Jeśli jej zachowanie powoduje wątpliwości u założyciela wątku i skłania go do uznania że che ona "się na niego zdecydować" ale to skrywa, moja rada jest prosta - szczerze wyznać jej swoje uczucia i konfuzję spowodowaną jej dotychczasowym niejednoznacznym zachowaniem. A następnie zaproponować jej randkę.

Tak sobie czytam, co wy, młodzi wypisujecie i zastanawiam się, piszecie,że ten/ta , "ma" dziewczynę/chłopaka, co dla was znaczy? Czy, będąc stanu wolnego, drugiego człowieka można w ogóle mieć? Czy to są przedmioty, które się ma? Kiedyś chyba było łatwiej.

Tak, ale w grę wchodzi czynnik damsko - męskie to nie to samo co zwykła znajomość. Rozumiem że nie chcesz całkiem tracić z nią kontaktu - to ludzkie. Ale szukanie z nią kontaktu mija się z celem bo w waszej relacji nie ma i nie będzie symetrii skoro ona nie podziela twoich uczuć, a najpewniej zdaje sobie z nich sprawę. W jej towarzystwie zachowujesz się nienaturalnie - jak określasz "głupkowato". Ją twoje zachowanie jakoś drażni, prawdopodobnie nie czuje się swobodnie -skoro z innymi kolegami z pracy rozmawia a z tobą nie - bo zdaje sobie sprawę że się w niej zadurzyłeś.

Jak się troszeczkę postaram, to potrafię zachowywać się przy niej normalnie. Np. jak kilka dni przed tym, jak powiedziała, że ma chłopaka, przyszedłem do niej po pracy i zgodziła się, żebyśmy we dwoje wrócili pod jej dom (tym samym dowiedziałem się od niej, gdzie mieszka, ale później nie korzystałem z tej wiedzy). Po drodze dużo opowiedziała mi o sobie.

A tak zapytam, po co ci znajomość z kimś kto nie chce cię widzieć?

Tego nie wiemy. Tak, jak napisałem wcześniej, kiedyś nasze relacje były dobre, również poza pracą. Po tym, jak powiedziała mi, że ma chłopaka, być może po prostu uważała, że powinienem okazywać jej mniej zainteresowania, a nie że w ogóle się z nią nie zadawać. Na ostatnim spotkaniu przeprosiłem ją i mi darowała. Nie takie rzeczy ludzie sobie wybaczają. To zrozumiałe, że mogła być wkurzona - nie wiedziała, z jakiego źródła informacji korzystam i obawiała się, że nie będę jej dawał spokoju. Ale od tego czasu przez ponad miesiąc nie kontaktowałem się z nią, więc może się przekonała, że potrafię uszanować jej decyzję. Oczywiście nie chodziłbym do niej za często, ale tak np. raz na kilka tygodni. Możliwe, że moje uczucie do niej niedługo przeminie i nie będzie przeszkadzało w naszej znajomości.
Może powinienem poprosić jakiegoś kolegę (najlepiej takiego, który ją lubi, ale nie jest zainteresowany związkiem z nią), żeby przy okazji rozmowy z nią powiedział, jak sprawa wygląda? Tzn. że żałuję, że przez swoją głupotę mogłem popsuć naszą relację jako kolegów z pracy i że boję się, że nigdy się więcej nie spotkamy?

Może to, może tamto, może śmo. Skoro chciałeś mieć z nią kontakt powinieneś był się spytać wtedy jak ją przeprosiłeś czy ona reflektuje. Tak chciałeś by w jej oczach te przeprosiny były bardziej bezinteresowne, ale one takie nie były, bo ty cały czas czekasz i obmyślasz jak najlepiej ją podejść. Cały czas piszesz że szanujesz jej decyzję, że potrafisz uszanować jej decyzję - tyle że w istocie myślisz tylko jak rozwijać z nią znajomość. Ok, to twoja sprawa. Ale przydało by się więcej uczciwości i wobec siebie i wobec niej. Czemu z nią nie porozmawiasz sam? Uważam że cały ten wątek, te wszystkie kalkulacje i brak szczerości spowodowane są tym że perspektywa utraty z nią kontaktu cię przeraża i starasz się by niczego nie zepsuć, nie pogorszyć. I to potwierdza to co pisałam - nie ma w między wami symetrii. Bo ty zapewne jesteś gotów stanąć na rzęsach by ja zadowolić, nie potrafiłbyś jej niczego odmówić - by jej nie zezłościć przypadkiem. Tym samym nie jesteś materiałem na kolegę dla niej ale na osobiste popychadło.

