Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Cz mar 28, 2024 8:32 am



Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 224 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 11, 12, 13, 14, 15  Następna strona
 Kiedy cierpienie ma sens? (przeniesiony) 
Autor Wiadomość
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lip 28, 2015 7:34 pm
Posty: 3948
Płeć: mężczyzna
wyznanie: chrześcijanin, inne (trynitarny i biblijny)
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Kiedy cierpienie ma sens? (przeniesiony)
Andy72 napisał(a):
Tak Cię nauczyła twoja religia dając Ci poczucie fałszywego
bezpieczeństwa w postaci pewności Zbawienia.

Tak naucza Jezus - to jest istota Ewangelii.
Andy72 napisał(a):
Osiągnąłeś już doskonałość i obiektywnie możesz to stwierdzić?

Obiektywnie stwierdza to nauczanie Jezusa oraz m.in Ap. Jana, co przytaczałem.
Tu jest system 0/1. Albo jesteś zbawiony, albo nie. Albo jesteś zapisany w księdze życia, albo nie. Jeśli tak, to idziesz do domu Ojca. Jeśli nie to idziesz na wieczne zatracenie. Nie ma stacji pośredniej -czyśćca.
Czyściec to taka katolicka wersja hinduskiej reinkarnacji: "W tym życiu mi się nie udało osiągnąć doskonałości, ale będę miał dogrywkę po śmierci".
Andy72 - nie daj się zwieść i zaufaj Słowu Bożemu.

Wybór więc w co wierzysz należy do Ciebie, ale bez względu na to w co Ci Twój Kościół kazał wierzyć, Biblia jasno podaje prawdę co odnośnie zbawienia mówi Pan Bóg:
[II Kor.6.2]: Mówi bowiem: W czasie łaski wysłuchałem cię, A w dniu zbawienia pomogłem ci; Oto teraz czas łaski, Oto teraz dzień zbawienia.

Andy72 - tu i teraz możesz przyjąć zbawienie.
Jockey napisał(a):
A może zanim zaczniesz wypowiadać się o czymś to zapoznasz się z tematem? Bo właśnie wykazałeś się ignorancja i ze nie masz pojęcia o katolickiej nauce o czyścu.

Wystarczy, że tej katolickiej nauki nie ma w Biblii. Ten fakt ją dyskredytuje, bez względu na to jaką teologię wymyślił sobie Twój Kościół.


So cze 18, 2022 5:32 pm
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła

Dołączył(a): Pn maja 25, 2009 4:55 pm
Posty: 18234
Lokalizacja: Gdynia
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Kiedy cierpienie ma sens? (przeniesiony)
Gregor napisał(a):
Andy72 napisał(a):
Tak Cię nauczyła twoja religia dając Ci poczucie fałszywego
bezpieczeństwa w postaci pewności Zbawienia.

Tak naucza Jezus - to jest istota Ewangelii.
Oczywiście niczego takiego Jezus nie naucza.
Twoje twierdzenia wypływają z opacznego rozumienia następujących wersetów:
„I jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani Zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani moce, ani co wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym.”/ Rz 8,38-39/
„W nadziei bowiem już jesteśmy zbawieni. Nadzieja zaś, której [spełnienie już się] ogląda, nie jest nadzieją, bo jak można się jeszcze spodziewać tego, co się już ogląda? Jeżeli jednak, nie oglądając, spodziewamy się czegoś, to z wytrwałością tego oczekujemy.” / Rz 8,24-25/
„Kto wierzy w Syna Bożego, ten ma w sobie świadectwo Boga; kto nie wierzy Bogu, uczynił Go kłamcą, bo nie uwierzył świadectwu, jakie Bóg dał o swoim Synu. A świadectwo jest takie: że Bóg dał nam życie wieczne, a to życie jest w Jego Synu. Ten, kto ma Syna, ma życie, a kto nie ma Syna Bożego, nie ma też i życia. O tym napisałem do was, którzy wierzycie w imię Syna Bożego, abyście wiedzieli, że macie życie wieczne.” (1J 5,10-13)
Jak to więc jest z tą pewnością zbawienia i z nadzieją która zawieść nie może? Czy jesteśmy już zbawieni?
Dlaczego św.Paweł, który napisał „jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga” w Liście do Hebrajczyków wydaje się pisać coś dokładnie odwrotnego: Baczcie, aby nikt nie pozbawił się łaski Bożej, aby jakiś korzeń gorzki, który rośnie w górę, nie spowodował zamieszania, a przez to nie skalali się inni” /Hbr 12,15/?
Myślę że Biblię należy wyjaśniać Biblią. Dwa pierwsze fragmenty pochodzą z 8 rozdziału Listu do Rzymian który rozpoczyna się od podobnych, a może jeszcze mocniejszych słów:
„Teraz jednak dla tych, którzy są w Chrystusie Jezusie, nie ma już potępienia. Albowiem prawo Ducha, który daje życie w Chrystusie Jezusie, wyzwoliło cię spod prawa grzechu i śmierci. Co bowiem było niemożliwe dla Prawa, ponieważ ciało czyniło je bezsilnym, [tego dokonał Bóg]. On to zesłał Syna swego w ciele podobnym do ciała grzesznego i dla [usunięcia] grzechu wydał w tym ciele wyrok potępiający grzech” /Rz 8,1-3/
I gdy już wydaje nam się że doktryna „pewności zbawienia” znalazła ostateczne potwierdzenie, nagle w następnym wierszu św.Paweł dodaje:
„aby to, co nakazuje Prawo, wypełniło się w nas, o ile postępujemy nie według ciała, ale według Ducha.” /Rz 8,4/
Traaach!
Okazuje się że możemy zniweczyć to, co Bóg nam ofiaruje. I choć „ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani Zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani moce, ani co wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga” to jest dla nas jedno zagrożenie, jedna osoba która nas może odłączyć od Boga – tym kimś jesteśmy my sami. Podobnie uczynili faryzeusze i uczeni w Prawie, którzy „udaremnili zamiar Boży względem siebie” /Łk 7,30/

Kto będzie zbawiony? Mt 10,22b i Mt 24,13 „Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony.”

Pismo zresztą podaje szereg przypadków w których chrześcijanie odpadli od wiary. Na przykład w Hbr 6,4-6 mowa o tych, którzy „zakosztowali również wspaniałości słowa Bożego i mocy przyszłego wieku, a /jednak/ odpadli”.
Również w Pierwszym Liście do Tymoteusza czytamy:
„Duch zaś otwarcie mówi, że w czasach ostatnich niektórzy odpadną od wiary, skłaniając się ku duchom zwodniczym i ku naukom demonów.” /1 Tm 4,1/
„O, Tymoteuszu, strzeż depozytu [wiary] unikając światowej czczej gadaniny i przeciwstawnych twierdzeń rzekomej wiedzy, jaką obiecując niektórzy odpadli od wiary. Łaska z wami!” /1 Tm 6,21/

