Dzień dobry,

zarejestrowałem się, ponieważ nie znam żadnych wierzących osób i nie wiem kogo o to mogę spytać.

Jestem ochrzczony, byłem u pierwszej komunii. Niestety nigdy nie wierzyłem w Boga, nie rozumiem wyznania wiary i większości tego co dzieje się podczas mszy. Żeby uściślić, nie rozumiem nie oznacza, że nie chce, tylko po prostu naprawdę nie rozumiem. Nie wiem co trzeba traktować dosłownie, a co nie. Np. w wyznaniu wiary: "i siedzi po prawicy Ojca". Spodziewam się, że nie muszę sobie wyobrażać Jezusa, który fizycznie siedzi po prawej stronie Boga Ojca, na przykład w fotelu. Ale nie wiem niestety co mam i muszę traktować dosłownie: zmartwychwstanie, dziewictwo Maryi, przemianę wody w wino... Bo w to nie wierzę.

Chciałem powyższymi przykładami zilustrować moją mizerną wiedzę na temat doktryny katolickiej i istoty bycia chrześcijaninem.

Niemniej bardzo bliskie są mi wartości chrześcijańskie, bardzo mi się podoba wspólnota kościelna. Zupełnie obce mi są te sformułowania: "Wierzę w Boga, ale nie w Kościół". Uważam, że kosciół jest bardzo ważny i chciałbym chodzić na mszę, ale moje pytanie brzmi: czy mogę? Czy mogę się wyspowiadać i pójść do komunii, nie mogąc się podpisać pod żadnym słowem z wyznania wiary? Czy wiara w Boga jest niezbędna by chodzić do kościoła i być chrześcijaninem?

Niech zgadne - mieszkasz na Grenlandii?

Odwołam się do wpisu sprzed paru miesięcy, bo może nie byłeś bierzmowany:

http://www.dyskusje.katolik.pl/viewtopic.php?p=1073874#p1073874


i tutaj:
http://www.dyskusje.katolik.pl/viewtopic.php?p=1031436#p1031436


Inne pytania zadaj kapłanowi w Twojej parafii albo w wątku Pytania do księdza: http://www.dyskusje.katolik.pl/viewtopic.php?f=2&t=23341&start=285

Przepraszam bardzo, ale to że ktoś nie był bierzmowany to nie znaczy że jest gorszy. Dlaczego Bóg tak kieruje twoimi myślami, rękoma, że piszesz tak jakbyś chciał urazić drugiego człowieka. Pomimo tego, że to nie było skierowane do mnie, to poczułem się troszeczkę nieswojo czytając twoją wypowiedź (całą oczywiście).

Dlaczego uważasz, że napisałam, że osoba, która jeszcze nie była bierzmowana, jest gorsza od osób bierzmowanych? Ja tak tego nie odbieram.

W odniesieniu do to wydaje mi się, że jeśli tak to odbierasz, to zapytaj Boga, dlaczego masz takie odczucia. Możesz też napisać, co dokładnie Cię uraża i dlaczego, bo z Twojego wpisu tego nie wydedukowałam. Mnie się wydaje, że mój wpis to przypomnienie dawnych informacji bez zabarwienia emocjonalnego. Często przygotowanie do bierzmowania pozwala zrozumieć wiele zagadnień dotyczących wiary i dzięki temu człowiek wzrasta. Samo bierzmowanie jeszcze nie rozwiązuje problemu, bo po nim nadal jest jeszcze sporo wiedzy do zdobycia i problemów do przemyślenia. Jezus często nauczał dorosłych, więc nie ma żadnego wstydu w zdobywaniu wiedzy religijnej w starszym wieku. Co w tym obraźliwego, jeśli ktoś to zauważa i taką obserwacją dzieli się z innymi. Moja znajoma została bierzmowana po tym, jak skończyła 30 lat. Z rozmów z nią dowiedziałam się, że jej przygotowanie do sakramentu było o wiele bardziej dojrzałe niż moje (byłam bierzmowana w wieku 15 lat).

