Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Wt kwi 30, 2024 2:11 am



Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 20 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona
 Jak tu dalej żyć razem? 
Autor Wiadomość
Milczek
Milczek

Dołączył(a): Śr cze 26, 2019 9:45 am
Posty: 4
Płeć: mężczyzna
wyznanie: nie chcę podawać
Odpowiedz z cytatem
Post Jak tu dalej żyć razem?
Żyjemy z żoną razem od 10 lat. Wlazłem pod pantofel. Zrezygnowałem z kolegów, rodziny. Wszyscy dla niej są be. Ustępowałem. Ostatecznie został mi kontakt tylko z rodzicami. Siostra i jej dzieci są be, szwagra nienawidzi. Fakt że jest denerwujący ale mamy kontakt tylko raz w miesiącu przy stole na obiedzie u rodziców. Święta, czy jakaś impreza to moja dama siedzi jak obrażona i do nikogo się nie odzywa. W każdym wzbudza to niesmak, mi robi przykrość. Nikt z mojej rodziny jej nie skrzywdził. Wręcz pomogą na każde zawołanie. Walczyłem, wreszcie olałem i sam biorę chłopaków i jjadę. Też dąsy jakieś pretensje. Z pożyciem to samo. Zepsuło się po drugim dziecku, ale wiadomo. Wstaje wieczorami jest zmęczona. Ale dzieci urosły. 6-7 lat. Upominałem się kilka razy, tłumaczyłem żeby pogadała z kimś mądrym jak to jest z facetem bo 1-2 razy w miesiącu to trochę mało. Jak sama w potrzebie to nie ma zmiłuj. Moje potrzeby nie istnieją. Razem w łóżku a na każdy dotyk krzyk, że drażnię, że dotykam, że się nie wyśpi, żeby dać jej spokój. Więc dawałem tego spokoju coraz więcej, bo usłyszeć 50 razy pod rząd w miesiącu coś niemiłego nie mając nawet nic w zamiarze to każdy miałby chyba dość. Więc piwko czy drink na noc i szedłem spać. Też krzyk. Mówiłem, że chociaż taka odrobina przyjemności. Przedwczoraj jak znowu opędziła się jak od natręta poszedłem spać do kuchni na kanapie. Pytam rano co jest grane. A tu krzyk. Brudas jestem, ohydny, obrzydliwy, oślizły i pretensje z całego życia. Myję się nawet 2 razy dziennie bo o higienę dbam. Pracuję wśród ludzi. Że całe życie jej zmarnowałem, że mogła być z Adamem. Pytam. Dziewczyno, a nic dobrego nie pamiętasz? Przecież na siłę do ołtarza cię nie ciągnąłem, na ciążę nie złapałem. Generalnie jest tak, że cały dom na mojej głowie, opłaty, remonty, dzieciaki do lekarza, czy coś załatwić to też ja organizuję, wszelkie decyzje. Dzieciakami też dużo się zajmuję ja i moi rodzice. Przy narodzinach naszych dzieci byłem przy niej, jak leżała z pierwszą ciążą w szpitalu dwa miesiące to dzień w dzień co dzień byłem. W kaźdym problemie wyręczałem, załatwiałem pracę, pomogłem w szkole pisząc za nią obie prace-licencjacką i magisterską. Nie widzi nic dobrego. Nie pierwsza taka awantura. Ta lista żali ciągle rośnie. Nie ma koleżanek- wszystkie nie takie. Mówię- dziewczyno, tacy są ludzie i trzeba ich akceptować. Niestety po wczorajszym dniu też spałem oddzielnie. Doszło jej do głowy coś bo zaczęła się łasić, ale taki spięty byłem, że nie mogłem obok uleżeć. Takiej jakiejś niechęci nabrałem i tyle żalu mam w sercu a nie wiem co zrobić. Nawet nie wyobrażam sobie jak mógłbym jej dotknąć, czy jak moglibyśmy znowu współżyć. Z kim? Z takim obleśnym typem? Tak mi do głowy doszło, że pewnie nigdy mnie nie kochała tylko szukała stabilizacji i wyrwania z domu. Mam problem z alkoholem. Nie ukrywałem go bo z jej bratem i kolegami często gościliśmy się i przez naszą znajomość poznałem żonę. Ale samochodem jeżdżę po trzeźwemu, do pracy muszę jechać trzeźwy, pracę mam wybitnie bezalkoholową. Więc czy to problem, gdy obowiązki stawia się ponad chęcią "relaksu"? Trzy razy ją zapoznawałem, zanim mnie zbeształa, że jej nie pamiętam. I jakoś tak zostało. Nie ganiałem za kobietami. Raczej byłem gburem i opryskliwy.. Taka obrona bo za atrakcyjny nie byłem, nie zależało mi na drogich samochodach, mimo że stać nie było żeby jeździć czymś lepszym. Co tu dalej robić? Udawać dalej, że wszystko jest w porządku i dalej niech mnie ustawia i przegania?