W Pierwszym Liście do Tymoteusza czytamy, że to – tak pogardzana przez niektórych - nasza pobożność ma zapewnienie nadziei zbawienia:
„Sam zaś ćwicz się w pobożności!
Bo ćwiczenie cielesne nie na wiele się przyda; pobożność zaś przydatna jest do wszystkiego, mając zapewnienie życia obecnego i tego, które ma nadejść.
Nauka to zasługująca na wiarę i godna całkowitego uznania.
Właśnie o to trudzimy się i walczymy, ponieważ złożyliśmy nadzieję w Bogu żywym, który jest Zbawcą wszystkich ludzi, zwłaszcza wierzących.”
/1 Tm 4,7b-10/
Istotnie, mówi bowiem Pismo „Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie”/Łk 21,19/
Podobnych fragmentów jest zresztą więcej:
„Chrystus zaś, jako Syn, był nad swoim domem. Jego domem my jesteśmy, jeśli ufność i chwalebną nadzieję aż do końca wytrwale zachowamy. Dlatego /postępujcie/, jak mówi Duch Święty[…]”/Hbr 3,6-7a/
i dalej, jeszcze silniej:
„Uważajcie, bracia, aby nie było w kimś z was przewrotnego serca niewiary, której skutkiem jest odstąpienie od Boga żywego,
lecz zachęcajcie się wzajemnie każdego dnia, póki trwa to, co dziś się zwie,
aby żaden z was nie uległ zatwardziałości przez oszustwo grzechu.
Jesteśmy bowiem uczestnikami Chrystusa, jeśli pierwotną nadzieję do końca zachowamy silną.
Jest bowiem powiedziane: Dziś, jeśli głos Jego usłyszycie, nie zatwardzajcie serc waszych jak w buncie!”
/Hbr 3,12-15/
Gdyby nauką Ewangelii była pewność zbawienia, to oczywiście wszelkie nawoływania co do zachowywania przykazań Jezusa (sam Jezus do tego namawia np. J 14,15, J14,21 J 15,10 Mt 19,17) byłyby bezpodstawne. Święty Paweł nie wystosowałby też dramatycznego ostrzeżenia:
„Bądźcie trzeźwi! Czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć.” /1 Ptr 5,8/
Na rozważane zagadnienie światło może rzucić jeszcze inny fragment:
„(19) Mamy więc, bracia, pewność, iż wejdziemy do Miejsca Świętego przez krew Jezusa.
(20) On nam zapoczątkował drogę nową i żywą, przez zasłonę, to jest przez ciało swoje.
(21) Mając zaś kapłana wielkiego, który jest nad domem Bożym,
(22) przystąpmy z sercem prawym, z wiarą pełną, oczyszczeni na duszy od wszelkiego zła świadomego i obmyci na ciele wodą czystą.
(23) Trzymajmy się niewzruszenie nadziei, którą wyznajemy, bo godny jest zaufania Ten, który dał obietnicę.
(24) Troszczmy się o siebie wzajemnie, by się zachęcać do miłości i do dobrych uczynków.
(25) Nie opuszczajmy naszych wspólnych zebrań, jak się to stało zwyczajem niektórych, ale zachęcajmy się nawzajem, i to tym bardziej, im wyraźniej widzicie, że zbliża się dzień.
(26) Jeśli bowiem dobrowolnie grzeszymy po otrzymaniu pełnego poznania prawdy, to już nie ma dla nas ofiary przebłagalnej za grzechy,
(27) ale jedynie jakieś przerażające oczekiwanie sądu i żar ognia, który ma trawić przeciwników.

(28) Kto przekracza Prawo Mojżeszowe, ponosi śmierć bez miłosierdzia na podstawie [zeznania] dwóch albo trzech świadków.
(29) Pomyślcie, o ileż surowszej kary stanie się winien ten, kto by podeptał Syna Bożego i zbezcześcił krew Przymierza, przez którą został uświęcony, i obelżywie zachował się wobec Ducha łaski.
(30) Znamy przecież Tego, który powiedział: Do Mnie [należy] pomsta i Ja odpłacę. I znowu: Sam Pan będzie sądził lud swój.
(31) Straszną jest rzeczą wpaść w ręce Boga żyjącego.”
/Hbr 10,19-31/
Początek tekstu jest podobny do poprzednich tekstów ; gdybyśmy przeczytali tylko wiersz początkowy (Mamy więc, bracia, pewność, iż wejdziemy do Miejsca Świętego przez krew Jezusa) mogłoby nam się wydawać że tekst potwierdza koncepcję „pewności zbawienia”. Dalsze jednak wiersze (np. wers 23) jednoznacznie wskazują iż owa „pewność” odnosi się Jezusa, do pewności Jego obietnicy i związanej z Nim nadziei – i nie ma nic wspólnego z absolutną pewnością dostąpienia zbawienia. Więcej – Apostoł Narodów wskazuje że ten, kto mimo przystąpienia do Przymierza i uświęcenia przez krew Jezusa będzie tonął w grzechach poniesie surowszą karę niż poganin.
I nic dziwnego – powiada bowiem Pismo:
„Nie łudźcie się: Bóg nie dozwoli z siebie szydzić. A co człowiek sieje, to i żąć będzie: kto sieje w ciele swoim, jako plon ciała zbierze zagładę; kto sieje w duchu, jako plon ducha zbierze życie wieczne.
W czynieniu dobrze nie ustawajmy, bo gdy pora nadejdzie, będziemy zbierać plony, o ile w pracy nie ustaniemy.”
/Gal 6,7-9/
„Sługa, który zna wolę swego pana, a nic nie przygotował i nie uczynił zgodnie z jego wolą, otrzyma wielką chłostę. Ten zaś, który nie zna jego woli i uczynił coś godnego kary, otrzyma małą chłostę. Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele zlecono, tym więcej od niego żądać będą.” /Łk 12,43-48/
Nie musimy się obawiać nie wypełnienia Przymierza ze strony Boga – z pewnością krew Jezusa ma moc by nas zbawić. Jednak nie zbawi On nas wbrew naszej woli – musimy z tą Łaską współpracować. Z pewnością będziemy zbawieni „o ile w pracy nie ustaniemy” .

=============================================
Reasumując:
Nowe Narodzenie powoduje że umieramy jako „stary człowiek” i rodzimy się do Nowego Życia. Ale żeby żyć, nie wystarczy się narodzić. Dotyczy to zarówno życia przyrodzonego, jak i życia w Bogu.
Utrata łączności z Krzewem Winnym powoduje nieuchronne uschnięcie:
„Przeto się nie pysznij, ale trwaj w bojaźni.
Jeżeli bowiem nie oszczędził Bóg gałęzi naturalnych, może też nie oszczędzić i ciebie.
Przyjrzyj się więc dobroci i surowości Bożej. Surowość [okazuje się] wobec tych, co upadli, a dobroć Boża wobec ciebie,[color=blue] jeśli tylko wytrwasz w [kręgu] tej dobroci; w przeciwnym razie i ty będziesz wycięty
.” /Rz 11,20b-22/
==============================================
Brak możliwości odrzucenia propozycji Boga byłoby degradacją człowieka; gdyby Bóg traktował nas tak przedmiotowo to po prostu od początku nie obdarzyłby nas wolną wolą i grzech Pierwszych Rodziców (ani potem nasz) by się nie wydarzył.

_________________
Obrazek
Więcej informacji tu http://www.analizy.biz/ksiazkiapologetyczne


So cze 18, 2022 8:33 pm
Zobacz profil WWW
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Kiedy cierpienie ma sens? (przeniesiony)
Gregor
Wiara połączona z pewnością, to oznaczała by przeznaczenie. A taką pewność tu serwujesz, że wystarcza. Lecz po co wtedy kręcić z wiarą? Jeśli jest pewność, więc jest to przeznaczenie.
Po co dublować pojęcia.

Co do czyśca. Jeśli kwestionujesz inne uwarunkowania do zbawienia. To na pewno zakwestionujesz istnienie czyśca. Istnienie aniołów, choćby anioła stróża. Oraz inne nauczania mojego Kościoła. Bo jak wiara zbawia, to nic więcej nie jest ani konieczne, ani potrzebne. Czy o to tobie chodzi?


