...udźwignąć to dlaczego jest tyle samobójstw?

Nerwica ku samobójstwu to śmiertelna choroba. Samobójstwo popełnione pod wpływem uniesienia emocjonalnego wyłącza racjonalny mózg. Czasem samobójstwo to jeden z objawów choroby psychicznej.

Czasem samobójstwo popełniają osoby opętane.
Bywa też tak, że wśród tych problemów ludzi wcale nie szukają pomocy ani u ludzi ani u Boga, odwracają się od nich i od Niego, nie wierzą, że On lub ktoś może im pomóc.
Niedojrzałość bywa powodem - moja koleżanka trzy razy targała się na swoje życie przytłoczona tragediami bohaterów książek.
Samobójca chce żyć, ale nie wie jak żyć.

Ale nie wszyscy samobójcy to chorzy psychicznie ludzie.
Zresztą CI chorzy też z jakiegoś powodu chorymi się stali, czasem właśnie z powodu niemożności udźwignięcia ogromu cierpienia czy problemów życiowych.
Samobójstwo jest już tylko kropką nad "i".
Pytanie zawarte w temacie jest więc aktualne.

Mnie się wydaje, że Bóg nakłada takie ciężary, jakie możemy udźwignąć, ale my nie musimy ich dźwigać (wolna wola). Niektórzy więc z dźwigania rezygnują, co w skrajnych przypadkach oznacza samobójstwo.

A kto powiedział, że Bóg nakłada tylko tyle ile możemy udźwignąć. Ludzie coraz częściej zaczynają "usprawiedliwiać" Boga i dopasowywać do własnych wyobrażeń.

Chrystus mówił, że Jego brzemię jest lekkie. Jest to jakaś przesłanka.

Św. Paweł.
Wierny jest Bóg i nie dozwoli was kusić ponad to, co potraficie znieść, lecz zsyłając pokusę, równocześnie wskaże sposób jej pokonania, abyście mogli przetrwać.
Choć jest tu mowa raczej o znoszeniu pokus to wskazuje też na Opatrzność, która czuwa i daje wskazówki, aby człowiek mógł przetrwać.
Można przypuszczać, że podobnie jest z cierpieniem.

Działania autodestrukcyjne dochodza do głosu w przypadku braku miłości. Uczepienie się Pańskiego płaszcza pozwala mieć nadzieję; dostrzega się światełko w tunelu. Tę miłość możemy przyjąć jak ktoś nam ją ofiarował. Skąd mamy wiedzieć czym jest miłość jak nie otrzymaliśmy jej od najbliższych? Tylko nieliczne dzieci poznały Boga bezpośrednio. One nabywają ogromnej odporności na przeciwności losu (o.Pio, dzieci fatimskie).

A na podstawie czego sądzisz, że Stwórca który nadal granice swojemu stworzeniu wymaga od niego więcej niż ono może udźwignąć...???
No cóż...z wielkości i piękna stworzeń poznaje się przez podobieństwo ich Stwórcę.

Nie sądzę tak. Ale nie widzę też specjalnych podstaw żeby sądzić przeciwnie.

To prawda, ale do pewnego stopnia. W przeciwnym razie cała Biblia byłaby zbędna. Wystarczyłoby wyciągać wnioski przez podobieństwo.

No cóż...białogłowa wskazała biblijny cytat na podstawie którego można tak wierzyć ale oczywiście nikt nikogo do takiej wiary nie zmusza...ale przypomnę na Mt 5:33-37 że to Twój ulubiony cytat... :)
Biblii nie było przez dluuuuugi okres, a mimo to ludzie już wierzyli, że wszystko od Boga pochodzi...

Jest to jakaś przesłanka. Zapytałem i dostałem od białogłowy odpowiedź. Jednak teza postawiona w tym temacie nie wynika z niego wprost.

Jeden z wielu Ale jak się odnosi do tego co teraz piszę?

W formie książki może nie, ale w formię innych form przekazu owszem.

Zatem jeszcze raz pytam na jakiej podstawie sugerujesz, że Stwórca jednak nakłada na swoje stworzenie więcej niż może ono udźwignąć jeśli biblijne przesłanki wskazują na coś przeciwnego...???
To zachęta żebyś się określił...
Wierzysz w boskie pochodzenie innych form przekazu poza spisaną Biblią...???

Zatem jeszcze raz odpowiem, iż jedyne co sugeruję to ostrożność w wyciąganiu wniosków na podstawie tego co nam się wydaje.

Ale ja nie mam określonego zdania na ten temat. Nie bronię w tej chwili żadnej ze stron. Bronię racjonalnego myślenia, a ono według mnie nie pozwala jednoznacznie stwierdzić tego, co stwierdził autor wątku.

Wierzę, że zanim Biblia została spisana i zebrana w kanon, jej treść była przekazywana w formie ustnej.
A jeśli pytasz o zasadę sola scriptura, to nie jestem jej jakimś specjalnym entuzjastą.