Czystość "cielesna" staje się pomału moją obsesją, wszystko co wiąże się z seksem, z coraz powszechniejszą pornografią kojarzy mi się z brudem z grzechem i oto natrafiłam na notatkę, w której ktoś powołuje się na słowa znanej aktorki, Angeliny Jolie. Otóż aktorka ponoć oświadczyła że jej dramatyczne i sensacyjne dla mediów decyzje podjęła nie ze strachu przed rakiem,- to był tylko pretekst. To było jej katharsis-oczyszczenie z grzechu w jakim w od wczesnej młodości tkwiła i pokuta zarazem. Czy jej czyn można uznać za świadectwo? Wszak oczyszczenie z grzechu było jej motywem przewodnim. Jestem tym bardzo poruszona, ty bardziej że odkąd tym tematem zaczęłam się bardziej interesować, trafiam na informację że podobne dylematy ma wiele młodych dziewczyn. Angelina przeszła mastektomię, histerektomię, pozbyła się jajników i jeżeli jej motywy, oprócz obawy przed rakiem były prawdziwe to czy Ewangelia św. Mateusza rozdział 5 ,nie była jej inspiracją? Ja też chcę być czysta, ale nie wiem czy zdobyła bym się na coś takiego. Jestem pod wielkim wrażeniem.

Czyli uważasz że wszyscy którzy chcą żyć w czystości powinni się hm.. wykastrować???? Nie! To nie na tym ma polegać. Jeśli jej zabiegi miały sensowne uzasadnienie medyczne, to wszystko OK, samookaleczenie się w imię czystości już takie OK nie jest. Chrystus mówi o odrzucaniu okazji do grzechu, sytuacji które wiesz że Cię mogą złamać, nie jest to zalecenie dosłowne.
Jeśli "czystość cielesna" jest Twoją obsesją, to domyślam się, że jakoś nie prowokujesz sytuacji by stać się nieczystą? Więc skąd ta myśl o samookaleczeniu się?
Co do Angeliny.. Nie moja to rzecz oceniać jej postępowanie i motywy (jak mam być szczery to znam sprawę jedynie z nagłówków).. Ale ostatnio niezłą wrzawę wokół siebie wywołała - czy sam fakt tej wrzawy dotyczącej rozwodu nie jest znakiem, że należy zachować pewien dystans do jej rewelacji na temat jej życia?

Tych wszystkich fragmentów o wyłupywaniu sobie oczu, odcinaniu rąk i porzuceniu matek nie można rozumieć dosłownie.
To chodzi o gotowość wyzbycia się wszystkiego, nawet potrzebnego jak ręka i ukochanego jak matka, dla Jezusa, a nie o samookaleczenie.

Sprawa druga to słuchanie się "gwiazd".
Powiem Ci tak: nie masz bardziej bezwartościowego wzoru jak gwiazdorzy.
Są chlubne wyjątki, ale większość...
Kiedy słyszę ludzi dla których większym priorytetem jest pomaganie pieskom niż ludziom...

Mnie dobija postepowanie Mela Gibsona .

Zgodzę się tu. Show biznes to katastrofa moralności ludzkiej.
Niemniej jednak A Jolie szanuję nie tylko za wcześniejszą urodę (chociaż to też, ale za to że udziela pomocy w krajach gdzie jest naprawdę źle. To jej działalność na rzecz tych najmniejszych jest piękna. To że na wszelki wypadek powycinała sobie tkanki które mogą stanowic w przyszłości problem - to jej obowiązek. Ochrona zdrowia i życia - w tym wielkiego cudu nie widze.
Ma w końcu kilka pociech do wykarmienia i wychowania - żyć trzeba.

A co z Mel Gibson? Jakoś zniknął z gazet i TV w USA....? Co z nim?

Nie wiem co "nawywijał" Mel Gibson, ale mam dystans do tego co robią i lansują "gwiazdy". Problem leży trochę gdzie indziej. Świadectwo, posłannictwo lub poczucie misji-powołanie. Czy nie przeżyła dramatu niejedna rodzina, gdy jej syn oznajmił, że zostanie kapłanem, bo poczuł powołanie? A jakie moralne prawo ma ktoś pouczać innych o czystości, o moralności, jeżeli sam nie może dać świadectwa?

Nie no sorry ale chyba Angelinie, jak wielu gwiazdom, porypało się w główce aby najpierw okaleczac się ze strachu przed rakiem a teraz jeszcze dokładac do tego jakies oczyszczenie czy pokutę.
Pod czego niby jestes wrażeniem, chyba szaleństwa.

Używasz słowa obsesja na opis Twojego stosunku do cielesnosci, uwżałbym z tym, bo obsesje to nic zdrowego, a obawy moje budzi dodatkowo Twój zachwyt postępowaniem Angeliny.

BTW ona to własnie opowiada o sadomasochistycznych rytuałach iluminatów kórym poddawane są osoby chcące zostac częscią showbusinessu, jak ona sama. I chyba można jej wierzyc.
Mam link.
To tak odnosnie szamba jakim ów show business od dawna jest...

Co do Mela, to trochę chrześcijańska ścieżka życiowa mu się pokręciła, ale zawsze jest szansa, że się jeszcze wyprostuje.



Masz jakiś cytat z jej wypowiedzią potwierdzający taką ideę? Wydaje mi się, że to dorobione przez kogoś wyjaśnienie do tego dotyczącego obawy przed rakiem (w to wierzę, że jest prawdziwe), z drugiej strony widzę, że Jolie nakręciła film Niezłomny (2014) https://pl.wikipedia.org/wiki/Niez%C5%82omny_(film_2014) na podstawie przeżyć Louisa Zamperini https://pl.wikipedia.org/wiki/Louis_Zamperini. Na pewno rozmawiając z nim, mogła zastanowić się nad swoim życiem w świetle tego, co Jezus zrobił dla ludzi i konkretnie dla Zamperiniego (warto przeczytać nawet wpis z wiki i może obejrzeć https://www.youtube.com/watch?v=wRJrS8Vsn_Y). Jolie na pewno jest świadoma, że operacje jakie przeszła mogą mieć ogromny wpływ na to, jak się czuje kobietą i jak jest postrzegana jako kobieta. Może mieć wrażenie, że próbując chronić życie utraciła coś, na czym chyba bazowała (przynajmniej częściowo) jej kariera. Potencjalnie mogła pomyśleć, że całe doświadczenie z obawą przed rakiem i operacją mogą służyć jakiemuś oczyszczeniu (?), jednak jako osoba patrząca na to z boku nie stawiałabym jej za wzór dla innych i nie stawiała akcentu na oczyszczenie. Po prostu życie jej rodziny, życie jej samej, jej kariera są tak pogmatwane, że pewnie doczeka się ona kiedyś wielu biografii o sobie i filmów jej poświęconych. Jeszcze nie czas na podsumowania. Poza tym ona teraz rozwodzi się z Bradem, i wiele może się u niej dziać, więc z ocenami warto się wstrzymać. Co innego, jeśli zastanowimy się nad życiem Zamperiniego - tutaj już można jakieś wnioski wysnuć, odczytać jakieś lekcje dla siebie, bo on już odszedł do Boga. Najprawdopodobniej przyczynił się do tego, że Angelina częściej ostatnio mówi o Bogu, a to jakiś sukces.

Swoją drogą ojciec Angeliny, Jon Voight, ostatnio sensownie wypowiada się o wyborach prezydenckich w USA. Ale to uwaga na marginesie.

Dajmy sobie spokój z Angeliną, trafiłam o niej spory komentarz na jakimś forum i tak jakoś się zasugerowałam jej przykładem. Jest to na pewno niebanalna postać i jej zachowania będą kopiowane. I może nawet dobrze, jak nie ma lepszych przykładów, bo nauka kościoła, tradycyjna i mdła nie przemawia Już z wielką siła do młodzieży. Użycie, seks, porno i gadżety to nowa religia, po której pozostaje pustka i przerażenie. Może potrzebne jest jakieś lekarstwo, jakaś idea którą warto rozpowszechniać? Czystość cielesna , jako idea nie przebije się łatwo, ale przykład, świadectwo, może być tą przysłowiową kroplą, tym krokiem w dobrą stronę.

Parę lat temu Jolie zafascynowała się Louisem Zamperini, a Zamperini kiedyś zafascynował się Cynthią Applewhite - jego przyszłą żoną. Zamperini po przeżyciach/torturach wojennych o mało żony nie udusił (w nocy wydawało mu się, że jest ona jednym z japońskich oprawców). Był trudnym mężem i nie dziwne, że Cynthia chciała się z nim rozwieść. Gdy kobieta złożyła sprawy w ręce Jezusa, wkrótce udało się jej też do tego namówić Louisa. Od tamtej pory koszmarny nocne go opuściły. Czyli zaczynając od niezbyt najlepszego przykładu (Jolie z jej pogmatwanym/bujnym życiem), dochodzimy do Jezusa - Zbawiciela każdego człowieka. Czy to przypadek, że Zamperini był sąsiadem Jolie? Czy Jezus nie jest w stanie dosięgnąć każdego człowieka?

Każdy może i ma prawo "pouczać", jeśli wie, że to co ktoś robi, jest złe.
Jest to nawet uczynek miłosierdzia co do duszy.

W chrześcijaństwie nie chodzi o to, żeby być moralnie doskonałym, tylko żeby mieć świadomość swojej grzeszności i nie udawać kogoś kim się nie jest (czyli doskonałym i sprawiedliwym). Jeśli ktoś nie popełnia większych grzechów niż ktoś inny, to jest to tylko i wyłącznie łaska Boża a nie jakiś mój wyczyn.

Każdy jest zdolny (bez Bożej łaski) do najgorszych rzeczy. Gorszymy się nazistami, ale każdy z nas jest zdolny do zrobienia dokładnie tego samego.

Czystość to nie doskonałość moralna.

Tak. oczywiście że każdy ma prawo pouczać i dlatego tak dużo nauczycieli a tak mało uczniów. Coś zaryzykować, coś poświecić, dać świadectwo - i nabiera się prawdziwego prawa do pouczania innych. Trafiłam na innym katolickim blogu ciekawy wątek; - http://wds.home.pl/rodzina/index.php/ci ... erylizacji - ciekawe, czy to co tam się dzieje jest obiektywnie złe, dobre, czy do dyskusji?

Zatem czystość to...?

Co sądzisz o podejściu do czystości z tekstu poniżej?

http://mateusz.pl/mt/dp/Dariusz-Piorkowski-SJ-Czystosc.htm

Czystość to postawa serca i 'parcie' na świętość życia.

Czyli jeden mój wpis nie zasłużył na publikacje, więc na czym ma polegać dyskusją,- naczytaniu jedynie słusznych opracowań? Czytam - dwa razy nawet, ale już mi się odechciało pisać.