So cze 18, 2022 8:39 pm
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lip 28, 2015 7:34 pm
Posty: 3948
Płeć: mężczyzna
wyznanie: chrześcijanin, inne (trynitarny i biblijny)
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Kiedy cierpienie ma sens? (przeniesiony)
Barney napisał(a):
Reasumując:
Nowe Narodzenie powoduje że umieramy jako „stary człowiek” i rodzimy się do Nowego Życia. Ale żeby żyć, nie wystarczy się narodzić. Dotyczy to zarówno życia przyrodzonego, jak i życia w Bogu.
Utrata łączności z Krzewem Winnym powoduje nieuchronne uschnięcie:

Pełna zgoda.
Pewność otrzymania zbawienia tu i teraz jest wyrażona w słowach samego Pana Boga:
[II Kor.6.2]:Mówi bowiem: W czasie łaski wysłuchałem cię, A w dniu zbawienia pomogłem ci; Oto teraz czas łaski, Oto teraz dzień zbawienia.
Tak więc będąc wszczepiony już masz w sobie życie wieczne. Jesteś wszczepiony w drzewo oliwne i żyjesz gdyż już teraz jesteś uczestnikiem korzenia i tłuszczu oliwnego.

Zbawienie jest darem, który zapoczątkowuje nasze życie z Bogiem.
Ta pewność z otrzymania zbawienia (poprzez wszczepienie) tu i teraz wypływa z Bożych obietnic i ich realizacji w życiu każdego kto wierzy w Jezusa [I Jana 5.12]:Kto ma syna, ma żywot; kto nie ma Syna Bożego, nie ma żywota.

Inną zaś sprawą jest możliwość utraty tegoż daru.
Jest tak jak mówisz.
Jeśli nie będziemy trwać w Jezusie Chrystusie/krzewie winnym. Jeśli nie będziemy połączeni z korzeniem Dawidowym, to utracimy zbawienie.
Dlatego też mamy pilnować naszego zbawienia żyjąc zgodnie z tym jak Pan Bóg tego oczekuje od swoich dzieci. A On uzdalnia nas i chroni, abyśmy mogli tego dokonać.
witoldm napisał(a):
Wiara połączona z pewnością, to oznaczała by przeznaczenie. A taką pewność tu serwujesz, że wystarcza. Lecz po co wtedy kręcić z wiarą? Jeśli jest pewność, więc jest to przeznaczenie.
Po co dublować pojęcia.

Kwestia w tym, że oba te stany: wiara, pewność dotyczą tego co niewidzialne.
Poza tym to Biblia podaje nam czym jest prawdziwa wiara wzbudzona w nas przez Pana Boga;
[Hebr.11.1]: A wiara jest pewnością tego, czego się spodziewamy, przeświadczeniem o tym, czego nie widzimy.
Polecam cały rozdział 11 o bohaterach wiary - on rozwija powyższe stwierdzenie.
witoldm napisał(a):
Co do czyśca. Jeśli kwestionujesz inne uwarunkowania do zbawienia. To na pewno zakwestionujesz istnienie czyśca. Istnienie aniołów, choćby anioła stróża. Oraz inne nauczania mojego Kościoła. Bo jak wiara zbawia, to nic więcej nie jest ani konieczne, ani potrzebne. Czy o to tobie chodzi?

Aniołowie są "faktem" opisanym w Biblii - tu nie ma czego kwestionować.
Tak uważam - do otrzymania zbawienia potrzebna jest tylko wiara w to, że Jezus umarł za Twoje grzechy i zmartwychwstał, a Ty jako zgubiony grzesznik prosisz Pana Boga o swoje usprawiedliwienie w imieniu Jezusa Chrystusa.
Taka szczera postawa każdego człowieka przez Panem Bogiem skutkuje usprawiedliwieniem - nowym narodzeniem w duchu i zbawieniem.
O tego momentu jesteś nowym stworzeniem w Jezusie Chrystusie - zbawionym dzieckiem Bożym.


Pn cze 20, 2022 7:08 pm
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła

Dołączył(a): Pn maja 25, 2009 4:55 pm
Posty: 18234
Lokalizacja: Gdynia
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Kiedy cierpienie ma sens? (przeniesiony)
Po co ta ekwilibrystyka? Masz pewność zbawienia ale nie masz pewności, bo możesz utracić.
To jaka to jest "pewność"?
Wszystko po to, by literalnie podtrzymać wydumana pewność?

Jedno co pewne, to to, że Bóg dotrzyma swojej części Przymierza. ALe nie ma żadnej pewności, ze by dotrzymamy.

_________________
Obrazek
Więcej informacji tu http://www.analizy.biz/ksiazkiapologetyczne


Pn cze 20, 2022 10:04 pm
Zobacz profil WWW
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lip 28, 2015 7:34 pm
Posty: 3948
Płeć: mężczyzna
wyznanie: chrześcijanin, inne (trynitarny i biblijny)
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Kiedy cierpienie ma sens? (przeniesiony)
Barney napisał(a):
Po co ta ekwilibrystyka? Masz pewność zbawienia ale nie masz pewności, bo możesz utracić.
To jaka to jest "pewność"?

Chyba nie zrozumiałeś.
Pewność otrzymanego zbawienia to jedno, ale co z tym zrobisz to drugie.
Barney napisał(a):
Jedno co pewne, to to, że Bóg dotrzyma swojej części Przymierza. ALe nie ma żadnej pewności, ze by dotrzymamy.

Dlatego liczy się tylko dzień dzisiejszy. Nie ma żadnego sensu zastanawiać się co będzie jutro, za miesiąc czy za 10 lat bo nigdy nie wiemy, który dzień jest ostatnim.
Skoro dziś - tu i teraz żyję w Przymierzu z Bogiem, jestem z Nim pojednany, a On mnie usprawiedliwia z moich ewentualnych upadków ze względu na moją wiarę w dzieło Jego Syna, to jestem spokojny o swoją wieczność.
Ten zaś spokój daje głębokie, duchowe poczucie bezpieczeństwa, dlatego na koniec dnia mogę powtórzyć te same słowa za Dawidem:
[Ps.4.9]: Spokojnie się ułożę i zasnę, Bo Ty sam, Panie, sprawiasz, że bezpiecznie mieszkam.


Wt cze 21, 2022 12:07 am
Zobacz profil
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Kiedy cierpienie ma sens? (przeniesiony)
Czyli wiarę sprowadzasz do poczucia pewności. Bo tylko to może człowiek.
No tak, lecz biblia ma więcej przesłań, od poczucia pewności. Ma wiele upomnień jak się zachowywać, co robić, by nie robić czegoś na próżno. Co robić, by nie krzywdzić innych, by nie niszczyć czegoś użytecznego. A te sprawy to nasz czyn.
Opierając swe zbawienie tylko na wierze. Lądujesz więc w grupie ludzi, którzy owszem wierzą, lecz nic nie czynią ze swą wiarą.
Czyżbyś uważał, że sama wiara ma sprawczą moc?

