Gdyby wszyscy, którzy stracili nadzieję popełniali samobójstwa, byłoby ich o wiele więcej niż jest teraz.
Tak się jednak nie dzieje.
Jeden przetrzyma więcej bez Boga , drugi mniej z Bogiem.
Jeden zachoruje na raka, straci dziecko, dom, pracę pieniądze i będzie żył.
Od drugiego żona odejdzie i skoczy z mostu.
Jak dopasować do tego nasz biblijny cytat?
Moim zdaniem nie da się go wybronić.

Nie tylko schizofrenicy zostają samobójcami.
Nie wiem zatem, czego ten przykład miałby dowodzić.

Nie rozumiesz czym jest miłość i nadzieja. Nie rozumiesz, że samobójtwo popełnia się, ponieważ nadziei już nie ma. To są rzeczywistwe przyczyny. Nowak i Kowalski mają inny próg odporności na stresy i dlatego jeden popełni samobójstwo, drugi wyjdzie wzmocniony z tej samej sytuacji. Ten próg odporności ma swe źródło w nadziei. Reszta to szczegóły i te należy analizować w odniesieniu do konkretnego przypadku.
Dlaczego Hiob nie popełnił samobójstwa? Co zrozumiał dzięki temu cierpieniu?

Samobójstwo popełnia się, ponieważ człowiek nie jest w stanie poradzić sobie z jakąś sytuacją, swoim losem.
Brak nadziei, również wlicza się do czynników skłaniających do tego czynu, ale czy to dowodzi, że ciężar, który człowiek otrzymał nie był dla niego zbyt ciężki?
Wręcz przeciwnie.
Ja wiem, że dążysz do pokazania, że z Bogiem mamy nadzieję, co za tym idzie, wśród samobójców sami ateiści.
Jednak to nieprawda, dlatego brak nadziei nie jest czynnikiem uwiarygadniającym nasz biblijny cytat.

Jak wiesz co ja myślę i czego chcę dowieść, rozmowę czas zakończyć.

Zdecydowanie.
Co więcej, należało ją zakończyć już w momencie, kiedy lepiej ode mnie wiedziałaś co to jest miłość i nadzieja

Eureka...! ! ! No to udowodniłeś własnie istnienie Boga...Teraz tylko wystarczy przekonać tych, którzy nie wierzą, że Bóg jednak istnieje i to On właśnie nakładając na swoje stworzenie ciężary nie do uniesienia jest przyczyną wszystkich nieszczęść ...
Hmm...to istoty, które oprócz tego, że jakoś radzą sobie ze swoim życiem, to jeszcze uczą/pomagają radzić sobie innym, muszą być jacyś nieludzcy...

Aha..ok...

Brak związku z tematem.

Bog za sprawa nieszczesc nie chce nic innego jak odmienic nas nie robi tego dlategl, ze lubuje sie w naszym cierpieniu on nami potrzasa, dlaczego np diller ktorego znam odcieli mu reke dlaczego akurat reke? Wlasnie nia podawal narkotyki dziecia i bral z tegopiniadze dlaczego kobieta kto8ra byla zazdrosna nasladowala innych straucila oko to nim obserwowala i zaporzyczala czuyjes grzeszne positawy.Dlaczego ja choruje na psychike wlasnie swoja mentalnoscia, swoim umyslem najbardziej grzeszylam.Np wklejaja podzegajace wierszyki do neta, ktore konczyly sie w jeden sposob.

Chyba nikt z tu obecnych w to nie wątpi.

Znowu nie odpowiadasz na pytanie, ale mniejsza z tym. Chyba różnie rozumiemy "radzenie sobie z ciężarami". Jeśli ktoś cierpi tak mocno, że codziennie modli się o śmierć lub szprycuje środkami przeciwbólowymi lub narkotykami tak, że traci kontakt z rzeczywistością, to dla mnie to nie jest radzenie sobie. Nawet jeśli ktoś pozostaje przy tym pobożny.

Wiara powinna opierać się na wiedzy. W przeciwnym razie to nie wiara, lecz głupota.

Jak to brak zwiazku...zasugerowałeś, że przyczyną samobójstw może być Bóg nakładający na ludzi ciężary nie do udźwignięcia więc zapytałem do jakiej kategorii zaliczać tych, którzy sobie radzą i jeszcze pomagają innym...???

Zadając Twoje pytanie innymi słowami otrzymujemy coś takiego: "Dlaczego większość ludzi nie popełnia samobójstwa?".
Ale jeśli sobie życzysz to odpowiem.
Dlatego, że część nie została doświadczona na tyle żeby się targać na własne życie, część silnych jednostek spotkało nieszczęście lub wiele nieszczęść, ale poradziły sobie z nimi bo były silne właśnie, reszta tych słabszych napotykając na problemy daje dyla w używki itp rzeczy. W skrajnych przypadkach kończy się to samobójstwem.

Jeśli nie wątpisz, że to przez ułomność ludzkiej natury sądzimy Boga, że nakłada na niektórych ludzi ciężary dla nich nie do udźwignięcia, to racjonalnie powinieneś się tej swojej ułomności przeciwstawiać...
Nie odpowiadam na takie pytania obserwatora ludzkiego cierpienia, bo sam jestem obserwatorem i moja subiektywna ocena nic nie zmieni...
No cóż...masz prawo oceniać cierpiących, że sobie nie radzą...
Otóż to...dlatego Objawienie daje mi pewność, że to nie Bóg nakłada ciężary nie do uniesienia

No to teraz sięgnij do Biblii Rdz 1, 28..."Czyńcie sobie ziemię poddaną" mówi Ci to coś...???
ps...Jana Pawła II pisał: Bronić życia i umacniać je, czcić je i kochać - oto zadanie, które Bóg powierza każdemu człowiekowi, powołując go - jako swój żywy obraz - do udziału w Jego panowaniu nad światem: "Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: "Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemiť" (Rdz. 1,28)...

Oto kładę na Syjonie kamień,
kamień dobrany, połozony jako fundament.
kto wierzy, nie potknie się /Iz, 28, 16/
To centrum orędzia Izajasza. Jeśli nie będziecie mieli wiary, nie ostoicie się. Kto wierzy w kamień (Boga), ten się nie potknie - kto ma oparcie w Bogu nie potknie się.

Samobójstwa popełniają księża. Podejście zawodowe (wiedza) nie wystarcza. Jest za słaba do rozpoznania skrzywień psychiki i opanowania syndromu presuicydalnego.
Moich słów nie należy rozpatrywać pod kątem osądu samobójców.

Jaki to ma związek z tematem, bo nie bardzo rozumiem?