Znamy się od liceum, właśnie skończyliśmy studia i myślimy o wspólnej przyszłości. A teraz jak zorganizować święta, żeby być razem? Czy pasuje przyjechać z rodzicami do chłopaka (mają duże mieszkanie, my malutkie... dostaliśmy zaproszenie, ale na ile szczere? Nie zaręczaliśmy się jeszcze), a mieszkamy daleko od siebie. Może ktoś ma podobny dylemat? Będziemy tęsknić.

A chłopak nie chce się z Tobą zaręczyć na Andrzejki czy Mikołajki? Moglibyście wtedy spotkać się całą rodziną na Boże Narodzenie, żeby wspólnie świętować i omówić sprawy ślubu.

Chyba potrzebuje więcej czasu, praca, obowiązki...

Skonczyliscie studia czyli 25 lat na karku, pewnie, chodzicie pewnie dlugo a on dalej nie wie?
Bo jak chlopak.sie cyka tzn ze chce.sie jeszcze porozgladac czyli mu nie odpowiadasz do konca.
A jak wie i jest odpowiedzialny to sie oswiadcza i sprawe przyklepuje jak najszybciej zebys mu nie wymknela sie.
Polecam przyklad Mikolaja Kapusty z kanalu Dobra nowina slub po 9 msx od poznania narzeczonej. Juz jest szczesliwym mezem.
Moze nie wiedziec nigdy, radze sobie go odpuscic.
Rodzina staniecie sie po ślubie, wiec dla mnie.to.średnie zwalac sie obcym ludzia na glowe w święta.

Każda sytuacja jest inna, bo i każdy człowiek jest inny. Być może chłopak potrzebuje więcej czasu niż pan Kapusta. Chyba nie nam oceniać czy w ogóle osądzać czy to za długo, za krótko, bo kompletnie nie znamy sytuacji. Czasem można odnieść wrażenie, że dziś trzeba się wszędzie śpieszyć i gonić...bo "terminy gonią"? A może zechce się oświadczyć w Walentynki 14 lutego? Mawia się też "co nagle to po diable" - każda para ma "swój czas", swoje rozeznawanie i przygotowywanie się do małżeństwa. Jeden oświadczy się po 5 miesiącach znajomości z dziewczyną, drugi będzie czekał trzy lata. Reguły nie ma.

Osobiście nie widzę nic złego w tym, żebyście pojechali do jego rodziny na święta. Uważam, że skoro Was zaprosili, to nie tylko dlatego, że tak wypada, ale być może chcą zacieśnić relacje z Wami, rodziną, lepiej się poznać, porozmawiać, pożartować, wspólnie spędzić czas - bądź co bądź potencjalnych rodziców ich synowej. Często przecież święta nie spędza się tylko z najbliższą rodziną, ale zaprasza się też "obce" osoby. Są przypadki, że chłopak/dziewczyna ze swoim ukochaną/ukochanym wyjeżdżają na święta do rodziny jednego z nich.

Moi rodzice np. zapraszali zawsze na święta (jedne i drugie) teścia siostry mojej mamy - osobę całkowicie obcą. Jednak był sam (wdowiec), jego syn niejako wszedł w naszą rodzinę, więc i on był zawsze mile widziany. Taka mała dygresja...

Obecnie zwlekanie ze slubem jest raczej skutkiem naszych czasow, tego ze ludzie nie chca brac na siebie odpowiedzialnosci, zwklekaja chca wybierac przebierac mysla o niebieskich migdalach. Kobiety naciskaja na slub no bo to juz 8 lat chodzenia a on dalej nie wie, albo ona, dziala to w obie strony i raczej bardzo dobrze swiadcza przyklady mezczyzn ktorzy wiedza czego chca i sa w stanie sie okreslic a nie zwodzic dziewczyne latami. Tacy wspólcześni mezczyzni lelum polelum co trzyma maminej spodnicy

Znam chłopaka, który ma właśnie 25 lat i oświadczył się starszej od siebie dziewczynie o 3 lata, ale... dla niej jest za wcześnie. Nie ma co generalizować, że to tylko i wyłącznie wina facetów. Różnie bywa. Zresztą dziś do klasztorów też częściej można spotkać facetów pukających do bram w wieku 25+ albo nawet 30 niż 19-20... "takie czasy" - rodzicami też przeważnie zostają małżeństwa "30+", bo brali ślub w wieku lat 27-29.

Kiedyś było to nie do pomyślenia, a dziś to jest norma, że młodzi ludzie potrzebują więcej czasu. Nie mnie oceniać czemu, czy się boją, czy są niedojrzali, czy nie wiedzą co czują, niepewność itd...

To w ogóle chyba dyskusja do innego tematu, bo w nim Autorka poprosiła o radę z tym wyjazdem na święta. Dla mnie pomysł bardzo dobry. Zostaliście zaproszeni, Ty, Twoi rodzice, kochasz chłopaka, chcecie się zaręczyć, potem pobrać, mieć dzieci. Więc... jedźcie i już ; ) Żeby z kimś spędzać święta Bożego Narodzenia nie potrzeba do tego zaręczynowego pierścionka...

Napisałam w poście ze moze to dotyczyc obu plci.
Szanujacy sie facet kopnał by taką co odrzuca zaręczyny i jej podziękował.
To że ktoś wie czego chce i ze idziemy w tym samym kierunku jest ważną weryfikacją przy wyborze kandydata na żone/męża.
Ks. Dziewiecki mawia ze im ktos bardziej kocha tym bardziek chce slubu. A jak mi dana osoba mie odpowiada to nalezy stanac w prawdzie i odejsc a nie zwodzic

Pewnie niejeden by tak zrobił, ale "cierpliwość jest codzienną formą miłości" Kiedyś innemu koledze też tak panna odmówiła, bo nie jest gotowa. Za jakieś pół roku byli już narzeczeństwem, teraz są szczęśliwym małżeństwem z kilkunastoletnim stażem i dwójką dzieci. Warto było czekać? Oczywiście, że warto.

Klerykowi z zakonnego seminarium przedłużono okres do złożenia ślubów wieczystych. (na rok czasu, przez ten czas miał mieć praktyki w szkole, ale wieczystych nie mógł złożyć). Pewnie i w tym wypadku niejeden by odszedł, bo skoro ja jestem "gotowy", to co za problem? Ano jest, bo "druga strona" nie jest gotowa. Dziś już jest diakonem.

Czasem najłatwiej się poddać i nawet nie spróbować zrozumieć tej drugiej strony, zbuntować się, obrazić, rzucić rękawice i nie podjąć dalszej walki o miłość. Zawsze trzeba próbować wczuć się w sytuację tej drugiej strony. I czy to będzie narzeczona/narzeczony czy przełożeni zakonni, to dopóki nie mamy stanowczej odpowiedzi, że "Nie" i koniec, tylko "jeszcze nie teraz" nie powinniśmy skreślać takiej osoby/instytucji, ale czekać cierpliwie i robić wszystko co w naszej mocy, żeby to "jeszcze nie teraz" zamieniło się w zdecydowane "Tak".

Dobrze jakby sama ela_mela odpisała jaką w końcu decyzję podjęła co do wyjazdu na święta.

Z jednej strony: Praca i obowiązki jako przeszkoda do zaręczyn nie są żadnym wyjaśnieniem. Najmniejszym.
Rozumiem natomiast, ze ktos potrzebuje więcej czasu. Ale nie zasłaniajmy sie praca.

Z drugiej strony: skrajne opowieści o przyśpieszaniu, o kopaniu kogos, kto w danym momencie nie jest gotów na przyjęcie oświadczyń oraz sprawianie wrażenia, że trzeba sie spieszyc z oświadczaniem się, , bo ma się np. 25 lat, są dalece szkodliwe.
Każdy ma swój czas, o czym świetnie pisze mniszek. A ludzie stety czy niestety dojrzewają psychicznie coraz później i coraz później podejmują decyzje czy o malzeństwie, czy o konsekracji itp.. Podoba się to komuś czy nie, to jest fakt mierzalny.
Zdanie: "Szanujacy sie facet kopnał by taką co odrzuca zaręczyny" uważam za tak przesadne, że skandaliczne.

Ja osobiście nie zabierałabym rodziców na święta do rodziny chlopaka, co do którego nie wiem, czy ma wobec mnie poważne plany. Nie zdeklarował się, to nie mam powodu wciągać w to rodziców obu stron - o ich emocje także mi tu chodzi.

Praca, praca, praca... klik. Wydaje mi się, że może być już dobra pora na zmianę priorytetów (?)