Twe zbawienie polega więc na pasywności. To tak jak ziemski król ( może nie każdy ), siedzi i wymaga od innych, sam palcem w bucie nie kiwając. No bo jest on tylko od chcenia i wymagania. A że ma pod sobą dużo ludzi, no to i niebo mu uczynią na jego żądanie. Niezły biznes takie zbawienie.
Czujesz tu różnicę?
Że zbawienie w całości, oznacza osiągnięcie doskonałości Boga. A ta to też czyn ( bądź przede wszystkim czyn ), z którego bogactwa słynie Bóg. On sam najpierw czyni, potem zaprasza nas do tego samego.
Nie do wiecznej posiadywanki i rozkazywania.
Jesteś doskonały jak Bóg czynisz, nie siedzisz biernie.
Nie jesteś doskonały, uczysz się doskonałego czynu. W nauce ( teraz ), popełniasz błędne czyny, nie jest tobie to poczytane za zło, choćby było złe.
Nie jesteś doskonały, nie uczysz się, jesteś więc zbędnym tworem. Czeka ciebie unicestwienie.
Bo nikomu nie jest potrzebny ktoś, co tylko by chciał. Chcenie jest powszechnym zjawiskiem, istot rozumnych. Nie trzeba więc go wydzielać, ograniczać tylko dla niektórych. Kumulować w jakiejś jednej jedynej osobie. Nie mylić uporządkowywaniem działań, więc zarządzaniem grupą ludzi. Zarządzanie nie jest władztwem, typu licytacja wymogów. Zarządzanie jest kierowaniem ze znajomością spraw, grupą ludzi.
Sama wiara, to początek nauczenia się czynu i zarządzania. Masz umieć czynić sam, byś mógł zarządzać innymi. Bez tego swego czynu, wiara takiej osoby jest pusta. Czujesz różnicę?
Więc nadal uważasz, że sama wiara już zbawia? Może prowadzić do zbawienia, o ile ktoś tej wiary w między czasie nie straci. I to wszystko.


Wt cze 21, 2022 8:02 am
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła

Dołączył(a): Pt sie 26, 2016 10:45 am
Posty: 1304
Płeć: kobieta
wyznanie: chrześcijanin, inne (trynitarny i biblijny)
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Kiedy cierpienie ma sens? (przeniesiony)
witoldm napisał(a):
Twe zbawienie polega więc na pasywności. To tak jak ziemski król ( może nie każdy ), siedzi i wymaga od innych, sam palcem w bucie nie kiwając. No bo jest on tylko od chcenia i wymagania. A że ma pod sobą dużo ludzi, no to i niebo mu uczynią na jego żądanie. Niezły biznes takie zbawienie.
Czujesz tu różnicę?

Pasywność jest nie możliwa w życiu, bo życie wymaga każdego dnia podjęcia wiele wyborów i decyzji. Ważny jest priorytet tych wyborów i decyzji. Czy są one podejmowane zgodnie z wiarą Chrystusową.
Cytuj:
Że zbawienie w całości, oznacza osiągnięcie doskonałości Boga. A ta to też czyn ( bądź przede wszystkim czyn ), z którego bogactwa słynie Bóg. On sam najpierw czyni, potem zaprasza nas do tego samego.
Nie do wiecznej posiadywanki i rozkazywania.
Jesteś doskonały jak Bóg czynisz, nie siedzisz biernie.
Nie jesteś doskonały, uczysz się doskonałego czynu. W nauce ( teraz ), popełniasz błędne czyny, nie jest tobie to poczytane za zło, choćby było złe.
Nie jesteś doskonały, nie uczysz się, jesteś więc zbędnym tworem. Czeka ciebie unicestwienie.
Bo nikomu nie jest potrzebny ktoś, co tylko by chciał. Chcenie jest powszechnym zjawiskiem, istot rozumnych. Nie trzeba więc go wydzielać, ograniczać tylko dla niektórych. Kumulować w jakiejś jednej jedynej osobie. Nie mylić uporządkowywaniem działań, więc zarządzaniem grupą ludzi. Zarządzanie nie jest władztwem, typu licytacja wymogów. Zarządzanie jest kierowaniem ze znajomością spraw, grupą ludzi.
Sama wiara, to początek nauczenia się czynu i zarządzania. Masz umieć czynić sam, byś mógł zarządzać innymi. Bez tego swego czynu, wiara takiej osoby jest pusta. Czujesz różnicę?
Więc nadal uważasz, że sama wiara już zbawia? Może prowadzić do zbawienia, o ile ktoś tej wiary w między czasie nie straci. I to wszystko.

Masz rację, że mamy pragnąć udoskonalać nasze życie, dlatego wszystko co czynimy musimy pragnąć czynić z wiarą. To świadectwo naszego życia i jego owoce poświadcza naszą wiarę. Kto pragnie iść drogą Ewangelii i wytrwa w niej do końca - będzie zbawiony. Ważna jest nasza wytrwałość, bo do końca znajdujemy się na wojnie duchowej.
Mamy natomiast niezachwianą wiarę w to, że Jezus przyszedł na świat, by nas odkupić z naszej upadłej egzystencji. Dlatego kierując się tą wiarą pragniemy trwać w wierze Chrystusowej starając się żyć według woli Bożej. Wolą Bożą jest to, by miłość królowała w naszym sercu. Kierując się tą zasadą nie jesteśmy przyczyną czyjej krzywdy i cierpienia.

_________________
Miłość Jezusa-moim zbawieniem.
Trwanie w Jezusie-Boga uwielbieniem.


Wt cze 21, 2022 9:17 am
Zobacz profil
Gaduła
Gaduła
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lip 20, 2014 2:17 pm
Posty: 634
Lokalizacja: Czerwonak
Płeć: mężczyzna
wyznanie: bezwyznaniowiec
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Kiedy cierpienie ma sens? (przeniesiony)
Trudno było by kogokolwiek przekonać, że cierpienie ma sens, co nie oznacza, że nie może być przyczyną życiowych zmian. Jak mówił Karol Marks "byt określa świadomość" i to jest clou poruszanego zagadnienia - tak uważam.
Cierpienie często zmienia system wartości, nadaje inne spojrzenie na przeżywaną rzeczywistość - i w tym kontekście może nieść z sobą pozytywny rozwój.

_________________
"Po Darwinie nie jesteśmy już upadłymi aniołami, a co najwyżej robiącymi karierę szympansami" -D.Morris


Wt cze 21, 2022 12:17 pm
Zobacz profil
Gaduła
Gaduła

Dołączył(a): Cz sty 28, 2021 12:49 am
Posty: 636
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Kiedy cierpienie ma sens? (przeniesiony)
Gregor,

Cytuj:
Mówisz o jedności?
Forsowanie przez Ciebie testowania mnie nie przekonuje.
Nadal "?" w tym temacie.


Jak można postępować z Gregorem, który nie chce doprowadzić do finalnego rozstrzygnięcia kto ma rację tylko zwiewa od rozmowy gdy zaczyna wychodzić prawda?

Cytuj:
Ty nie chcesz rozmawiać tylko odpytywać.


Rozmowa to wypowiadanie zdań?
Zdania mamy trzy podstawowe typy:
1) oznajmujące ("tak jest", "tak może być")
2) rozkazujące ("aport", "siad", "waruj", "udowodnij")
3) pytające ("jaką masz opinię?", "dlaczego?")

Lepiej oznajmiać i rozkazywać niż pytać?

Jaki ma sens rozmowa w trybie 1 (zwłaszcza bez "może") + 2?

Oznajmienia.
Osoba A powie "prawdą jest X".
Osoba B powie "prawdą jest nie-X".
Co z tego wynika?
Może np. 7 lat nieskutecznego przekonywania Partyzanta w dwu-monologach?

A może rozkaz "udowodnij mi"?
Ale nikt nie ma obowiązku uznać nawet najlepszego dowodu jak np. emocjonalnie czuje silną potrzebę, może nawet fobię by nie uznać danego poglądu i będzie kręcić na różne sposoby, być "wybiórczo niewidomy" (np. na cytaty), itd. byle tylko nie uznać niewygodnej sobie prawdy?

Jak inaczej jak zadając pytania o detale światopoglądu można odnaleźć (i w efekcie wskazać) drugiej osobie, że jego pogląd jest niespójny i się sypie po odpowiedniej ilości pytań?

