Natalia22 napisał(a):
Zarówno jedno i drugie nie powinno być tolerowane ale powinno zostać wybaczone jeśli okoliczność tego wymagają .Nie można winnic alkoholika za to że jest chory i nie ma większego wpływu na swoje uzależnienie ale należy wymagać od niego konkretnych kroków w celu leczenia terapeutycznego i pomocy specjalisty w tym zakresie. Bez tego życie takiego człowieka się nie zmieni i jego najbliższych również .
Różnie.
Cytuj:
Człowiek który ma skłonność do alkoholizmu zawsze będzie musiał się ograniczać i pilnować aby nie powrócić do nałogu .Alkoholik jest alkoholikiem całe życie ,może być jedynie trzeźwy . Tak samo jest z przeżytymi chorobami na tle psychicznym ,nawroty są zawsze ,powtarzają się cyklicznie w zależność od sytuacji życiowej .Można być w okresie remisji ale to zastaje z tyłu głowy i taki człowiek ciągle musi kontrolować swój organizm ,zwracać uwagę na swój nastrój ,obserwować czy przypadkiem choroba znowu się nie uaktywni . Ja nie wierzę że można się całkowicie wyleczyć z depresji u mnie zawsze był nawroty.
Nie mieszajmy alkoholizmu z chorobą psychiczną. Wprawdzie alkoholizm jest również chorobą, ale te dwie rzeczy nie są porównywalne (przede wszystkim dlatego, że chory psychicznie nie ponosi winy za to, że jest chory).
Co nie znaczy, że nie ma obowiązku dbać o siebie tak, jak napisałaś.
Cytuj:
Leczyłam się z depresji kilka dobrych lat ,były okresy lepsze gorsze ale nawet jak ostawiłam antydepresanty i lekarz stwierdził u mnie jakąś poprawę do Dystymii się nie pozbędę nigdy -to już cecha mojej osobowość.
Jak będziesz tak sobie wmawiała, to z pewnoscią się nie pozbędziesz...
Cytuj:
I albo akceptujemy kogoś i kochamy takimi jakim jest ,z jego ranami boleściami i niedoskonałościami albo rezygnujemy z relacji jeśli nie jesteśmy w stanie tego kogoś kochać z całym jego bagażem .
Słusznie, jednak kochanie nie oznacza pobłażliwości. Mój przyjaciel jest (a właściwie był,bo już nie żyje) alkoholikiem niepijącym - ale przestał pić dopiero, gdy żona go nie wpuściła do domu.
Ciekawe, że podobną radę znajdujemy odnośnie zdrady małżeńskiej w bardzo w swoim czasie (to jest w połowie II wieku) popularnym pismie patrystycznym, "Pasterzu" Hermasa. Cytowałem go już kilkukrotnie, ale... zacytuję raz jeszcze w skrócie:
„Panie — powiedziałem —
Jeśli kto ma żonę, która wierzy w Pana,
I przekonał się, że ona popełnia cudzołóstwo,
Czy grzeszy mąż, jeśli dalej z nią żyje razem?”
„Tak długo, póki nie wie — odpowiedział — nie grzeszy.
Jeśli się jednak mąż dowie o jej grzechu,
A niewiasta nie pokutuje,
Ale trwa w swym porubstwie,
I mąż dalej z nią żyje razem,
Staje się współwinny jej grzechu,
I bierze udział w jej cudzołóstwie”.
„Jakżeż tedy, o panie — pytałem — ma postąpić mąż,
Jeśli żona trwa w swej namiętności?”
„Niechże ją oddali — odrzekł
A mąż niech żyje samotnie,
Jeśli zaś oddali swą żonę i pojmie inną,
Tedy i on cudzołoży”.
„A jeśli, o panie — pytałem — niewiasta po swym
oddaleniu pokutuje,
I chce powrócić do swego męża,
Czy on jej nie powinien przyjąć z powrotem?”
„Z pewnością — odrzekł —
Jeśli mąż jej nie przyjmie,
Grzeszy i wielką na siebie ściąga winę.
Powinno się przecie przyjąć tego, który zgrzeszył,
a czyni pokutę.
A zatem dla tej pokuty mężowi żenić się nie wolno.
Oto jak się żona i mąż powinni zachowywać”