E tam, natura. Jedna tak robi, druga nie. Po prostu są jędze i nie-jędze

Myślę, że kobiecość i to, jak się ona przejawia, to szeroki temat i na inny wątek.

Czy ktoś rządzi w rodzinie? A jeśli tak, czy rządzący ma prawo dyscyplinoiwania rządzonego?

Jak tak piszesz, to podejrzewam, że chcesz od niego kilka tysięcy na jakieś urządzenia kuchenne. To dezorientuje mężczyzn. Nie wierzą, że to takie kwoty.

Pudło! Oględnie i nie wprost pytanie brzmi "Czy mógłbyś pójść sprawdzić, czy poczta już była?" albo "Czy mógłbyś zebrać śmieci i wynieść, bo Ty to robisz najlepiej?, natomiast prośba wprost brzmi "Wyjdź z kuchni, bo się dekoncentruję przy gotowaniu!"


Wiadomo kto, ale ważniejsze pytanie to, kto powinien rządzić w kuchni? To chyba bez sensu, żeby mąż wszędzie rządził. Trzeba się władzą troszkę dzielić, żeby wilk był syty i owca cała

Slyszalem kiedys humor maczo zagadke.
Co to znaczy jak zona wychodzi z kuchni do przedpokoju?

Nie wiem. Ale czy to może znaczy, że Brandeisbluesky wychodzi z forum?
Żart. Dziewczyny, myślę, że wy trzymacie tu wielu. Trwajcie mimo moich uwag.

Zagadka odnosila sie do maczo.
Podalem ja tu dla kontrastu jakie sa roznice w rozumieniu niektorych spraw.

A odpowiedz do tej zagadki to " to znaczy ze ma za dlugi łancuch".

Tak, bo kobiety w końcu niczego innego nie pragną, urządzenia kuchenne to nam się marzą za dnia i w nocy.

Szczerze mówiąc, prócz sytuacji nadzwyczajnych (a więc rzadkich) nie bardzo widzę powód by ktoś "rządził".

Rządzić ma facet. Co do szegółow, nie denerwujcie facetów. Rządźcie same. Musi wam pozostać satysfakcja, że facet nie trafi autem do celu. Wtedy lejcie żółć.

Tak jak tobie się teraz ulewa?

Co rozumiesz pod slowem "rządzić"?

To samo co byc odpowiedzialnym za rodzine.

Bardzo słuszne!
oczywiście nie oznacza to braku odpowiedzialności Żony, a jedynie zwiększoną odpowiedzialność męża.
Jednak na co dzień nie widzę specjalnie pola do "rządzenia".