Kochani, nie wiem co robić

Mam ślub za parę miesięcy, a od jakiegoś czasu wstaję rano z ogromnymi wątpliwościami. Co ciekawe nie jest to ze względu na charakter przyszłego męża, ale jego wygląd. Nigdy nie myślałam, że coś takiego mnie spotka.. Jak się poznaliśmy to od razu między nami zaiskrzyło, na trzecim spotkaniu nagle przestał mi się podobać wizualnie i pomyślałam, że muszę to przerwać w takim razie, ale modliłam się Pismem Świętym i Pan Bóg ewidentnie wskazywał na małżeństwo (modliłam się czy on mógłby być moim przyszłym mężem). Więc zostałam w tej relacji. Po jakimś czasie zobaczyłam jaki to cudowny człowiek, że jest spełnieniem moich wszystkich marzeń, że aż niemożliwe, ze spotkałam go na swojej drodze, że w końcu św Józef mnie wysłuchał. No właśnie..
I teraz zaczyna się moja rozterka. Mój przyszły mąż niestety będąc w związku bardzo się zaniedbał, przytył ponad 20 kg, siedział w domu itd. Jak się poznaliśmy to już tez był bardziej przy sobie, ale mówiłam sobie, ze przecież to tylko sylwetka i na pewno schudnie. Z jego historii widzę, że to jest jego duży problem od dłuższego czasu. Starałam się z nim rozmawiać na ten temat, zaczął chodzic na siłownię, ale efekty były małe. Starałam się na to nie zwracać uwagi, tylko na jego charakter. Widzę, że teraz bardzo się stara ćwiczyć swoją sylwetkę przed ślubem, ale on po prostu przestał mi się wizualnie podobać. Myślę o jego cudownym charakterze, jakim jest wspaniałym człowiekiem, ale jak patrzę na niego z daleka to widzę, że nie obejrzałabym się za nim na ulicy. Nie wiem co robić, to tylko sylwetka i przecież można zrzucić te kilogramy, ale jego twarz też się bardzo przez to zmieniła. Wyglada inaczej niż kiedy się poznaliśmy. Kochani, co robić.. codziennie budzę się z wątpliwościami czy brać ślub z osobą, która mi się wizualnie przestała podobać. Mam ciagle w głowie to, że on kiedyś schudnie, że jego twarz tez się zmieni.
Powiem szczerze, że gdyby ktoś powiedział mi coś takiego z boku, to sama bym mu powiedziała, że przecież wróci do starej sylwetki i będzie Ok. Ale po prostu nie wiem czy wytrwam, czy nie będę się zmuszać do przysięgi, ze nie będę przysięgać mu miłości do końca życia takim jaki jest w tym momencie, tylko mojemu wytworowi wyobraźni... I ze będę jak w tych kawałach, ze żona myślała, ze zmieni się po ślubie. Bo właśnie to jest moim marzeniem. Proszę o rady
