[quote="Irbisol"]Widzę, że to zbyt mało oczywiste.
Więc inaczej - wg ciebie przyszłość, którą Bóg zna taką, jaka będzie, nie jest zdeterminowana?
Co to znaczy "przyszłość zdeterminowana"? Przyszłość jest zależna od naszych wyborów.
Nie zmienia to faktu, że będzie JEDNA, KONKRETNA. Czy Bóg ją zna, czy nie.
Ważna jest nie iluzoryczna "przyszłość" (której z punktu widzenia wybierającego jeszcze nie ma) tylko WYBÓR. Nasze wybory nie zależą w żaden sposób od tego, czy Bóg je zna, czy nie.

Może masz na myśli to, że powinienem dokładniej uwzględnić, że wszystkie 3 Osoby Boskie są tak samo wszechwiedzące i wszechmocne? Innego pomysłu nie mam - nie zauważyłem abym popełnił błąd w swoim rozumowaniu.


W sumie z ludzkiego punktu widzenia one są zawsze wygrane i jest to dla nich olbrzymi przywilej. My z kolei, którzy przeżyliśmy musimy na każdym kroku martwić się o swoje zbawienie bo nie wiemy co nam w przyszłości odwali i czy pod wpływem jakiegoś impulsu nie zgrzeszymy ciężko i nie zdążymy tego odżałować przed gwałtowną śmiercią.

Moim zdaniem Bóg tym się różni od Allaha, że nie łamie swoich reguł.
Ktoś powiedział, że gdyby wierzyć w Allaha, to jak rozwijać choćby fizykę, bo jak się kopnie piłkę, to ona niekoniecznie spadnie, za to może zmienic się w latającego smoka

Czy wygrane? Jak im się odbierze dar życia?

W tym sensie, że po śmierci zawsze czeka je zbawienie.

Ale braku życia nikt im nie wróci. Chyba że dopuscimy wyjatek reinkarnacyjny - ale to należy odrzucić.

No i co z tego, że życia nikt im nie wróci? Wygrywają tym, że mają pewność co do swojego zbawienia. Ty takiej 100% pewności jak one nie masz.

A skąd ta pewność? Przez lata był limbus.
Poza tym:
Uważasz dar życia za przekleństwo?

No z tego wynika, że śmierć noworodka jest dla niego opłacalna pod względem długoterminowym tzn. życia wiecznego.

Tylko to by oznaczało, że nie mamy równych szans na drodze do nieba, a przecież Bóg nie może być niesprawiedliwy.

Statystyka jest niestety taka, że im jesteś starszy i bardziej świadomy tym masz większą szansę na potępienie - jest to brutalna rzeczywistość z którą trzeba się pogodzić. Noworodek nie zgrzeszy a dorosły człowiek już tak więc szansa na potępienie w jego przypadku już jest.

Moze życie jest tak wielkim darem że warto zaryzykować i żyć?
Dojdziemy do antynatalizmu?
https://www.dyskusje.katolik.pl/viewtopic.php?f=12&t=30385

Oj zdziwiłbyś się. Mit bezgrzesznego dziecięcia jest tak samo nieprawdziwy jak mit "dobrego dzikusa". Inna sprawa to dzieci tak młode jak noworodki, czy tu mowa o jakimkolwiek wyborze? Tak jakby Adam i Ewa zamiast móc odrzucić pokusę, nigdy jej nie mieli.

Noworodek ma 100% pewności co do swojego zbawienia. My dorośli już niekoniecznie ponieważ nie wiemy czy w przyszłości nie zgrzeszymy ciężko i nie zdążymy tego odżałować.

Kto wie, czy umierający noworodek nie miał zostać wielkim świętym,
Chyba (nie jestem pewien) była taka historia że jedna kobieta na spowiedzi mówi do Ojca Pio, że poddała się aborcji, on na to, czy wie że zabiła papieża?

Dwa zdania i wzajemnie sprzeczne. Skoro człowiek może sobie wypracować daną przyszłość to znaczy że ją może zmieniać.