A może dana osoba nie chce by stosowano na niej skuteczne metody rozmowy, bo jeszcze ("o zgrozo") dowiedziałaby się, że się myli. ("Broń Boże się do tego przyznać") I jeszcze mogłoby ją to przekonać do tego, że powinna robić rzeczy, których bardzo nie chce robić? Lepiej wierzyć, że Bóg czegoś od Ciebie NIE wymaga? Łatwiej się żyje?

Cytuj:
Mówi jasno o kwestii wykładania proroctw Pisma.


Co to jest "proroctwo"?
Kto to jest "prorok"?

Czy np. całe Pismo Święte jest "proroctwem"?
Czy tylko wybrane fragmenty?
Jak wybrane to jak je zidentyfikować?

Cytuj:
Czytaj różne wątki do zobaczysz.


3 raz już mówię, że nie mam na to czasu?
Zresztą po co czytać historię o tym jak nie udało się Gregora przekonać by nie zwiewał od rozmowy?

Bo nie bardzo wiem inaczej jak mogłeś się ostać tyle czasu z rozmówcami, którzy znają odpowiedzi na Twoje pytania, jak nie poprzez ucieczkę.

Albo rozmowę toczysz do końca albo zwiewasz.
Nie martw się, decyzja jest Twoja.

Cytuj:
Skoro wiesz lepiej co mi jest wygodne i dodatkowo nie wierzysz w to co piszę to zwyczajnie daj sobie spokój z tą krucjatą.


Nie napisałem, że "wiem", tylko spytałem.

Ja decyduję póki co pytać dalej.
Ty możesz nie odpisywać.
Masz Wolną Wolę.

Jest możliwe, że to nie jest w pełni Twoja wina, bo np. może boisz się bycia Katolikiem? Więc może Szatan Tobie podpowiada jak się z tego "wyplątać"?
Czyż bycie "Protestantem" nie jest zwyczajnie PROSTSZE?
"Pewność zbawienia", "brak obowiązków", "sola Gregora"?
"Nikt Tobie nie będzie mówił co masz robić."
Itp.

Cytuj:
Wyrzucasz z siebie pytania jak z karabinu, ale mało w tym sensu.


Sens jest taki by poznać na tyle dogłębnie Twój światopogląd, żebyś albo uznał wreszcie sam, że jest on niespójny, że sam masz problem, żeby udzielić odpowiedzi, albo zaczął iść w coraz większy absurd próbując się bronić przed prawdą.
Im absurd większy tym trudniej go bronić?
Potem zobaczyć można w jak daleki absurd jesteś skłonny pójść zanim uznasz swój błąd. Albo możesz iść w zaparte tracąc przy tym wiarygodność.

Albo możesz uciec zanim zostanie to ujawnione.
Znasz chyba tą metodę?

Cytuj:
Oczywiście, wymówki to moja specjalność.


Ilościowo może, jakościowo gorzej.

Cytuj:
Jak dotąd tego nie pokazałeś. Pusta mowa i przesłanka do Twoich prawdziwych intencji.


O co chcesz mnie oskarżyć?
O to, że chcę Cię przekonać do Kościoła Katolickiego? :)
Przyznaję się. Przyłapałeś mnie.
"Te nikczemne intencje." ;)
Nie żeby tego ode mnie Bóg oczekiwał by "Protestantów" przekonywać, że są w błędzie?

To kiedy odpowiesz czy słowo "jedność" ma dla Ciebie istotne znaczenie w naukach Jezusa Chrystusa Boga?

Jakoś wydaje się, że bardzo tego słowa JEDNOŚĆ unikasz?
Ciekawe czemu tak jest?
Hmmmm...

Cytuj:
Chcenie to Twoja koncepcja, którą tu popychasz.


Nie chcesz odpowiedzieć wprost to czasem może być warto "po omacku" szukać.

Odpowiesz w końcu jaki mechanizm w Twoim światopoglądzie łączy "wiarę" z "uczynkami wiary"?

Cytuj:
A co, masz podstawy do takich pytań?


Spróbuję znowu przeanalizować co może wynikać z tego jak rozumiem na tą chwilę Twój światopogląd.

G1. "Zbawienie" z samej "wiary"
G2. Człowiek nie dostaje wiary za nic co zrobił, tylko jako dar
G3. Czyśćca nie ma

Przypadek 1.
Mamy człowieka A.
Krok 1) Czlowiek A się rodzi
Krok 2) Bóg nie daje temu człowiekowi wiary do śmierci Krok 3) Czyśćca nie ma. Więc Piekło. Bez względu na czyny.

"Reszka - Piekło" czy "przeznaczony na Piekło od powstania"?
To jest sprawiedliwość Boża?

Przypadek 2.
Mamy człowieka B.
Krok 1) Człowiek B się rodzi
Krok 2) Przez N lat Bóg nie daje człowiekowi "wiary", "bo tak?", nic zachowanie tego człowieka nie ma do rzeczy z decyzją dania tej "zbawczej wiary". Więc jak decyduje komu kiedy dać? Rzuca monetą?
Krok 3) W roku N+1 Bóg daje człowiekowi "zbawczą wiarę" i "załatwione". "Bilet do nieba" w garści "za nic" i dalej też nic nie muszę robić.
Krok 4) Robię co mam ochotę.
Krok 5) Niebo.

To po co się starać?
Po co te wszystkie wymagania, "kto to do Nieba nie wejdzie"?

Przypadek 3.
Mamy człowieka C.
Krok 1) Rodzi się.
Krok 2) N lat bez "wiary"
Krok 3) N+1 "zbawcza wiara" i jest "pewien zbawienia"
Krok 4) UCZYNI coś złego i Bóg może "wiarę odebrać"? (ale jednocześnie dar Wiary nie zależy od czynów człowieka? co?) Razem z "wiarą" traci zbawienie? Jak zdecydował Bóg by wiarę odebrać? Rzucił monetą?
Krok 5) Piekło?

To jak to?
W kroku 3 był "PEWIEN ZBAWIENIA", a potem trafia do Piekła?
Jak definiujesz "pewność" i "zbawienie"?

Przypadek 4.
Mamy człowieka D.
Krok 1) Rodzi się.
Krok 2) N lat bez "wiary"
Krok 3) N+1 "zbawcza wiara" i jest "pewien zbawienia"
Krok 4) Nie UCZYNI nic "wystarczająco złego" aby Bóg ODEBRAŁ mu "wiarę"
Krok 5) Niebo

Ale skoro istnieją rzeczy, które można UCZYNIĆ aby Bóg ODEBRAŁ "wiarę" i pozbawił "zbawienia", to jak "zbawienie" jest niezależne od "uczynków"?

Czyli:
"Zbawienie NIE JEST zależne od tego co człowiek robi, ale JEST?"

Ja tego nie rozumiem.

----

Kwestia dodatkowa, Czyściec.

Jak to ma wyglądać?
Każdy "zbawiony" w dniu śmierci jest gotowy by brać udział w społeczności świętych w Niebie od NATYCHMIAST?
Jak to się dzieje, jeżeli człowiek nadal grzeszy przed śmiercią?
Grzesznicy w Niebie się "doświecają" dalej walcząc z pokusami?
Pstryk palcami i osobowość się zmienia NATYCHMIAST po śmierci? (czemu od razu Bóg tak nie pstryknie palcami za życia?)
Czy może realnie wszyscy "zbawieni" są już "idealnie święci" przed śmiercią (przeznaczeni?), więc nie muszą się już zmieniać?

