Wiara bez dowodów (wydzielona rozmowa z Irbisolem)
Halo, męczenniku za niewiarę
kontynuujmy
Irbisol napisał(a):
Czyli niejako nie jest istotne, czy tezy wiary są prawdziwe. Istotne jest, że to po prostu przydaje się do obrania drogi życiowej, tudzież lepszego samopoczucia?
Jest bardzo istotne - ktoś wierzący uznaje tezy wiary za prawdziwe. Chodzi o to, że najczęściej wiara jest przyjmowana w ramach religii jako zjawiska bardziej złożonego. A ona (religia) obejmuje nie tylko tezy wiary, ale też etykę, syntetyczne wyjaśnienie egzystencji ludzkiej etc. Chodzi o powód/uzasadnienie, że ktoś zaczyna wierzyć - myślę, że widzi w tym dobro, które wykracza poza poznanie tej czy owej tezy wiary, a które bez wiary byłyby niedostępne poznaniu (bo, jak sam stwierdzasz, jawiłyby się jako spekulacje).
Irbisol napisał(a):
Na tym forum jakoś nie dostrzegam tego fenomenu.
Można wybrać wiarę "roboczo", bo tak jest z jakichś względów lepiej. Ale szczątkowa uczciwość nakazywałaby przyznać, że każda z religii jest czystą spekulacją.
No z perspektywy osoby niewierzącej, czy po prostu posługującej się wyłącznie metodą naukową - jest spekulacją. Ale nie z perspektywy osoby wierzącej. Osoba wierząca ma pewność tego, w co wierzy.
Ja wiem, że sporo wierzących ma takie ciągoty, by znaturalizować wiarę, tj. dawać konkluzywne powody dla przyjęcia wiary, które powinny być przekonujące dla każdego człowieka. Ale wiara jest jednak rozumowaniem z łaski, a nie przyrodzonym rozumowaniem, do którego można przekonać podając stosowne argumenty.
Jak pisał św. Tomasz:
Cytuj:
Należy wystrzegać się chęci prowadzenia innych ku wierze za pomocą dowodów. Z jednej strony przynosi to uszczerbek godności wiary, gdyż jej prawda przewyższa wszelki ludzki rozum, z drugiej strony, tego rodzaju argumenty są najczęściej słabe, dając niewierzącym okazję do kpin, gdyż myślą oni, że nasza wiara opiera się na tego rodzaju uzasadnieniach.