Nie rozmawia- bo może jest nieśmiała?
Z niechęcią reaguje na wizyty Polaka2019- bo może obawia się chłopaka z którym jest w związku zwanym "chodzeniem"?
Informuje chłopaka z którym chodzi o podchodach innego chłopaka- bo może ją chłopak( z którym chodzi) tyranizuje i musi się ze wszystkiego tłumaczyć?
Skąd wiesz Bergamotka? Może być tak jak napisałem.
Dziewczyna niech po prostu powie tak, żeby nie było wątpliwości, albo niech pokaże obrączkę, bo inaczej się nie liczy i można się starać.

Tonący brzytwy się chwyta, a jak mówią nadzieja umiera ostatnia. Ale w większości wypadków rzeczy są tym na co wyglądają. Twój scenariusz jest też nieprawdopodobny bo pomija gro tego co założyciel wątka napisał o tej relacji. I wygląda na takie pisanie by pisac. Z jednym się zgadzam - jeśli autor ma jakies wątpliwości - ale on nawet takowych nie zgłasza na chwilę obecną i deklaruje pogodzenie, ewentualnie raczej ludzi się że w przyszłości rzecz się może zmienić - to niech rozstrzyga u źródła.

Nie przeceniałabym znaczenia tego symbolu. Znałam wolnych ludzi, którzy nosili, by dla otoczenia wyglądało, że są w związku małżeńskim, jak i znam osoby, którzy jej nie noszą, chociaż nie są wolne.

Kobieta zmienną jest i do tego jeszcze, gdy kobieta mówi tak, to mówi nie, a tylko czasami gdy mówi nie to nie, więc?
Także może Bergamotka nie mieszaj?

Brandi, ależ właśnie to też dla innych ma być znak (jeżeli obrączka, to choćby nie wiem co, to żaden facet/kobieta nie mają prawa).
Obrączkę można też nosić w sercu.

Autorze, ja tam bym na Twoim miejscu nie słuchał niewiast tu piszących. Dopóki nie jest po ślubie, albo że wyraźnie nie powiedziała Ci żebyś się odczepił, to uważam że spokojnie możesz walczyć o nią.

Ja to niby robię? Masz za sobą określone doświadczenie i przez jego pryzmat najwyraźniej oceniasz i kobiety i sytuacje. Nie wiem, może tak jest łatwiej jak się przyjmie że niby u kobiet czy w życiu to jakaś norma.

Jak kobieta nie ciągnie, nic z tego nie będzie.

Bergamotka, tak, Ty to robisz.
Sprawa jest prosta- dziewczyna jest wolna, tylko chodzi sobie z chłopakiem, pozwala się odprowadzać Autorowi, mówi spoko, sama nie powie tylko przez chłopaka rzekomo mówi, więc jest dopust do starania się o nią, tylko dosyć wysoko poprzeczka. A Ty od razu że nie, bo ojej, dziewczyna chodzi i mówi nieśmiało coś o swoim chłopaku- heh.
A Ty gdybyś chodziła sobie z chłopakiem i zacząłby się starać o Ciebie inny, to nie chciałabyś, żeby postarał się o Ciebie? A może przy tym drugim lepiej będziesz mogła kwitnąć w miłości? Nie ma co się zamykać na miłość, Kochana.

Wespecjan, ale "kobietę zawsze się trochę gwałci".

Sugeruję, abyś ograniczył komedie romantyczne i sitcomy.