----

Hebrajczyków 12
10 Tamci karcili nas według swej woli na czas znikomych dni. Ten zaś czyni to dla naszego dobra, aby nas uczynić uczestnikami swojej świętości.
11 Wszelkie karcenie na razie nie wydaje się radosne, ale smutne, potem jednak przynosi tym, którzy go doświadczyli, błogi plon sprawiedliwości.

2 Koryntian 12
7 Aby zaś nie wynosił mnie zbytnio ogrom objawień, dany mi został oścień dla ciała, wysłannik szatana, aby mnie policzkował - żebym się nie unosił pychą.
8 Dlatego trzykrotnie prosiłem Pana, aby odszedł ode mnie,
9 lecz [Pan] mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali». Najchętniej więc będę się chlubił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa.
10 Dlatego mam upodobanie w moich słabościach, w obelgach, w niedostatkach, w prześladowaniach, w uciskach z powodu Chrystusa. Albowiem ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny.

Jakub 1
2 Za pełną radość poczytujcie to sobie, bracia moi, ilekroć spadają na was różne doświadczenia.
3 Wiedzcie, że to, co wystawia waszą wiarę na próbę, rodzi wytrwałość.
4 Wytrwałość zaś winna być dziełem doskonałym, abyście byli doskonali, nienaganni, w niczym nie wykazując braków.

Mateusz 5
48 Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski.


Wt cze 21, 2022 4:20 pm
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lip 28, 2015 7:34 pm
Posty: 3948
Płeć: mężczyzna
wyznanie: chrześcijanin, inne (trynitarny i biblijny)
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Kiedy cierpienie ma sens? (przeniesiony)
witoldm napisał(a):
Czyli wiarę sprowadzasz do poczucia pewności. Bo tylko to może człowiek.

Wiary, o której mówi Biblia człowiek nie może sobie wygenerować, gdyż ona istnieje dzięki Bożej mocy. Poza tym podałem Ci biblijny opis czym jest wiara. Możesz się z tym zgodzić lub nie.
witoldm napisał(a):
No tak, lecz biblia ma więcej przesłań, od poczucia pewności. Ma wiele upomnień jak się zachowywać, co robić, by nie robić czegoś na próżno. Co robić, by nie krzywdzić innych, by nie niszczyć czegoś użytecznego. A te sprawy to nasz czyn.

Tak, lecz one wypływają z tego w co wierzysz.
witoldm napisał(a):
Opierając swe zbawienie tylko na wierze. Lądujesz więc w grupie ludzi, którzy owszem wierzą, lecz nic nie czynią ze swą wiarą.

Bezpodstawne stwierdzenie.
witoldm napisał(a):
Czyżbyś uważał, że sama wiara ma sprawczą moc?

Wiara nie jest magiczna siłą. Ma ona zawsze oparcie w kimś lub czymś.
Jeśli swoją wiarę oparłeś na Bogu, to oczekujesz od niego sprawczego działania. I tak jest w przypadku zbawienia.
witoldm napisał(a):
Twe zbawienie polega więc na pasywności. To tak jak ziemski król ( może nie każdy ), siedzi i wymaga od innych, sam palcem w bucie nie kiwając. No bo jest on tylko od chcenia i wymagania. A że ma pod sobą dużo ludzi, no to i niebo mu uczynią na jego żądanie. Niezły biznes takie zbawienie.

Ta analogia ma się nijak do zbawienia oferowanego przez Boga.
witoldm napisał(a):
Więc nadal uważasz, że sama wiara już zbawia?

Takie jest przesłanie Ewangelii:
[Jana.3.16]:Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny.


Wt cze 21, 2022 11:55 pm
Zobacz profil
Czuwa nad wszystkim
Czuwa nad wszystkim
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt maja 06, 2011 2:22 pm
Posty: 16877
Płeć: kobieta
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Kiedy cierpienie ma sens? (przeniesiony)
wybrana napisał(a):
Pasywność jest nie możliwa w życiu, bo życie wymaga każdego dnia podjęcia wiele wyborów i decyzji. Ważny jest priorytet tych wyborów i decyzji. Czy są one podejmowane zgodnie z wiarą Chrystusową.

Nigdy tak nie było, większość ludzi podąża za innymi. Bardzo łatwo więc weszli w udany eksperyment marksistowski. Nie tylko człowiek oddał swoją wolną wolę, ale nie wie, że żyje w iluzorycznym świecie bez norm chrześcijańskich. Nieliczni czytają czasy obecne pod tym kątem. Zniknęła norma i prawda. Jedni lubią kanarki, drudzy zajmują się swoimi chorobami nadającymi im sens istnienia a trzeci wybrali religię. To sprawa wyboru, wyboru, gdzie rozum jest zawieszony a jego rolę przejęło rozumowanie ewolucyjne zwierząt i emocje. Wiara może być iluzoryczna lub rzeczywista.

Najtragiczniejsze jest to, że człowiek nie wie w jakim żyje świecie. Ty też na każdym kroku prezentujesz uprzedzenia do KK, wyprodukowałaś sobie iluzoryczny świat w tym zakresie, to nam prezentujesz, więc zakładam, że w to wierzysz. Nie przyjmujesz żadnych wyjaśnień, więc to brak myślenia refleksyjnego, zawsze kończysz ... w moim 50 letnim życiu katoliczki (ile masz lat?). Refleksyjna wiara to wiara człowieka dorosłego, który sięgnął do historii KK i to nie urazowo. Na dziś możesz zareagować alergicznie, ale nie jesteś zdolna do myślenia refleksyjnego, za dużo w tym urazowości (watek o cierpieniu) i 'ja'. Widzisz świat poprzez swe okulary i nie zakwestionujesz, że to iluzja. Inni mają tak samo. Można więc spokojnie żyć w trybie śniętej ryby płynącej z prądem wody społecznej i być przekonanym o słuszności swej wiary i czynionych wyborów. Sprawa wiary jest też dziś pozostawiona obok i nie zajmuje myśli, nie ma więc cierpienia, poszukiwania prawdy, buntu by wybrać ateizm. Nic się nie wybiera, żyje się na innym poziomie w tym zakresie.
Cytuj:
Nie do wiecznej posiadywanki i rozkazywania.

To są twoje doświadczenia. Być może osobiste, więc jesteś na to uczulona. Między wskazywaniem i pozostawianiem wyboru a rozkazywaniem i terroryzowaniem, by wymusić posłuszeństwo mamy różnicę. Nie widzi tego osoba, którą skrzywdzono. Nie znosi uwag i każda wywołuje opór i cierpienie. Nie wie, ze źródło cierpienia tkwi w niej samej a przenosi to na innych.

Żaden dobry nauczyciel nie jest pobłażliwy. Bliska osoba też nie powinna. Test na ojca. Dwóch chłopców kopiąc piłkę pobiegło za nią na ulicę i w ostatniej chwili mężczyzna chwycił chłopców i odepchnął od jadącego samochodu. Potem jednego z tych chłopaków skrzyczał. Który był jego synem?
Cytuj:
Nie jesteś doskonały, uczysz się doskonałego czynu. W nauce ( teraz ), popełniasz błędne czyny, nie jest tobie to poczytane za zło, choćby było złe.

Nie i wyżej to wskazałam. Człowiek nie wiedząc, że są normy i prawda sam nie wie co jest dobre i złe. Nie przyjmie normy, bo sam je konstruuje lub przyjmuje, bo nie wie dlaczego. Ważny jest więc wzorzec i przyjęcie go za punkt odniesienia. Człowiek sowiecki oddał swoją rozumność i nie wie, że to uczynił.
Cytuj:
Nie jesteś doskonały, nie uczysz się, jesteś więc zbędnym tworem. Czeka ciebie unicestwienie.

