Pierniczycie bez sensu.
Skoro Bóg wiedziałby, jak każdy postąpi, to jakim prawem go potępia?
Na tym właśnie polega wolna wola człowieka, za którą ponosi on odpowiedzialność, że Bóg NIE WIE, co się stanie.
I nie jest to w żaden sposób sprzeczne z wszechwiedzą - Bóg może po prostu swoją wiedzą w to nie ingerować tudzież zażyczyć sobie, że decyzje (nieznane dla niego) podejmie człowiek.
Inaczej nie ma wolnej woli.

Niby teiści, a podstawy trzeba im tłumaczyć ...

Gdyby Bóg nie znał Twojej przyszłości to nie miałby prawa nazywać siebie Bogiem wszechwiedzącym. Byłby Bogiem ograniczonym. A jak wiemy Bóg istnieje poza czasem a więc ma nad nim władzę i może dowolnie wnikać w jego przeszłość, teraźniejszość i przyszłość.

Dam Ci kilka przykładów potwierdzających moje słowa:

1) Jezus znał przyszłość Piotra - wiedział , że ten w przyszłości wyprze się Go 3 razy i tak też się stało.
2) Jezus wiedział, że wszyscy apostołowie oprócz Jana umrą śmiercią męczeńską i tak też się stało bo znał ich przyszłość.
3) W czasie Sądu Szczegółowego jest w stanie odtworzyć dowolną przeszłość każdego człowieka aby go osądzić.

Dlaczego niby znajomość przyszłości grzesznika miała by odbierać Bogu prawo do jego potępienia?

Irbisol - po prostu pogódź się z tym, że tak jest i przyjmij to do wiadomości.

Bóg zawsze wiedział jak zareagujesz za 10 minut, jakiego posta napiszesz następnego, co pomyślisz za 10 lat i jaki będzie Twój koniec.


Wszechmoc i wszechwiedza oznacza, że może dosłownie wszystko i nic Go nie ogranicza. Jeśli by tylko chciał - nie musiałby nawet kiwnąć palcem a mógłby stworzyć falę uderzeniową kamehame i rozwalić spokojnie ten wszechświat. Albo po prostu go wymazać. Rozumiesz?

Wiesz, że podałeś definicję Allaha (ostatni akapit)? Nie ułatwię ci zadania, bo jesteś myślącym facetem.

Mógłby ZREZYGNOWAĆ z tej wiedzy (ma moc wszechwiedzy, ale nie korzysta).
Dzięki temu nadal jest wszechwiedzący i pozostawia wolną wolę.
Co więcej - Bóg musi pozostawić każdemu niezdeterminowany wybór. Nie wystarczy, że nie wie - postępki nie mogą być zdeterminowane.

Jeżeli Bóg wie, co każdy postąpi, co pociąga za sobą determinizm, albo determinizm jest pomimo braku wiedzy Boga, to nie istnieje wolna wola ani wolny wybór, więc nie można kogoś karać za postępki.
Nawet prawo ludzkie to ogarnia i bierze się pod uwagę wpływ środowiska, dotychczasowe wychowanie itd. żeby określić czy dany człowiek zdawał sobie w ogóle sprawę że czyni źle.

Piszę tu o kontekście karania kogoś, a nie wypełniania jakichś misji, jak to czynił Jezus.

I nie są. A Bog do tego nie musi "rezygnować z wiedzy" (cóż za wydumany koncept!).

Nic podobnego. Do tego błędu sprowadza sie cala ta dyskusja.

Z naszego punktu widzenia przyszłość jest niewiadoma.
Poza tym nie można myślęć jak w powiedzeniu Leca: "A może Bóg sobie mnie upatrzył na ateistę? " - bo nie wiemy czy upatrzył.
Wszechwiedza Boga jest dla nas tajemniczym paradoksem, i nie można po prostu mówić że Bóg nie jest Wszechwiedzący
Mówienie że sam ogranicza swoją wiedzę robi z Boga nieodpowiedzialnego hazardzistę kogoś jak kierowca,który ma przejechać z punktu A do punktu B i on zasłania sobie oczy i robi wypadek.
Dlaczego uważasz że możesz mieć wolną wolę tylko wtedy gdy Bóg nie wie co zrobisz? Piotr z własnej woli się zaparł a Judasz zdradził, wdowa z własnej woli dała grosz na świątynię. Jezus nawet będąc w ciele przewidział co zrobią.

___________________________________
Poza tym Bóg odpowiada na modlitwy. Tutaj też można się zastanawiać "a może Bóg wiedział wcześniej czy ktoś się pomodli"

Dlaczego niby ma wynikać z tego determinizm?

Bóg widzi taśmę czasu (przeszłość, teraźniejszość, przyszłość) na której żyją ludzie z góry i po prostu dostrzega jakich kto dokonywał wyborów.
Jeśli ci chodzi o to dlaczego zatem nie interweniował zanim człowiek zaczął schodzić na drogę potępienia, wiedząc to na zaś, to skąd wiesz, że nie interweniował? Zapewne interweniował 10000 razy, tak aby nie zniszczyć mu wolnej woli, ale to nic nie dało. Można powiedzieć, że u potępieńca Bóg widzi już przed jego urodzinami, że Jego późniejsze interwencje nic nie dawały.

Większość ludzi idzie do piekła (Mt 7, 14).

Czasami chciałoby się być robotem zaprogramowanym do czynienia dobra...

Moim zdaniem ma to nieco inne implikacje.

Są wydarzenia, powiedzmy, oczekiwanie na wyniki egzaminu, który już się odobył i został oceniony, otworzenie kopert z ofertami na przetargu, który juz został tak naprawdę przyznany w momencie gdy każdy napisał i złożył swoje oferty. A jednak sa ludzie, którzy w takich sytuacjach nadal się modlą by to im Bóg pobłogosławił. Czy to ma sens, skoro tak naprawdę w ludzkim pojęciu jest to już dokonane? Moim zdaniem jak najbardziej ma. Bo skoro Bóg widzi taśmę czasu z góry, to widzi modlitwę w punkcie B i jeśli chce wysłuchać tą modlitwę, to interweniuje w punkcie A na taśmie czasu.

Jak wobec tego wyjaśnić sytuacje kiedy umierają małe dzieci, np. kilkumiesięczne, które jeszcze nie zdążyły nagrzeszyć, czy nie są one w tej kwesti w jakiś sposób uprzywilejowane?

Czyli jak prezydentem zostanie Duda i będzie tak z dwa tygodnie, to będzie jeszcze szansa pomodlić sie o wygraną Hołowni?
Był kiedyś tekst o rzeczach, których nawet wszechmogący Bóg nie zrobi:
przykład:
idziesz do wioski, widzisz dym z palącego się domu, modlisz się aby to nie byl twój dom, a przecież to już sie stało.
Ciekawa sprawa: jak z Hołownią: ludzie jakoś nigdy nie będą sie modlili o przeszlość o której WIEDZĄ jaka jest. To takie myśłenie kwantowo-solipsystyczne.
Nie ważne przyszłośc-przeszłość, ważne czy akurat JA o tym WIEM, nie ważne czy inni wiedzą.

Tp raczej skutek słabego i chorowitego ciała. Cierpienie i śmierć jest immanetną cześcią tego świata.

Skoro więc można trafić do nieba bez potrzeby korzystania z wolnej woli, to czemu ci przyszli potępieńcy nie mogliby otrzymać takiego słabego i chorowitego ciała?