Jak wiadomo koniec świata miał nastąpić za życia apostołów. Zdanie Jezusa "Nie przeminie to pokolenie, aż się to stanie". A co za tym idzie zmartwychwstanie miało być tuż, tuż. Drugie zdanie Jezusa wypowiedziane do arcykapłana brzmiało "Zobaczysz Syna Człowieczego przychodzącego na obłokach". I znowu bujda. Nikogo nie zobaczył. Pierwsi chrześcijanie z radością wchodzili w paszcze lwów. Tak im było śpieszno wstać z grobu. I teraz taka myśl. Kto odpowiada za śmierć tych naiwnych, biednych ludzi?

Nie ma takiej nauki w Biblii, więc zaczynasz wywód od fałszywej tezy.


Dotyczy zapowiedzi zburzenia Jerozolimy, więc to...

...nie ma z nim związku.


Wypowiedź brzmiała inaczej:
(...) Ale powiadam wam: Odtąd ujrzycie Syna Człowieczego, siedzącego po prawicy Wszechmocnego, i nadchodzącego na obłokach niebieskich».

Nie ma stwierdzenia, jak to sugerujesz, że stanie się to za ich życia.


Mam lepsze pytanie: Dlaczego budujesz swoje pytanie na fałszywych założeniach?

Taki tekst na szybko znalazłem: "Z cyklu: J. Salij, Praca nad wiarą"
Fragment:
Krótko mówiąc, dwie rzeczy powiedział Pan Jezus w tym jednym zdaniu, że niektórzy z Jego uczniów nie zaznają śmierci aż do dnia Jego chwalebnego powrotu — a głęboki sens obu tych twierdzeń chrześcijanie mieli zrozumieć dopiero z czasem. Powiedział, po pierwsze: ,,przyjdę niedługo!" Ale musiało upłynąć trochę czasu, zanim chrześcijanie uprzytomnili sobie, że chodzi tu o boskie ,,niedługo", jako że miary Boga nie są miarami ludzkimi i ,,jeden dzień u Pana jest jak tysiąc lat, a tysiąc lat jak jeden dzień" (2 P 3,8).

Po wtóre, powiedział wówczas Pan Jezus, że niektórzy z Jego słuchaczy nie zaznają śmierci aż do dnia, kiedy przyjdzie nas sądzić. Ale trzeba było lat, żeby chrześcijanie spostrzegli się, że przecież On nigdy nie mówił o śmierci cielesnej tych, których przyszedł odkupić. Ilekroć mówił o śmierci, zawsze chodziło Mu o straszną śmierć wynikającą z utraty Boga. Dopiero po jakimś czasie zrozumieliśmy, że również ta wypowiedź nie była wyjątkiem, że również tutaj mówił o tej śmierci, od której przyszedł nas wybawić. Ale prawdopodobnie nie od razu uczniowie tak tę wypowiedź rozumieli.

Pleciesz,pleciesz,pleciesz. Chodziło o śmierć fizyczną i powstanie z martwych, też fizyczne. Ludzie nawet byli zachęcani do tego, żeby porzucić wszelkie zajęcia, bo koniec jest bliski. Na wyścigi zgłaszali się do władz rzymskich, bo wmówiono im, że męczeńka śmierć zapewnia im honorowe miejsce w Królestwie. Pytam jeszcze raz. Kto za to odpowiada?

To ja teraz mówię "sprawdzam" i poproszę o podanie źródła, z którego zaczerpnęłaś powyższą informację.

Mam ci podawać źródła. Wszystko na tacy jaśnie panu. Szukaj a znajdziesz.

Czyli nie masz źródła, a to oznacza, że zmyślasz.

Mam źródła i to wiele. Ale nie mam obowiązku podawać. Idź do biblioteki, albo sobie kup odpowiednie książki to się dowiesz.

Wobec tego powtarzam prośbę o wskazanie źródeł, z których zaczerpnęłaś powyższe informacje. Przypominam, że ja nie muszę szukać dowodów potwierdzających Twoje tezy (a tym bardziej źródeł, w których je przeczytałaś), bo to Ty masz obowiązek je przedstawić.

Po co ci źródła. Idź, napij się piwa i wszystko będzie zrozumiałe. Pamiętaj tylko o panu Korsakowie.