Znów potrzeba norm, tymczasem na ratunek przychodzą mechanizmy obronne. Oplujesz mnie, zgnieciesz, ale nie przemyślisz, bo odczuwasz, że chcę ci coś narzucić i sterroryzować. Wiesz lepiej, że się uczysz i podążasz w dobrym kierunku. Człowiek urazowy inaczej odbiera świat i ludzi.
Cytuj:
Chcenie jest powszechnym zjawiskiem, istot rozumnych.

Zakładasz więc, że zwierzęta są rozumne, bo czegoś chcą. One rzeczywiście się uczą i chcą, ale z wolnością to nie ma nic wspólnego. Nie dowartościowujesz tym zwierząt, ale sprowadzasz człowieka do świata zwierząt.
Myślisz schematycznie, więc łatwo mi wchodzić w każde zdanie i podważać te stereotypy. Wypowiadając się o myśleniu człowieka można popełniać takie same błędy jak wypowiadając sądy o Kościele, slogany o cierpieniu (nikt tak nie cierpi jak hipochondryk i powiedz mu, że to jego wina!) czy życiu będącym pasmem cierpień.
Cytuj:
Zarządzanie jest kierowaniem ze znajomością spraw, grupą ludzi.

Zarządzanie raczej odnosi się do majątku, kierowanie do ludzi. Sposobów kierowania ludźmi jest wiele i zależy nie tylko od wiedzy, ale przede wszystkim osobowości kierującego. Kierowanie nastawione jest na osiąganie celów, więc będzie jednak związane z nakazem, tyle, że różnie wyrażonym. Świadectwo życia dzieje się mimo...
Przechodząc na grunt cierpienia. Krzyk ojca wywołał cierpienie syna. Inaczej zareaguje chłopiec, gdyby to był ojczym. Może mu odpowiedzieć: nie jesteś moim ojcem i nie przyjąć tego krzyku, który nie jest jednak jego sposobem wychowywania. Czy ojczym miał prawo krzyknąć? Czy ksiądz ma prawo krzyknąć (zawsze wywoła cierpienie choćby na chwilę)? Potrafisz różnicować krzyk jako proponowaną metodę (dziś, bo nie powinno się wracać do przeszłości, wychowywanie było inne. Ty tkwisz w przeszłości w tym zakresie)). Nie różnicujesz wczoraj i dziś, bo znów brakuje ci punktów odniesienia. Byłam 50 lat katoliczką, więc wiem...Nie zdążyłaś poznać siebie i być może w tym kościele trafiłabyś na osobę, która była ci potrzebna. Odeszłaś i nie wiesz, że nadal nosisz okulary urazowości. Być może nowa grupa religijna to wzmocniła. Np śJ szukają takich poranionych ludzi.
Cytuj:
Masz umieć czynić sam, byś mógł zarządzać innymi.

Nie. A skąd wiedza, że potrafisz kierować innymi? Można być stuletnim matołkiem. Kiedyś kard Wyszyński powiedział, że kierować innymi chcą mali ludzie. Dzięki temu podnoszą sobie samoocenę. Po to, by człowiek wsiadł do właściwego pociągu potrzeba mocy Boga. Jak sprawdzisz, że działasz z natchnienia DŚ? Czujesz to?

Bóg sam wybiera sobie ludzi do zadań specjalnych i dobrze, gdy człowiek o tym nie wie. Jeśli wie to mamy fałszywą monetę, zawodowego ewangelizatora. Może prowadzić człowieka do wiecznych cierpień a jest przyjacielski, inteligentny, empatyczny i szanowany. Należy uważać, bo to też cechy Antychrysta. tylko te cechy zwodzą prowadząc do wiecznych cierpień.


Śr cze 22, 2022 12:07 am
Zobacz profil
Niesamowity Gaduła
Niesamowity Gaduła
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lip 28, 2015 7:34 pm
Posty: 3948
Płeć: mężczyzna
wyznanie: chrześcijanin, inne (trynitarny i biblijny)
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Kiedy cierpienie ma sens? (przeniesiony)
TS7 napisał(a):
Jak można postępować z Gregorem, który nie chce doprowadzić do finalnego rozstrzygnięcia kto ma rację tylko zwiewa od rozmowy gdy zaczyna wychodzić prawda?

Bo zwyczajnie nie zależny mi na braniu udziału w zawodach :kto ma rację.
TS7 napisał(a):
Rozmowa to wypowiadanie zdań?
Zdania mamy trzy podstawowe typy:
1) oznajmujące ("tak jest", "tak może być")
2) rozkazujące ("aport", "siad", "waruj", "udowodnij")
3) pytające ("jaką masz opinię?", "dlaczego?")

To może doczytaj jeszcze czym jest dialog, dyskusja.
Twoje relacje z ludźmi opierasz tylko na zadawaniu pytań?
TS7 napisał(a):
Jak inaczej jak zadając pytania o detale światopoglądu można odnaleźć (i w efekcie wskazać) drugiej osobie, że jego pogląd jest niespójny i się sypie po odpowiedniej ilości pytań?

Jakoś na tym forum to się udaje bez listy pytań.
TS7 napisał(a):
Co to jest "proroctwo"?
Kto to jest "prorok"?

Odsyłam do słowników różnych np. teologicznych.
TS7 napisał(a):
Czy np. całe Pismo Święte jest "proroctwem"?
Czy tylko wybrane fragmenty?
Jak wybrane to jak je zidentyfikować?

Jak wyżej lub możesz wiedzieć poprzez lekturę Biblii.
TS7 napisał(a):
3 raz już mówię, że nie mam na to czasu?
Zresztą po co czytać historię o tym jak nie udało się Gregora przekonać by nie zwiewał od rozmowy?

Skoro nie masz czasu to się nie dowiesz.
A poza tym dlaczego ja mam mieć czas aby Ci odpowiadać?
TS7 napisał(a):
Potem zobaczyć można w jak daleki absurd jesteś skłonny pójść zanim uznasz swój błąd. Albo możesz iść w zaparte tracąc przy tym wiarygodność.

A zapytałeś mnie czy mam na to ochotę - na Twoje testowanie?
Raczej nie, bo mało Cię to interesuje - ot i wychodzą Twoje intencje.
Więc nie ściemniaj tu o dążeniu do jedności.
TS7 napisał(a):
Albo możesz uciec zanim zostanie to ujawnione.
Znasz chyba tą metodę?

Gadasz jak zdarta płyta. Ciekawe co przez 7 lat nikomu nie udało się ujawnić?
TS7 napisał(a):
O co chcesz mnie oskarżyć?
O to, że chcę Cię przekonać do Kościoła Katolickiego?
Przyznaję się. Przyłapałeś mnie.
"Te nikczemne intencje."
Nie żeby tego ode mnie Bóg oczekiwał by "Protestantów" przekonywać, że są w błędzie?

No widzisz. Gdyby chciało Ci się czytać to byś wiedział, że ja katolikiem już byłem.
Raczej więc do katolicyzmu mnie nie przekonasz, bo dawno temu z niego odszedłem i nie widzę żadnego powodu aby wracać.
Różnica więc między nami jest taka, że ja rzymskim katolikiem już byłem, a Ty biblijnie wierzącym chrześcijaninem nie.
Widzisz tu pole do jedności?
TS7 napisał(a):
To kiedy odpowiesz czy słowo "jedność" ma dla Ciebie istotne znaczenie w naukach Jezusa Chrystusa Boga?