Poza tym od dawna nie mieszkam w Polsce i naprawdę nie wiem, co obecnie uraża ludzi w moim kraju ojczystym. Rozumiem, że jest całkowicie OK do kobiet pisać (mam pod nickeim wpisane, że jestem kobietą) tak, jakby były mężczyzanmi (napisałeś do mnie 'tak jakbyś chciał'). Czy tak uważasz i dlatego tak postępujesz? Jeśli uważasz, że powinnam się czuć obrażona, to możesz mnie przeprosić. Ja sobie pomyślałam, że pewnie przeczytałeś wpis pobieżnie i nie zauważyłeś, że mam zaznaczone, że jestem kobietą. Zatem pewnie wcale nie jesteś złośliwy, tylko trochę nieuważny

Życzę Ci błogosławionych Świąt Bożego Narodzenia

To, że Jezus siedzi po prawicy Ojca znaczy że jest najważniejszy w Niebie zaraz obok Ojca (któremu zresztą jest współistotny w Trójcy, ale to już głębszy temat...). Taka metafora.

Nie rozumiem z tą Grenlandią? To jakaś ironia czy dowcip? Jak coś to nie wiem o co chodzi.

Co do metafory - skąd mam wiedzieć, co jest metaforą, a co należy brać dosłownie? Jest jakiś chrześcijański Talmud, który pozwala to interpretować? Skąd mam wiedzieć co jest metaforą, a co mam brać at face value?

Co do reszty, to nie rozumiem co ma bierzmowanie do rzeczy, a bycie kobietą już w ogóle. Co ma płeć do czegokolwiek?

Czy można chodzić do Kościoła jeżeli się czuje taką potrzebę, ale nie wie co to znaczy być wierzącym?

Kościół jest dla grzeszników. Śmiało idź do Kościoła, a to jak będzie sam się dowiesz. Chcesz się wyspowiadać, by w pełni uczestniczyć we Mszy Świętej. To na spowiedzi określ to, że masz wątpliwości co do szczegółów wiary które tu piszesz.
Kapłan odpowiednio pouczy. Lepiej by było w takiej sytuacji trafić na spowiednika zakonnego, mają więcej dystansu do spowiadających się. Chodzi tu o to, że mają mniej obowiązków aniżeli kapłani na parafiach. Więc zwykle nie gonią, a cierpliwie czekają i tłumaczą dłużej dane zagadnienie.
Z pewnością po spowiedzi poczujesz że zżuciłeś olbrzymi ciężar z siebie.

Myślę że najlepszą odpowiedzią na Twoje pytania będzie ten link który ci podam.

http://wiara.us/strona_g%C5%82%C3%B3wna

Dla tych, którzy chcą wierzyć, żadne tłumaczenie nie jest już więcej potrzebne. Dla tych zaś, którzy nie chcą wierzyć, żadne tłumaczenie nie jest już więcej możliwe!!!”

Z samej nazwy chrzescijanin to osoba wierząca w Jezusa Chrystusa i to za kogo sie podawał, co czynił/nauczał, i że zginą zamiast Ciebie, za Twoje nieprawości, aby Cię zbawić, ale też że zmartwychwstał - jako dowód zbawienia.
Jeśli w to nie wierzysz, to chodzenie do kościoła nic nie zmienia - to tylko martwe religijne obrządki.
Jezusowi zależy na Twoim zbawieniu i żywej relacji między Wami.
Od tego wszystko sie zaczyna.

Polecam więc lekturę Ewangelii i w zasadzie całego NT.
Podejdź do tego z otwartym sercem i posłuchaj co Biblia zacznie mówić do Ciebie.

Wiem Gregorze, że się czepiam ale możesz wyjasnić skąd wytrzasnąłeś zdanie:
„Chrystus zginął zamiast Ciebie”
bo w Biblii takiego zdania nie znajduję ?

Użyłem innego określenia celowo, które wg mnie oznacza to samo: 'zginąć' znaczy umrzeć, ale wydźwięk jest inny.

No i właśnie na tym przykładzie widać twoje krętactwo, bo przyznajesz że używasz CELOWO określenia, które w odniesieniu do ofiary Chrystusa nie istnieje, a które wg twojego widzimisię oznacza to, co tobie się wydaje...

Można używać wielu słów na określenie tego samego - na tym polega bogactwo języka.
Skoro jesteś taki fanatyczny co do słownictwa to powinieneś czytać NT i cytować po grecku, bo przecież w przekładach używamy róznych słów.
sahcim rozbawiłeś mnie

No to powiedz mi ty miszczu Gregorze czy zwracając się w modlitwie do Jezusa:
„Panie mój” zwracasz się do Boga czy do człowieka...?