczność praktyczną jak metody hormonalne, a dużo większą od mechanicznych i chemicznych.

Autor:  sachol [ Cz sty 09, 2020 12:10 am ]
Tytuł:  Re: Choroba dzieci a dalsze współżycie w małżeństwie

Barney napisał(a):
Po pierwsze, najpierw należałoby medycznie określić zagrożenie.
Po drugie - o ile by istniało, należy zastosować NPR uważniej. W tej chwili "pełna" (wieloobjawowa) NPR ma taką skuteczność praktyczną jak metody hormonalne, a dużo większą od mechanicznych i chemicznych.

A nie pisał Jan Paweł II w Miłość i odpowiedzialnosć jesli absolutnie nie można miec dziecka to nie nalezy wsółżyc?

Autor:  Barney [ Cz sty 09, 2020 12:40 am ]
Tytuł:  Re: Choroba dzieci a dalsze współżycie w małżeństwie

Dlatego napisałem o medycznej ocenie zagrożenia.

Autor:  gania [ Cz sty 09, 2020 10:26 pm ]
Tytuł:  Re: Choroba dzieci a dalsze współżycie w małżeństwie

Barney napisał(a):
Dlatego napisałem o medycznej ocenie zagrożenia.


Medyczna ocena zagrożenia - choć napisanie tego może się wydawać łatwe to nie do końca w życiu tak jest.
Kariotyp mój i mężą jest prawidłowy, a to oznacza, że teoretycznie mamy szanse na zdrowe dzieci.
Aby dowiedzieć się więcej i poznać realną ocenę zagrożenia medycznego powinniśmy wykonać badanie mikromacierzy, które dla jednej osoby kosztuje prawie 2,5 tys. Oczywiście mamy teraz ważniejsze wydatki.

Zdażało nam się z mężem nie współżyć przez około pół roku, ale nasze małżeństwo na tym cierpi. Zupełnie się od siebie oddalamy, a nasza codzienności i tak wymaga od nas wielu wyrzeczeń.

Autor:  Barney [ Pt sty 10, 2020 12:50 am ]
Tytuł:  Re: Choroba dzieci a dalsze współżycie w małżeństwie

Zdaję sobie sprawę, iż problem jest trudny do zdiagnozowania, a jego ewentualne implikacje (brak współżycia) są... również trudne.
Niemniej nie bardzo widzę inne wyjście z sytuacji.

Autor:  gania [ Pt sty 10, 2020 10:42 am ]
Tytuł:  Re: Choroba dzieci a dalsze współżycie w małżeństwie

Rozumiem, bardzo dziękuje.
A czy ktoś jest w stanie określić czy jest to w naszym przypadku grzech ciężki?

Autor:  Yarpen Zirgin [ Pt sty 10, 2020 11:21 am ]
Tytuł:  Re: Choroba dzieci a dalsze współżycie w małżeństwie

Spowiednik.

Autor:  sachol [ Pt sty 10, 2020 5:34 pm ]
Tytuł:  Re: Choroba dzieci a dalsze współżycie w małżeństwie

gania napisał(a):
Rozumiem, bardzo dziękuje.
A czy ktoś jest w stanie określić czy jest to w naszym przypadku grzech ciężki?

Antykoncepcja jest uznawana za czyn wewnetrznie zly zatem jego wybór jest zawsze zlem.
Rozwiazaniem aby nie grzeszyc jest doszkolemie sie z NPR sa konkretne poradnie.
Współzycie w fazie nieplodnosci bezwzglednej daje 100 procentowa skutecnosc. Najlepiej nie współzyc po miesiaczce tylko w drugiej czesci cyklu. Wiaze sie to z czasowa abstynecja okolo 2 tygodni, ale czymze to jest w porownaniu z zyciem w grzechu?

Autor:  gania [ Pt sty 10, 2020 8:25 pm ]
Tytuł:  Re: Choroba dzieci a dalsze współżycie w małżeństwie

sachol napisał(a):
gania napisał(a):
Rozumiem, bardzo dziękuje.
A czy ktoś jest w stanie określić czy jest to w naszym przypadku grzech ciężki?

Antykoncepcja jest uznawana za czyn wewnetrznie zly zatem jego wybór jest zawsze zlem.
Rozwiazaniem aby nie grzeszyc jest doszkolemie sie z NPR sa konkretne poradnie.
Współzycie w fazie nieplodnosci bezwzglednej daje 100 procentowa skutecnosc. Najlepiej nie współzyc po miesiaczce tylko w drugiej czesci cyklu. Wiaze sie to z czasowa abstynecja okolo 2 tygodni, ale czymze to jest w porownaniu z zyciem w grzechu?


