Albo ma rozdwojenie jaźni, bo tępi tradcyjonalizm w posoborowiu a rozdaje jurysdykcję BŚPX na sakramenty, albo ma plan by ostatecznie wygonić tradycjonalizm ze struktur posoborowia i zepchnąć go do BŚPX i podobnych grup i wtedy ogłosić ich oficjalnie "schizmatykami" "poza Kościołem".

Najzabawniejsze, jeśli na rzekome "faworyzowanie" Bractwa względem "wiernych papieżowi" oburza się sedek.
Groteska...

Nawet jak przyjąć, że bez reform SVII kryzys w Kościele był by jeszcze większy ( choć fakty pokazuje, że było raczej odwrotnie bo w tych krajach gdzie te reformy wcześniej wprowadzano laicyzacja przyspieszała) to reformy te nie przyczyniły się do odnowy Wiary wśród wiernych KK. Czyli w przeciwieństwie do Soboru Trydenckiego ( tam gdzie wprowadzano jego postanowienia odnowa przychodziła natychmiast, patrz Mediolan Św. Boremeusza) pozytywnych owoców SVII nie ma. Można tylko się spierać czy katastrofa frejwencyjna i stan wiary Katolików , są lub nie są owocami ostatniego Soboru.

Śmieszne jest zwalanie winy za kryzys w Kościele na rozwój cywilizacyjny, środki masowego przekazu i rewolucję seksualną 68.
Dzięki reformie Soboru Trydenckiego Kościół poradził sobie z reformacja , rewolucją francuzką , oswiecenowym ateizmem , XIX wiecznymi " odkryciami" naukowymi( które z pozoru zdawały się negować podstawy wiary KK) oraz z dwoma wojnami światowymi.
Sobór Watykański II nie poradził z TV i rewolucją 68 roku.

A teraz poproszę o DOWODY, że winę za kryzys ponosi II Sobór Watykański.

A ja proszę abyś jeszcze raz przeczytał mój ostatni wpis i dopiero wtedy
zaczął dyskusje.

Wiesz, skoro zwalanie winy "na rozwój cywilizacyjny, środki masowego przekazu i rewolucję seksualną 68" uważasz za śmieszne, to wątpliwe, abyś nie uważał, iż problem nie leży po stronie SVII. Ale skoro wg. Ciebie to nie ten sobór jest winny, ani przemiany społeczne i cywilizacyjne po II Wojnie Światowej, to gdzie w takim razie widzisz przyczynę spadku liczby wierzących?

Problem jest w tym, że Sobór nie został zwołany w celu poradzenia sobie z jakimś nadchodzącym lub obecnym wtedy kryzysem. Było wręcz odwrotnie.
Po drugiej wojnie światowej zaobserwowano w 40 i 50- tych ogromny przypływ wiernych do Kościoła, który był spowodowany nie tylko powojennym bumem demograficznym ale też tym, że KK to była jedyna instytucja, która nie skompromitowała się podczas II wojny światowej. Wierzono, że teraz już będzie tylko dobrze.
Na fali tego huraoptymizmu stwierdzono, że Kościół musi się otworzyć i przestać być tzw "oblężoną twierdzą" . Uwierzono, że uczniów Chrystusa świat już nie będzie nienawidził z powodu Jego imienia . Dlatego reformy Soboru nie mogły zaradzić kryzysowi bo nie taki był ich cel. Sobór nie przewidywał żadnych kryzysów. Miało być tylko dobrze i lepiej.
Sobór Trydencki odwrotnie. był zwołany aby poradzić sobie z kryzysem jaki była reformacja. Wytworzył takie środki zaradcze, że przez 400 lat dawał sobie radę z większymi kryzysami niż rewolucja 68.

A pytanie brzmi:

Skoro wg. Ciebie to nie ten sobór jest winny, ani przemiany społeczne i cywilizacyjne po II Wojnie Światowej, to gdzie w takim razie widzisz przyczynę spadku liczby wierzących?

Wybacz, ale to stek imaginacji (lub, innymi słowy, tradi-bajek).

A co konkretnie jest nieprawdą?

Niemal wszystko. W przypadku, gdy zawartość bzdur w tekście przekracza 40-50% dyskusja staje sie niemożliwa.

To zupełnie jak ze szczepieniami - przymus dla naszego dobra. Trzeba pomóc ludziom zrozumieć jak bardzo błądzą nie chcąc przyjąć tego wielkiego dobra, jakie im się ofiaruje... I będzie się ich czołgać i upokarzać tak długo aż zrozumieją. To jest to sławne "towarzyszenie", "rozeznawanie" i "synodalność" w wersji dla tradycjonalistów, czyli dokręcanie śruby, utrudnianie dostępu do Mszy i sakramentów. Wersja "soft", czyli sympatyczne klepanie po pleckach jest dla "katolików LGBT", rozwiedzionych w ponownych związkach i proaborcyjnych polityków.


A propos posłuszeństwa:
https://m.pch24.pl/dr-peter-kwasniewski ... -liturgii/

https://m.pch24.pl/ks-prof-michael-fied ... m-papieza/


Osobiście obstawiam to drugie. Ta zadziwiająca przychylność papieża wobec lefebvrystów ma swój cel. Są oni potrzebni żeby zagospodarować tradsów, którzy będą teraz systematycznie tępieni w diecezjach czy w instytutach w rodzaju Bractwa św Piotra. Jak już zagoni się ich do FSSPX, to wtedy będzie można przestać udawać dialog, podniesie się most zwodzony i powie "do widzenia, odłączeni bracia schizmatycy". Z Traditionis Custodes i z tej instrukcji abp Roche'a przebija przede wszystkim chęć, by usunąć tradycyjną Mszę z oczu i z przestrzeni prawilnych owieczek - wywalamy ją z parafii, a jak już musi być, bo nie ma innego miejsca, to nie ogłaszamy tego przypadkiem w grafiku, zakazujemy księżom odprawiania Mszy w dwóch rytach jednego dnia itd. Przecież to nie ma nic wspólnego z deklarowanym czyszczeniem Kościoła z elementu wichrzycielskiego. Chodzi o to, by wyrugować tradycjonalizm z życia Kościoła na poziomie parafii, diecezji. Ci, którzy się "wyleczą", przejdą na Novus Ordo, a ci nieuleczalni trafią do FSSPX.


To proste - jeśli nie powielasz narracji o najlepszym z soborów, który uratował katolicyzm (nie za bardzo wiadomo przed czym, chyba przed nim samym...), o "wiośnie Kościoła" itd. to wg Barneya się nie znasz. A dlaczego? Bo on tak twierdzi. I koniec dyskusji...

Znam ciekawsze i o wiele lepsze teksty na ten temat: Wypowiedzi św. o. Pio, kiedy zakazano mu publicznego sprawowania Mszy Świętej i udzielania sakramentów, a także słowa Chrystusa, które wypowiedział do św. Faustyny po tym, jak odmówiła wykonania Jego poleceń, bo zakazała jej tego przełożona.

Nie chcesz powiedzieć. Nie mów. Ale taka rozmowa jest bez sensu.

Jak mówiłem - jest sens polemiki, gdy ktoś myli się w tezie lub dwóch. Gdy większość tekstu jest - niczym przy tym nie popartą - bzdurą, sensu polemiki nie ma.
Szkoda czasu i atłasu.