Czy wg was w małzenstwie obowizuhe Tajemnica korepondencji? Czy mąż zona ma prawo otworzyć list adresowany do drugiej strony lub odczytać email?

Delikatność i grzeczność powinna powodować że druga strona nie zagłądała by do korepsondencji, Z drugiej strony małżeństwo to ściśłejszy związek niż inny w rodzinie (rodzeństwo, rodziace-dzieci) więc druga strona dobrze jakby sama poinformowała o swojej korespondencji.

O. Leon Knabit świetnie to wyjaśnia w książce pt. "Tajemnice zakonu". W nowicjatach dawniej sprawdzano korespondencję, listy były czytane przez magistra nowicjatu...

"...Kontrola korespondencji miała pewien sens. Pamiętam, że jeden z nowicjuszy w liście do rodziców ostro ich napominał, że są mało gorliwi w wyznawaniu i praktykowaniu wiary. Powyznaczał im nawet zadania duchowe. Zwróciłem mu uwagę, że takim językiem nie można pisać do rodziców. Gdyby taki list dotarł do adresatów, przyniósłby najgorszą opinię i o nim, i o klasztorze...Kiedyś jako przełożony otworzyłem jeden z listów. Okazało się, że był to list miłosny do jednego z zakonników, który potem zresztą odszedł z zakonu. Też nie miał do mnie o to pretensji. Mnich zatem wiąże się ze wspólnotą, w pewnym sensie, jak mąż z żoną. Jeśli mąż pisze list miłosny do innej kobiety, nie może żonie powiedzieć, że to jego prywatna sprawa. Porównanie zakonu do rodziny jest właściwe..."

Dzisiaj już się tego nie praktykuje. Odstąpiono w duchu poszanowania intymności człowieka.

Co do małżeństw to nie wiem Chyba kwestia zaufania i uszanowania prywatności. Są takie programy w komercyjnych stacjach jak "Zdrady" czy coś, a tam zwykle zaczyna się, że któreś z małżonków odczytało jakiegoś smsa...

A ja mam w pamięci delikatność mojego Ojca, który szanował czyjąś korespondencję.

Myślę, że jeśli małżonkowie muszą się zastanawiać nad swoimi prawami w związku, to mają większe problemy niż przeczytany list.

Choć małzonkowie to "jedno ciało". Co innego gdy chodzi o rodzeństwo czy rodziców-dzieci, którzy powinni być jak najbardziej odrębni jeśłi chodzi o korepspondencję.
Natomiast czy żona ma odbierać listy męża i czytać i odrrotnie - to nie mam pojęcia.

Myślę że decyduje intencja. W małżeństwie istnieje w ogóle wzajemna reprezentacja małżonków pozostających we wspólnym pożyciu i w pewnych sytuacjach jeden z małżonek jest uprawniony do działania za drugiego. Jestem w stanie wyobrazić sobie sytuacje kiedy otwarcie przez jednego z małżonków listu kierowanego do drugiego jest uzasadnione i w ogóle leży w jego interesie. Natomiast jeśli motywem przewodnim nie jest dobro drugiego małżonka - rozumiane właściwie -a tym bardziej zazdrość, próby kontroli, sprawdzania, nieufność i podejrzliwość to cóż... ten małżonek sam strzela sobie w stopę jeśli to nie będzie list miłosny - wtedy większe wiarołomstwo przesłoni mniejsze.

[code][/code]Zgodnie z polskim prawem naruszenie tej tajemnicy korespondrncji jest zlamaniem prawa także przez żonę/męża i zdarzaja sie sprawy w polskim sadzie z takiego paragrafu

Ale o czym rozmawiamy? Bo ja zakładam normę - małżonków we wspólnym.pożyciu. I w takiej sytuacji nie widzę możliwości by mąż/żona inicjowała sprawę sądową o naruszenie tajemnicy korespondencji, nawet jeśli jest to źródłem jakiegoś konfliktu - sami między sobą powinni ustalić granicę prywatności. I pisałam liczy się intencja - np. jeśli to zostanie uznane za przejaw zazdrości może być jedną z przyczyn przypisania winy za rozkład pożycia. Jeśli mówimy o małżeństwach głęboko skonfliktowanych, gdzie jedna/obie strony zerwała pożycie, na granicy rozwodu albo w jego trakcie to po pierwsze zasada wzajemnej reprezentacji tam nie zachodzi, a co więcej bywa że uzyskane informacje są wykorzystywane przeciw małżonkowi. A małżonkowie czasem są gotowi iść na noże o miniejsze sprawy niż otwarcie listu.

Myślę że rzecz rozbija się o szacunek i zaufanie, lojalność wobec siebie. W sytuacji optymalnej ani jedno nie robi tajemnicy ze swych listów, ani drugie nie ma ochoty ich czytać bez wiedzy i zgody tego pierwszego.

Malzonkom nie wolno otwierac wspolmalzonka korespondencji.
Jest wiele powodow, ktore moga uderzac w osoby trzecie, np. list klienta do swojego prawnika, w ktorym moga byc informacje zastrzezone dla tego prawnika, ktorych nawet sad nie ma prawa odczytac, a co dopiero wspolmalzonek/ka prawnika.
Taki list wcale nie musi byc kierowany do kancelarii prawnej.
To samo z e-mailami, czy jakakolwiek inna korespondencja.
Tematy korespondencji moga byc bardzo rozne i zawierac roznorakie informacje o osobach trzecich lub ich bezpieczenstwa, dlatego tajemnica korespondencji jest prawnie sankcjonowana.

Właśnie, szacunek. W rodzinie, w której się wychowałam, bylo i jest nie do pomyślenia, żeby ktoś bez zgody adresata otworzyl adresowaną do tegoż adresata korespondencję. Zwyczajnie, naturalnie: nie do mnie. Nawet, jeśli wiadomo, że w środku jest list z regulaminem od spółdzielni mieszkaniowej - otwiera adresat, list czeka, chyba że adresat upoważnia, mówi "weź, otwórz".

Wsyscy wiemy ze po grzechu pierworodnym sytacje optymalne rzadko wystepuja.
Znam malzenstwo w ktorym maz i zona maja dostep do swoich kont, mailowych, komunikatorow itd a i pewnie jak by list przyszedl ktory by uznali za podejrzany tez by otworzyli bez zgody drugiego. Wszystko oczywiscie w twierdzeniu ze sobie ufaja a te hasla po to.aby czuc sie bezpiecznie.
No coz roznie to bywa w obecnych czasach z ta wiernoscia.

trzeba tez dodac ze ta ciekawosc ludzka wykozystuja takze hakerzy wysylajac maila o kuszacym tytule.

Dobry program pocztowy filtruje takie spamy. Aczkolwiek zapewne niejednego neci mail od goroacych lasek itd.