Czasowa abstynencja nie jest dla mnie trudna. Jednak na NPR mimo to nie jestem gotowa. Znam te wszystkie zasady. Kiedy zaszłam w ciąże także je znałam. Choc widocznie niewystarczająco. Aktualnie tez nie miesiączkuje ponieważ karmie córkę.

Nie stosujemy antykoncepcji. Można powiedzieć, ze nie wspolzyjemy, choc mimo to nie żyjemy w czystości. Dochodzi między nami tylko do zbliżeń oralnych. Nie potrafię tego lepiej nazwać ale myśle, ze to chyba zrozumiałe. Współżycia wcale sobie nie wyobrażam ani teraz, ani kiedyś.

Dziękuje wszystkim za odpowiedzi. Choc ta rzeczywistość jest niezwykle dla mnie przykra.

Autor:  sachol [ So sty 11, 2020 9:04 am ]
Tytuł:  Re: Choroba dzieci a dalsze współżycie w małżeństwie

gania napisał(a):
sachol napisał(a):
gania napisał(a):
Rozumiem, bardzo dziękuje.
A czy ktoś jest w stanie określić czy jest to w naszym przypadku grzech ciężki?

Antykoncepcja jest uznawana za czyn wewnetrznie zly zatem jego wybór jest zawsze zlem.
Rozwiazaniem aby nie grzeszyc jest doszkolemie sie z NPR sa konkretne poradnie.
Współzycie w fazie nieplodnosci bezwzglednej daje 100 procentowa skutecnosc. Najlepiej nie współzyc po miesiaczce tylko w drugiej czesci cyklu. Wiaze sie to z czasowa abstynecja okolo 2 tygodni, ale czymze to jest w porownaniu z zyciem w grzechu?


Czasowa abstynencja nie jest dla mnie trudna. Jednak na NPR mimo to nie jestem gotowa. Znam te wszystkie zasady. Kiedy zaszłam w ciąże także je znałam. Choc widocznie niewystarczająco. Aktualnie tez nie miesiączkuje ponieważ karmie córkę.

Nie stosujemy antykoncepcji. Można powiedzieć, ze nie wspolzyjemy, choc mimo to nie żyjemy w czystości. Dochodzi między nami tylko do zbliżeń oralnych. Nie potrafię tego lepiej nazwać ale myśle, ze to chyba zrozumiałe. Współżycia wcale sobie nie wyobrażam ani teraz, ani kiedyś.

Dziękuje wszystkim za odpowiedzi. Choc ta rzeczywistość jest niezwykle dla mnie przykra.

Czyli jednak życie w grzechu, szkoda

Autor:  radeksta [ Cz lip 15, 2021 9:42 am ]
Tytuł:  Re: Choroba dzieci a dalsze współżycie w małżeństwie

Ganiu, minęło trochę czasu od twojego wpisu, ale jeśli to jeszcze jest dla Ciebie aktualny temat, wtrącę swoje dwa słowa, na podstawie swoich własnych doświadczeń i doświadczeń moich przyjaciół-małżeństw. Mówiąc krótko - tak, są wyjątki.

Abstynencja od współżycia, która miałaby niszczyć waszą więź małżeńską, nie jest dobrym rozwiązaniem. Zakaz użycia antykoncepcji nie stoi wyżej niż dobro małżeństwa - liczy się najpierw człowiek, a nie przepis. Przepisy wyznaczają ogólny kierunek. Ogólny zakaz antykoncepcji, przed wydaniem oceny moralnej, trzeba jednak zawsze przyłożyć do konkretnej sytuacji w jakiej jest małżeństwo. W sytuacji, kiedy okazuje się, że trzeba ocalić jakieś większe dobro, jak umacnianie i podtrzymywanie waszej więzi, płynącej ze współżycia (co jest dobre i bardzo potrzebne małżeństwu - jak sama piszesz bez tego wasze małżeństwo cierpi), dopuszcza się coś mniej doskonałego (co byłoby grzechem w obiektywnych warunkach) i można użyć na przykład prezerwatywy dodatkowo w okresie niepłodnym, nadal stosując NPR na tyle na ile umiesz, z intencją nie w celu ubezpłodnienia współżycia, lecz w celu potrzeby zachowania minimum fizycznej miłości w małżeństwie, abyście nie rezygnowali z pełnych zbliżeń, powodowani strachem że NPR zawiedzie. Taką decyzję możecie omówić przy okazji spowiedzi - i bardzo polecam, aby nie był to przypadkowy ksiądz, lecz kapłan szerzej znający waszą sytuację, najlepiej stały spowiednik.

W różnych problematycznych sytuacjach, kiedy NPR "nie da się" zastosować, lub są trudności z jego stosowaniem, występują problemy zdrowotne lub poważne zagrożenie zdrowia/życia w razie poczęcia, duża niepewność, psychiczna blokada przed używaniem tych metod - to dodatkowe "zabezpieczenie" w formie prezerwatywy (ale nadal z poszanowaniem okresów płodnych/niepłodnych) jest możliwością, ale pod warunkiem omówienia tej sytuacji ze spowiednikiem.

