Czyli mamy rozumieć że Adam nie posiadał penisa a Ewa nie posiadała waginy. Urosły im dopiero po grzechu pierworodnym. Bowiem skoro mieli rozmnażać się w sposób niepokalany to po im narządy rozrodcze. Naprawdę ale nie mamy takiej wiedzy w jaki sposób miał rozmnażać się pierwszy człowiek. Pożądanie jest potrzebne aby doszło do aktu małżeńskiego.

Być może miało tak być że jeśli jeden meżczyzna łączyłby się z jedną kobietą, to nie czułby pożądliwości wobec innych kobiet, ale tylko wobec swojej wybranki, wobec żony. Być może ta seksualność byłaby uporządkowana, być może nie byłaby odczuwana jako popęd seksualny, ale bardziej opanowana, gdzie człowiek nie czułby potrzeby zaspokojenia siebie w tej kwestii, ale wykorzystywałby seksualność w akcie małżeńskim który dawałby mu rozkosz miłosnego połączenia z małżonką/małżonkiem na poziomie cielesnym i duchowym.



Aha, i Bóg skazuje ludzkość na wymarcie? To naprawdę jest wolą Boga? Jeśli wszyscy wybiorą życie w celibacie, to w następnych pokoleniach nie ostanie się już żaden człowiek na tej ziemi.



Tylko że w takim razie pierwsi ludzie musieliby nie posiadać narządów rozrodczych ponieważ byłyby zbędne. Czy tak było na początku, człowiek miał inną budowę ciała? Masz taką wiedzę?

Niekoniecznie musieliby nie posiadać narządów rozrodczych.
Wszak św. Joachim i św. Anna dostąpili łaski Niepokalanego Poczęcia.

To w takim razie skoro Bóg nie zamierzył aktu seksualnego pomiędzy kobietą a mężczyzną dla przekazywania życia, a zamierzył rozmnażanie człowieka w akcie niepokalanego poczęcia, bez złączenia cielesnego, to po cóż człowiekowi narządy rozrodcze, ponawiam pytanie.

Skoro nie mamy dwóch par rąk, nóg czy oczu, to po cóż Bóg tworzyłby coś tak niepotrzebnego jak narząd rozrodczy służący penetracji, skoro penetracja nie była w zamiarze Boga. W taki razie albo Bóg jednak stworzył człowieka do współżycia seksualnego polegajcego na połączeniu narządów rozrodczych mężczyzny i kobiety, i odpowiednio go w te narządy uposażył, albo zamierzył akt rozmnażania poprzez niepokalane poczęcie, a w takim przypadku w/w narządy byłyby zbędne.

Skąd Ci o tym "fakcie" wiadomo? Jeżeli Pan Bóg powołał dana parę ludzi do małżeństwa i rodzicielstwa, oni realizuja swoje powołanie, to o stają sie Panu Bogu niemili?
Coś tu nie tak. Dzwonili,ąle nie wiadomo w którym kościele!
Wystarczy sięgnąć do pism św Jana Pawła II, jak choćby "List do rodzin"

Powiedzmy: są w teologii różne szkoły na ten temat.

Czy w teologii uznaje się pogląd o tym iż pierwsi ludzie nie prowadziliby współżycia seksualnego, ale rozmnażali się poprzez niepokalane poczęcie, co głosił już wcześniej tutaj sapper? To jest dość interesujące zagadnienie, bowiem z tego co wiemy Kościół odcina się od poglądu jakoby seksualne współżycie było przyczyną upadku człowieka, bo to nie tak miało wyglądać.

Z drugiej strony jesteśmy uposażeni w narządy rozrodcze które naturalnie i instynktownie wiemy do czego i jak używać, gdyby one nie były potrzebne do rozmnażania to po prostu nie istniałyby.

I podobnie z powołaniem do życia w celibacie jako formy wyższej niż małżeństwo, to znaczyłoby że ludzie wybierają gorszą drogę idąc w związek małżeński. Tutaj w wypowiedziach watchmana pobrzmiewa echo sappera, seks jest fe i grzeszny, ponieważ człowiek miał rodzić się za sprawą niepokalanego poczęcia, a samo współżycie seksualne jest teraz czymś brudnym jako konsekwencja grzechu i lepiej go nie uprawiać i żyć w celibacie, albo jeśli już, to uświęcać współżycie bliżej nieokreśloną Miłością przez duże M, zupełnie pozbawioną pożądania i uduchowioną. Kościół jednak chyba nie głosi takiego poglądu na seksualność człowieka.

