Tak na przykład..

No i napisane jest tylko ze trzeba podchodzic powaznie a nie wchodzic w zwiazki wiedzac po co i do czego ma to sluzyc czyli rozezania do malzenstwa ktore moze byc za 10 lat z 100 spotkana dziewczyna a nie dla trzymania sie za raczki bo nigdy sie nie trzymalo a wszyscy przeciez juz trzymali. Bo poki nie spotka sie osoby nadajacej sie do malzenstwa to nie nalezy w to malzenstwo wchodzic. Jednoczensie trzeba byc samemu dojrzalym.
Bzdura jest twierdzic ze zeby rozeznac powolanje trzeba sprobowac wszystkiego tj zwiazkow dla samego bycia w zwiazku czyli trzymania za roczke bo inaczej to stary kawaler na garnuszku rodzicow. To niedojrzalosc ich wlasna doprowadza ludzi do.tego ze zyja w wieku 40.lat u rodzicow i satrymi kawalerami poprostu.

no i mamy zapętlenie.. Pozostaje w mocy:
viewtopic.php?p=1136106#p1136106

EDIT:
Jak sobie wyobrażasz dojrzewanie? Zamknięcie się w pokoju i niespotykanie z ludźmi (w tym także i niepoznawanie dziewczyn)?

Kolejny raz piszesz cos w zadnej z moich wypowiedzi nie padlo. Dyskutujesz sam ze soba i kompletnie nie rozumiesz przekazu.

To teraz krótko i węzłowato: Makrela ma się spotykać z dziewczynami, czy ma poczekać aż dojrzeje?

Hej!
Widzę, że zrobił się tu niezły galimatias! Nie sądziłem, że wywołam aż tak skrajne emocje Wziąłem do siebie jedną z porad i zaproszę ją do kawiarni. Oczywiście wcześniej planuję porozmawiać z Nią parę razy, a już wiem jak zacząć rozmowę, by miało to ręce i nogi
Dziękuję.

Najlepiej sie nie spinal. Na luzie. Jak sie zestresujesz to moze wyjsc komicznie poprostu.

Wszystko juz wyjasnilam. Nie bede sie powtarzać.

Nie wyjaśniłaś, ale namieszałaś. Dla skupienia uwagi: Makreli spodobała się dziewczyna, chciałby ją bliżej poznać. Sam jeszcze nie wie czy się będzie żenić czy nie. Ty stwierdzasz że jak jest niedojrzały to nie powinien wchodzić w związki. Czyli nie powinien poznawać tej dziewczyny, bo nie wie czy się z nią ożeni. Poznanie dziewczyny, pierwsze randki trudno nazwać jakimś wielkim związkiem, a tym bardziej narzeczeństwem i przygotowaniem do ślubu, ale też trudno je nazwać "żadnym związkiem". Chłopak (a przy okazji i dziewczyna) musi jakoś nauczyć się życia, nie zrobi tego lepiej niż nawiązując głębsze lub nie więzi ze płcią przeciwną. Że z tego (czasem) wychodzą rozczarowania jednej lub drugiej strony? Trudno. Live is brutal.
Jeśli Tobie się wydaje że Makrela powinien się zbliżyć do kobiety tylko wtedy gdy już na pewno będzie się chciał żenić, na mur beton i w ogóle - to błąd. Wtedy to może być za późno na naukę współżycia (w sensie interakcji, a nie seksu) z płcią odmienną.

Mówię tu o praktyce, a nie teorii wyczytanej/wysłuchanej w internecie

Kolejny raz dyskutujesz z czyms co nie padlo w moich wypowiedziach tylko z tym co Ci sie wydaje ze napisalam. Jak nie jestes w stanie zrozumiec moich wypowiedzi posluchaj zalinkownay przezemnie filmik ojca Szystak moze pojmiesz w koncu o co chodzi

Przed wyjściem do kawiarni można też do teatru/opery/koncert muzyczny, jeśli lubisz takie wyjścia. W czasie antraktów i po można porozmawiać o tym, co się oglądało. Bardzo miło wspominam takie wyprawy z czasu studiów, dlatego poddaję po rozwagę taki pomysł.

A jak uważacie, czy takie zaproszenie do kawiarni wprost i od razu jest dobrym pomysłem? Wszak wie Ona pewnie o tym, że o Nią pytałem. Obrałem już nawet lokal i zrobiłem mały "przegląd"

Skąd wiesz, że wie? Są wszak przyjaciółki i psiapsiółki. W każdym razie mogą się tak droczyć: "Ktoś się Tobą interesuje, ale nie powiedział, że mogę powiedzieć kto to taki, więc zachowam dyskrecję, bo nie jestem plotkara."

Czyli bez względu na wszystko, lepiej nie zakładać z góry niczego? Racja, mogłoby wypaść śmiesznie.

Po prostu spotkaj się (a najpierw umów) jak z każdym innym człowiekiem. Nie napinaj się i nic nie zakładaj.