Ja nie pamiętam bym na kazaniach albo katechezach słyszał uzasadnienia/dojścia do dogmatów katolickich. Tego się generalnie nie wykłada.

Nie o dogmaty chodziło, ale rozumienie tego o czym się uczniom mówi. Konkretnie o Genesis w aspekcie ewolucji. Sama o coś zapytałam, bo miałam katechetkę i jej koleżankę 'pod ręką'. Nie pamiętam już o co chodziło, ale rozbrajającą szczerość, że tego nie było na studiach zapamiętałam. Nam wyjaśniano już w liceum, by się nieustannie uczyć, bo wiedza w ogromnym tempie przyspiesza. Studia to czas, gdy wszystko się jeszcze nie poskładało, różne przdmioty mogą leżeć w odzielnych szufladach i potrzeba kilku lat, by stworzyło to pewną całość. Przedmioty z nauk podsawowych tłumaczą zasadność tych praktycznych. Podstawą wszystkiego jest krytyczne myślenie.
U księdza Kneblewskiego leży poskladane, bo on o sprawach trudnych mówi bardzo przejrzyście i odwołuje się do sytuacji życiowych, używa wlaściwych analogii. On po prostu 'czuje' chrześcijaństwo z jego duchowością: wiem po co żyję i wymaga się ode mnie odpowiedzialności za wybraną drogę życiową Tacy ludzie z praktyką szefowania zwykle wymagają też od innych a to się ludziom nie podoba. Trzeba więc niszczyć, by lepsi równali 'w dół'.

Księdza Dolindo Roucolo przełożeni odsunęli na kilkanaście lat od czynności kapłańskich. Podporządkował się i znalazł niszę, w której mógł dalej działać. Wszyscy oponęci poszli w niepamięć historii, on się przebił. Dzięki jego postawie nawracali się ci, którzy go skrzywdzili. Ludzie Boży i tak zrealizują wolę Bożą. Nie widzę więc potrzeby rozdzierania szat, by pomagać Bogu w Jego robocie, bo On nie panuje nad wszystkim. Wie co robi i nie muszę Go uczyć jak świat ma prowadzić. Od każdego z nas wymaga jednak oczu szeroko otwartych a nie zaściankowości i myślenia politycznego, które zawsze sprawadza się do podziałów.

Prezentujesz rodzaj pacyfizmu religijnego.
A gdzie ewangeliczny Ecclesia Militans?
Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową; i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy.

Można by dyskutować, ale rzeczywiście bardziej prawidłowo jest go nazwać schizmatykiem.

Nie ma czegoś takiego. Fragment jest zapowiedzią odrzucenia przez pogańskie lub żydowskie rodziny tych, którzy przyjęli Ewangelię.

Wespecjan
Chrystus mówiąc to co przytaczasz, wiedział że niemiłe są upomnienia od rodziców, czy tych którzy odpowiadają za pouczenia.
Dlatego mówił o poróżnieniu. Czyżbyś tego teraz nie zauważył? Zauważyła to - merss pisząc o tym że nie podoba się wielu, gdy nażuca im się większe wymogi. Chcieli by im ujmować i ułatwiać życie, zamiast stawiać wymogi. Takie równanie w dół. Dobry troskliwy ojciec nigdy nie ułatwia życia swym dzieciom. Mają oni sami poradzić sobie w życiu. Inaczej to wychowa kalekę, co gorsza że zdrowego na ciele, często nawet o wielkiej tężyźnie fizycznej. Lecz biegnącego po pomoc do ojca w byle potrzebie, nawet gdy ten już ma swe zdrowie słabe. Chrystus pouczał o sprawach bardzo praktycznych, ważnych, a jednocześnie często nie dostrzeganych.

Słyszałem (cyt z pamięci) jak arcybiskup Lefebvre pytał się raz w kazaniu: "Jak to się stało, że głosząc to samo co głosiłem od 30 lat i odprawiając Mszę, którą odprawiam od 30 lat nagle słyszę że jestem poza Kościołem?"

Nie udawaj, że nie wiesz, Wespecjanie, za co biskup Lefebvre został ukarany suspensą, a następnie ekskomuniką.

Znam trochę historię abp Lefebvre i prześladowania przez Watykan zaczeły się na długo przed suspensami i Latae sententiae, tuż po soborze, bo chciał kontynuować przekaz i formę, nad która spędził kilkadziesiąt lat pracy. Nie zmieniając nic, nagle "stał się schizmatykiem".