No zaskoczę Cię i teraz Ci odpowiem.
Jedność ma dla mnie istotne znaczenie gdy dokonuje się i trawa w tym samym duchu.
TS7 napisał(a):
Spróbuję znowu przeanalizować co może wynikać z tego jak rozumiem na tą chwilę Twój światopogląd.
G1. "Zbawienie" z samej "wiary"
G2. Człowiek nie dostaje wiary za nic co zrobił, tylko jako dar
G3. Czyśćca nie ma

Zgadza się - tak czytam i rozumiem Ewangelię.
TS7 napisał(a):
Czyli:
"Zbawienie NIE JEST zależne od tego co człowiek robi, ale JEST?"
Ja tego nie rozumiem.

Bo wyciągnąłeś błędne wnioski Twojego rozumowanie, które jest oderwane od nowotestamentowego nauczania.
TS7 napisał(a):
Kwestia dodatkowa, Czyściec.
Jak to ma wyglądać?
Każdy "zbawiony" w dniu śmierci jest gotowy by brać udział w społeczności świętych w Niebie od NATYCHMIAST?
Jak to się dzieje, jeżeli człowiek nadal grzeszy przed śmiercią?

Wygląda to tak, że każdy zbawiony człowiek ma swobodny dostęp do Boga, aby prosić go o usprawiedliwienie jeśli zdarzy mu się zgrzeszyć, a Bóg usprawiedliwia natychmiast, bo patrzy na serce, które jest odrodzone i nie ma w nim upodobania grzechu. Tak więc w swoim usprawiedliwieniu człowiek jest święty i nieskalany, więc idzie do Nieba.
Dlatego też czyściec jest zbędny i zwyczajnie nie istnieje.
TS7 napisał(a):
Pstryk palcami i osobowość się zmienia NATYCHMIAST po śmierci? (czemu od razu Bóg tak nie pstryknie palcami za życia?)
Czy może realnie wszyscy "zbawieni" są już "idealnie święci" przed śmiercią (przeznaczeni?), więc nie muszą się już zmieniać?

Poczytaj więc nauczanie apostolskie. Tam masz jasno wytłumaczoną różnicę między świętością w nowonarodzonym duchu, a grzesznością starej cielesnej natury.


Śr cze 22, 2022 12:57 am
Zobacz profil
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Kiedy cierpienie ma sens? (przeniesiony)
Gregor
To co mi odpisałeś w ostatnim poście do mnie. Zgadzam się z twymi wnioskami. Bo są one z dużym dystansem. Więc mają ogólne wnioski takie jak piszesz. W szczegółach było by już inaczej.
Stąd wniosek, nie da się ogarnąć wszystkiego. A skoro tak, to nie ma co tego próbować. Ważne by żyć tylko tym, z czy się człowiek zetknął, bo to jest konieczne.
Zbawienie jak piszesz, zależy od Boga, który to czyni z nami poprzez dar wiary.
Czyli spoko, nie można się zbytnio nakręcać religijnie. By przez przesadność nie zgubić tego co istotne.

Merss
Wprawdzie piszesz bardziej do - wybranej. Jednak podajesz moje sugerujące wypowiedzi w swych odniesieniach, wiedząc że je czytam.
Może zostawię retorykę.
Odniosę się do ostatniej pozycji twego wpisu o władczym zarządzaniu.
Zdolność władania kimś w swym przedziale zarządzania. Czyli w swym temacie ( rozeznania zawodowe, funkcyjne )jest pewna, a nie iluzoryczna. Bo zna się temat, mając w nim doświadczenie w swej pracy. Co nie oznacza jak sugerujesz, że umie ta osoba jednocześnie dobrze to wykorzystać w swym przekazie innym. Być dobrym przywódcą, organizatorem. To całkiem inne zagadnienie, trudno tu połączyć obie cechy. Dobry organizator i zdolny z doświadczeniem na swym stanowisku. Bywa że się te cechy kłócą z sobą, w jakiejś władczej roli. To widać po postawach niektórych polityków.
Dobry specjalista i słaby przywódca polityczny, albo odwrotnie.
Tyle że świat, już zbyt daleko zaszedł w tym, co zależy od jednych, a co należy do innych. Gdzie każdy chce mieć swój głos we władaniu.
A mianowicie nadaje się ogółu ludzi, (nadzieję, poprzez nazewnictwo - typu demokracja), biorą to za pewność niektórzy. Że są współwładcami tego świata, ( no jakiejś jego części ), czy wycinka jego przestrzeni. Uogólniają to dla uproszczenia informacyjnego, bądź swego pojmowania. I tak powstaje iluzja władcza. Którą niektórzy nachalnie uskuteczniają. Nie mając pojęcia o tym, że uczenie się władztwa na swych błędach, to kiepski pomysł. Inna sprawa że.
Czy istnieje szkoła władztwa? W domyśle istnieje Kościół, do tego przeznaczony. Czy jednak spełnia swą rolę przygotowania władcy? Chodzi o to czy ma do tego przeznaczenie i realne mechanizmy decyzyjne. Bo zamierzenia na pewno są szczytne.
Jak widzisz to zbyt szeroki temat, by go jednoznacznie przedstawić.

Dlatego.
Co do władczości ogólnej typu królowania ( panowania nad innymi ), miała byś rację. Że w tym temacie, tylko Bóg może decydować kto kiedy i jak.
Po coś jednak Bóg dał nam rozum, oraz zdolność posługiwania się nim.
Co jak na razie, przysparza więcej zamieszania, w tym co, kto i kiedy ma czynić.
Przydał by się bardziej na tym świecie dyrygent od tych spraw, zamiast tylko coraz bardziej narastającej liczby informacji. Tym dyrygentem ma być Bóg, tak wynika to z przekazów biblijnych. No więc?
Przyjdzie, przyszedł, jest czy nie ma?
A jeśli nie ma, to po co liczyć na władców do tego nie przygotowanych?
Ja wiem, nie śpimy biorąc sprawy w swoje ręce.

No ale taki ma sens, nasze cierpienie z tym związane. Biorąc swe sprawy w swoje ręce, będziemy cierpieć, tego nie da się uniknąć. Potwierdził to swym życiem Jezus Chrystus. On nie gadał tylko, nie dyrygował tylko, On to przeżywał.
To nie myli.


Śr cze 22, 2022 9:59 am
Czuwa nad wszystkim
Czuwa nad wszystkim

Dołączył(a): Cz cze 21, 2012 4:15 pm
Posty: 6808
Płeć: mężczyzna
wyznanie: katolik
Odpowiedz z cytatem
Post Re: Kiedy cierpienie ma sens? (przeniesiony)
Rafał Kozłowski napisał(a):
Jeszcze w latach ’50 XX wieku, homoseksualizm uważany był za chorobę (w niektórych częściach świata jest tak nadal), ale badania naukowe stanowią zupełnie coś innego. Homoseksualizm jest jedną z czterech orientacji seksualnych, tak samo równoprawną, jak najczęściej spotykany heteroseksualizm.


Auć... Aleś Waść dał czadu.. Badania naukowe powiadasz..
Cztery orientacje seksualne? Pan z panią, pani z panią, pan z panem to jakby już to dwie. Pozostałe to pan ze świnką morską i wielorybem???
I nie... to nie jest żadne zboczenie, bo pan (pani) naukowiec "udowodnił" swoją (osobistą) tezę, że z nim wszystko jest OK... Może więcej powagi, mniej takich nadymanych ideolo-hasełek? Przez taką "naukę" to raczej widać zmierzch cywilizacji (jak u Rzymian i Greków)

_________________
"Bo myśli moje nie są myślami waszymi, ani wasze drogi moimi drogami - wyrocznia Pana." Iz 55


Śr cze 22, 2022 1:59 pm
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 224 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 11, 12, 13, 14, 15  Następna strona


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL