Z tym ze tym kijem nikt nie operuje i niekogo nie mozna za niego winic kogo uderzy, on sam przyjdzie jako wynik rownania.

Co Twoi rodzice na takie warunki, albo rodzice jej?
Dziwię się kapłanom, że udzielają ślubów kościelnych, bez błogosławieństwa rodziców z obu stron. Może takowe było?

Ślub bez błogosławieństwa rodziców jest nieważny, chyba, że rodzice nie żyją, lub są tak chorzy, iż muszą pozostawać pod opieka dzieci. Jeśli żyją a młodzi ignorują wolę swoich ojców i matek, grzeszą przeciw czwartemu przykazaniu. A więc takie "małżeństwo" zbudowane jest na nieposłuszeństwie Bogu i nie ma przed Nim wymaganego statusu, jak również błogosławieństwa.
Nie znam szczegółów Twojej sytuacji, ale może coś wyłuskasz dla siebie.

A ja nie, bo nie ma takiego wymogu.


A teraz przedstaw, proszę, nauczanie Kościoła katolickiego, w którym znalazłeś takie nauczanie i wymogi odnośnie ważności małżeństwa.

Skąd takie bzdury wzięłaś?! To również bzdura. Posłuszeństwo Rodzicom nie oznacza "meblowania życia" dorosłych dzieci przez Rodziców. Takie próby są raczej grzechem po stronie Rodziców, jak już.

Z dekalogu i proszę nie nazywać tego bzdurami, bo Pan Bóg się pogniewa.


To również bzdura. Posłuszeństwo Rodzicom nie oznacza "meblowania życia" dorosłych dzieci przez Rodziców. Takie próby są raczej grzechem po stronie Rodziców, jak już.[/quote] Naczytałeś się "Romea i Julii" i jesteś pod wrażeniem. Zwłaszcza, że prawo świeckie wypaczyło boży porządek a Ty to łyknąłeś jako prawdę objawioną. Wydaje się, że instytucja Kościoła również połknęła to trujące ziarno, jeśli kapłani nie patrzą oczami Boga, tylko czami świata.
Dzieciom wolno opuścić rodziców jedynie z bożego zamiaru a więc tam, gdzie dwaj, lub trzej stają w Imię Moje, tak i Ja jestem pośród nich."

Tylko widzisz, przejrzałem sobie KPK, a tam nie ma ani słowa o tym, że brak błogosławieństwa rodziców jest przeszkodą zrywającą ważność małżeństwa.

Ja nie pisałem KPK a gdybym napisał, to nie gwarantuję, bym wszystko przewidział i ujął. Wiem tylko to, co widzę. Jak nie widzę, to jestem ślepy.

Nie wiem, czy jesteś ślepy, ale na pewno widzisz rzeczy, których nie ma. Czyli właśnie rzekomy wymóg błogosławieństwa rodziców do ważności małżeństwa.

Widzę więcej, niż jest a więc roję sobie?
Dzieci pozostają pod opieką rodziców do czasu, aż pobłogosławione opuszczą ich. Nie musi być więc, to "okazja" związku małżeńskiego. Jeśli więc rodzice zgodnie z synem/córką postanowią: "Odtąd jesteś zdany/zdana na siebie." ma pełne błogosławieństwo na wszelkie decyzje i akty na resztę życia.

Jeśli dziecko, stawia przed faktem dokonanym swoich rodziców, nie ma z nimi komunii, to nie może przystąpić do Komunii, do czasu, aż pojedna się z rodziną. A bez komunii z Chrystusem nie można przyjąć żadnego sakramentu.
Jeśli rodzice wygnają dziecko i wbrew jego woli zostawią je samemu sobie, zaciągają winę. Takie dziecko, zdane na siebie, może wziąć ślub kościelny, jeśli tylko wybaczyło swoim rodzicom i będzie otwarte na pojednanie twarzą w twarz.
Przecie to takie proste.

26-letnie+ "dziecko" które musi słuchać opinii rodziców? Daruj, ale takie "dziecko" NIE NADAJE się do małżeństwa.

«Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę? 5 I rzekł: Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem.

Gdzie tam masz wymóg akceptacji związku swoich dzieci przez rodziców? One mają opuścić rodziców i połączyć się ze sobą!

Są związki, które tak się do małżeństwa nadają, że nawet ślubu nie potrzebują i żyją.


A na jakie pytanie Jezus odpowiadał?

Nonsens ewidentny. Opowieści niezgodne z nauczaniem Kościoła.
Albo ignorancja.
Albo prowokacja.
Albo pycha ("ja wiem lepiej niz Kościół, hierarchia itp.')

Nonsens szkodliwy w sytuacji, gdy ktoś prosi o radę czy opisuje swoje kłopoty. Nie mąć w głowach ludziom o mniejszej wiedzy religijnej !

Zdaje się, że nie wzięłaś wszystkich argumentów pod uwagę.
Jak Ci się wydaje, dlaczego ludzie coraz częściej żyją w związkach nieformalnych, albo zawierają tylko ślub cywilny?

Argumentów za czym? Nauczanie Kościoła na temat przeszkód zrywających jest jasne i nie ma tam niczego o tym, że rodzice muszą wydać zgodę i pobłogosławić nowożeńców. Tworzysz własną naukę i próbujesz ją wcisnąć jako obowiązującą.

Kto to wie, jak jest w istocie? Przecież młodzi przystępują do spowiedzi, aby mogli stanąć w obliczu Boga i zawrzeć związek małżeński. Jeśli nie ma przesłanek, że dzieci są skłóceni z rodzicami, ksiądz nie ma innego wyjścia, ale Pan Bóg zna wszelkie okoliczności. Bardziej się dziwię Waszej reakcji na tak postawianą sprawę. Często przyjmujecie Eucharystię świętokradzko? Rozumiem, że chcecie się czuć czystymi, ale taka reakcja pokazuje, że z Bogiem macie nie wiele wspólnego. Trzymacie się nauki Kościoła, jako litery prawa i nie przenikacie Ducha z którego przemawia. Ja chciałem pomóc a Wy zatwardzacie swoje serca odsłaniając swoją wstydliwą nagość.
Siedzicie na tym Forum i udzielacie się z pasją wile lat a nie robicie postępu ku Bogu. A przecież wystarczyłoby zamieścić tu treść KKK i KPK, by każdy mógł się odnaleźć w jakim położeniu się znajduje i jak to zmienić, czy zachować. Czy to nie zalatuje pychą wg Was?