Uważam że na sytuację zawsze trzeba spojrzeć szerzej - nie tylko na sam akt małżeński w kategoriach czy to grzech/nie grzech, tylko należy uwzględnić, omówić, pokazać cały kontekst waszej małżeńskiej relacji, sytuacji rodzinnej, zdrowia fizycznego i psychicznego. Przede wszystkim powinna być na pierwszym miejscu relacja miłości do siebie wzajemnie, pełna szacunku, troski o drugiego, troski o dzieci, troski o swoje zdrowie, wzajemna pomoc, jak największa miłość do Pana Boga, zapraszanie Go do przeżywanych trudności w waszym małżeństwie. Na tym przede wszystkim należy się skoncentrować - na budowaniu miłości, jedności małżeńskiej, wzrastaniu, rozwoju, pogłębianiu relacji do siebie i do Pana Boga. Jeśli to będzie szczere i prawdziwe, to inne rzeczy zaczną też łatwiej przychodzić.

Być może na tym etapie, na którym jesteście teraz, nie umiecie, albo nie macie jeszcze możliwości spełniać w 100% wymogów moralnych odnośnie wszystkich aspektów współżycia, może jesteście ukierunkowani na NPR (bądźcie na to ukierunkowani, edukujcie się jeśli możecie, nie rezygnujcie z tego), ale wasza konkretna sytuacja w jakiej jesteście w tej chwili, nie pozwala wam zaufać na 100% - i to jest normalne że są wątpliwości, trudności, że są sytuacje że nie umiecie inaczej okazać sobie bliskości jak np. przez pieszczoty bez pełnego współżycia. Taką drogę problemów z NPRem tak naprawdę przechodzi wiele małżeństw, nie jest wszystko tak idealne. Trzeba to potraktować jako drogę rozwoju, na której uczymy się, dojrzewamy, idziemy we właściwą stronę. Szczerość wobec swoich intencji jest kluczowa - mamy jasny kierunek do którego zmierzamy, ale jeszcze nie umiemy przeskoczyć pewnych spraw, które sprawiają trudność. Może za parę miesięcy, za rok czy dwa, będzie to już możliwe.

Kategoryczne oceny moralne w trudnych sytuacjach, albo w sytuacjach pewnych niedojrzałości, kiedy małżonkowie mają jakieś trudności w dziedzinie współżycia, często wcale nie będą służyć dobru małżeństwa. Bo cóż z tego - tak jak chcą niektórzy - że porzucicie współżycie i zachowacie 100% abstynencję, wymóg moralny będzie spełniony, ale wasze relacje małżeńskie przez takie podejście się rozpadną, przestanie się wam układać, zaczniecie się oddalać od siebie, więź małżeńska będzie się degradować.

Mam nadzieję, że to trochę pomoże spojrzeć na sytuację twojego małżeństwa inaczej niż w kategoriach grzech/nie grzech. Jeśli chcesz o coś więcej zapytać, postaram się odpowiedzieć. Pozdrawiam Cię serdecznie!

Radek

Autor:  gabbar [ Cz maja 05, 2022 8:28 am ]
Tytuł:  Re: Choroba dzieci a dalsze współżycie w małżeństwie

W przypadku współżycia w małżeństwie liczy się najpierw przepis a później człowiek… nawet wojny sprawiedliwe są … usprawiedliwione, a współżycie w małżeństwie może się odbywać tylko w ściśle określonych ramach, tu nie ma usprawiedliwienia… dzielimy włos na czworo… postawa serca schodzi na boczne tory… taka moja mała refleksja w wątku…

Autor:  radeksta [ Pt lip 01, 2022 6:34 pm ]
Tytuł:  Re: Choroba dzieci a dalsze współżycie w małżeństwie

Cześć gabbar. Mam nadzieję że jednak nie jest tak pesymistycznie jak piszesz ;) Postawa serca i cały kontekst małżeństwa powinien liczyć się bardziej niż suchy przepis - wierzę że nie może być inaczej. Zawsze przecież ogólny wymóg moralny musi być rozpatrywany w kontekście sytuacji konkretnego człowieka i dopiero wtedy można ocenić jego działanie, czy niespełnienie danej normy moralnej jest grzechem czy nie jest. A może w temacie współżycia ja po prostu przeważnie trafiałem na jakichś bardziej wyrozumiałych spowiedników? :P W każdym razie po różnych rozmowach nie mam już w głowie tych spraw postawionych na ostrzu noża.

Strona 1 z 2 Strefa czasowa: UTC + 2
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
http://www.phpbb.com/