Śr cze 26, 2019 12:52 pm
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N wrz 19, 2010 11:26 pm
Posty: 3715
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Jak tu dalej żyć razem?
Nie ty pierwszy przez to przechodzisz. Kiedyś ze swoją, rownie skomplikowaną żoną dotarliśmy do kresu możliwości i wzajemnych zranien. Jest taki moment dna, w którym człowiek albo decyduje się rozstać, albo szukać pomocy. Oboje wówczas mieliśmy to wyczucie że rozstanie jest czymś destrucyjnym, nie tylko dla nas, naszych dzieci, ale też w stosunku do naszej przysięgi małżeńskiej i relacji z Bogiem, która wówczas była akurat mizerna.

Gdy chodził ksiądz po kolędzie to trochę z tego naszego życia wyplynelo i zaproponował nam Domowy Kościół.To taka formacja w Kościele dla małżeństw. Realna propozycja do przemyślenia dla was.

Dzieląc się wlasnym doświadczeniem, zaproponował bym tobie najpierw odstawienie alkoholu. To nie jest żadne rozwiazanie. Wplywa na nas źle, serce robi się aroganckie, twarde, pozbawione miłośći, wrażliwości, cierpliwości, empatii. Sam już chyba wiesz jak jest. Zamiast tego w cierpieniu spróbuj uciekać w stronę Boga. Jeśli nie jesteś osobą religijną, to zacznij. Spróbuj się z tym zmierzyć po mesku i zawalcz o swoją rodzinę. Kościoł, sakramenty, + jesli macie w mieście wystawienie Jezusa eucharystycznego, to zachodz z tym bólem w sercu i krzywda do Niego.

Po co? Bo będzie ci łatwiej. Ulży w cierpieniu. Po za tym żadna mądrość typu "musisz się modlić za swoją żonę", ci nie pomoże. Trzeba mieć siły do takich wydawać by się mogło innym, prostych aktów. Jak się modlić za kogoś, walczyć o niego, jeśli się nic do niego nie czuje? Jesteśmy w takim momencie b e z s i l n i.

Kiedyś mi ksiądz zadał pytanie. Czy Jezus umarł na krzyżu z miłości do człowieka? Skąd znalazł w sobie siłę do dźwigania krzyża, skoro do okola wszyscy mu zlozyczyli?


Jezus znalazł siły na dzwiganie krzyża, nie w miłości ludzi, ale do Ojca. Nie to co ja chcę, ale ty Ojcze niech się stanie. Chcesz znaleźć siły do walki o swoje małżeństwo, modlić się za żonę której nie da się z niesc, musisz czerpać siły z relacji z Jezusem. Znaleźć miłość większą od miłości do niej i swojej rodziny. I im bardziej zaczniesz się z Bogiem przyjaźńic, tym miłość będzie w tobie rosnąć. Nabierzesz sily, a modlitwa wypełni ci caly dzień. Nie będzie to tak jak teraz myślisz o tym ciężar nie do udzwigniecia, ale opoka, tarcza, wytchnienie i przyjemnosc. Tyle ode mnie. Zacznij działać niezwłocznie. Nie czekaj dłużej bo będzie tylko gorzej.

_________________
Panie, nie wywyższa się serce moje, oczy moje nie chcą patrzeć z góry. Ps 131


Śr cze 26, 2019 1:34 pm
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N wrz 19, 2010 11:26 pm
Posty: 3715
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Jak tu dalej żyć razem?
I jeszcze słowo które mi przyszło do głowy po czasie. Alkohol + samotność prowadzi też do innych grzechów. To się nazywa niewola grzechu. Królowi Dawidowi, nie chciało się wyruszyć na wyprawę wojenną. Lenistwo doprowadziło go do pożądliwosci. Pozadliwosc do cudzlostwa, cudzolostwo do klamstwa, klamstwo ostatecznie do zabójstwa. Za nim się Dawid obejrzał siedział w grzechu na całego, a jedynym wyjściem wydawał się kolejny grzech i kolejny. I z tej niewoli nie jesteśmy w stanie sami wyjść. To jest obraz naszej niewoli. Jesteśmy Izraelem więzionym przez faraona i tylko Bóg jest w stanie nas z niej wyrwać. To jest również stan w jakim znajduje się twoja rodzina.Zbawca jest Jezus. Zacznij iść w Jego kierunku.



+ Luzna refleksja. Nawet gdybys zaplanował idealny dzień dla swojej wybranki, to dzien i tak zakonczycie sporem albo pretensjami. Mozesz stawać na głowie, ale coś zawsze będzie stawać między wami i przeciwko wam. Jakaś taka gęsta materia, zła krew, czy inne ustrojstwo. To jest między innymi skutek grzechów jakich ty sam i twoja żona się dopuszczacie. Przez ten grzech diabeł ma do was swobodny dostęp.

_________________
Panie, nie wywyższa się serce moje, oczy moje nie chcą patrzeć z góry. Ps 131


Śr cze 26, 2019 2:09 pm
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła

Dołączył(a): Cz wrz 20, 2012 11:53 am
Posty: 4586
Płeć: kobieta
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Jak tu dalej żyć razem?
Jozek napisał(a):
I jeszcze słowo które mi przyszło do głowy po czasie. Alkohol + samotność prowadzi też do innych grzechów. To się nazywa niewola grzechu. Królowi Dawidowi, nie chciało się wyruszyć na wyprawę wojenną. Lenistwo doprowadziło go do pożądliwosci. Pozadliwosc do cudzlostwa, cudzolostwo do klamstwa, klamstwo ostatecznie do zabójstwa. Za nim się Dawid obejrzał siedział w grzechu na całego, a jedynym wyjściem wydawał się kolejny grzech i kolejny. I z tej niewoli nie jesteśmy w stanie sami wyjść. To jest obraz naszej niewoli. Jesteśmy Izraelem więzionym przez faraona i tylko Bóg jest w stanie nas z niej wyrwać. To jest również stan w jakim znajduje się twoja rodzina.Zbawca jest Jezus. Zacznij iść w Jego kierunku.



+ Luzna refleksja. Nawet gdybys zaplanował idealny dzień dla swojej wybranki, to dzien i tak zakonczycie sporem albo pretensjami. Mozesz stawać na głowie, ale coś zawsze będzie stawać między wami i przeciwko wam. Jakaś taka gęsta materia, zła krew, czy inne ustrojstwo. To jest między innymi skutek grzechów jakich ty sam i twoja żona się dopuszczacie. Przez ten grzech diabeł ma do was swobodny dostęp.

Czyli co nic sie nie da zrobić?
Bo jest grzech?
Żelazna zasada jest raczej taka że zmieniać na lepsze można tylko siebie i napewno nie oczekiwać zmiany od drugiej strony.


Śr cze 26, 2019 2:31 pm
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N wrz 19, 2010 11:26 pm
Posty: 3715
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Jak tu dalej żyć razem?
Napisałem przecież co trzeba zrobić.

_________________
Panie, nie wywyższa się serce moje, oczy moje nie chcą patrzeć z góry. Ps 131


Śr cze 26, 2019 3:51 pm
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła

Dołączył(a): Pn cze 13, 2011 6:22 pm
Posty: 3444
Lokalizacja: podkarpackie
Płeć: kobieta
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Jak tu dalej żyć razem?
Wincenty napisał(a):
Żyjemy z żoną razem od 10 lat. Wlazłem pod pantofel. Zrezygnowałem z kolegów, rodziny. Wszyscy dla niej są be. Ustępowałem.

Co tu dalej robić? Udawać dalej, że wszystko jest w porządku i dalej niech mnie ustawia i przegania?

Nie pierwszy to raz, kiedy żona nie dogaduje się z rodziną męża i nie musi się dogadywać z kimś innym, niż własny mąż.
Nic dobrego o żonie nie piszesz, nie czuje sie w Twoich słowach miłości do niej, są tylko pretensje i samopochwały. Nie piszesz nic na temat waszych praktyk religijnych, może ich nie ma?
Sam napisałeś,że masz problem z alkoholem, już samo to wystarczy,żeby w małżeństwie sie psuło...
Po pierwsze zostaw alkohol, bo nie tędy droga, po drugie- wybierzcie się na randkę- tylko we dwoje; kup kwiaty, zamów stolik,zjedzcie coś dobrego, porozmawiajcie. Potem umówcie wizytę w katolickiej poradni dla małżonków, bo niewątpliwie macie problemy oboje.

Jozek napisał(a):
Dzieląc się wlasnym doświadczeniem, zaproponował bym tobie najpierw odstawienie alkoholu. To nie jest żadne rozwiazanie. Wpływa na nas źle, serce robi się aroganckie, twarde, pozbawione miłośći, wrażliwości, cierpliwości, empatii. Sam już chyba wiesz jak jest. Zamiast tego w cierpieniu spróbuj uciekać w stronę Boga. Jeśli nie jesteś osobą religijną, to zacznij. Spróbuj się z tym zmierzyć po mesku i zawalcz o swoją rodzinę. Kościoł, sakramenty, + jesli macie w mieście wystawienie Jezusa eucharystycznego, to zachodz z tym bólem w sercu i krzywda do Niego.

Nic dodać, nic ująć.

_________________
Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą


Śr cze 26, 2019 9:15 pm
Zobacz profil
Milczek
Milczek

Dołączył(a): Śr cze 26, 2019 9:45 am
Posty: 4
Płeć: mężczyzna
wyznanie: nie chcę podawać
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Jak tu dalej żyć razem?
Nie będę się biczował. Widziały gały co brały. Mogę mieć pretensje tylko do siebie, ale ją kocham i nie biorę nawet pod uwagę jakiejś przelotnej seksualnej znajomości. Mój sposób życia wywołuje w ludziach furię. Też mi moja mówi, że kiedyś mnie zastrzeli ktoś, strzeli mi w plecy i nawet nie będę wiedział kto. Taka była od początku, że co jakiś czas naubliżała. Tak oni wszyscy w rodzinie mają. Się wynurzyłem a już mi przechodzi i znowu będzie 2-3 miesiące dobrze. Się mi kawalerskie instynkty obudziły. Niby śmieje się ze mnie, że z żadną damą nie pójdę w Polskę, bo po 10 minutach obrażę ją śmiertelnie, ale wystarczyło 20 minut dyskusji na ławce z sąsiadką przy placu zabaw żeby wszystko w godzinę wróciło na małżeńskie prawidłowe tory. Ach te kobity.


Śr cze 26, 2019 10:22 pm
Zobacz profil
Milczek
Milczek

Dołączył(a): Pn paź 24, 2016 6:59 pm
Posty: 4
Płeć: kobieta
wyznanie: nie chcę podawać
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Jak tu dalej żyć razem?
Wincenty napisał(a):
Nie będę się biczował. Widziały gały co brały. Mogę mieć pretensje tylko do siebie, ale ją kocham i nie biorę nawet pod uwagę jakiejś przelotnej seksualnej znajomości. Mój sposób życia wywołuje w ludziach furię. Też mi moja mówi, że kiedyś mnie zastrzeli ktoś, strzeli mi w plecy i nawet nie będę wiedział kto. Taka była od początku, że co jakiś czas naubliżała. Tak oni wszyscy w rodzinie mają. Się wynurzyłem a już mi przechodzi i znowu będzie 2-3 miesiące dobrze. Się mi kawalerskie instynkty obudziły. Niby śmieje się ze mnie, że z żadną damą nie pójdę w Polskę, bo po 10 minutach obrażę ją śmiertelnie, ale wystarczyło 20 minut dyskusji na ławce z sąsiadką przy placu zabaw żeby wszystko w godzinę wróciło na małżeńskie prawidłowe tory. Ach te kobity.

Czyli nic z rad Ci danych nie zamierzasz wcielić w zycie. Mezczyzna nie powinnien byc popychadlem


Cz cze 27, 2019 7:57 am
Zobacz profil
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Jak tu dalej żyć razem?
Tak już jest z kobietami w związkach że, to czy tamto jej się nie podoba. No bo taka ocena niby jest oznaką jej wszechwiedzy. Bo nie jest ślepa, widzi ile mężczyzna potrafi zdziałać. A ona słabsza w działaniach, chociaż może powybrzydzać. To jej chociaż daje ulgę w poczuciu niższości. To taki schemat obecny w zachowaniach wielu kobiet. Którego nie można nawet krytykować, bo jest on wynikiem kondycji tu kobiety. Znałem tego typu związek, który się rozpadł, pozostawili po sobie dwójkę dzieci. Mąż zszedł na gorszą drogę, choć ambicję miał nie małą. No cóż siła złego, nie dał rady. Skończyło się to wadą serca, no bo nawet nie chcę o tym myśleć ile go to kosztowało nerwów. W efekcie już nie żyje ( jego wybranka żyje). Serce ma się dobrze zawsze, gdy go nie stresujemy nagłymi porywami emocji. W takich sytuacjach oszczędzania nie ma. Alkohol - wbrew znanej i przytoczonej tu szkodliwości, ma i taką cechę. Że przerywa stany krytyczne systemu nerwowego. Jest wtedy choć niestety, to jednak ratunkiem. Przed wybuchem, przed eskalacją nienawiści. Pomaga zapanować nad sobą, ograniczając czyny nierozważne. Po to on w takich przypadkach jest. Jestem pewien że bez użycia go w takich chwilach, doszło by niepotrzebnie do czegoś gorszego. To prawda że alkohol dodaje odwagi, która różnie jest spożytkowana. Raz to to jak wyżej. A dwa to przyspieszenie rozpadu, a przynajmniej stanie się zastępczą formą rozwiązania ( alkoholizm ). To jest potocznie uznawane za pójście na skróty i ganione na dzień dobry. Tylko że są dwie strony medalu. Sytuacja co szkodzi to jedno, z perspektywy kogoś z boku jest oczywiste i zazwyczaj tylko to brane pod uwagę. Natomiast druga strona medalu to. Ci co doświadczają sytuacji krańcowych. Muszą wtedy wybrać, robią to często odruchowo, sprawdzonym sposobem sięgając po alkohol. Mimo wszystko wybierają mniejsze zło. Nie jesteśmy pewni naszych własnych zachowań w takich sytuacjach. Dlatego kto jest bez grzechu, niech w takiego alkoholika żuci kamieniem. A poza tym to alkoholik i tak ma przechlapane nie my. Nam się to może tylko nie podobać. Wie o tym i alkoholik i my. Inna sprawa że. Zwykle niechluje intelektualni, nie zgłębiając tematu, jednakowo negatywnie traktują. Zarówno pijących alkohol na umór, jak i tych z różnym stopniem kontroli jego spożywania. Do tego dochodzi jeszcze fobia antyalkoholowa. Gdzie już sam jego zapach to oznaka przestępstwa i piętnowania drugiego człowieka. To wcale nie jest zdrowa sytuacja, nie tylko z winy pijącego, lecz i z winy innych ludzi. To tak by uderzyć się we własne piersi. Oraz mieć szeroki obraz tego do czego dochodzi.


Cz cze 27, 2019 8:56 am
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła

Dołączył(a): Cz wrz 20, 2012 11:53 am
Posty: 4586
Płeć: kobieta
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Jak tu dalej żyć razem?
witoldm napisał(a):
. Alkohol - wbrew znanej i przytoczonej tu szkodliwości, ma i taką cechę. Że przerywa stany krytyczne systemu nerwowego. Jest wtedy choć niestety, to jednak ratunkiem. Przed wybuchem, przed eskalacją nienawiści. Pomaga zapanować nad sobą, ograniczając czyny nierozważne. Po to on w takich przypadkach jest. Jestem pewien że bez użycia go w takich chwilach, doszło by niepotrzebnie do czegoś gorszego. To prawda że alkohol dodaje odwagi, która różnie jest spożytkowana. Raz to to jak wyżej. A dwa to przyspieszenie rozpadu, a przynajmniej stanie się zastępczą formą rozwiązania ( alkoholizm ). To jest potocznie uznawane za pójście na skróty i ganione na dzień dobry. Tylko że są dwie strony medalu. Sytuacja co szkodzi to jedno, z perspektywy kogoś z boku jest oczywiste i zazwyczaj tylko to brane pod uwagę. Natomiast druga strona medalu to. Ci co doświadczają sytuacji krańcowych. Muszą wtedy wybrać, robią to często odruchowo, sprawdzonym sposobem sięgając po alkohol. .

Toż to bzdura. Wszak dopiero po alkoholu człowiek przestaje nad sobą panować.niektorzy staja sie agresywni. A i pismo o pijaństwie mówi:
wino i moszcz odbierają rozum” (Oz 4, 10).


Cz cze 27, 2019 9:10 am
Zobacz profil
Milczek
Milczek

Dołączył(a): Śr cze 26, 2019 9:45 am
Posty: 4
Płeć: mężczyzna
wyznanie: nie chcę podawać
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Jak tu dalej żyć razem?
Mam kolegę. Oryginalny jest, ale nie jest złym człowiekiem. Jak mi opowiadał jaki mu małżonka z mamunią życie zgotowały to włos na głowie się jeży. Ponad 10 lat w małżeństwie, dwoje dzieci i 8 lat na kanapie w holu. Mówię-chłopie, czy ty masz jeszcze choć trochę szacunku do siebie? Po co tam siedzisz? Jak jej dobrze z mamą to niech sobie razem żyją. Ale siedzi i czeka. Tam już dochodzi od dawna do rękoczynów i nie raz sama teściowa go okładała. Za wymyślone bzdury. Pyta, co ja bym zrobił-oddał teściowej i już więcej by mnie nie widzieli. Łatwo radzić, dopóki pewnej analogii w swoim życiu się nie znajdzie. Potrafię sobie radzić z żoną, a ona wie jak mi dokuczyć Czasem konflikt się eskaluje. Do tego wyczuwam u niej podszepty i rady z zewnątrz. Szybko się teraz znormalizowała. Wczoraj razem na podwórku ze mną pracowała, mimo że nie kazałem, nie musiała bo i pogoda zła była na pracę, w nocy była już normalna. Dzisiaj siedziała jak zbity pies, mimo że ja przeszedłem już do normalnego życia, udając że nie pamiętam, że nic nie było. Ma trochę w życiu przechlapane. Rodzina ją wykiwała i odseparowała na amen, do tego jakieś tam babskie fochy, zazdrości. Bo ten ma tyle kasy, ten dom stawia, ten kupuje samochód-no tak, ale zobacz że lat po ślubie i dzieci nie mają. Jak masz mało to idź do pracy. I pazerota poszła, ale fakt, że jest dużo lżej.


Cz cze 27, 2019 10:36 am
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła

Dołączył(a): Cz wrz 20, 2012 11:53 am
Posty: 4586
Płeć: kobieta
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Jak tu dalej żyć razem?
Wincenty napisał(a):
Mam kolegę. Oryginalny jest, ale nie jest złym człowiekiem. Jak mi opowiadał jaki mu małżonka z mamunią życie zgotowały to włos na głowie się jeży. Ponad 10 lat w małżeństwie, dwoje dzieci i 8 lat na kanapie w holu. Mówię-chłopie, czy ty masz jeszcze choć trochę szacunku do siebie? Po co tam siedzisz? Jak jej dobrze z mamą to niech sobie razem żyją. Ale siedzi i czeka. Tam już dochodzi od dawna do rękoczynów i nie raz sama teściowa go okładała. Za wymyślone bzdury. Pyta, co ja bym zrobił-oddał teściowej i już więcej by mnie nie widzieli. Łatwo radzić, dopóki pewnej analogii w swoim życiu się nie znajdzie. Potrafię sobie radzić z żoną, a ona wie jak mi dokuczyć Czasem konflikt się eskaluje. Do tego wyczuwam u niej podszepty i rady z zewnątrz. Szybko się teraz znormalizowała. Wczoraj razem na podwórku ze mną pracowała, mimo że nie kazałem, nie musiała bo i pogoda zła była na pracę, w nocy była już normalna. Dzisiaj siedziała jak zbity pies, mimo że ja przeszedłem już do normalnego życia, udając że nie pamiętam, że nic nie było. Ma trochę w życiu przechlapane. Rodzina ją wykiwała i odseparowała na amen, do tego jakieś tam babskie fochy, zazdrości. Bo ten ma tyle kasy, ten dom stawia, ten kupuje samochód-no tak, ale zobacz że lat po ślubie i dzieci nie mają. Jak masz mało to idź do pracy. I pazerota poszła, ale fakt, że jest dużo lżej.

Narzekajac na zone przypinasz sobie latkę "jestem idiota ze ja wybralem"
https://youtu.be/VtGt8fx151U


Cz cze 27, 2019 11:11 am
Zobacz profil
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Jak tu dalej żyć razem?
sachol
To tylko kobiece projekcje, oparte na spostrzeżeniach praktycznych. Że mąż jak idiota dawał sobie żonie na głowę wchodzić. Dopuki się nie napił, wtedy się zmieniał i taka żona nie miała lekko. Bywa i tak i inaczej. Tu trzeba rozwagi, by właściwie na to patrzeć. A nie projektować obsesje. Jeśli sprowadzimy obserwacje do jednego tylko poziomu i wymiaru, idziemy jak zachipnotyzowani tylko jedną drogą. Nie widzimy tych na których można wiele dobrego znaleźć. Ja we wpisie wspomniałem o niewłaściwie wykorzystanym alkoholu. Dobrze że rozwinęłaś o ten praktyczny wymiar, rodzący przemoc na kobiecie.