A nawet ekskomunika przed śmiercią jest kontrowersyjna, ponieważ owszem wyświęcił biskupów bez zgody papieża, ale działał w stanie wyższej konieczność, ponieważ Watykan przeciągał w nieskończoności akceptację kandydatów do biskupstwa, do tego stopnia że upływały lata i abp Lefebvre czuł, że po prostu niedługo umrze bez wyświęcenia biskupów ze swoich księży wiernych tradycji Kościoła.
Komunię bez spowiedzi też można przyjąć bez grzechu w stanie wyższej konieczności, kiedy nie ma możliwści "na teraz" spowiedzi, ale trzeba to zrobić jak najszybciej po przyjęciu Komunii.

Właśnie sam odpowiedziałeś na pytanie bp Lefebvre o to, dlaczego jest poza Kościołem.

Do przemyślenia: pisałem o tym już wcześniej: po śmierci Jana Pawła II ogłosoznego świętym, ilość wiernych i powołań w Polsce zaczeła spadać. Natomiast po krzyżowej śmierci Chrystusa Kościół się zaczął rozwijać. Po śmierci abp Marcela Lefebvre bractwo św Piusa X rośnie, przybywa księży i wiernych na Mszach u bractwa.

Konsekracja nowego kościoła FSSPX w Józefowie pod Warszawą z przed paru dni:
https://youtu.be/UJEj3FwnGgE?t=645

Nie jest, ekskomunika została zdjęta przez papieża Benedytka XVI a papież Franiszek ogłosił że katolik może spełniać niedzielny obowiązek na Mszach u FSSPX oraz ważność spowiedzi, Komunii i sakrament małżeństwa u ksieży bractwa.

A gdzie źródło, które potwierdzi te rewelacje?

Założenia nie podaleś: najpierw należy rozeznać jakich to dotyczy sytuacji. Najpierw głowa na swoim miejscu a wszystko będzie na swoim miejscu. Walenie szabelką bez ładu i składu oraz rozeznania sytuacji to ewangeliczna głupota. Ja czytam, że nie myślisz po bożemu, ale politycznie. Niby chcesz łączyć, ale wychodzi jak zawsze: dzielisz i chcesz wygrać. Nie o awanturowanie się Jezusowi chodziło. Mocny akcent zaznaczony jest tylko raz i to w określonej sytuacji.
Myślisz ewolucyjnymi schematami; z jednego zdania wyciągasz ocenę człowieka. Chcesz być religijny, ale nie widzisz, że myślisz politycznie. Wciąż chcesz coś komuś narzucać. Jezus przekonywał przypowieściami. Każdy z nas ma w życiu coś do zrobienia. Tego nie należy przegapić.

Ks. J.Międlar się totalnie pogubił. Jak sam to powiedział: chciał walczyć. To mu zostało: skupić się na szukaniu dziur. Ks. Kneblewski widział nieopierzone pisklę. Mądrość polega na umiejętności odnalezienia się w nowej sytuacji i jej ocenie. Mam narzędzia do roboty? Jeśli ich nie mam, znaczy to, że cudza to robota. Matka Teresa to pacyfistka i żyjąca iluzjami kobieta? To ona mówiła o tych narzędziach. Człowiek Boży wie, że narzędzia dostanie, jeśli to jego robota.

Czy wierni są zobowiązani do posłuszeństwa rozłamowcom?

Nie zadawaj takich trudnych pytań. Modernista nie wie jak na nie odpowiedzieć. Płaszcz posłuszeństwa i te sprawy..

Tymczasem kolejny już bardzo ciekawy artykuł Pawła Chmielewskiego, na PCH24:
Nie byłoby dopuszczania do Komunii świętej rozwodników i protestantów, gdyby kościelni hierarchowie czuli się związani zacytowanymi sformułowaniami; nie byłoby likwidacji moralności, nie byłoby parcia do znoszenia celibatu i otwierania diakonatu oraz prezbiteriatu dla kobiet. Niestety, Stolica Apostolska nie wymusza ortodoksji. Wprost przeciwnie; niemieccy progresiści są dziś silnie promowani i otrzymują wielkie możliwości szerzenia swoich błędów. Przeprowadzenie Synodu Amazońskiego Ojciec Święty powierzył biskupom i teologom z szeroko pojętego niemieckojęzycznego katolicyzmu; to modernistycznie uformowani duchowni mają w październiku tego roku nadać „nową, amazońską twarz” Kościołowi. Polityka tolerancji wobec modernistycznych błędów wydaje się osiągać dziś swoje apogeum. Można mieć tylko nadzieję, że gdy ukaże się jawnie spustoszenie, do jakiego ona doprowadziła i niewątpliwie jeszcze doprowadzi, nastąpi otrzeźwienie, a Rzym raz na zawsze odetnie się od heretyków. Kiedy to nastąpi, próżno dziś pytać.

http://www.pch24.pl/jak-pius-x-rozbil-s ... z5xVR0ONBe