Czy ktoś się zastanawiał nad pewnym paradoksem?
Dlaczego Polska będąc jednym z najbardziej katolickich krajów w europie (odsetek wierzących), mając jedno z najbardziej restrykcyjnych praw anty aborcyjnych kraj gdzie odsetek wykonanych aborcji jest w stosunku do innych niski. Dostęp do antykoncepcji i "edukacji seksualnej" niewielki. A przyrost naturalny mamy ujemny.

Zdecydowałbyś się na dziecko (pierwsze, nie mówiąc o kolejnych), mając pensję w wysokości 1000 zł na rękę (minimalna krajowa w 2010 r.)?

Wiele osób właśnie wybiera antykoncepcje, a dostęp do niej jest duży, chociażby prezerwatywy w większości kiosków nawet

Zobacz na mapę świata i europy. (biedne kraje mają całkiem przyzwoity)
Przyrost wprost nie zależy od tego.
Sytuacja materialna rodzin w Polsce po wojnie była zdecydowanie gorsza a dzietność większa.

Choć na pewno jakiś wpływ ma ale chyba nie tu leży problem.

Jest jeszcze kolejna przyczyna: Wygoda.
I następna: Niepłodność.
Można mnożyć...

Czemu one dotknęły w takim stopniu Polskę a ominęły szerokim łukiem "zepsute" kraje zachodu?

Nie ominęły. Na zachodzie Europu przyrost naturalny również nie jest zbyt duży (trzeba też pamiętać, że podbijają go migranci z Azji i Afryki).

To bardzo proste. W czasach kiedy nasza gospodarka w wielkich bólach zaczyna się odradzać, ludzie myślą raczej o jakimś przyzwoitym życiu. Inna sprawa, że w Polsce często nie ma warunków na dzieci, za równo tych finansowych ale też i innych. Dzieci to ogromne koszty, doliczając do tego wizję kredytu na 30 lat na własne lokum (pomijam sytuację, kiedy ktoś coś ma przez dziedziczenie to się dopiero zaczyna u nas pojawiać) odpowiedź klaruje się sama.

Wygoda to jedno a bezpłodność to drugie. Nie wiem w jakim jesteś wieku, w moim ludzie już zaczynają się martwić, że nie mają ani jednego dziecka i za nic w świecie nie mogą go spłodzić. Leczenie bezpłodności dużo kosztuje a adoptowanie zdrowego noworodka graniczy z cudem...
Tak, z tego co widzę głównym problemem jest bezpłodność. Z klasy mojego męża dzieci ma chyba tylko troje czy czworo małżonków. Reszta biega po klinikach.

Na czele powodów niepłodności jest aborcja i antykoncepcja.

Ja bym powiedziała, że na czele to jest jedzenie jakie kupujemy w sklepach + praca.

Czy znasz wiarygodne dane, które pokazują, że absolutna większość niepłodnych kobiet w Polsce to te, które dokonały aborcji?
Byłabym zainteresowana. Na razie jakoś niedowierzam.

Podobnie z antykoncepcją.

To właśnie jest odpowiedź na pytanie:
Przecietny polak jest na tyle zamożny że swobodnie kupi sobie środki antykoncepcyjne, a na tyle biedny, że nie stać go na liczne dzieci.

Tego nie wiem i tego nie pisałem. Pisałem, że aborcja i antykoncepcja stoją na czele powodów niepłodności.
Proszę nie zaostrzać moich wypowiedzi.

Nie mam pod ręką danych, ale np. tu jest chyba dość uczciwe omówienie.
http://www.pawlowicz.opoka.org/nieplodnosc1.htm

Ok, masz rację, przepraszam. Niekoniecznie bezwzględna większość. Ale skoro na czele, to jak rozumiem na pierwszych miejscach, nie zaś po innych czynnikach. O to mi chodzi i chodziło.

Spojrzałam na zaproponowaną lekturę. Dzięki. No i cóż, antykoncepcja i aborcja nie są w niej w czołówce. Trzeba jednak zaznaczyć, że artykuł nie zawiera danych liczbowych. Skoro jednak przyczyna nr 1 -wiek - jest scharakteryzowana jako najczęstsza, to a) jest częstsza niż sprawy aborcji i antykoncepcji, które tym samym jednak nie stoją na czele, jak zresztą przypuszczałam b) istnieje przypuszczenie (tylko, skoro tu nie ma danych liczbowych), że przyczyny są ułożone od najczęstszej w dół. Co nadal antykoncepcji i aborcji nie daje miejsca w czołówce.

Może ktoś znajdzie rzetelne analizy z danymi procentowymi, na przykład.