Cz cze 27, 2019 11:31 am
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła

Dołączył(a): Cz wrz 20, 2012 11:53 am
Posty: 4586
Płeć: kobieta
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Jak tu dalej żyć razem?
witoldm napisał(a):
sachol
To tylko kobiece projekcje, oparte na spostrzeżeniach praktycznych. Że mąż jak idiota dawał sobie żonie na głowę wchodzić. Dopuki się nie napił, wtedy się zmieniał i taka żona nie miała lekko. Bywa i tak i inaczej. Tu trzeba rozwagi, by właściwie na to patrzeć. A nie projektować obsesje. Jeśli sprowadzimy obserwacje do jednego tylko poziomu i wymiaru, idziemy jak zachipnotyzowani tylko jedną drogą. Nie widzimy tych na których można wiele dobrego znaleźć. Ja we wpisie wspomniałem o niewłaściwie wykorzystanym alkoholu. Dobrze że rozwinęłaś o ten praktyczny wymiar, rodzący przemoc na kobiecie.

O czym Ty piszesz. O jakich projekcjach i obsesjach? Czyich i niby coma to wspolnego z tematem? Nigdy nie bardzo jestem w stanie zrozumiec Twoich postow. Zawsze duzo piszesz a niewiele z tego wynika bo malo ko kretow.
P.S dlalepszej klarownosci stawiaj akapity choc tyle


Cz cze 27, 2019 11:42 am
Zobacz profil
Milczek
Milczek

Dołączył(a): Śr cze 26, 2019 9:45 am
Posty: 4
Płeć: mężczyzna
wyznanie: nie chcę podawać
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Jak tu dalej żyć razem?
sachol napisał(a):
Wincenty napisał(a):
Mam kolegę. Oryginalny jest, ale nie jest złym człowiekiem. Jak mi opowiadał jaki mu małżonka z mamunią życie zgotowały to włos na głowie się jeży. Ponad 10 lat w małżeństwie, dwoje dzieci i 8 lat na kanapie w holu. Mówię-chłopie, czy ty masz jeszcze choć trochę szacunku do siebie? Po co tam siedzisz? Jak jej dobrze z mamą to niech sobie razem żyją. Ale siedzi i czeka. Tam już dochodzi od dawna do rękoczynów i nie raz sama teściowa go okładała. Za wymyślone bzdury. Pyta, co ja bym zrobił-oddał teściowej i już więcej by mnie nie widzieli. Łatwo radzić, dopóki pewnej analogii w swoim życiu się nie znajdzie. Potrafię sobie radzić z żoną, a ona wie jak mi dokuczyć Czasem konflikt się eskaluje. Do tego wyczuwam u niej podszepty i rady z zewnątrz. Szybko się teraz znormalizowała. Wczoraj razem na podwórku ze mną pracowała, mimo że nie kazałem, nie musiała bo i pogoda zła była na pracę, w nocy była już normalna. Dzisiaj siedziała jak zbity pies, mimo że ja przeszedłem już do normalnego życia, udając że nie pamiętam, że nic nie było. Ma trochę w życiu przechlapane. Rodzina ją wykiwała i odseparowała na amen, do tego jakieś tam babskie fochy, zazdrości. Bo ten ma tyle kasy, ten dom stawia, ten kupuje samochód-no tak, ale zobacz że lat po ślubie i dzieci nie mają. Jak masz mało to idź do pracy. I pazerota poszła, ale fakt, że jest dużo lżej.

Narzekajac na zone przypinasz sobie latkę "jestem idiota ze ja wybralem"
https://youtu.be/VtGt8fx151U


Ty masz chyba większy problem niż ja. W spojrzeniu brak ci symetryzmu, proporcji, jesteś na anty i po tym widzę, że w zgodzie z mężczyzną żyć nie będziesz, chyba, że całkiem Ci się podporządkuje. Ja ze swoimi problemami żyję już 10 lat i myślę co najmniej jeszcze 10 pociągnąć, walcząc o te ostatnie skrawki niepodległości, niezależności. Na co dzień jesteśmy wzorowym, zgodnym małżeństwem, wspólnie budującym, wspólnie planującym. Niestety jak dojdzie do konfliktu to ma on ostry i brutalny charakter. Ale kobiety już tak mają, że łatwiej się zatracają w stresowych sytuacjach.


Cz cze 27, 2019 11:44 am
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 20 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 27 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL