Nie. Chcesz, poprzez odpowiedni dobór pytań, doprowadzić do stwierdzenia, że nie ma różnicy pomiędzy podaniem pistoletu samobójcy, a zabiciem np. w obronie własnej. Z góry ci mówię, że ze mną ten trick nie przejdzie.

"Pomocnik samobójcy" broni "samobójcę" przed nieznośnym cierpieniem i mękami - nie będzie przesadą jeżeli napiszę że w niektórych przypadkach jest to gorsze niż tortury.



Ty masz problemy ze wzrokiem, nie rozumiesz po polsku czy cierpisz na zaćmienie umysłu? Dwa razy napisałem, że ja nic takiego nie twierdzę i nie staram się tego udowodnić . . . Skoro nie potrafisz nawet odpowiedzieć na proste pytanie na które można odpowiedzieć w trojaki sposób: tak, nie, nie wiem - to rzeczywiście rozmowa nie ma sensu.

Nie ma sensu odpowiadanie na pytanie, odnośnie którego na kilometr widać, że jest próbą manipulacji osobą, do której jest skierowane.

I w jaki niby sposób miałbym Tobą manipulować . . . ?

Kwestia eutanazji to dylemat innego rodzaju.
W krajach, w których eutanazję zalegalizowano, społeczeństwa doszły po prostu do przekonania, że nie mają prawa karać za skutki umowy, którą dobrowolnie zawierają ze sobą 2 osoby i która de facto tylko ich samych dotyczy.

A w krajach, w których eutanazja jest nielegalna, ludzie uważają, że mogą innych za to karać.
Wydaje im się, że ich prawo do karania jest ważniejsze od prawa tych osób do wolnego wyboru.
Dlaczego swoje prawo do decydowania o innych uważają za ważniejsze niż prawo samych zainteresowanych do decydowania o sobie samym?
Nie wiadomo.
Na gruncie prawego rozumu nie da się chyba tego pojąć.

Jednym słowem, gdy jakiś Yarpen Zirgin powie, że jeżeli jedna osoba chce być zabita przez drugą, a ta druga godzi wykonać nieprzymuszoną i świadomą decyzję pierwszej, to jest to niedopuszczalne, to ma to być niedopuszczalne.
Nie tylko dla Yarpena Zirgina, która tak uważa, ale także dla wszystkich innych, którzy takiego poglądu wcale nie podzielają.

W Holandii spanikowani ludzie wkładają sobie w portfele kartki z prośbą o niewykonywanie na nich eutanazji.
Potkniesz się, uderzysz w głowę i nikt nie będzie "marnował" kasy i czasu na twoje leczenie.
Taka jest praktyka...

To oczywiście bzdura.
Lansowana przez osoby, które uważają, że niezorientowanym można do głowy wcisnąć każdy kit, bo i tak nic nie rozumieją.
Eutanazja jest prawem, które zawsze wymaga czynnego udziału samego zainteresowanego.
Propaganda straszy tymczasem, że będzie to "zabijanie staruszków" wbrew ich woli.
I tak to groźnie brzmi, że niektórzy ludzie na wszelki wypadek w te brednie wierzą.

Taaaa.... zwłaszcza jeśli zainteresowany leży nieprzytomny.

Nawet w Wikipedii piszą i można sobie sprawdzić przy odrobinie dobrej woli:

Nie rozumiejących co to znaczy eutanazja odsyłam do słownika. Tu albo tu.
A nie do konkretnych rozwiązań prawnych, które już mogą nie być eutanazją.
Warto dodać, że wrogom prawa do eutanazji bardzo zależy na tym, aby w powszechnym odbiorze stała się synonimem mordowania.

Trudne pytanie i trudna decyzja... Jesli chodzi o mnie osobiscie to chcialabym miec prawdo wyboru jesli bede nieuleczalnie chora... aby moc poddac sie eutanazji... jesli chodzi o moje dziecko ... ktore byloby nieuleczalnie chore nie wiem...jaka decyzje bym podjela... to bardzo trudne pytanie??? mysle ze dopiero kiedy znalezlibysmy sie w takiej sytuacji moglibysmy cos wiecej na ten temat powiedziec, podjac jakas decyzje... .. prawdopodobnie wiekszosc matek nie wyrazilaby jednak na to zgody..

Jestem katolikiem, więc nie ma sensu w zadawaniu tego rodzaju pytań. Jestem istotą moralną, więc nie uzurpuję sobie praw do odpowiedzi na pytania dotyczące tego kto ma prawo żyć a kogo można zabić bez obawy pociągnięcia do odpowiedzialności karnej.

...lub usłyszawszy diagnozę o nieuleczalnej chorobie wyjeżdżaja z Holandii.
Co to jest cierpienie nie do wytrzymania? Od czego mamy śpiączkę farmakologiczną? Mamy ogromny postęp w opiece paliatywnej. Mamy też ogrom ludzkiego egoizmu, który nazywamy cierpieniem nie do zniesienia.

Czy niezwykle rzadkie przypadki braku możliwości wyciszenia ośrodka bólu skłaniają parlamentarzystów do wprowadzania ustaw o eutanazji? A może chodzi o przeforsowanie zupełnie czegoś innego pod płaszczykiwem prawa do wolności? Ciemny lud wszystko łyknie...

Kwestię Holandii sugerowałbym pominąć ponieważ temat tego nie dotyczy. Chodzi o świeżą belgijską ustawę.



Spisek? Co zatem miałoby być tym "czymś innym" ?

A jaka różnica między ustawą belgijską a innymi? U dzieci mamy bardzo rozchwiany (niedojrzały) układ nerwowy, jest niezwykle podatny na sugestie; dzieci są świetnymi obserwatorami nastrojów dorosłych i często przypisują sobie winę za ich błędy (np kłótnie rodziców, ich rozstanie). Wystarczy niewiele. One same widzą, że są ciężarem dla wszystkich, bo chorują. Zdrowi nastolatkowie popełniają samobójstwa pod wpływem chwili, cóż dopiero chorzy, którzy czują się winni, że chorują. Chcą ułatwić życie innym.
Dla państwa to czysty interes, chorzy schodzą z funduszy a leczenie jest coraz droższe. Można środki przeznaczyć na leczenie tych, ktorzy rokują, że wrócą do społeczeństwa jako pełnosprawne tryby w maszynie społecznej.

Ta sprawa więc wygląda na 'postępową' ze społecznego punktu widzenia, gdzie liczy się interes społeczny a jednostka jest ważna/potrzebna tak długo dopóki jest użyteczna. Człowiekowi dano do ręki wolność, ale manipuluje się nim w kierunku jego zwierzęcości.
Katolik spojrzy jednak na te sprawę z zupełnie innej perspektywy i zobaczy odczłowieczanie społeczeństwa.
Polski lekarz pracujący w holenderskim hospicjum widział 'czystki', które przeprowadzono podczas jego nieobecności. Pacjenci czekali na jego powrót, bo tylko jemu ufali. Tak to wygląda w praktyce.