Chciałabym wyprostować nieporozumienie. Błędem jest myślenie o "rozmnażaniu przez niepokalane poczęcie". Niepokalane poczęcie nie jest poczęciem BEZ współżycia. Niepokalane poczęcie nie wyklucza aktu seksualnego.
Jedyną osobą poczęta niepokalanie jest Maryja, która została poczęta jak najbardziej w akcie seksualnym swoich rodziców. Niepokalane poczęcie nie wyklucza aktu małżeńskiego! Oznacza natomiast, że osoba tak poczęta nie jest obciążona grzechem pierworodnym. I o to chodzi w nazwie: niepokalane poczęcie.

Ależ gdzie tam. Nonsens. Nie dostąpili takiej łaski. Ich córka została zwyczajnie poczęta, w akcie fizycznym. Niepokalane poczęcie nie znaczy, że dziecko poczęło się poza zwyczajną ludzką biologią! Oznacza natomiast, że nie jest obciążone grzechem pierworodnym. I taka była i jest Maryja.

Sugerowanie niezwykłego i nadprzyrodzonego poczęcia Maryi, bez aktu małżeńskiego, jest jakby wskazaniem na to iż akt małżeński / współżycie seksualne jest bezpośrednio czymś co sprawia że dana osoba jest obciążona grzechem pierworodnym, czyli wskazywałoby to na współżycie jako główną przyczynę grzechu pierworodnego. Z tego co wiem Kościół nie wspiera takiego poglądu.

Otóż to. Toteż ani Ty, ani ja nie sugerujemy, ze Maryja poczęła się bez aktu małżeńskiego. I niepokalane poczęcie Maryi, bezdyskusyjne w nauce Kościoła, nie oznacza wcale, że się poczęła bez aktu małzęńskiego. I tyle chciałam wyjaśnić.

Przeczytaj ze zrozumieniem wspominany tutaj 1 List do Koryntian i też będzie Tobie o tym fakcie wiadomo.
Po zapoznaniu się z tym Listem, tylko osoba o złej woli mogłaby zaprzeczyć, że dziewictwo stoi wyżej w hierarchii świętości.

Jeżeli coś jest od czegoś milsze to nie znaczy, że to drugie jest od razu niemiłe.
To się nazywa stopniowanie. Dobre, lepsze, najlepsze..
Pomyśl zanim coś napiszesz.


Od waszych wizji wolę wizję błogosławionej Anny Katarzyny Emmerich:

Widziałam, że Joachim i Anna w zachwyceniu się ściskali. Otaczało ich niezliczone mnóstwo Aniołów, którzy z lśniącą wieżą, jakby z obrazów Litanii Loretańskiej wziętą, nad nimi się unosili. Zniknęła wieża pomiędzy Joachimem a Anną, a oboje otoczył blask i wielka chwała. Widziałam zarazem, że Niebo się nad nimi otworzyło, widziałam też radość Aniołów i Trójcy Świętej i związek Tejże z Poczęciem Maryi. Oboje byli w stanie nadprzyrodzonym. Gdy się ściskali i blask ich otaczał, dowiedziałam się, że to jest Poczęciem Maryi, a zarazem, że Maryja została poczętą tak, jakby poczęcie się odbywało, gdyby nie było upadku pierwszych rodziców.
[url]
https://gloria.tv/article/yu4rZEja6ZQ44YUX8DjHyBdEv[/url]

nie Kościol niczego tkaeigo nie głosi.
Św Tomasz z Akwinu pisał o współzyciu w stanei niewinnosci. Rózniło by się ono od obecnego tylko tym że bylo by całkowicie podporzadkowane rozumowi bez niepohamowanej żady ktora mozę czlwoieka zniewolic.
Już to cytowalam mozesz poszukać w moich postach.

Również o czymś podobnym pisałam w tym wątku, podobna myśl.

Gwoli uczciwości, sapper też takiego poglądu nie głosił. Pisał:

" nie chodzi o całkowite unicestwianie pożądania , tylko o "przeniesienie" go ze zwierzęcego instynktu na stronę Miłości, by Ona stała się źrodlem i motorem współżycia. By zwierzęce instynkty, cielesne: pożądanie i miłość własna ulegały stopniowo zmniejszeniu, a rosła i rozwijała się Miłość małżeńska i zbliżała nas do Miłości bliźniego i stopniowo nią się stawała , a tym samym zbliżała do Miłości Bożej."

viewtopic.php?f=17&t=28085



"Seks w stanie niewinności"

http://templumchristi.pl/seks-w-stanie-niewinnosci/

Sapper wyznawał taki pogląd że człowiek miał rozmnażać się przez niepokalane poczęcie, sugerował to w pewnym wątku, może nawet nie w jednym. Tym samym postrzegał współżycie jako coś skalanego, coś co jest przyczyną upadku człowieka i przyczyną grzechu pierworodnego, stąd te teorie o tym że konieczny jest wtedy jakiś bliżej nie określony akt Miłości, którego zresztą nie potrafił wytłumaczyć, czym to miałoby być.